Tkaczka - Część 16 Mroźnej nocy w lesie…

Następnego wieczoru znów odpoczywali.

Nie zadawała pytań, nie patrzyła mu w oczy. Chciała jak najszybciej zjeść i zasnąć, jednak wyczuwała wręcz boleśnie jego obecność, a cisza niespokojnie ciążyła. Widać jednak i tym razem Fae odczytał wszystko z twarzy dziewczyny, gdyż nieproszony zaczął wspominać.

 

- Pamięć ludzi jest jak lato - westchnął, a w jego głosie pobrzmiała nuta goryczy - krótka aż do bólu. Jest w tym i przekleństwo, i błogosławieństwo. Bo my Fae żyjemy wieczność. Pamiętamy wszystko.

 

- Nawet to, co zapomnieć pragniemy - dodał lekko cedząc słowa. Spojrzał w przepastne, gwieździste niebo i wsłuchał się w noc.

 

Po chwili zaczął tłumaczyć:

- Najwyższych Wiedźm jest trzy. Trzy siostry równe sobie decydują o niezdobytych krainach Borów Tuchola. Kazera, najstarsza, najgwałtowniejsza, najpyszniejsza. Zefira, zimna jak lód i podstępna oraz Halera. Ta ostatnia - zawsze nieodgadniona, zawsze stojąca w cieniu sióstr, choć nie mniej potężna.

- To one decydowały od zawsze o wojnie, układach, pokoju...

 

Duch dorzucił kilka drew wzniecając burzę iskier. Kotłowały się teraz i wirowały w powietrzu niczym rozeźlone osy, szukające tego, kto zbudził je z zimowego snu. W dali słychać było pohukiwanie puszczyka.

 

- Wy, ludzie, jesteście ślepcami - westchnął z frustracją Duch - jesteście jak dzieci, które przychodzą na świat i zaraz umierają, nie znając historii świata, po którym stąpacie. Nie rozumiejąc przyczyn, ani skutków.

 

Ote miała ochotę odparować coś złośliwie, ale ugryzła się w język w ostatniej chwili. Postanowiła słuchać bez słowa licząc, że uzyska jakieś przydatne informacje o królestwie Fae.

 

- Nie sięgacie pamięcią poza swoje motyle życia i w ten sposób nie wiecie nic. Jak zwierzęta... - spojrzał na błyszczące oczy dziewczyny, która starała patrzeć się teraz na niego bez wyrazu - jak szczenięta.

- Ile masz lat, Ote? – uśmiechnął się do niej, podnosząc zaledwie jeden kącik ust - Założę się, że nie więcej niż trwa pokój miedzy trzema królestwami.

 

- Urodziłam się po zawarciu pokoju – odparła dziewczyna.

 

- ... zawarciu pokoju - powtórzył jak echo Duch gorzko, z ledwo wyczuwalnym gniewem - Nie dla wszystkich wojna się wtedy skończyła. Niektórzy utknęli na polach bitewnych, z rozkazami władców do wykonania, na zawsze odcięci od reszty świata.

- Od swojego prawdziwego życia – dodał po chwili.

 

Ote milczała, lecz serce dziewczyny przyśpieszyło nieznacznie. Zaczęło rodzić się w niej przypuszczenie.

 

- Wy ludzie powiadacie - zaczął od nowa przerywając zapadłą ciszę, energiczniej tym razem poprawiając drewna w ognisku, jakby szukając zajęcia dla rąk - że wielką wojnę rozpętała przeklęta królowa Fae. Że to ona sprowadziła piekło na ziemię, że świat już nigdy nie podniesie się po stuletniej rzezi.

Rzucił jej mroczne spojrzenie i kontynuował:

- Lecz nikt z was nie pamięta, nie chce pamiętać powodu. Nikt nie wspomina historii Swarri, zdradzonej królowej. Nikt nie docieka dlaczego młoda, niewinna Fae stała się krwiożerczym potworem, jak ją nazywacie.

 

- A czy istnieje jakikolwiek powód usprawiedliwiający mord na milionach, Duch? - spytała z ogniem w oczach Ote nie mogąc ukryć drżenia w głosie - Czy śmierć jednej osoby, jednego rodu, nawet jednej wioski jest wystarczającym powodem by zabijać tysiące?

 

- Wet za wet. Tak, Duch? - wycedziła pogardliwie, czując przyśpieszone bicie swego serca.

- Nie znam jej historii. - Odetchnęła głęboko, próbując ostudzić gniew, który poczuła - Lecz nawet jeśli ją poznam, nie przestanę nią pogardzać. Stuletnia wojna... Duch, wywołała stuletnią wojnę. Za co? W zemście? A jakżeby inaczej? Wy, Fae, liczy się dla was tylko zemsta. Nic więcej.

 

Duch wstał, spojrzał lodowato w jej oczy. Odbijało się w nich ognisko.

 

- Tkaczka - powiedział cicho - jeśli chcesz kogoś winić za śmierć milionów istnień, to wiń ją. To od niej wszystko się zaczęło. Ona użyła podstępu. Oszukała Swarri.

 

- Duch! - krzyknęła prawie Ote - Jesteście Fae, tak starzy, jak te góry czy lasy, ale mądrość widać z wiekiem nie przychodzi! To nie Tkaczka wysyłała wojska na rzeź, nie ona paliła wioski, nie ona brała istoty w niewolę. Jesteś ślepy, Duch. Nienawiść cię zaślepiła.

- Tak jak i mnie w stosunku do wilkołaków - dodała cicho patrząc teraz w ogień i rozmyślając o swojej matce.

 

Po chwili jakby się przebudziła i spojrzała ponownie na Fae:

 

- Powiedz mi, Duch. Powiedz mi jeszcze tylko jedną rzecz. Co ukradła ci Tkaczka?

Nastała długa chwila ciszy. Ote miała wrażenie, że puszczyk niedaleko chyba oszalał, bo pohukiwał z niespotykaną częstotliwością. Już miała wstać i sprawdzić, czy to przypadkiem nie jakaś pułapka, gdy usłyszała:

 

- Wolność. Ukradła mi wolność - odpowiedział grobowym tonem Fae, a jego twarz zamieniła się w skorupę bólu i wściekłości.

- Jestem więźniem tych lasów, Ote. Nie ma takiej siły na ziemi czy w niebie, która mogłaby złamać klątwę. Jedynie śmierć może mnie wyzwolić.

 

Duch kucnął blisko ogniska. Ote spoglądała na niego w milczeniu, po czym podeszła i położyła delikatnie rękę na jego barku. Chciała okazać mu w jakiś sposób współczucie, on jednak zerwał się jak oparzony i odszedł w mrok nie odwracając się nawet, warcząc pod nosem:

- Nie potrzebuje twojej litości.

Przez moment nie mogła odzyskać rezonu, zaraz jednak parsknęła za nim z gniewem:

- Pewnie! Jedyne, czego potrzebujesz to zemsty. Przecież jesteś Fae!

Nie zdążyła nawet usiąść, gdyż Duch pojawił się z powrotem równie niespodziewanie, jak odszedł.

 

Błyskawicznym ruchem przyłożył jej nóż do gardła i zawarczał:

- Gdybym chciał...

Nie zdążył dokończyć zdania, gdy poczuł metal przyłożonego sztyletu wbijający się boleśnie w okolicy podżebrza. Nabrał z niedowierzaniem powietrza w płuca.

- ... to co? Gdybyś chciał to co byś zrobił Duch? - wyszeptała mu w twarz marszcząc brwi.

Strach błysnął w jego oczach.

 

***

- Co go tak przeraziło... - myślała Ote kładąc się później spać - Moja broń? To, że nie zauważył, kiedy ją wyjęłam? To, że szybkość moich ruchów się zwiększyła?

Pojawiła się też nieśmiała myśl, która wzbudziła niepokój. Ale tego akurat analizować nie chciała.

 

Fae odszedł bez słowa i rankiem również nie wrócił.

Dziewczyna jednak była już blisko granicy lasów. Postanowiła skupić się na celu swojej wyprawy. Kaj był najważniejszy, powtarzała w myślach raz po raz. Fae to tylko przechodzień, próbowała sobie wmówić.

 

- Przecież nie jestem w stanie, do jasnej cholery - pomyślała na koniec ze złością, dostrzegając przebłyski przestrzeni pół i łąk między drzewami lasu - ratować od klątwy dwóch królewiczów naraz!

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos Dondi 26.02.2021
    Baba Szora↔Jeszcze żyję chyba:)
    Ciekawie przedstawiłaś ich wzajemne relacje (nie jest nudno i tak wiarygodnie ↔zdaniem mym:)
    A ponadto, coś znowu dotłumaczone, w sensie treści.
    A może jest wstanie? ↔co do końcowego zdania:)
    Pozdrawiam:)↔5
  • Baba Szora 26.02.2021
    Szczerzę się cieszę, że żyjesz :-) I mam nadzieje, że jeszcze długo żyć będziesz!
    A jeśli motywacji do życia Ci brak to tu opowiadanie się tworzy, którego happy end musisz zobaczyć ;-)
    Co do końcowego zdania - pewnie że jest, ale musi się najpierw trochę poużalać nad sobą i pomarudzić, zanim weźmie się do działania - jak każda kobieta :-D
    Pozdrawiam Dekosiu,
    :-)
  • Bajkopisarz 27.02.2021
    „krainach Borów Tuchola.”
    Mistrzowskie ?
    „kto zbudził ich z zimowego”
    Zbudził je
    „energicznie tym razem”
    Zasugerowałbym: energiczniej
    „Lecz nikt z Was nie”
    Tu już sama wiesz co ?
    „usprawiedliwiający śmierć na milionach, Duch?”
    Śmierć milionów ALBO mord na milionach
    „historii. - odetchnęła głęboko,”
    Jak kropka to i wielka litera
    „liczy się dla Was tylko”
    Sama znajdź
    „po chwili cicho patrząc teraz w ogień i rozmyślając o swojej matce.
    Po chwili”
    2 x po chwili
    „Co ukradła Ci Tkaczka?”
    He, znowu
    „Nie potrzebuje Twojej litości.”
    Ponownie
    „sobie raz po raz. Fae to tylko przechodzień, próbowała sobie”
    2 x sobie

    Bardzo dobry rozdział. Pogadali sobie wreszcie w miarę szczerze, no przynajmniej Fae i wiele się wyjaśniło. Zawsze mnie denerwuje, gdy dwójka bohaterów zamiast normalnie rozmawiać strzela focha, albo wpada w jakiś głupi gniew i to co mogli sobie wyjaśnić w dwie minuty ciągnie się potem przez tysiąc stron.
    Bardzo intrygujące, czemu Fae tak się zląkł śmierci od ciosu sztyletem. Przecież podług jego własnych słów to by go wyzwoliło. Więc albo nie potrzebuje jeszcze wyzwolenia, nie w ten sposób, albo zobaczył w Ote coś, czego bardzo zobaczyć nie chciał. Zostawiasz nas z tym dylematem i chwała Ci (to może być z wielkiej litery) za to.
  • Baba Szora 27.02.2021
    Dziękuję wielce za wszelkie uwagi - wszystko od ręki poprawiłam :-)
    I miło mi, że tak oceniasz ten rozdział ;-)
    Już się obawiałam, że po takiej przerwie w pisaniu zapomnę wszystko czego zdążyłam się na opowi i dzięki Waszym komentarzom nauczyć :-)
    Pozdrawiam serdecznie :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania