Tkaczka - Część 3 Mroźnej nocy w lesie…

- Dzięki, matko, ratujesz mi życie - odparła z ulgą dziewczyna, wchodząc czym prędzej. W izbie panował półmrok, na kominku wesoło trzaskał ogień.

- A to jesce obacymy – staruszka chytrze łypnęła okiem - rozdziewoj sie i siodoj. Gulas mam gorący. Rozgzać kulasy tszyba.

Ote zdawało się przez chwilę, że widziała już gdzieś tą pomarszczoną twarz. Skojarzenie, choć nieokreślone, wywołało uczucie niepokoju. Odepchnęła je jednak po chwili pocieszając się myślą, że nie jest przecież bezbronnym dziewczątkiem, a baba choć szkaradna, nie wyglądała na krwiożerczą wiedźmę. Zaczęła zdejmować mokre, sztywne od śniegu odzienie. Rozwiesiwszy wszystko na przypiecku wedle wskazówek gospodyni, zasiadła do stołu i zaczęła pożerać gorący gulasz, nie zbaczając na ból parzonego podniebienia i przełyku. Starucha odeszła zaraz do krosna, tracąc zainteresowanie gościem. Tkała wprawnymi, niezwykle szybkimi jak na swój wiek ruchami, czerwoną niczym krew tkaninę.

- Sama matko tu mieszkasz? - zagadnęła Ote z pełną buzią, bo cisza zaczęła jej ciążyć - Na takim pustkowiu?

- A jakem samo? - zasepleniła wesoło kobieta - W boru tłocno, nicym na slaku królewskiem. Ten zasumi, tamten zapiscy, a jesce inny zawyje. Oj chwili spokoju ni ma, ciągle cos chcom i chcom ode mnie. Spokoju tu ni ma, ani chwili wytchnienia.

- Aha...- odparła Ote lekko zbita z tropu.

Nieraz słyszała opowieści o czarownicach żyjących w lasach, które wabiły zagubionych podróżnych zbaczających z traktu. Używały różnych sztuczek - na przykład jawiły się pięknymi, młodymi, chętnymi kobietami, którym ciężko było się oprzeć albo ludzkimi heterami z ostrymi niczym sztylety zębami i pazurami, mieszkającymi w domkach ze słodkości.

- Ale ten domek nie jest z jedzenia, a starucha jako żywo wyglądała na bezzębną i ślepca by nie zachęciła - pomyślała Ote, po czym sama siebie zganiła za głupotę. Że też w ogóle takie myśli przychodzą jej do głowy. Pewnie to była zwykła zielarka, od samotności i wdychania oparów z różnych, podejrzanych badyli często im mieszało się w głowie. To i głosy słyszały, wiadomo.

- A ja idę na targi zimowe do królestw Fae - zełgała lekko dziewczyna pewnym głosem. Wplatała ile mogła prawdy w kłamstwa, którymi karmiła ludzi. Wiedziała, że wtedy trudniej jest ją przejrzeć.

- Wysłano mnie po skórę niedźwiedzia srebrzystego. A wiadomo, że takie z polarnych to tylko u Fae dostać można.

- Ano wim, wim...- zachichotała znowu staruszka, świdrując dziewczynę nieodgadnionym spojrzeniem.

Ote na myśl przyszło skojarzenie z pajęczycą, która tkała wprawnie swoje delikatne i piękne śmiertelne pułapki. Poczuła lekki skurcz żołądka. Dziwne się wydawało, że starucha od razu przejrzała kłamstwo. A może to po prostu wycieńczony umysł płatał jej figle. Syty brzuch i ciepło wprawiało Ote w coraz większą senność. Walczyła z nią jeszcze, ale słabła z każdą chwilą.

- Piękne masz krosno, matko - niewyraźnie powiedziała skołowaciałym ze zmęczenia językiem Ote. Słaniała się lekko idąc na przygotowane posłanie z siana. Sterta suchych traw i wilcze futro do przykrycia było nie byle rarytasem po nocach w zimnych i mokrych rowach czy norach. Sztylety jak zawsze zagrzebała przy głowie, resztę zaś broni ułożyła w zasięgu ręki.

- A dla kogo taką cudną tkaninę robisz? - zdążyła jeszcze zadać ostatnie pytanie, po czym zapadła w głęboki sen.

- A dla ciebie ptasyno, dla ciebie. Plascyk ci usyje, by cie wilki z daleko widzioły i umykoły psed kłopotami - wesoło zasepleniła Starucha. W chacie zapanowała cisza, przerywana jedynie pochrapywaniem Ote i nieludzko szybkim stukotem krosna.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • wolfie 07.11.2020
    Ciekawa historia, interesują mnie dalsze losy bohaterki. Bardzo dobrze prowadzisz narrację, w ciekawy sposób opisujesz otoczenie. Pozdrawiam :)
  • Baba Szora 12.11.2020
    Dziekuję. Pozdrawiam rownież :-)
  • Bajkopisarz 09.11.2020
    „jak na swój wiek ruchami czerwoną jak”
    2 x jak, więc drugie może być „niczym”
    „się to, że starucha od razu przejrzała jej”
    To i jej zbędne
    „płata jej figle”
    Jej zbędne
    „A dla Ciebie ptasyno, dla Ciebie. Plascyk Ci usyje, by Cie”
    To wypowiedź, więc wielkie litery niepotrzebne

    Bardzo bajkowy klimat, więc nadal bardzo mi się podoba.
  • Baba Szora 12.11.2020
    Dziekuje za pomoc.
    Miłego dnia!
  • Dekaos Dondi 13.12.2020
    B/Sz↔Jam też nadal na Tak↔. Staruszka jest fajna (gdy mówi też) jeno nieodgadnięta tak jakość.
                          Lubię takie ''dziwne bajki" Lub przeróbki znanych, na coś zupełnie innego.
    P.S↔W drugim zdaniu 4 x się. Zgroza:D→tu już bez czarów... się.... nie obejdzie :))↔Pozdrawiam:)↔5
    Ładniej takie kreski  – lub ––
  • Baba Szora 13.12.2020
    :-)))) Komentarz jak zawsze bezcenny.
    Pozdrawiam po raz 165122 raz dzisiaj :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania