Tkaczka - Część 6 Mroźnej nocy w lesie…
Obudziła się z ciężką, ołowianą głową. Ciało zdawało się słabe niczym w chorobie i obolałe. Po chwili zdała sobie sprawę, że ręce i nogi ma skrępowane. Zachodziła w głowę jak to możliwe, skoro miała zwierzęco czujny sen.
W chacie unosiły się resztki intensywnego, nieznanego jej zapachu.
- Elfi sen - usłyszała głos Fae dochodzący z miejsca przy stole. Kącik ust podniósł mu się nieznacznie, gdy dostrzegł jej szczere niedowierzanie wymalowane na twarzy. W oczach błysnęło rozbawienie - Takie zioło, rzucone w ogień usypia na zabój. Zwłaszcza nie elfy.
Mówiąc to nie przerywał sobie jedzenia. Teraz poczuła również zapach pieczonego królika. Zaburczało jej w brzuchu. Spojrzała na okno, była nadal noc. A jednak zdążył upolować i upiec zwierzynę. Musiała zatem przespać całą dobę.
Naraz dostrzegła jeden ze swoich sztyletów w jego rękach - używał go jako sztućca.
W Ote zawrzała krew.
Nie była naiwnym dzieckiem już od bardzo dawna i wiedziała na czym świat stoi, ale to zakrawało na istny szczyt bezczelności. Nie spotkała się jeszcze z tak jaskrawą niewdzięcznością.
- Ty przebrzydły, parszywy śmieciu! Jak śmiałeś...?! Jak... - zaczęła, ale wściekłość odbierała jej mowę i dusiła.
Do głowy nie przychodziły żadne adekwatne do tego co czuła przekleństwa, więc dyszała tylko głośno. Miała wrażenie, że zaraz głowa jej eksploduje.
- Uspokój się. Nic ci nie zrobię - powiedział Duch z lekko kpiącym uśmieszkiem.
W normalnych warunkach ten protekcjonalny ton Fae byłby irytujący. W tej chwili wręcz doprowadzał do szału. Oczami wyobraźni planowała już ile bólu mu zada przy pierwszej nadarzającej okazji. On ją jeszcze popamięta. I na pewno zedrze mu z twarzy to paskudne zadowolenie. Szarpnęła się raz i drugi, zazgrzytała zębami.
Przez dłuższą chwilę słychać było w chacie tylko jej sapanie i trzaskający wesoło ogień.
Przymknęła oczy i postanowiła liczyć. Musiała odzyskać trzeźwe myślenie.
Gdy otworzyła je z powrotem prawie spokojna i prawie opanowana - pierwsze co ujrzała to skierowane na nią uważnie wilcze spojrzenie Fae.
- Wczoraj też mówiłeś, że nic mi nie zrobisz. Myślałam, że wy Fae, nie możecie kłamać – powiedziała z wyrzutem. Widać było to kolejne kłamstwo, które rozpowszechniali elfy na swój temat, by uśpić czujność wrogów.
Zebrała teraz wszystkie siły i zaczęła się gramolić, by choć usiąść. Musiała zachować przynajmniej odrobinę godności w tej żałosnej sytuacji, a ciężko było sprawiać wrażenie poważnej osoby leżąc jak kłoda. Gdy udało jej się oprzeć o ścianę zadarła wysoko podbródek i dodała:
- Może więc lepiej wytłumacz mi co znaczy 'nic' w języku Fae, bo widać zupełnie coś innego niż w naszym.
Roześmiał się pod nosem ciepłym, głębokim głosem, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi ucinającymi sobie pogawędkę.
- Czego chcesz ode mnie? Po co cała ta szopka z usypianiem i wiązaniem? - nie doczekawszy się odpowiedzi kontynuowała - Jestem nikim i nic nie wiem o wojnie, jeśli o to ci chodzi.
Fae błysnęły oczy.
- Coś tam jednak musisz wiedzieć, skoro masz świadomość zbliżającej się wojny.
- A więc jednak jesteś szpiegiem - skrzywiła się wymawiając pogardliwie ostatnie słowo.
- Ciekawsze od tego kim ja jestem, jest to kim jesteś ty - odłożył w końcu sztylet, odsunął jedzenie i rozsiadł się wygodnie naprzeciwko niej.
Przyjrzała mu się teraz dokładniej.
Czarne długie włosy zebrane w kucyk, przystrzyżone do skóry po bokach odsłaniały czubate uszy. Gdyby je zakrył i nie uśmiechał się ukazując ostre zwierzęce kły - myślała zadziwiona - pewnie nikt by po nim nie poznał, że jest Fae. Wyglądał jak normalny człowiek.
Tylko te oczy...
Nigdy nie widziała takiego koloru u ludzi, których znała, ale z drugiej strony przecież nie zwiedziła wszystkich ludzkich krain. Ona sama miała czerwone jak ogień włosy, jako jedyna w całej wiosce, pomyślała smutnie.
- Podsumujmy. Pojawiłaś się zupełnie znikąd w środku nocy, w lesie. Z twarzą ludzkiego dziecka, zmysłami zwierzęcia. Nie poruszasz się jak człowiek. Nie walczysz jak człowiek. Nie pachniesz jak człowiek. Nie jesteś jednak Fae, wiedźmą również najpewniej nie jesteś. A jednak skądś wiedziałaś jak się zabija wilkostwory, i nie robiłaś tego pierwszy raz - po chwili dodał kpiąco - choć zdolności pojmowania sytuacji masz zdecydowanie ludzkie.
W odpowiedzi twarz Ote spąsowiała ze złości. Zacisnęła zawzięcie usta. Poczuła gorycz podchodzącą do gardła.
Przyglądał jej się teraz intensywnie jak jakiemuś niespotykanemu wcześniej stworzeniu.
W sercu poczuła znajome ukłucie bólu. Nie on pierwszy przyrównał ją do zwierzęcia. Nie on jeden zastanawiał się czym, nie kim była. Zamknęła oczy. Nie pozwoli czytać z siebie jak z otwartej księgi. Gdy była mała nieraz dzieci z wioski obrzuciły ją wyzwiskami i kamieniami. Walczyła z nimi zajadle niczym małe zaszczute zwierzę. Sama jedna przeciwko stadu rozwrzeszczanych, okrutnych dzieciaków, które nienawidziły tylko dlatego, że była inna. Że widziała lepiej od nich, była zwinniejsza i umiała węszyć. Może i przypominała zwierzę, przez nieludzkie zmysły, które posiadała. Swoje pewnie dokładała wiecznie rozczochrana, gęsta, płomienna czupryna i hardość, której wykorzenić nie mogły żadne nauki Perty czy ojca.
Szybko musiała przyswoić naukę, że nie warto chwalić się tym, co widzi, gdy inni nie są w stanie tego dojrzeć.
Lepiej jest ukryć to co odmienne i niepojęte, myślała gorzko.
Gdy dorosła prawie wszystko się zmieniło.
Nie pozwoliła już na takie traktowanie. Nienawidzili jej, ale sprawiła by również się bali.
Jednakże uczucie niepokoju pozostało. Ból, że nie wie skąd jest i czym jest pojawiał się, mimo że odpychała go ze wszystkich sił.
- A nade wszystko znalazłaś to - dobitnie dodał Duch rozglądając się po izbie.
- Co konkretnie? Starą rozpadającą się szopę? - ze szczerym zdziwieniem zapytała.
- Wiedźmą chatę - tłumaczył cierpliwie ciągle studiując jej twarz - Otoczoną silnymi czarami kryjącymi, niewidoczną dla ludzi i Fae.
- Ty jakoś ją też widzisz - parsknęła poirytowana jego brakiem logiki.
- Tak. Teraz. Bo mnie do niej przyprowadziłaś. Wprowadziłaś do środka. Wcześniej przemierzałem tą okolicę wzdłuż i wszerz i wierz mi nie dostrzegłem jej nigdy.
- Co zatem sugerujesz? - zapytała niespokojnie.
- Nie wiem. Jeszcze. Ale się dowiem, prędzej czy później - odpowiedział tonem pełnym determinacji.
Komentarze (15)
https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-38-w1343/
Temat główny: Postęp
Temat dodatkowy: Deheroizacja
Wybramy jeden, lub drugi lub obydwa. Wybór należy do ciebie.
Piszemy do 20.12.2020 do północy.
Liczymy na Ciebie!!!
Literkowa.
Żeby nie mieszać niedokonanych i dokonanych to sugeruję: odbierała jej mowę i dusiła
„Uspokój się. Nic ci nie zrobię - powiedział Duch uspokajająco”
Sugeruję coś innego niż „uspokajająco”, bo mówi „Uspokój się”
„wojnie, jeśli o to Ci chodzi.”
Mała litera: ci
„zebrane w kucyka,”
Kucyk
„przecież nie zwiedziła wszystkich ludzkich krain. Ona sama miała przecież”
2 x przecież
„jej do gardła. Przyglądał jej”
2 x jej za blisko
„się nauczyć, że nie warto chwalić się tym, co się”
3 x się
Zabrakło mi jednego wyjaśnienia, ale może będzie później – skoro trafili do Wiedźmiej Chaty, to czemu Fae wykluczył, ze Ote jest Wiedźmą? Na jakiej podstawie, bo nie ma o tym ani słowa.
Poza tym bardzo dobry rozdział, ujawniający podstępność Fae a jednocześnie coraz bardziej gmatwa tajemniczą sprawę chatki i staruszki. Podoba mi się.
Ja zdecydowanie tak nie potrafię, nawet w cudzym tekście :-)
Co do wyjaśnienia dlaczego wykluczył Ote z kręgu wiedźm? Była lekka sugestia w części poprzedniej:
"- Jestem wiedźmą, mieszkającą w tym lesie i planuję zjeść cię na kolację - zażartowała sobie Ote w przypływie wisielczego humoru.
Podszedł do niej na wyciągnięcie ręki. Spojrzenie miał zimne i badawcze, jakby nie zrozumiał dowcipu.
- Nie sądzę - odpowiedział po dłuższej chwili, odgarniając włosy z jej ucha - Nie sądzę, abym Ci smakował."
W mojej głowie to wyglądało tak, że on podszedł do niej -> niby odgarnął jej włosy, ale 'podstępnie' dotknął jej ucha [powiedzmy punktu rozpoznawczego dla wszystkich ras:-)] i już się domyślił :-)
Ale teraz widzę, ze ta część jest troszkę do poprawki, skoro tak uważnemu czytelnikowi (a powiedzmy sobie szczerze, większość jednak czyta mocno pobieżnie) gdzieś to umknęło albo nie skleiło się w całość.
To podpowiedz mi jeszcze miedzy konkretnie które zdanie mam to "Sprawdziłem twoje uszy" wsadzić :-D
Chociaz mi osobiscie "Sprawdziłem twoje uszy" kojarzy sie raczej ze sprawdzaniem ich stanu czystosci, niz kształtu i mniej zorientowany czytelnik tez raczej pomyslalby o tym, ze Fae sprawdza czy Ote myje uszy czy ich nie myje :-)
...nie jesteś, sprawdziłem przecież. A jednak
Jak będzie "przecież" to niech się czytelnik sam domyśla kiedy i gdzie :)
A zatem bezpieczniej pisać dalsze części, jako żyw:))
Relacje napięte. Tylko patrzeć, jak jakaś miłość z tego wyniknie, albo co.
Bo przecież jeszcze czary wchodzą w grę.
Pozdrawiam:))↔5
Pozdrawiam :-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania