Niebezpieczny układ [19]
Przemek
Jej pytanie o zakochaniu się w nim, wytrąciło go z równowagi. Co sobie myślała? Jemu zależało tylko i aż na ślubie. Po roku rozwiodą się i każde pójdzie w swoją stronę. Miał nadzieję, że do tego czasu zdoła stanąć na własnych nogach i przestanie bać się własnego cienia. Nie chciał być całe życie odpowiedzialny za nią i nie miał zamiaru być jej przewodnikiem. Nie nadawał się do tej roli.
-Dlaczego to wszystko dla mnie robisz? - patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami - no wiesz, mówisz, że nigdy się we mnie nie zakochasz, a jednak robisz tyle dobrych rzeczy.
Przewrócił oczami, czyli jednak wcale sobie nie odpuściła tego tematu i nadal miała zamiar go drążyć. Czyli miała w sobie cechy przez niego pożądane. Tylko dlaczego tak rzadko je pokazywała? Chyba nigdy tego nie zrozumie.
-Koniec tematu - powiedział stanowczym głosem - nie chcę o tym rozmawiać.
Nie widział sensu kontynuowania tej rozmowy. Powiedział już, co miał do powiedzenia i to powinno jej wystarczyć. Nigdy się przed nikim nie tłumaczył i nie miał zamiaru zmieniać tego dla nikogo.
-Ale ja chcę - powiedziała prawie szeptem - to dla mnie ważne.
Zagryzł zęby i policzył do dziesięciu. Czy dlatego, drążyła ten temat, bo usłyszała, jak przez sen wołał Samantę? Chciała go sprowokować, do rozmowy o niej? Jeżeli tak, to nie zaspokoi swojej ciekawości. Była ostatnią osobą, z którą chciał rozmawiać o dziewczynie, która była częścią jego życia - dawnego życia. Teraz liczyła się dla niego tylko przyszłość, przeszłość zostawił za sobą, daleko w tyle.
-Powiedziałem już - podniósł głos - i nie mam zamiaru powtarzać się dwa razy. Koniec tego tematu.
W myślach prosił ją, by odpuściła. Nie chciał mówić jej czegoś, czego później mógł żałować. Zresztą, to nie był odpowiedni moment na żadne szczere wyznania i nie sądził, by kiedykolwiek taki mógł nastąpić. Jego głowę zaprzątała jeszcze jedna ważna sprawa - Julia. Ona musiała ponieść konsekwencje, swojego czynu i chciał dopilnować tego osobiście.
Gdy tylko posadził Anię w siedzeniu pasażera, obok kierowcy obszedł samochód z przodu i wsiadł od strony kierowcy.
-Masz - podał siedzącej obok siebie dziewczynie swój telefon - znajdź numer Małgorzaty, twojej szefowej.
Bez słowa wykonała jego polecenie i znalazła numer. Chciała mu go oddać, ale zamiast zabrać telefon z jej rąk, wcisnął zielony przycisk i po chwili w samochodzie mogli usłyszeć sygnał wybranego numeru.
-Cześć Przemku - usłyszeli po dłuższej chwili - dawno się nie odzywałeś.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się. Nie miał w zwyczaju utrzymywania stałego kontaktu z ludźmi. Nie ważne, jak długo ich znał i co go z nimi łączyło. Nie czuł potrzeby, komunikowania się z innymi.
-No wiem - odpowiedział, zerkając w kierunku dziewczyny - dzwonię, ponieważ mam bardzo ważną sprawę.
Po drugiej stronie zapadło milczenie. Znał się z Małgorzatą od wielu lat, byli razem na jednym roku studiów i gdy po pięciu latach studiowania odebrali dyplomy, ich drogi rozeszły się na dwa lata. Dopiero przypadkowe spotkanie na ulicy, odnowiło ich relację.
-Czy ty kiedykolwiek - po dłuższej chwili usłyszał perlisty śmiech kobiety - zadzwonisz do mnie, nie mając żadnej sprawy?
Również się zaśmiał. Miała rację, częściej powinien do niej dzwonić bez żadnego powodu. Traktował ją jak przyjaciółkę i była dla niego jak siostra.
-Postaram się - odpowiedział - a teraz słuchaj. Od niedawna pracuje u ciebie dziewczyna o imieniu Ania i dzisiaj doszło u ciebie w restauracji do wypadku.
Mógłby się założyć, że właśnie teraz była blada jak ściana. Spotkanie jej w restauracji graniczyło z cudem. Swoją nieobecność tłumaczyła licznymi obowiązkami i brakiem czasu.
Czasami zastanawiał się, jak udawało jej się tak świetnego lokalu nie doprowadzić do bankructwa i upadku. Zaniedbany biznes i pracownicy był równy klęsce, o czym często rozmawiali na wykładach.
-Dlaczego ja nic o tym nie wiem? - zapytała po dłuższej chwili - nic jej się nie stało? I przede wszystkim jak do tego doszło?
Wstrzymał na chwilę oddech. Gdyby była w miejscu, tak jak wiele razy jej to sugerował, nie musiałaby zadawać teraz tylu pytań.
-Sprawa jest mocno delikatna - odparł powoli - chodzi o to, że gdy Ania niosła tacę z jedzeniem do mojego stolika, Julka popchnęła ją od tyłu w plecy.
Oboje usłyszeli głośne przekleństwo. Małgorzata, od początku była sceptycznie nastawiona do jego kochanki i obawiała się problemów, które mogła stwarzać.
-Mówiłam ci - podniosła głos - ona jest jednym wielkim chaosem. Teraz już wiem, dlaczego inne dziewczyny po jednym dniu z Julką dziękowały mi za pracę. A co z Anią? Jak się czuje?
Nie spodziewał się wymówek z jej strony. Był pewien, że Julka straci pracę, a jego przyjaciółka dwie kelnerki.
-Ma złamaną kostkę i - wysyczał - nie chcę cię dobijać, ale już nie wróci do pracy. Przykro mi.
Wcale nie było mu przykro. Cieszył się, że będzie miał swoją narzeczoną w domu, blisko siebie. Taka okazja mogła się więcej nie powtórzyć.
-Jasna cholera - kobieta po drugiej stronie telefonu była wściekła - dlaczego ta cholerna dziewucha to zrobiła? Czy jej już kompletnie odbiło? Chyba kompletnie postradała rozum. Jutro, gdy ochłonę, porozmawiam z nią i wyciągnę konsekwencję. Jesteś pewny, że Anna nie wróci już do pracy?
Właśnie miał powiedzieć, że tak, gdy w słowo weszła mu siedząca obok dziewczyna. Położyła mu dłoń w kolanie i delikatnie ją zacisnęła.
-Tak - powiedziała stanowczo - przepraszam, ale po dzisiejszym dniu nie chcę ryzykować, że zrobi mi coś gorszego. Nie chciałam sprawiać kłopotów.
Spojrzał na nią w totalnym osłupieniu. Kłopotów? Przecież, to nie ona popchnęła Julię, która złamała sobie nogę i to nie ona powinna przepraszać. Nie, nie i jeszcze raz nie.
-Aniu - Małgorzata, starała się opanować - to nie twoja wina i nie zrobiłaś niczego złego. Wiem, że to teraz nie jest możliwe, ale gdy podleczysz się na tyle, by móc chodzić, przyjdź do mnie. Wypłacę ci twoją pensję, w całości i potraktuj to, jako rekompensatę za straty moralne.
Straty moralne, miał ochotę zaśmiać się w dźwięk tych słów. Ciekawiło go, jakby nazwała to, że był powodem takiego zachowania, ponieważ po upojnej nocy zostawił ją samą i ogłosił na do widzenia, że się żeni. Był winny, w takim samym stopniu, jak niezrównoważona psychicznie brunetka.
Noszenie jej na rękach zaczynało sprawiać mu przyjemność. Była lekka jak piórko i jednocześnie cholernie delikatna.
-Boli cię jeszcze noga? - zapytał, gdy wszedł z nią do windy - musimy pomyśleć o kulach dla ciebie.
Nie mogła leżeć, cały dzień w łóżku, podczas gdy on był w pracy. W jakiś sposób musiała funkcjonować i poruszać się po domu.
-Nie - pokręciła głową - kule? Nigdy nie chodziłam o nich, nawet nie wiem, czy będę umieć.
Wzruszył ramionami i wcisnął guzik ich piętra. Zawsze był ten pierwszy i zarazem najgorszy raz. Później mogło być już tylko lepiej - praktyka czyni mistrza.
-Nauczysz się - odpowiedział - chyba nie chcesz, całych dni spędzać na kanapie przed telewizorem?
Usłyszał cichy śmiech. Rzadko się przy nim śmiała.
-No coś ty - odpowiedziała - telewizję ostatni raz, oglądałam dwa lata temu. Teraz nie mam w to czasu. Już nawet nie pamiętam, jak wygląda pilot od telewizora.
Zdecydowanie powinna, częściej robić sobie wakacje od wszystkiego - obowiązków i ciągłego myślenia o przyszłości, która nie układała się różowo.
-No właśnie - wymruczał - chodzenie o nich, wcale nie jest takie ciężkie. Szybko się nauczysz, a gdy już zdążysz się do nich przyzwyczaić, zdejmą ci gips i nie będą już potrzebne.
Nigdy niczego sobie nie złamał i wcale nie miał pewności, że tak właśnie będzie, ale chciał ją, chociaż odrobinę pocieszyć.
-W domu, zadzwonię do taty - delikatnie zmieniła temat - oby mi tylko nie odmówił i zabrał Marcelinę do siebie.
On też miał taką nadzieję i nawet gdy mówił, że jakoś dadzą sobie radę, nie wyobrażał sobie opieki nad rozkapryszoną siedmiolatką. Bał się, że nie podoła zadaniu, a dziewczynka wejdzie mu na głowę.
-Jasne - odpowiedział i wysiadł z windy - już prawie jesteśmy w domu.
Poczuł, jak kobieta wtula się w niego i mógłby przysiąc, że właśnie przysnęła na jego rękach.
Komentarze (4)
Niby udało mu się tymczasowo ukryć romans z Julką, ale takie wariatki mają swoje sposoby, więc szybko dowie się, kim jest jego narzeczona - będzie ciekawie! Szkoda mi tylko Ani, bo to jej najbardziej się oberwie...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania