Twoje miejsc, 21. Kolejny dzień, kolejna śmierć

Wtorek, najnudniejszy dzień tygodnia.

Kathy zawsze tak myślała. Teraz jednak powinna sobie uświadomić, że od czasu przybycia Maxa Vance do Shady Hills nie będzie nudno.

Wróciła niedawno do domu, siedziała teraz i oglądała jakiś bzdurny serial w telewizji. Alex siedziała w kuchni i malowała paznokcie na turkusowy, a Jason poszedł do jakiegoś swojego kolegi. Cisza, spokój, nic szczególnego... A potem do ich domu wszedł Jeremy i Max.

- Puka się!- krzyknęła Kathy i ugryzła batonika

- Masz batonika?- krzyknęła Alex- Gdzie go znalazłaś?

- Już nie ma- odparła ze złośliwym uśmichem Katherine

Alex zrobiła naburmuszoną minę, a następnie wstała i podeszła do siostry, żeby ugryść jej batonika.

- Zjadła mi połowę, małpa jedna!- powiedziała Kathy i walnęła siostrę poduszką w głowie

- Czasami się zastanawiam, czy one rzeczywiście mają te osiemnaście lat- powiedział Max

Jeremy spojrzał na niego z morderczym spojrzeniem.

- Oho, co się stało?- spytała Alex- Widze to po was.

- Od teraz jesteś medium?- zakpiła Kathy

- Zamknij się- odgryzła się Alexis

Jeremy westchnął i usiadł na kanapie obok Kathy.

- Max zmienił Laure w wampira- powiedział

Zapadła ciężka cisza. Alex i Katherine zaniemówiły wręcz. Max jedynie uśmiechał się ironicznie, a Jeremy zamknął oczy, jakby spodziewał się wybuchu.

- Że co proszę?!- wykrzyknęła Kathy

- Jak możesz być taki bezmyślny? Po jaką cholerę to zrobiłeś?!- wrzasnęła Alexis

- Z nudów- odpowiedział

Katherine myślała, że wybuchnie.

- Z nudów?- powtórzyła głucho- Chyba zaraz normalnie cię przebije!

- Kathy- powiedział miękko Jeremy i położył jej dłoń na kolanie

- Jeszcze go bronisz?- krzyknęła Alex

- Stop- powiedziała Katherine i wzięła głeboki oddech- Przeszła całą przemianę? Napiła się ludzkiej krwi?

- Tak- odparł Jeremy- Jest pełnoprawnym wampirem

Na chwilę zapadła cisza.

- I to nie koneic problemów- powiedział- Max ją zgubił.

- Że co zrobił?- wysyczała Alex- Jak można zgubić człowieka?

- Wampira można- powiedział Max- Uciekła dziś w nocy. Nie jest odporna na słońce, więc wiele nie zdziała teraz, w dzień.

- Musimy ją znaleść- powiedział Jeremy- Nie kontroluje się, jest nowa. Może kogoś zabić.

- Zaraz ja was zabije- syknęła Katherine i wstała z kanapy

- Pomożecie nam?- spytał Jeremy

- Nieby dlaczego?- wycedziła Alex- Nie nasz problem.

- Alexis... Przestań.- zganiła ja Kathy- A jak wyssie krew z Jasona, albo Eve. Albo Vicky?

Alex wzięłą głęboi oddech i uspokoiła się.

- Niech wam będzie- skapitulowała- Ale mamy dosyć naprawiania waszych błędów.

- Zacznijmy wieczorem- powiedział Max

Katherine zmroziła go wzrokiem, a później pokazała ręką na drzwi. Najwyraźniej uznał, że nie warto jej drażnić, gdyż po prostu wyszedł. Jego szczęście. Jeremy został. Najwyraźniej uznał, że ze strony Kathy nic mu nie gorozi.

Kiedy wieczorem Max znów pojawił się na progu domów DiLaurentisów, Katherine siedziała przy stole w kuchni.

- Myślałem, że mamy ją znaleść- powiedział, kiedy tylko znalazł się w pomieszczeniu

- To właśnie robimy- powiedziała Alex i zapaliła świeczkę przed siostrą- Katherine ją namierzy.

Max usmiechnął się ironicznie, ale nic nie powiedział.

- Masz coś jej?- spytała Alexis

Max spojrzał na nią jak na wariatkę. Obie uznały too za odpowiedź.

- Piłeś jej krew w przeciągu dwóch dni?- westchnęła Kathy

- Tak- odparł krótko

- Cudownie- zakpiła

Później Jeremy podał mu nóż i miskę. Max się skrzywł, ale wykonal nacięcie na dłoni i pozwolił krwi skapnąc do naczynia, któro zostało położone przed Kathy. Dziewczyna przyjrzała się ciemnoczerwonej cieczy.

- Przypomnijcie mi czemu to robię- skrzywiła się

- Bo Laura to suka, która na dodatek teraz gryzie- powiedziała Alex

- Niech będzie- westchnęła Katherine

Na jej twarzy malowało się obrzydzenie, ale jednym palcem dotknęła krwi Maxa. Nie doświadczyła nic ochydniejszego w całym swoim życiu. Później zamknęła oczy i skupiła się. Krwi Laury pozostało niewiele w organiźmie Maxa, więc nie było to proste zadanie. W końcu jednak odsunęła rękę i jak najszybciej cofnęła rękę, a palec powycierała w chusteczkę, marszcząc nos z obrzydzenia.

- Jest, gdzieś blisko domu Matta- powiedziała

- Czasem tam dzisiaj nie odbywa się impreza?- spytała Alex

- Więc nie możemy jej opuścić- powiedział Jeremy

Dziewczyną przebranie się zajęło naprawdę niewiele czasu, co było prawdziwym cudem. Później cała czwórka wsiadła do samochodu Katheriny. Właściwie trójka, bo Max stwierdził, że pójdzie na piechotę. Najwyraźniej wyczuł, że Kathy nadal ma wielką ochotę go skrzywdzić. Dziewczyna zatrzymała pojazd od tyłu domu. Było widać wielkie, zapalone ognisko słychać muzykę puszczoną z głośników. Cała trójka wysiadła i zaczęła krążyć. Na imprezie nie było ani Bonnie, która doskonaliła swoje umiejętności obrońcy, ani Vicky, która była zagrożona z hiszpańskiego i musiała przyłożyć się do nauki, więc Kathy nie miała w ogóle w planach udania się tam. Najwyraźniej los szykował dla niej jeszcze wiele niespodzianek.

- Jer, idź z Alex- szepnęła Kathy, rozglądając się uważnie- Mam więcej mocny niż ona, a na pastwę Maxa raczej jej nie zostawię.

Chłopak przyjrzał się jej uważnie. Nie chciał jej zostawiać samej.

- Idź- nalegała Katherine

Jeremy poddał się i oddalił z Alex, a Katherine ruszyła w przeciwną stronę. Wolnym krokiem spacerowała między ludźmi, wypatrując i zachowując największą ostrożność. W pewnym momencie poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Instynktownie uderzyła w tą osobe mocą.

- Max?- spytała i cofnęła moc- Cholera, przestraszyłeś mnie!

- Znalazłem trzy pozbawione z krwi ciała- powiedział, podnosząc się z ziemi- Zająłem się nimi.

Katherine kiwnęła głową, choć była przerażona. Znów ruszyła, a Max dotrzymywał jej kroku. Powoli jej złość do niego wyparowywała, choć pewnie nigdy nie mogła zniknąć całkowicie.

- Czujesz?- spytała po chwili i skręciła w stronę lasku

Czuła nieprzyjemny zapach, piekący ją w nos. W końcu puściła się biegiem, by znaleść się w najbardziej oddalonej części posiadłości Rackley'ów. Nagle coś nią rzuciło, tak, że z hukiem uderzyła o czarnego vana. Zanim jednka się osunęła z nóg, coś złapało ją za gardło, niemal miażdżąc jej tchawicę.

Katherine ledwie mogła uwierzyć własnym oczą, kiedy zobaczyła biała twarz Laury przed sobą. Ciemne włosy dziewczyny były poplątane, a usta i ich okolice pokryte były krwią. Z ust sterczały białe kły, a oczy były wściekle czerwone.

- I co?- syknęła Laura- Jak się teraz czujesz, kiedy jestem ładniejsza i silniejsza od ciebie? Co czujesz teraz, kiedy wiesz, że cię zabije?

Katherine już szykowała się aby uderzyć w nią mocą, ale Laura nagle otworzyła usta i wydała z siebie głuchy jęk. Jej skóra poszażała i widać był wszystkie siateczki krwioobiegu. Padła pod jej nogi.

- Nic ci nie jest?- spytał Max

Z pleców Laury sterczał kawałek drewna, wbity na tyle głęboko, by dosięgnąć serca.

Katherine był tak przerażona, że nie była w stanie nic powiedzieć, tylko kiwnęła głową. Nadbiegł Jeremy.

- Katherine?- spytał, a później przytulił dziewczynę- Posprzątaj po sobie- syknął w stronę Maxa

I tak zakończył się kolejny dzień, który przyniósł za sobą kolejną śmierć.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania