Twoje miejsce, 15. Nie możesz wszystkich zabijać!

Kathy i Alexis patrzyły po sobie dość niepewnie. Żadna nie była przekonana do słuszności tego pomysłu, ale wyznawały zasadę, że jak już się powie A, to trzeba powiedzieć B. Katherine wzięła głęboki oddech i zapukała do drzwi. Po chwili stanął w nich Jeremy. Spojrzał na bliźniaczki, a na jego twarzy malowała się ulga i radość.

- Wejdźcie- powiedział i odsunął się, by je przepuścić

Weszły do holu, a następnie przeszły do salonu, gdzie w fotelu siedział Max i sączył czerwony napój z kryształowej szklanki. Jak zawsze z resztą.

- Proszę, proszę- powiedział i uśmiechnął się ironicznie- Panny DiLaurentis. Czym zasłużyliśmy na ten zaszczyt?

Kathy zamdliło, gdy zdała sobie sprawę, że w szklance nie znajduje się alkohol. Zdobyła się na utrzymanie niewzruszonej twarzy.

- Przyszłyśmy w związku z naszą rozmową- powiedziała

- Tą z przed tygodnia?- spytał sarkastycznie

Katherine westchnęła. Zrozumiała, że nie będzie łatwo, a więc kolejna nadzieja prysła.

- Skoro nie przyszłyście wcześniej, to oznacza, że coś się stało- ciągnął Max- Więc?

Kathy usiadła na kanapie i założyła nogę na nogę.

- Nic się nie stało, Max- powiedziała zmęczonym tonem

- Oprócz tego, że Kathy wczoraj podpaliła łóżko, gdy się na mnie wściekła- dodała Alex

Max uśmiechnął się szeroko i iście sarkastycznie, a Kathy spojrzała na siostrę z wyrzutem. Jeremy też delikatnie się uśmiechnął, choć bardzo starał się nie okazać po sobie rozbawienia.

- Jak nad tym zapanować?- spytała Alex

Max udał zamyślonego.

- Może...

- Max, proszę cię- wescthnęła Kathy, podziewajac się najgorszego- Jeremy?- spojrzała na swojego byłego- Pomożesz?

Jeremy westchnął i usiadł obok niej.

- Nie powiem ci dokładnie co robić, Kathy. Nie jestem czarownikiem, nie znam tego uczucia- powiedział- Znam teorię. Trzeba zacząć panować nad emocjmi. Uspokoić się i wyciszyć.

Na chwilę zapanowała cisza, któą jak zwykle przerwała Alex.

- Czyli musimy panować nad emocjami?- spytała- Kathy! Już umarłaś.

- Dwa trupy w tym pokoju stanowczo wystarczą- powiedział spokojnie Jeremy

Max wzniósł oczy do nieba i wziął łyka napoju.

- A jak używać... tego, gdy chcemy?- spytała Alex

- No pewnie, Alex. Nie chce ci się iść na dół po zapałki, to pstrykasz palcem i już. Świeczka zapalona- zakpiła Katherine

- Kathy- powiedziała Alex- Ale to jest super! Ta mogia i w ogóle. To takie wyjątkowe!

Katherine spojrzała na Alexis z wyrzutem. Atmosfera w pokoju zrobiła się gęsta i nieprzyjemna. Max z zainteresowaniem oglądał tą wymianę zdań, a Jeremy raczej z niepokojem.

- Alexis Roxanne DiLaurentis- zaczęła Kathy złowróżbnym tonem- To nie jest super. To jest nienormalne, to dziwaczne, do cholery. I ja się o to nie prosiłam. I nie chce tego!

- Ale masz moc- przerwał jej Max- Nie jesteś człowiekiem, Katherine, i musisz się z tym pogodzić. Jesteś czarownicą, która musi nauczyć się jak kontrolować moc i przestać hizteryzować.

Teraz to jego Kathy piorunowała wzrokiem.

- Max... Daj spokój- powiedział Jeremy ostrzegawczo, a później spojrzał na Kathy- Mówiłem, że znam teorię. Ta mówi, że wystarczy się skupić i wiedzieć czego się chce. Co chce zrobić się mocą.

- Zero zaklęć? Mikstur?

- Zaklęć?- spytał z uśmiechem- Nie, raczej nie. Mikstury- skrzywił się- Istnieją, ale to niebezpieczen eksperymenty, w które lepiej się nie wdawać.

- Coś o tym wiesz- zakpił Max

Kathy wymieniła spojrzenia z Alex. Najwyraźniej nie wiedziały o wszystkim.

- Spróbujcie- zachęcił Jeremy, ignorując Maxa, choć w jego głosie było słychać smutek

Kathy pokręciła głową, ale Alex już się uśmiechnęła, a to oznaczało jedno.

- Alex... Wyjdźmy na dwór- powiedziała Katherine

- A co? Myślisz, że jakbyś podpaliła kanapę, to Max wgryzł by ci się w szyję i by cię wyssał?

Katherine parsknęła śmiechem, a Max spojrzał na nią zdziwiony. Jeremy uśmiechnął się do Alexis, która była z siebie bardzo dumna.

- Myślisz, że dałby radę?- powiedziała w końcu Kathy

- Przeceniasz się, skarbie- powiedział Max z ironicznym uśmeiszkiem- Lepiej nie wywołuj wilka z lasu.

- Nie prowokuj wiedźmy- odgryzła się Kathy

- Wreszcie to przyznała- zakpił

Jeremy przerał zanim nadeszła kłótnia, o ile już nie było za późno.

- Chodźmy na dwór- powiedział

Cała czwórka wyszła na dwór. Max usiadł na ławce i skrzyżował ręce na ramionach.

-Spróbujcie- zachęcił Jeremy

Alexis zamknęła oczy, by się skupić. Zerwał się lekki waitr. Gdy je otworzyła, Max zaczął bić brawo.

- To było genialne!- zakpił i wywrócił oczami

Katherine miała go już serdecznie dość. Tych jego uwag, kpin i wredoty wrodzonej. Nawet nie zamknęła oczu. Spojrzała tylko na kałużę i na Maxa, a woda z kałuży podskoczyła do góry i wylądowała na jego spodniach. Jeremy miał ubaw po pach.

- Cóż za dojrzałe- skomentował wściekły Max

Na plac przed dworkiem Vance'ów zajechało srebrne volvo. Zatrzymało się i wisiadł z niego Jason.

- Jason?- powiedziała Alex- Co ty tu robisz?

- Przysłała mnie ciocia po Alexis- powiedział- Macie wyłączone komórki.

Katherine sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej telefon, a następnie zmarszczyła brwi.

- Rzeszywiście- powiedziała

- Co chce ode mnie Joan?- spytała Alex

- Obiecałaś jej przeciez pomóc w porządkowaniu jakiś tam rzeczy, kogoś tam. Nie pamiętasz?

Alex teatralnie uderzyła się ręką w czoło.

- Zapomniałam na śmierć!- powiedziała- Dobra, już idę.

Jason kiwnął głową, a później przeniósł wzrok na Maxa i Jeremiego.

- Ach... To nasi znajomi- powiedziała Kathy- Max i Jeremy.

- Wiem- odpowiedział krótko Jason

Katherine wyczuła, że coś jest nie tak. Jason zachowywał się dziwnie. Później jej brat znów spojrzał na Alex i popędził ją spojrzeniem.

Mimo złego przeczucia Kathy Alex spokojnie wsiadła do auta, a Jason zmierzał w jego kierunku. Pierwszy raz jej instynkt zawódł. A przynajmniej tak myślała, dokpóki Jason gwałtownie się nie odwrócił i nie wycelował jakimś pistoletem w Maxa.

Oddał strzał, a Kathy krzyknęła.

Max natomiast zrobił zręczny unik i po chwili znalazł się przy Jasonie, wykręcając mu rękę i sprowadzając na kolana. Z ust wystawały mu białe kły, a oczy jarzyły się na czerwono.

- Podaj mi jeden powód dlaczego miałbym cię nie zabić?- warknął

- Max! To mój brat!- krzyknęła Kathy

- To za mało- odparł i zwiększył nacisk na rękę Jasona

Jason krzyknął z bólu. Alex szarpnęła za klamkę zamkniętego samochodu. Jeremy stał przerażony , a Katherine zaczęła biec w strone Maxa. Jeremy złapał ją wtedy za rękę i powstrzymał oraz pokręcił głową.

- To mój brat!- krzyknęła

Przez plac przepłynęła wielka fala mocy, a ich wszytskich otoczyło koło ognia. Płomienie iskrzyły się, wysyłając szary dym ku niebu. Zerwał się wiatr, a liście zawirowały. Niebo zmieniło barwę na ciemnoszarą. Jeremy rozglądał się, będąc w autentycznnym szoku.

- Puść do jasnej cholery mojego brata!- wysyczała Katherine

Max zawachał się ale puścił Jasona, a ten upadł na ziemię.

- Niech ci będzie- powiedział Max- Ale jeszcze raz zobaczę, że mierzy na jednego z nas, a nie powstrzymają mnie twoje wiedźmowe sztuczki.

Wszystkie zjawiska zniknęły, a Katherine podbiegła do Jasona, któy ciężko oddychał, a jego ciałem wstrząsały dreszcze.

- Jazz... już dobrze. Nic ci nie jest?

- Co to do cholery było?- wysapał i niezgrabnie usiadł- Kat! To wampiry. Mówiłem ci o nich.

- Wiem o nich, Jason- powiedziała spokojnie

- Spółkujesz z nimi!- powierdział wyrzutem

- To nie tak- westchnęła- Oni nam pomagają. Ja też nie jestem normalna. I Alex też- dodała- My jesteśmy czarownicami.

Jason spojrzał na nią zdziwiony.

- Co proszę?

- Widziałeś co się stało. To byłam ja, Jazz. Alex też to potrafi- wywróciła oczami- Znacy chyba potrafi.

Chłopak zerwał się na równe nogi i odszedł od Kathy, a następnie otworzył samochód i wsiadł do niego oraz odjechał z piskiem opon.

- Chyba zapomniał, że Alex jest w środku- westchnęła Kathy, a następnie spojrzała wściekle na Maxa- Co to miało do cholery być?- krzyknęła- To mój brat! Nie możesz ciągle zabijać, gościu! Co z tobą nie tak?!

- Wytłumacze ci coś, słoneczko- powiedział- Jestem wampirem, wampiry zabijają. Przynajmniej te normalne- dodał, patrząc na Jeremiego

Następnie wwszedł do domu, trzaskając drzwiami.

- Jak on mnei denerwuje!- warknęłą Kathy

Jeremy podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu.

- Wszystko okej?

- Tak- westchnęła- Ale będę teraz musiała porozmawiać z Jasonem.

Kathy spojrzała na twarz Jeremiego, a później ich wargi się złączyły.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Prue 16.12.2014
    Przeszkadza mi a raczej nie lubię jak w opowiadaniu są same rozmowy. Twoje dialogi jednak są naprawdę bardzo dobre. Dam 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania