Twoje miejsce, 14. Ciekawych rzeczy może się człowie o sobie dowiedzieć
Kathy nie poszła w piątek do szkoły. Wykręciła się złym samopoczuciem, co tak na prawdę było prawdą. Jak można się czuć, kiedy okazuje się, że twój chłopak to potwór? I to na dodatek nie przenośnia. Leżała na kanapie w salonie, przykryta polarowym, różówym kocem w czarnych dresach i bluzie, jedząc lody czekoladowe i oglądając głupe seriale. Alex na górze dochodziła do siebie po wczorajszym wypadku. Również została w domu. Jedynie Jason i Joan grzecznie poszli do pracy i szkoły. Jason z kołkami...
Wszystko było cudownie. Kathy przygnębiona powstrzymywała łzy, Alex nie wiedziała o co chodzi i trzymała się jak najdalej od rozhisteryzowanej siostry. Ktoś zapukał do drzwi. Katherine wstała z fotela i otworzyła je.
- Kazałam wam się trzymać ode mnie z daleka!- powiedziała
- Kathy, musisz mnie wysłuchać- powiedział Jeremy
Max nic nie mówił, tylko uśmiechał się kpiąco. Jak zawsze.
- Nie. Wypieprzajcie stąd. Wampiry nie mogą wejść do domu, chyba, ze się ich nie zaprosi. Czy to też kłamstwo?
Jeremy skrzywił się.
- To akurat prawda.
- Więc sio!
Niespodziewanie pojawiła się Alex w rózowych getrach i czarnej bluzce. Spojrzała zaskoczona na Jeremiego i Maxa, a później się do nich uśmiechnęła.
- Jeremy... I twój kuzyn Max? Miło mi poznać.- powiedziała
- Mi również, Alex- odpowiedział Max z kpiącym uśmiechem
- Czemu ich nie wpuścisz, Kat?- spytała- Wejdźcie, nie krępujcie się.
Katherine myślała przez chwilę, że zabije siostrę. Była tak głupia, że ja nie mogę... Ale też skąd miała wiedzieć? Katherine poddała się i cofnęła, umożliwiając im wejście.
Max bez skrępowania wszedł, a następnie zmierzył Kathy wzrokiem. Jeremy zachował jakiekolwiek pozory dobrego wychowania.
- Czego chciecie?- spytała Kathy
- Kat!- syknęła Alexis- To twój chłopak.
- Zerwaliśmy- powiedziała Katherine, a następnie zmarszyła brwi- Weź.- zdjęła naszyjnik z szyi i nałożyła go Alex
- Ale, ja nie....
- Nie dyskutuj nawet- powiedziała ostro, a później znów spojrzała na Vance i Forbes'a- Czego chcecie?
- Opowiedzieć wam kolejną historyjkę- powiedział Max- Wiesz, że teraz ty zostałaś bez ochrony?- spytał
- Poradzę sobie.
- Nie zupełnie bez ochrony- powiedział Jeremy- Przyniosłem to dla Alex.
Podał czerowne pudełko. Alex wzięła je do ręki. W środku leżała delikatna brązoletka z zawieszką w kształcie jakiegoś niezidentyfikowanego znaku. Pewnie w środku był ostrokrzew.
- Nie wezmę tego- powiedziała Alex
Katherine zmęczyło to całe udawanie. W końcu całe rodzeństwo DiLaurentis powinno wiedzieć co się dzieje.
- W zawieszce jest zioło, które uchroni cię przed ich hipnozą. Mówiąc ich mam na myśli Maxa- powiedziała z westchnieniem
- Hipnozą?!- powtózyła Alex, a później się zaśmiała- Co to za głupi żart.
- Nie powiedziałaś siostrze?- Max uśmiechnął się jeszcze złośliwiej
- O czym, Kathy?- zainteresowała się Alex
- To wampiry- powiedziała Katherine jakby nigdy nic
Alex spojrzała na nią jak na idiotkę, a później wybuchnęłą śmiechem.
- Fatalny żart- skrzywiła się po chwili
Oczy Max przybrały wściekle czerwony kolor. Alexis krzyknęła i odskoczyła w tył.
- Ubierz brązoletkę, Alex- powiedziała Katherina, a później znów spojrzała na Jeremiego i Maxa- Ona już wie. Zadowoleni? Wynoście się lepiej!
- Nie wie jeszcze jednego- Max uśmiechnął się tajemniczo
- I nie chce wiedzieć- powiedziała Kathy
Aktualnie tylko ona mówiła, bo Alexis z szoku zaniemówiła. Nic dziwnego. Nie codziennie dowiedujesz się, że wampiry istnieją.
- Ale ja i tak ci powiem- odparł Max
- Maxim...-powiedział ostrzegawczo Jeremy
Max zignorował go jednak, uśmiechnął się ironicznie i powiedział coś, przez co Kathy zareagowała głośnym śmiechem. Mianowicie:
- Może ja jestem wampirem, ale ty czarownicą.
I tu właśnie Katherine zaczęła się śmiać. Alexis tylko spojrzała na wszystkich. Dalej nie była w stanie wykrztusić z siebie ani słowa.
- Ty i twoja siostra. Wasza matka też była czarownicą- powiedział
- Facet, skończ już. To się robi żałosne- powiedziała Kathy i skrzyżowała ręce na piersicach
- Niestety, Kathy. Max ma racje- powiedział Jeremy- Jesteście czarownicami. Jenna też była czarownicą. Na ręce macie znamie. Aktywowało się po waszych osiemnastych urodzinach.
- Przeterminowana krew, co?- odparła Katherine z sarkazmem- Wynocha z mojego domu!
- To krew moze się przeterminować?- zakpił Max- Nie martw się, skarbie. Mi to nie groźne. Ja piję prosto z żył.
Alexis wzdrygnęła się, ale nadal nic nie powiedziała. Nałożyła za to brązoletkę na rękę. Szybko uwierzyła.
- Katherine, wierz lub nie, ale jesteście czarownicami. Jesteście ściśle związane z naturą. - powiedział Jeremy
- Przestań pieprzyć, Jer- powiedziała Katherine
- Czy nie działo się nic dziwnego ostatnio? Gdy się złościsz nie wywołujesz wiatru? Nie trzaskają okna, szafki? Nie zapalasz świec spojrzeniem?
Katherine zaniemówiła. Działo się to tak i już nie raz, nie dwa od września. Max uśmiechnął się ironicznie i oparł się o ścianę.
- To nie prawda, Jer. Nie okłamuj mnie- powiedziała słabo
- Nie okłamuje cię- powiedział spokojnie
Przez chwilę panowała cisza.
- Dobra, wynoście się stąd. Zadzwonimy, gdy będziemy chciały się umówić na drinka- Alex zabrała głos po raz pierwszy- Wara mi stąd i to już!
Tym razem wyszli. Alex i Kathy chwilę patrzyły po sobie.
- Dlaczego mi do cholery nie powiedziałaś, że to wampiry?- spytała Alex po minucie krępujacej ciszy
Katherine tylko wywróciła oczami. Ta to zawsze wie o co zapytać!
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania