Twoje miejsce, 17. W Shady Hills pojawiłoę zło

Minęły dwa dni, a wiele się zmieniło. Mianowicie Jason znów unika Kathy, a zaczął unikać Alex. Najwyraźniej jeszcze sobie nie poradził z wiadomością, że jego siostry to wiedźmy. Natomiast Bonnie śmiertelnie się obraziła, że Kathy nie wtajemniczyła jej wcześniej. Właściwie już się odbraziła i teraz robi aluzje Jeremiemu, z czego ma niezły ubaw. Katherin co raz lepiej układa się z Jeremym, stara się co raz rzadziej spotykać Maxa i co raz mniej używać mocy, którą już kontroluje całkiem nie źle.

Alexis natomiast zamartwia się jak utrzymać to wszystko w tajemnicy przed Joan i Tylarem, oraz co raz częściej używa mocy, by się doskonalić. Jest również bardzo zajęta kłóceniem się z Kathy o moc.

Poniedziałkowego ranka Kathy weszła do szkoły zmęczona, chora i zła na cały świat. Przeziębiła się, gdy Alex wylała na nią wodę, a późnie wywołała niewielki, acz niezwykle zimny wiatr. Na dodatek nie spała prawie w ogóle, ponieważ Alex przez tą całą mogie zapomniała napisać referat, więc ubłagała Kathy by jej pomogła. Siedziały do trzeciej nad ranem.

- Jesteś zła?- spytał Jeremy

- Tak, jestem zła- westchnęła i zatrzasnęła szafkę- I zmęczona. Aż tak bardzo widać?

- Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie- powiedział- Ale tak, widać.

Katherine zaśmiała się cicho, a później utkwiła spojrzenie gdzieś nad ramieniem Jeremiego.

- Dlaczego Laura znów chodzi w apaszce?- spytała złowróżbnym tonem- Czyżby Max zgłodniał? Ma krew w torebkach, do cholery!

- Ciszej!- powiedziała Bonnie, która dopiero co doszła- Usłyszą cię wszyscy w całej Virgini.

- On ją krzywdzi, Bon.

- Od kiedy przejmuje cię los Laury?- zainteresowała się

- Ciebie to powinnno interesować, Obrońco- odparła z przkąsem

Bonnie wzniosła oczy ku niebu.

- Okej- westchnęła i skieroała wzrok an Jeremiego- Powiedz kuzynowi, że jeszcze raz, a skopie mu tyłek.

Jeremy uśmiechnął się, jakby nie wierzył, że Bonnie da radę.

- On nie jest moim kuzynem- powiedział

- Nie?- zdziwiła się Kathy- To kim?

- Nikim. Nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni. Ja mam przecież dopiero dziewiędziesiąt pięć lat.

- Dopiero!- zaśmiała się Bonnie

- Niedołężny staruch- skomentowała Kathy- W takim razie ile lat ma Max?

- A około stu siedemdziesięciu- powiedział

Kathy rozdziawiła buzię ze zdziwienia, ale dość szybko się otrząsnęła i stwierdziła, że idzie na lekcje.

Mimo okropnego samopoczucie dzień minął Kathy dość spokojnie, nawet przyjemnie. Zjadła lunch z przyjaciółmi, czują sie okropnie, że Vicky nie jest wtajemniczona. Że ją okłamują. Później poszła na trening, a następnie do baru z przyjaciółmi. Tam spędziła świetnie czas, a później lekko wstawiona ruszyła do domu. Nie ma to jak być wstawioną już w pierwszy dzień tygodnia.

A później poczuła duży przypływ mocy. Znaczy myślała,że to przypływ mocy, bo kompletnie się na tym nie zna. Czuła nagły powiew gorąca, który wywołał u nije jakimś dziwnym trafem gęsią skórkę i dreszcze. A później coś ją zaczęło dusić.

Czuła jakby niewidzialne dłonie ściskały ją za szyję i dusiły, tak mocno, jakby chciały zmiarzdżyć jej tchawicę. Upadła na kolana, a później całkowicie na ziemię, siniejąc powoli.

Próbowała przywołać moc. Z początku kompletnie jej się to nie udawało, dopiero po chwili poczuła jak wiatr nad jej głową się wzmaga, a ręce powoli, niechętnie odchodzą od jej gardła.

Gdy mogła znów zaczerpnąć oddechu, zaczęła spazmatycznie kaszleć i trzymac się za bolące, pulsujące gardło. Łzy same popłynęły jej po policzkach.

Usłyszała odgłas auta, który hamuje, a światła reflektorów ją oślepiły. Usłyszała jeszcze trzask drzwiami od samochodu, a później czyiś krzyk, któy wydawał się dziwnie znajomy.

- Kathy! O mój Boże!

Alexis.

Siostra uklękła przy niej i pomogła jej usiąść, odgarniając jej włosy z twarzy i trzymając jej twarz w dłoniach, gorączkowo głaszcząc ją po niej.

- Co się stało? Kathy... Kochanie? Co się stało do cholery?! Katherino, jesli mi zaraz nie odpowiesz zaczne krzyczeć!

Kathy wywróciła oczmi i spróbowała odchrząknąć. Bolało jak diabli.

- Uspokój się- wychrypiała- Zostałam zaatakowana.- chrząknęła- Ale to była chyba moc.

Alexis odetchnęła, a później pomogła wstać siostrze i wprowadziła ją do samochodu.

- Gdzie ty jedziesz?- spytała z mniejszą już chrypką, gdy Alex mnięła ich dom

- Do Jeremiego i tego drugiego popaprańca. Odkąd się zjawili nic tylko problemy, więc niech sprzątają swoje gówno!

Alex mówiła to z takim zacięciem, że nie było sensu się kłócić.

Max opierał się o framugę drzwi, a Jeremy przytulał Kathy, która gorączkowo ściskała w ręce kubek ciepłej herbaty. Alexis natomiast rozsiadła się w fotelu i wrzeszczała na obu panów jak najgłośniej tylko mogła.

- Każ jej się uspokoić, bo ją zabiję!- syknął w końcu Maxim

- No tak, w tym wypadku nie rzucasz słów na wiatr- zakpiła ciężko Kathy- Skąd pomysł, że ja mam na nią jakikolwiek wpływ?

- Więc rozerwę jej gardło- warknął

- Spróbuj, a spale cię!- odwarknęła- A wiesz mi, że potrafię!

Max spojrzał na nią pierwszy raz od wielu lat prawdziwie zaskoczony. Jeremy również spojrzał na swoją dziewczynę zaskoczony.

- Nauczyłaś się w taki sposób panować nad mocą w ciągu swóch dni?- spytał Jeremy

Alex prychnęła i wywróciła oczami, a wszystkie oczy skierowały się na nią.

- Człowieku, ona potrafi całkiem więcej. Wydostała się z tych rąk! I w ogóle!

Max spojrzał na Katherine.

- Jak długo dziennie ćwiczysz? Z tego co mówisz w ogłe nie powinnaś żyć, aby osiągnąć taki poziom. I nie zajęłoby ci to dwa dni, a kilka tygodni, w najgorszym wypadku miesięcy.

- Ja w ogóle nie ćwiczę, Max- powiedziała cicho Kathy- NIe chce tej mocy, czy jak to zwać.

-Niesamowite- powiedział Jeremy- Czy zdajesz sobie sprawdę, Kathy, że jesteś niezwykle potężna. Potężniejsza niż większość. I umiesz nad tym panować. To niezwykłe, kochanie.

- Cudownie- stwierdziła i wniosła oczy ku niebu- A teraz zajmijmy się tym atakiem na mnie. Omal nie zginęłam, do cholery!

Jeremy z Maxem wymienili porozumiewawcze spojrzenia.

- Cóż, nie wiecie o wszystkim- powiedział Jeremy- Max ostatnio sprawuje się dobrze i nie zabija. A ataki nadal są. Co dziwniejsze ataki różnią się od tych wampirzych. Ofiary mają w sobie krew. A teraz atak na potężną czarownicę.

Alex spojrzała na niego podejrzliwie.

- Co chcesz przez to powiedzieć?- spytała, marszcząc brwi

- Że w Shady Hills pojawiło się zło- powiedział Max- I to nie o mnie chodzi. Nie schlebiajcie mi aż tak.

- Pojawiła się jakaś potężna moc, najwyraźniej nie nastawiona pokojowo- wyjaśnił Jeremy

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania