Twoje miejsce, 22. Kogoś mi przypominasz

Halloween.

Dzień demonów, czarownic i innych zmor. Idealny dzień dla wiedźmy i wampira. Katherine tak nie uważała. Miała dość paranormalnych zjawisk, mocy, czy nadnaturalnych istot rodem z książek. Najchętniej w ogóle nie używałaby swojej mocy. Niestety nie było to możliwe. Im dłużej jej nie używała, tym większa frustracja w niej narastała. Jakby moc chciała się uwolnić. Tak więc, aby dać jej upust Kathy przestała używać zapałek.

- Za co się przebierzecie?- paplała Eve- Ja może za diabła.

- Tak to do ciebie pasuje- zakpiła Alex i wzniosła oczy ku niebu

- Ha, ha, ha- odparła Eve z przekąsem- Albo wiem! Za wampira!

Kathy uśmiechnęła się. Co prawda aktualnie w Shady Hills było za dużo wampirów, ale koniecznie chciała zobaczyć minę Maxa, gdy zobaczy Eve z sztucznymi kłami.

- Albo mam lepszy pomysł! Za czarownicę!

Katherine i Alexis wymieniły spojrzenia.

- To beznadziejny pomysł- powiedziała Alex

- Czemu? Mogłybyśmy się w trójkę tak przebrać!

- Nie!- krzyknęły jednocześnie bliźniaczki DiLaurentis

Obie miały dość bycia czarownicami. Miały wszystkiego dość, szczególnie kiedy przechodziły obok plakatów, które informowały o zaginięciu Laury Brown.

- Zapominasz, że w tym roku halloween ma być tematyczne?- spytała Vicky- Znaczy przynajmniej te oficjalne, na którym wszyscy ważniejsi muszą być.

Wszyscy ważniejsi, czyli inaczj ci co są spokrewnieni z założycielami Shady Hills.

- Ah- westchnęła Eve- Dziewiętnasty wiek, wszystko typu ,,Przeminęło z wiatrem". Halloween to noc potworów, nie sukienek!

- Rada miasta uznała, że za dużo jak na razie potwornych rzeczy- zakończyła rozmowę Bonnie, a następnie wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Katherine.

Kiedy Kathy ubierała sukienkę na zabawę Halloweenową w posiadłości Rackley'ów myślała, że dziś umrze. Gorset to najokropniejsza rzecz świata. Nie mogła sobie wyobrazić jak kiedyś w tym chodzono. Sukienka, którą miała na sobie była krwistoczerwona, marszczona i rozłożysta, charakterystyczna dla dziewiętnastego wieku. Odsłaniała obojczyk, a jej tył ciągnął się po ziemi. Na rękach miała siatkwane, czarne rękawiczki, a we włosy wpięty czarny kapelusz. Włosy pokręciła i przełożyła je na jedną stronę, a na szyi zawiesiła czarny naszyjnik, trzymajacy się tuż przy szyi, z wiszącymi, małymi, czarnymi kamieniami. Alex natomiast miała na sobie granatową sukienkę z bocznymi ramionami, odsłaniąjącą obojczyk.

- Gotowa?- spytała Alex

- Nie, nie chce tam iść.- westchnęła Katherine- Dlaczego nie możemy się wywinąć?

- Bo ciotka Joan jest potworem i wkopała nas, aby ona nie musiała iść- westchnęła Alexis

Jason zaproponował, że je podrzuci, jednak on nie miał zamiaru się tam pojawić. Spryciaż się wywinął! Katherine weszła do środka sama, gdyż Tyler już przejął Alexis. Aż zamrugała zdziwiona tym widokiem. Czuła się jakby przeniosła się w czasie. Niezwykłe uczucie. Dostrzegła Jeremiego i Max, więc podeszła do nich.

- Jestem - powiedziała i delikatnie dotknęłą ramienia Jeremiego

Ten szybko się odwrócił w jej stronę. Gdy ją zobaczył, jego oczu zabłyszczały.

- Wow- powiedział- Nie poznałem tamtej kultury, ale... Wow.

Znudzony Max też odwrócił się do niej, gdy tylko dokończył drinka. Jego znudzenie szybko ustąpiło miejscu szoku. Był naprawdę bardzo, ale to bardzo zaszokowany.

- No i? Powiesz coś? Jakaś kąśliwa uwaga? Coś w stylu Maxima Vance?- spytała Katherine

Maxowi kilka chwil zabrało sformuowanie wypowiedzi.

-Ja... Przypominasz mi kogoś i... Muszę coś załatwić.

Później jak najszybszym krokiem odszedł. Katherine zamrugała kilka razy, po czym spojrzała pytająco na Jeremiego. Ten tylko wzruszył ramionami i oboje poszli się czegoś napić.

Podczas przyjęcia Katherine wynudziła się jak diabeł na pokucie. Szczególnie, że w połowie Jeremy zniknął. Max też. Znudzona, więc wybrała numer Jasona, żeby po nią przyjechał. W końcu już się pokazała. Ten jednak nie odpowiadał.

- Szukasz kogoś?

Katherine gwałtownie się odwróciła.

- Max! Przestraszyłeś mnie, do cholery!- warknęła

Ten, jakby nie on, zignorował ją. W ogóle była jakiś taki... nie Maxowy.

- Odwieźć cię do domu?- spytał

Katherine przyjrzała mu się zaintrygowana. Później jedynie kiwnęła głową.

Jazdę spędzili w ciszy. Max zatrzymał się przed domem Kathy.

- Wejdziesz?- spytała nieśmiało

Max spojrzał na nią zaintrygowany.

- Jesteś pewna?

Katherine tylko kiwnęła głową.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania