Twoje miejsce, 6. Bo cmentarz to świetny początek

Wie, że to dziwne, ale czuła się obserwowana.

Następnego dnia Kathy pochwyciła MP4 i skórzaną czarną kurtkę, a następnie wyszła z domu trzakajac drzwiami. Nie było jakoś szczególnie wcześnie, ale też nikt przy zdrowych zmysłach nie wychodzi z domu o tej porze w niedzielę. Katherine skręciła w uliczkę, zmierzając automatycznie ta dobrze znaną jej drogą. Przeszła przez niską bramkę i usadowiła się na ławce przed grobem rodziców. Włożyła czarne słuchawki do uszu i włączyła cichą muzykę, a następnie wbiła wzrok w napis: Jenna DiLaurentis 12.08. 1956- 29.06.2013, John DiLaurentis 22.01.1954-29.06.2013. wygrawerowany w marmurze.

Patrzyła na niego z ciężkim sercem, czując jak ciężar wszystkich emocji ją przytłacza. W pogrążeniu się w całkowitym żalu przeszkadzało jej tylko wrażenie, że ktoś ją obserwuje, śledzi. Przygląda się jej.

Zdenerowowana wstała z ławki już po pięci minutach i ruszyła ku najbliżesz furtce. Pech chciał, że poślizgnęłą się na mokrych od rosy liściach, zjechała na nogach z niewielkiej górki i gwałtownie złapał się drzewa,by nie upaść. Odtwarzacz wypadł jej z kieszeni po drodze ślizgawki.

- Wszystko w porządku?

Kathy odwróciła się, by ujrzeć, że stoi za nią Jeremy Forbes.

- Śledzisz mnie?- spytała podejrzliwie

- Nie- chłopak uśmiechnął się lekko i podał jej MP4- Zgubiłaś po drodze.

Kathy przyjęła od niego urządzenie, nadal bacznie się mu przyglądajac i dziękując dość niewyraźnie.

- Dlaczego myślisz, że cię śledzę?- spytał Jeremy

- Wydawało mi się...- Katherine rozejrzała się nerwowo dokoła- Nie ważne z resztą. Co tu robisz?

- A ty?- odpowiedział pytaniem

Katherina wywróciła oczami.

- Spaceruję- odparła lekko

- O siódmej rano?- Jeremy uniósł brwi do góry- I na cmentarzu?

- Jak widzisz- wzruszyła ramionami- Teraz ty odpowiedz na moje pytanie. Co ty tu robisz?

- Spaceruję- odpowiedział

Katherine uśmiechnęła się lekko, a później wywróciła oczami.

- Przyszłam na grób rodziców- powiedziała

- Leży tu członek mojej rodziny- powiedział

Przez chwilę patrzyli na siebie, a później oboje zaśmiali się cicho z tej nietypowej wymiany zdań.

- Twój wujek już wrócił?- spytała Kathy lekko

Cień przykrył twarz Jeremiego.

- Nie, jeszcze nie- powiedział z wymuszoną uprzejomością

Zapanowała troszkę niezręczna cisza, którą Kathy nader wszystko chciała przerwać.

- Więc?

- Więc co powiesz na poranną kawę?- spytał

- Kawę? Czy to randka?- spytała podejrzliwie, z chytrym uśmiechem

- Nazywaj to jak chcesz- powiedział miękko

Kathy zaśmiała się i kiwwnęła głową, a następnie ruszyli w stronę jedynej, czynnej o tej porze kawiarni.

- Więc masz kuzyna Maxima?- zaczęła

Spojrzał na nią podejrzliwie.

- Spokojnie, odwózł Laure na trening. Chyba są razem- dodała pospiesznie

- Tak... Chyba tak- odparł Jeremy- Możemy nie rozmawiać o nim?

Katherine kiwnęła głową, a Jeremmy zaczął kolejny temat.

 

- Matt, wiem, że zerwanie boli- powiedziała Alexis w stronę jasnowłosego kolegi poniedziałkowego ranka w szkole w następnym tygodniu- Ale ona szybko do ciebie wróci. Musisz dać jej trochę czasu.

Drzwi do szkoły się otworzyły i do środka weszła Katherine DiLaurentis, która dziś przewyższyła najśmielsze oczekiwania odnośnie swojego wyglądu. Wręcz promieniała. Za nią wszedł Jeremi Forbes, który wcześniej przytrzymał jej drzwi. Później zatrzymali się i wymienili krótkie pocałunki, a następnie każdy poszedł w swoją stronę.

Uczniowi przypatrywali się temu ze zdumieniem.

- Więcej czas, tak?- spytał Matt, a następnie odszedł od zszokowanej Alexis

Lada moment pojawił się obok niej Kathy, która uśmiechała się szeroko.

- Od kiedy kręcisz z Jeremim?- spytała Alexis

- Tak.. Od niedawna- powiedziała lekcewarząco

- A Matt?- spytała z wyrzutem

- To przeszłość- odparła i poszła dalej, w stronę swojej szafki

Alex z niedowierzaniem patrzyła za siostrą, a jej oczy przypominały dwa latające spodki. Potrząsnęła głową jakby chciała odgonić to od siebie, a następnie ruszyła na lekcję.

- Co to ma być?- szepnęła do siostry

- Nie wiem o czym mówisz- wzruszyła ramionami Katherine- Sama mówiłaś, że ty i Jeremy nie... no sama wiesz o co mi chodzi.

- To nie o to chodzi. Tydzień temu byłaś z Mattem, a teraz Jeremy. Tak ot tak?- szepnęła zła

- Ludzie i tak mają o nas takie zdanie jak mają, więc co za różnica? Z resztą wydaje mi się, że z Jeremim to jest to. Lepiej spójrz na naszego Jasona. Jest jakiś dziwny. Podejrzliwy. Cały czas szuka czegoś w internecie...

- Z Jeremim to to?- powiedziała zirytowana Alex, trochę za głośno

Nauczycielka spojrzała na nią , znad swoich okularów, groźnie.

- Alexis, masz coś do dodania na ten temat?- spytała ostro

Dziewczyna pokręciła głową. Nauczycielka spojrzała na nią ostro, a później kontynowała swój monolg na temat pierwszej wojny światowej.

Na ławkę Alex wpadła zmięta karteczka. Dziewczyna rozwinęła ją i przeczytała bazgroły:

Idziemy razem na Bal z okazji 199 rocznicy założenia miasta.

K.

 

-Więc zaczęło się coś dziać?- powiedział ten, któy oparł się o framuge drzwi- A poza tym jak było w szkole?- dodał niewinnie

- Świetnie, dzięki, że pytasz!- odparł z przesadną uprzejmością, ten, który siedział na łóżku

- I jak?- pierwszy uśmiechnął się ironicznie- Nasza słodka Kathy dobrze całuje?

Drugiemu nie umknęła delikatna nutka zazdrości, która pojawiła się w głosie pierwszego. Wściekł się jeszcze bardziej.

- Nawet jeśli to nie twoja rzecz!- odwarknął, a w ciemnosci błysnęły kły

Pierwszy zaśmiał się kpiąco, ale w oczach błyszczała niema groźba.

- Poza tym ty masz tą szatynkę- dodał drugi

- To tylko przekąska- odparł zgodnie z prawdą- Ale nie martw się. Z chęcią poznam Kathy. Na przykła na balu- powiedział złośliwe, a później wyszedł

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania