Koło Żywiołów Rozdział 2: Zdrada Ligi

Tak też stanął przed bankiem, lecz szybko uciekł za bramę innego domu, by schować się. Ujrzał dwóch strażników przy drzwiach do budynku, lecz nie uląkł się.

-Teraz albo nigdy.-Wyszeptał do siebie. Spojrzał ponownie na strażników.-Mają broń.-Rzekł i zacisnął pięści.-Ale to nie przeszkodzi mi w dokonaniu zbrodni doskonałej.-W jego głowie zabrzmiało słowo "zbrodnia", lecz nie przejął się tym. Stał teraz przed strażnikami, a oczy świeciły mu na żółty kolor. Uniósł się lekko nad ziemię i czekał na reakcję. Jeśli nie zaatakują on to zrobi. Ci przyszykowali broń, a, jak to się nazwał, Superboy zbliżył się do drzwi. Jeden z broniących wejścia wyciągnął ku niemu pistolet, a w odpowiedzi Superboy wystrzelił lasery w jego stronę. Ochroniarz padł na ziemię martwy, a drugi uciekł.-Co za tchórz!-Powiedział sobie i wystrzelił dużą wiązkę żółtego światła w stronę drzwi, po czym wszedł do środka.-Więc gdzie ten skarbiec?-Spytał sam siebie chłopiec. Tymczasem Piotra telefon nagle zadzwonił. A oto było zgłoszenie o sytuacji. Widać, że strażnik, uciekając chciał zwołać posiłki.

-Oczywiście, zaraz tam będę.-Powiedział przerażony Piotr tym wydarzeniem i zdzwonił drużynę. Po chwili on, Klara, Stefan i Oliwia byli w swych bohaterskich strojach u progu drzwi banku.-Widać, że nasz Superboy wybrał życie złoczyńcy.

-Na pewno ma jakiś ważny powód. Przecież jest dobry.-Powiedziała, jak zawsze optymistyczna Klara.

-Nie sądzę. Nawet człowiek nie przeżył jego ataku.-Zauważyła Oliwia, patrząc na martwego strażnika. Nagle dzieci usłyszały jakiś huk.

-Chodźmy!-Zakomenderował Piotr, po czym wszyscy wbiegli do budynku. Huk wywołał laserami Wojtek, rozwalając wejście do ogromnego sejfu. Gdy byli w miejscu akcji chłopiec odwrócił się w ich stronę. Nie zląkł się, nie, lecz czuł dziwny niepokój i złe uczucie, przeszywające go na wskroś.

-Co wy tu robicie, przyjaciele?-Spytał, patrząc na nich i lekko się odsunął w stronę skarbca.

-O to samo możemy ciebie spytać, przyjacielu.-Powiedział Piotr, a Stefan dodał:

-O ile możemy cię jeszcze tak nazywać.

-A teraz ani kroku!-Krzyknęła Oliwia, widząc, że Wojtek chce użyć słynnej sztuczki z odwrotem i zarzuciła na niego lasso prawdy. Wojtek w tej chwili poczuł się całkowicie bezbronny. Nie miał pojęcia, co ma robić. Miał świadomość, że zaraz go spytają, a on będzie musiał powiedzieć prawdę. Piotr podszedł do niego i spytał:

-Dlaczego? Po co? Czemu?-Wojtek zacisnął wargi i starał się za wszelką cenę nie wypowiedzieć ani słowa.

-Gadaj!-Wrzasnęła Oliwia i ścisnęła lasso. Gdy Wojtek już miał się wygadać nagle ujrzał zbawienie, bo pewna, nastoletnia dziewczyna w białej sukience i o białych, jak śnieg włosach wkroczyła do akcji i wywołała duży wiatr, który porwał jego przyjaciół w stronę drzwi, a tam na zewnątrz, przez co lasso samo zsunęło się z Wojtka i poleciało razem z Oliwią.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania