Koło Żywiołów Rozdział 3: Dziewczę wiatr

-Dobrze, że cię znalazłam. Co ci okrutnicy chcieli ci zrobić?-Spytała biała dziewczyna i pogładziła zimną dłonią policzek chłopca. Ten wstał i uniósł się w górę.

-Dziękuję ci ... -Zaczął, a dziewczyna dokończyła za niego.

-Ventus. Jestem Ventus. Królowa wichur i tornad. Inaczej mówiąc: wietrzny żywioł.

-Czemu mi pomogłaś?-Spytał Wojtek, któremu było już trochę głupio za to, że chciał okraść bank, a Ventus rzekła, jakby czytała w jego myślach:

-Bo tak, a teraz bierzmy kasę i w nogi!-I mówiąc to stworzyła malutkie tornado, które zebrało wszystkie pieniądze i rozłożyło przed nimi, po czym znikło.-Masz jakąś rzecz, w którą możemy wziąć je?-Spytała, a Wojtek dmuchnął na rękę i wyczarował z lodu dużą torebkę.

-Jak widać, tak.-Odpowiedział i zebrał pieniądze do niej, ale cały czas nie odrywał wzroku od Ventus.

-Oczarowany, co?-Spytała dziewczyna, uśmiechając się.

-Tak ... -Odparł Wojtek i westchnął z rozmarzenia. Gdy zebrał wszystkie pieniądze do torebki ujrzeli, że Liga Niesprawiedliwych wróciła ze zdwojoną siłą.

-Zero litości!-Krzyknął Stefan i dodał-Dziewczę wiatr, patrz na to!-I mówiąc to rozpędził się i przebiegł wokół nie, tworząc tornado.

-Tylko na tyle cię stać? To teraz ty patrz!-I mówiąc to Ventus odepchnęła Stefana dużą falą wichury.

-Nie damy rady się do niej zbliżyć, lecz możemy ją unieruchomić.-Powiedziała Oliwia i zarzuciła na Ventus lasso prawdy. Ta jednak szybko się z niego wydostała i rzekła do Wojtka:

-Uciekaj!-Gdy Wojtek chciał wykonać polecenie dziewczyny Piotr złapał go za rękę.

-A ty dokąd? Zostajesz z nami i pomóż nam z nią swymi laserami to może wybaczymy ci dawne zła.-Poprosił, lecz Superboy nie dał się przekonać. Nie myślał on już zupełnie o nich, jak o bliskich mu i ważnych osobach, a jak o wrogach. Strzelił więc laserami w rękę Piotra, a ten szybko puścił go i odsunął rękę.-Co ty robisz?! Totalnie ci już odwaliło?!-Wrzasnął, lecz Wojtek uciekł już z pieniędzmi do domu, po czym włożył je do mamy portfela i nacisnął przycisk na plastikowej literze S, a jego normalny strój zwykłego chłopca powrócił. Szybko wrócił do łóżka, a torebka z lodu znikła.

-To nie ma sensu. Wracamy do domów, a jutro zajmiemy się Wojtkiem.-Rzekł Piotr i uciekli do domów.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania