LBnD 24 – Dwie komory jednego serca
Niebo wymiotuje, patrząc na ohydztwo ziemskiego padołu, bowiem Brat napadł na Brata... Pożoga jeźdźców pali dusze i serca. Wystarczyło trzydzieści srebrników, by zaprzęgli konie...
ku chwale Mamony...
A „Wielcy” tego świata, patrzą chciwym wzrokiem, śmiejąc się pogardliwie, gdy zbijane są kolejne pionki... na szachownicy...
*
Staliśmy naprzeciwko siebie, po dwóch stronach ulicy. Już miałem strzelać, ale...
nerwowe drganie ciała, pot spływający po czole, nogi jak z waty... i te oczy... pełne strachu.
Wiedziałem, na kogo patrzę...
To byłem ja w mundurze, w innym kolorze.
Tylko tyle...
*
Zdać sobie z tego sprawę, a pożoga sięgnie bruku, natomiast zwykły pionek...
stanie się hetmanem.
Komentarze (50)
Wygrać z narzuconym mechanizmem konsumcjonizmu, do końca się nie da, można zostać minimalistą co najwyżej. ?
Ma wykop, ale ciężkie na zmysł.
Ano, mam w zwyczaju tak popisywać z wysiłkiem dla szarych komórek.
Tylko nie wiem czy zabicie brata, nie oznacza zabicia siebie, wlasnego ja. A to by znaczylo, że sa3rzeczy ważniejsze od kasy. Chodzi o wolność?
Zdaniem mym, z tekstu może wynikać syndrom błędnego koła.
Bo z chwilą gdy pionki będą hetmanami, to zapomną o przeszłości,
i zaczną postępować jak... "wielcy tego świata"
Tak jakoś sobie pomyślałem:)↔Pozdrawiam:)↔5
Hmm, cóż, coś w tym może być odnośnie syndromu błędnego koła. Choć z drugiej myślę, że jeśli ludzie odzyskali by władzę nad "samym sobą" mogą zacząć żyć własnym życiem, a historia nie musiałaby zataczać koła, jak to ma niestety w zwyczaju.
Również pozdrawiam :)
Brat napadł na brata? Być może brat 1 tak siebie nienawidził, że myśląc, że to on, zabił brata 2? Może są bliźniakami?
Pionki na szachownicy - może chodzi o zniewolone dusze? Dusze w tak zwanym "czyśćcu"? Dusze, które pójdą do nieba, gdy tylko brat zabije brata? Dusze, które zostaną uwolnione?
5
Hmmm, kto wie? Kto wie? Widzieć można różnie, tak równie ilu różnych ludzi ;)
Jest jeszcze coś takiego jak siła tłumu. Bardzo często się o niej zapomina. Jednak istnieje i chociaż jej użycie wymaga maksymalnej solidarności uczestników, nie można mówić, iż jest niemożliwa do wykorzystania. Wszystko można, o ile się chce. Tym bardziej, że do wszystkego często dochodzą uczucia. No, właściwie zawsze. Te zaś są tak nieprzewidywalne, iż aż strach się bać. Emocja to błogosławieństwo oraz przekleństwo. Ta sama może zabić, jak i odrodzić na nowo :)
A co do "wyższych" to masz rację. Albo oni sami się tak wywyższają, albo robią to zwykli ludzie pod wpływem, no właśnie jakiegoś, lub jakiegokolwiek "wpływu".
Nie można mieć wszystkiego i nie wszystko da się "uratować", "ocalić" bądź naprawić pieniędzmi, bo można mieć i pieniądze i teoretycznie wszystko, a i tak być nieszczęśliwym i cierpieć, bo może się to tylko okazać właśnie grą.
Cóż, przeważnie najbardziej rzuca się i najgłębiej tonie ten, co ma najwięcej do stracenia...
Prawda, ale tak jak powiedziałaś, wymaga to nie lada solidarności. Jest trudne do osiągnięcia, ale nie niemożliwe. Przeważnie właśnie przy tym generują się najsilniejsze emocje, prawdziwa moc, czasem bardzo destrukcyjna, czasem piękna, dlatego właśnie "wyżsi" manipulując ludźmi uspokajają ich, aby nie doszło do "wybuchu" tychże nagromadzonych emocji, które są, gdyż wiedzą, że będzie to ich koniec.
Tak, niesprawiedliwość to element zmienny, wielopostaciowy, za to opór to element stały.
A pewnie, że dobrze, bo jeśli się człek nie buntuje, to nie idzie do przodu, a przede wszystkim nic się nie zmienia.
Dobrze by było, żeby pożoga sięgnęła bruku, bo pionki odmówiłyby walki. Wszystkie pionki. Dobry tekst Shogunie.
?
Ano, prawda, byłoby dobrze i obyśmy doczekali.
Dziękuję bardzo.
Dobry tekst.
Pozdrawiam
Dziękuję za "Dobry tekst".
Również pozdrawiam ;)
Dziękuję i pozdrawiam również ;)
ten widok poruszył. Tutaj poczułam dokładnie to samo, chociaż tekst jest króciutki, mocno ścisnął mnie za serce,
Pozdrawiam.
Ano, czasem ściskają się te nasze dwie komory ;)
Pozdrawiam również i teraz ja się kłaniam, o! ;)
To byłem ja w mundurze, w innym kolorze."
Czemu ludzie się tak nienawidzą? Przecież są tacy sami. Ano dlatego, ze jak jeden z drugim widzi w czyimś obliczu odbicie siebie, to zaraz by chciał mordować, to siebie nie znosi najbardziej.
To powyższe to luźny cytat z jakiejś książki, ale za cholerę nie pamiętam której. Chyba "Nie ma" M.Szczygła...
Natomiast u Ciebie jest odwrotne spojrzenie - kto siebie lubi, nie będzie zabijał swoich odpowiedników tylko dlatego że maja inny kolor czegośtam: skóry, włosów, munduru, szalika. Całe to mordowanie rodzi się w głowach nienawistników i zatruwa umysły innych. Jad sączony powoli, ale precyzyjnie w końcu zacznie działać. Po jednym małym piwie zwykle nie jesteśmy pijani, ale po dwunastym małym piwie już większość tak. W ten sposób to funkcjonuje i nie jest niczym innym jak mordowaniem na masową skalę tego wszystkiego, czego tak naprawdę nienawidzi tylko ten jeden nienawistnik, który zaczął sączyć jad.
No dokładnie. Cóż, nawet mówi się, że nie pokochasz drugiego człowieka, dopóki nie pokochasz, albo przynajmniej nie zaakceptujesz siebie.
Nasz rację, przeważnie te wszystkie wojny zaczynają się przez jednego, albo kilku zawistników, którzy nienawidzą innych. A potem cierpią zwykli ludzie, a ci zawistnicy i tak jeszcze na tym zyskają, na tym sączeniu podstępnie jadu, w małych lecz stopniowych, jak to opisałeś, dawkach.
A gdyby tak właśnie rzucić to wszystko w cholerę i nie walczyć, za tych zawistników. Niech sami sobie powalczą i "pobrudzą rączki". Wtedy im dopiero szczęki opadną.
1. Kto się cieszy z wojny? Ten kto ją zaopatruje w broń
2. Żaden nienawistnik sam do walki nie stanie, jest zbyt wielkim tchórzem.
3. Tak zwani zwykli ludzie też nie są bez winy - gdyby nie popierali nienawistników, ci nie mieliby nic do gadania.
4. Z punktu 3 wynika, że większość ludzi to nienawistnicy, choć wielu jest utajnionych.
Cóż, to nie zawsze jest tak, że zwykli ludzie mają "wybór", gdyż może to być zwykła iluzja, a sam "wybór" to po prostu doskonała manipulacja.
A to z kolei zbyt optymistyczna konkluzja, Szogunie :)
Nie, ludzie nie są tak całkiem zaczadzeni. Po prostu pozwalają, żeby ich prawdziwe ja wyszło. Sami się może nie ośmielą, ale dzięki zachętom nienawistnika to już owszem. Nie nazwałbym tego manipulacją, raczej pobudką ;)
No tak, niby nie, ale mimo wszystko nienawistnik musi podjąć działanie ukierunkowane na konkretny skutek, czyli mimo wszystko trochę "pokręcić" ;)
Sądzę, że w wielu społeczeństwach da się taki mechanizm odtworzyć. Może nie we wszystkich (to bije ze mnie optymizm), ale jednak w większości. Chociaż to jeszcze zależy od innych warunków, nie tylko jednego nienawistnika.
Bardzo dobrze wyjaśnia to etyka, gdyż jest kilka przyczyn tego, iż ludzie robią niemoralne rzeczy, nawet wtedy gdy wiedzą, że tak są.
Cóż, to bardzo prawdopodobna teza.
Literkowa
Czytamy, komentujemy i głosujemy według zasady: 3 - 2 - 1 - plus uzasadniamy dlaczego?
Głosujemy do 18 luty /czwartek/ godz. 23.59
Liczymy na Autorów na obowiązkowe czytanie i pozostawienie komentarzy.
Literkowa pozdrawia
Pozdrawiam również ;)
Ale zabijamy też nie tylko czynem.
Mocne sto słówek.
Pozdrawiam
Tak, zabijamy nie tylko czynem i ważne aby o tym pamiętać.
Również pozdrawiam :)
Literkowa
Literkowa
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania