Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Nilla XXV
XXV
Biegłam dalej. Usłyszałam strzał i wiedziałam, że kilka chwil dzieliło mnie od tego by być wolną lub martwą. Strzały zaczęły padać coraz częściej, a mi tak trudno biegło się w za dużych butach i spadających spodniach. Nie zwlekając dłużej wyciągnęłam broń i zaczęłam strzelać za siebie na oślep. Po którymś razie usłyszałam jęk. „-Trafiłam gnojka!”- pomyślałam. Już miałam się schować za wielkim dębem, gdy poczułam przeszywające rozdzieranie w lewym ramieniu. Upadłam, ale broń trzymałam jakby była moim kołem ratunkowym. Z trudem doczołgałam się za drzewo i podciągnęłam się zaciskając zęby. Ból był tak palący, iż miałam wrażenie, że ktoś wyrywa mi na żywca ramię. Zdjęłam długą kurtkę, pod którą ukrywałam przywiązane koszulki wokół rąk by wydawać się bardziej zbudowaną. Zerknęłam z wolna po sobie. Tak... dostałam nie wątpliwie kulkę.
- cholera- wysyczałam, zaciskając szczękę
Tymczasem grupa mężczyzn uzbrojonych po zęby zbliżała się do mnie nieubłagalnie, niczym stado wilków polujących na samotną ranną sarnę. Strzelali w moja stronę, a ja uparcie chroniłam się za monstrualnym pniem. Wzięłam głęboki oddech, spięłam wszystkie mięśnie podczas gdy adrenalina uderzyła mi do głowy.
- zachciało się wam fajerwerek kutasy?! To je dostaniecie! – wychyliłam się celując do biegnących wielkich karków. Oddałam kilkanaście strzałów, ale nie trafiłam żadnego, nadal biegli tak jakby mnie i moje strzały lekceważyli. Poirytowana w końcu zamknęłam oczy, uspokoiłam walące serce. Wychylając się w skupieniu, wzięłam na muszkę jednego z nich. Trafiłam go chyba w nogę, bo upadł. Leżał drąc się jak baba. „cienias „ –prychnął chochlik. Reszta mężczyzn nagle przystanęła po czym zanurkowała w trawę.
- już nie takie chojraki z was co?
Ból w ramieniu znowu dał o sobie znać, promieniując coraz bardziej. Zerknęłam na przeciekający materiał krzywiąc się.
Przechyliłam ponownie ciało w stronę ołowianych dupków rozpoczynając ostrzał. Niestrudzenie wciąż pełzali po ziemi, nie wychylając się.
- tak chcecie walczyć kutafony?- warknęłam i sięgnęłam do kieszeni.
Wyjęłam malutkiego granata. Nigdy nie miałam czegoś takiego w ręce, a co mówić żeby mieć pojęcie jak się to obsługuje. Nie myśląc długo, automatycznie wyjęłam zawleczkę i rzuciłam w ich stronę, Zakryłam uszy, mocno przyciskając dłonie. Spokój trwał może chwile , może dwie, po czym rozległ się potężny huk. Zaczęli coś krzyczeć i uciekać do tyłu w popłochu. Padło jeszcze kilka strzałów i nastała cisza.
- Aido Rodo!- krzyknął dobrze znany mi głos- jesteś otoczona. Opuść broń i poddaj się!
- Amonie chuju! -powiedziałam naśladując jego poważny gniewny ton- chodź tutaj i sam ją sobie weź!
Po tych słowach syknęłam czując jak powoli siły mnie opuszczają. Ścisnęłam powieki na sekundę i zamrugałam.
- Aido!- krzyknął niespodziewanie Alfa gdzieś blisko przyczajony.
Wychyliłam się ale nie mogłam go namierzyć.
- pogadajmy jak dorośli ludzie!
- teraz chcesz rozmawiać dupku?!- krzyknęłam- sorry… śpieszę się na autobus!
- daj spokój, wiesz, że nie masz szans
- tak, na dogadanie się z Toba i twoją bandą trzydziestu, którzy nie umieją znaleźć jednej kobiety! Twojej kobiety!- zacytowałam jego słowa, żeby mu dogryźć. Nie mogłam sobie darować, że nie widziałam wyrazu jego twarzy. Dobiegł do mnie uciśniony potok przekleństw, którego chyba nie miałam usłyszeć. Po chwili ciszy znów się odezwał.
- kochanie …!
Próbował mówić przekonywująco, a ja się roześmiałam gromkim śmiechem
- twoje kochanie leży nie przytomne przed jebanym hangarem z waszymi zabawkami! – powiedziałam gdy załadowałam na nowo magazynek.
- Aido !!!- wrzasnął rozjuszony
Krople potu spływały mi po twarzy jak oszalałe, lewa ręka zaczęła mi drętwieć, a przed oczyma skakały plamy. Walczyłam mimo wszystko by jak najdłużej utrzymać świadomość. Ale czy faktycznie chciałam by ona utrzymywała mnie ? Co to za życie w takiej sekcie i mafii razem wziętej? Czy nie ma innego wyjścia? Zrobiło mi się duszno. Zaczęłam wachlować twarz.
- odpuść!- krzyknął
- tylko jeśli dacie mi odejść!- odgarnęłam przyklejone włosy z twarzy
- wiesz że to nie możliwe!
- w takim razie się nie dogadamy!- wrzasnęłam wychylając się i strzelając jak opętana. Posłałam jeszcze dwa granaty zanim osunęłam się nieco w dół
- Aido jesteś ranna, zabiorę cię do lekarza!
- po moim albo twoim trupie!- wrzasnęłam rzucając dwie ostatnie kulki .
- niech cię szlag! -krzyknął.
Wynurzyłam głowę z ukrycia. Widziałam jak poderwał się z trawy biegnąc w moim kierunku. Sprawdziłam magazynek. Cztery kule.
Wyłoniłam się ponownie, obserwując jak pędzi na mnie. Na czerwonej twarzy miał wypisaną czystą wściekłość. Nie miałam wielkiego wyboru, wychyliłam się bardziej wrzeszcząc resztkami energii:
- zdychaj wreszcie!!!
Opróżniłam magazynek, a siły opuściły mnie na dobre. Sen przyszedł natychmiast, dając mi poczucie wolności, wytchnienia i ciszy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania