Z rozmaitości Czarownika Farloka: Bez pamięci cz.2
Sprawunki odłożył obok szafki na buty i westchnął ciężko, jakby właśnie wrócił z tłustej wyżerki w jakiejś taniej spelunie. Tego dnia miał już wolne, jutro kolejna transza klientów i może pojutrze też, w końcu przyjęcie miało odbyć się po południu.
W kuchni wciąż pachniało parówkami, które zrobił sobie na śniadanie. Było to jedno z niewielu dań, jakie potrafił upichcić samodzielnie. Do tego herbata, koniecznie jednak w emaliowym kubku. Nie potrafił dziwnym trafem przyzwyczaić się do szklanek. Nawet ten cholerny kubek wydawał mu się jakiś dziwny.
Szybko wyjął z lodówki pęto kiełbasy, zagryzł pajdą chleba i poszedł do pokoju, gdzie na stoliku kawowym leżała średniej grubości książka, z włożoną zakładką mniej więcej w jednej czwartej.
Otrzymał ją od Lindy dwa tygodnie temu. To była, jak ujęła kobieta, historia spisana krwią i bólem tych, którzy przekroczyli granicę.
– Powinieneś ją przeczytać, najlepiej całą jeszcze przed przyjęciem. Może będą chcieli cię odpytać, no wiesz, taki sprawdzian z wiedzy. Bądź gotowy, zrób dobre wrażenie – powiedziała, wręczając mu ją ze swoim firmowym życzliwym uśmiechem.
Farlok nie miał wątpliwości, że porywa się z motyką na słońce, próbując przeczytać tę książkę w ledwie dwa wieczory. Co jednak miał do stracenia? Tak czy siak, spróbuje, może nie wyjdzie na kompletnego ignoranta.
***
O SUPREMACJI, SUKCESJI I WIELKIM RODZIE DYNASTII ORTALIONÓW str.26
„Wierny lud to społeczność zaspokojona we wszystkich aspektach, zarówno fizjologicznych, jak i psychicznych. Wierności dla dynastii nie kupi się obietnicami, ale realnym spojrzeniem na potrzeby ogółu” – Sebix Trzeci Krótkonogi, cytat z „Przemodliliśmy, aby wielkość pozostała w murach” autorstwa Jędrzeja Kronikarza.
Który z przywódców zjednał sobie lud murów ponad wszystko? Na przestrzeni lat dynastia Ortalionów przechodziła przez najróżniejsze fazy rządów. Niespokojne lata destabilizacji porządku pod zwierzchnictwem Karyny Czwartej Kukunamuniu, a po drugiej stronie szali okres świetności i pokoju, majestatu jej wnuka Brajana Wielkiego. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, kto odegrał większą rolę w marszu ku wspólnej przyszłości opartej na współpracy i współzawodnictwie. Każdy z zasłużonych władców odegrał jednak niewymierną rolę, był spoiwem łączącym współistniejące pokolenia jego dziejów.*
*
Farlok przerzucił kolejną kartkę, ale wtedy zza okna usłyszał potworny jazgot. Jakby wrzask setek głosów. Podszedł pospiesznie, odsunął firanę i zaczął przyglądać się korowodowi ludzi idących Wielkim Chodnikiem, czyli główną drogą w obrębie Muru, od której odchodziły niczym mniejsze gałęzie z pnia prastarego drzewa alejki łączące z nią sklepy i każdą z klatek schodowym Gniazda – blokowiska, w którym mieszkali poddani, łącznie z Farlokiem.
Pochód maszerował powoli, dostojnie. Ludzie otwierali okna i wiwatowali. Niektórzy wychodzili na balkony całymi rodzinami i gnieżdżąc się na niewielkich, wysuniętych z obrębu ściany półkach manifestowali, śpiewając pieśni albo po prostu wrzeszcząc ile sił w gardłach.
Sznur ludu w pochodzie ciągnął się hen ponad samą siedzibę władcy. Farlok próbował dostrzec jego sylwetkę. Widział go kilka razy, ale nigdy z bliska. Nigdy nie spojrzał na jego twarz. Król skryty był w tutejszej wersji gondoli, która była zdecydowanie bardziej krucha i podatna na warunki atmosferyczne. Bowiem na cienkie kolumienki, świecące w blasku słonecznym naciągnięto płótno, ciemnoniebieskie w białe pasy. Płótno to na środku zadaszenie ze czterech stron pięło się delikatnie ku górze, tworząc stożkowy czubek.
Tego dnia wiatr ucichł, pogoda sprzyjała pochodom i wizytacji króla na włościach. Zapewne z tego powodu ludzie chętnie wychodzili z mieszkań. Wielu wręcz wybiegało z klatek i dołączało do pochodu.
Dzwonek do drzwi wyrwał Farloka z obserwacji. Poszedł otworzyć. W progu stała oczywiście Linda.
– To już się stało? – zapytała wyraźnie przejęta, może nawet wystraszona.
Nie wiedział, co odpowiedzieć. Instynktownie przepuścił ją, aby mogła wejść do mieszkania. Zdjęła buty i zaczęła nerwowo krążyć po salonie. Na stoliku kawowym zauważyła książkę.
– Czytasz? Dobrze, dobrze, staraj się. To ważne, to bardzo ważne. A oni… było już? Powiedz.
– Nie, chyba… to znaczy, nie bardzo wiem, o co ci chodzi.
Usiadła na krześle.
– Wiesz, to się dzieje raz w roku. Zawsze są te pochody, to wszystko. Ale raz w roku jest inaczej. Ostatnio wydarzyło się to zanim przybyłeś. Nie mówiłam ci, bo… sama nie wiem. Nie umiała powiedzieć. Powinnam, a teraz…
Nagle tłum zaczął wiwatować głośniej. Na ten wrzask, jeszcze mocniejszy, donośniejszy, wpadający do mieszkania przez uchylone okno, Linda zbladła. Poprosiła o szklankę wody. Kiedy trzymała ją w dłoniach, woda falowała niespokojnie, jakby odzwierciedlając stan emocjonalny kobiety.
– Wiwatują jak nigdy – stwierdził Farlok, podchodząc do okna.
– Nie radzę – uprzedziła Linda. – Nie chcesz wiedzieć i widzieć dlaczego.
Farlok wzruszył ramionami.
– Skoro już tu utknąłem, co mi szkodzi?
Spojrzał przez okno w stronę sznura ludzi. Za zwykłymi mieszkańcami szli przyboczni króla. Ciągnęli przed sobą dziwaczne ustrojstwa, jakby pomniejszone powozy. Linda mówiła, że to wózki sklepowe, symbol dynastii Ortalionów, widniejący w ich herbie. Farlok przyjął tę wiadomość z dozą zdziwienia, ale w końcu musiał zaakceptować wszystkie tutejsze niuanse, jeśli chciał zaakcentować tym asymilację.
Nagle coś przemknęło mu przed oczami. Jakby duży ptak zanurkował dokładnie w polu jego widzenia. Ludzie wiwatowali nieprzerwanie, a kiedy to się wydarzyło, wzmogli aplauz.
Farlok wyszedł na swój balkon i spojrzał w dół, na chodnik przed klatką. Poczuł, że coś w nim zaczyna wyć z przerażenia. Sam jednak nie wydał ani jednego dźwięku. Wszedł z powrotem do mieszkania i spojrzał na Lindę. Siedziała ciągle blada i stremowana.
– On spadł z góry – powiedział.
Linda przytaknęła.
– Ktoś złożył ofiarę. Na chwałę naszego króla. Nigdy nie mogłam do tego przywyknąć. Ale przecież wola władcy jest słuszną, czyż nie?
Komentarze (7)
Protestuje w imieniu Fabloka - więcej humoru! 😉
mi tam się podoba ten "alternatywny świat" (bez urazy dla klasycznego Fabloka, z chęcią będę nadrabiać zaległości) To jeszcze nie koniec tej historii, prawda?
Ty to zawsze pozamiatasz z nazwami😁
Pozdrawiam :)
W innym klimacie, ale zaciekawia wyobraźnię mą. Też nazwami.:)↔Pozdrawiam😆
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania