Poprzednie częściZapomniane Legendy roz. 000 Prolog

Zapomniane Legendy roz. 006 Tom I

Ciemność... To rozpoznała Maya, gdy otworzyła oczy. Silny ból głowy uniemożliwiał jej skupienie się, jej myśli błąkały się po strzępkach wspomnień. Pamiętała uroczystą kolację, kłótnie z magnatem Blachem Władczym, zapewnienia jej mamy Juli, że ta wraz z Aaronem, ojcem Mayi ją ochroni i widok jej rodziców, z bronią w ręku, schodzących po schodach. Co się zdarzyło dalej?

Maya obróciła głowę w prawo, gdzie dojrzała cienką linię światła, jak gdyby szpara pod drzwiami przepuszczała ją, dając jej znak, że wciąż żyje. Wilczyca postanowiła wstać, by podejść do drzwi i sprawdzić, co się za nimi kryje, ale gdy spróbowała ruszyć się, poczuła siłę, która uniemożliwiała jej ruchy.

Dopiero wtedy zrozumiała, że jest związana i nie może się poruszyć. Chciała krzyczeć, ale i to nie było możliwe, gdyż była też zakneblowana. Wilczyca wpadła w panikę, próbując się uwolnić, poczęła szarpać się i wić, ale więzy były za mocno związane. Po kilku chwilach szarpania się, Maya poddała się, rozumiejąc, że nie uwolni się o własnych siłach.

Wilczyca zmuszona oddychać nosem próbuje wyrównać oddech, gdyż panika, w którą padła odebrał jej dech w piersi. Nie mając możliwości rozejrzenia się po czarnej próżni, zmuszona jest patrzeć w blask linii spod tajemniczych drzwi.

Maya leżąc na łóżku, zaczyna rozmyślać, jak do tego doszło. Pamiętała hałasy, które dobiegały ją z dołu, gdy ta szukała kryjówki w swoim pokoju. Jej myśli wciąż wracały do tego, co mogło się wydarzyć w jej domu. Co stało się z jej rodzicami, czy żyją? Czy są w niewoli? Czy odnieśli jakieś rany? Choć stara się odepchnąć od siebie najgorsze przeczucia, w głębi serca nie wierzy, że jej rodzice oddaliby ją bez walki. Strach, że została sama na tym świecie, bez pomocy najbliższych przeraża ją. W głębi duszy modli się, by jej rodzice żyli, by za chwilę weszli do jej pokoju, obudzili ją i zapewnili, że to tylko zły sen.

 

***

 

Ciężkie kroki, na korytarzu przywołały wilczycę do rzeczywistości. Wilczyca nastawiła uszy, by dokładnie słyszeć, co dzieje się za drzwiami. Choć głosy są niewyraźne, rozpoznała je. To Blach władczy i ten szczurołak, Jack rozmawiali podniesionym głosem.

- Miałeś proste zadanie ... Ich córkę ... Ich, a ty co zrobiłeś? - Padły słowa Blacha.

- ... Przecież ci ją dostarczyłem ... ci oni? - warknął Blackout.

- ... Teraz powiem ... - padły słowa Blacha.

- ... Nie moja wina, że mieli maga ... - warknął głos szczurołaka - ... A co za różnica, ważne ... - odpowiedział mu Blackout.

Zapadła cisza, po czym wilczyca usłyszała huk, jakby zamykanych drzwi, a następnie - Co to dla ciebie, Władcy Walhalm... - Tu głos Blackout'a się urwał i ciężkie kroki zagłuszyły jego słowa.

Zapadła cisza. Maya leżała na łóżku, wpatrując się w blask pod drzwiami. Próbowała zrozumieć, o czym rozmawiali jej agresorzy, ale wyrywki słów nic jej nie mówiły. Nie rozumiała też, o co chodziło z tajemniczym "magiem", o którym wspominał głos Blackout'a. Maya pamiętała opowieści Juli z dzieciństwa, gdy ta opowiadała jej piękne baśnie o wojownikach i magach, ale to były przecież tylko bajki.

Maya odwróciła się na drugi bok, gdyż prawa część jej ciała już jej zdrętwiała. Dostrzegła zarys okna, a za nim blask gwiazd. W komnacie, w której leżała, było zimno, gdyż ogień, który musiał palić się w kominku, już zgasł. Wilczyca, leżąc w samej koszuli nocnej, poczuł je i z trudem próbowała powstrzymać drżenie.

Zastanawiała się, jak długo tu leż. Wiedziała, że porwano ją w nocy, gdy spała, ale dotarcie do zamku Walhalm trwałoby cały dzień, to też, gdyby od razu ją tu przywieziono, byłby dzień. Wilczyca domyśla się, że musiał minąć cały dzień, przez który była nieprzytomna.

Zimno coraz bardziej jej doskwierało, to też wadera podwinęła nogi na tyle, ile więzy jej pozwalały i próbowała się ogrzać. Zmęczenie w końcu odbiera jej siły i ta odpływa w sen.

 

***

 

Blask słońca budzi młodą waderę, która zmęczona otwiera oczy. Wilczyca odwraca się, by słońce nie świeciło jej wprost w oczy. Dopiero teraz w blasku słońca Maya dostrzega w pełni zdobioną komnatę, w której się znajduje. Dostrzega obrazy, przedstawiające jakieś sceny bitewne zdobiące ściany, pod nimi stoją ciężkie i piękne meble, których nie widziała nigdy w życiu u kogokolwiek ze znanej jej rodzinie szlachty.

Przepych i bogactwo to opisywało to pomieszczenie. Wilczyca dostrzegła też ciężkie, drewniane drzwi, spod których nocą było widać blask pochodni z korytarza. Maya czuje głód, pragnienie i potrzebę skorzystania z wychodka, ale nie ma tu nikogo, kto umożliwiłby jej zaspokojenie tych potrzeb.

Wilczyca leży więc na łóżku, w samej koszuli nocnej, czując się przez to odsłonięta i bezbronna. Czas mija, a wilczyca walczy ze swoimi potrzebami.

Po chwili do jej uszu dochodzi odgłos kroków, które trwają aż do chwili, aż docierają do drzwi jej komnaty.

Gdy drzwi się otwierają, ukazuje się za nimi Blach Władczy. Potężny wilk rzuca spojrzenie na związaną Mayę i z uśmiechem oświadcza - Witaj w moim zamku. O przepraszam, w naszym zamku, moja droga przyszła żono. Mam nadzieję, że noc, którą spędziłaś samotnie w mej komnacie sypialnej, była przyjemna.

Wilczyca spojrzała na swojego oprawcę i chciała mu odpowiedzieć, ale knebel uniemożliwiał jej to. Blach tymczasem podszedł do młodej wilczycy i ściągnął jej knebel, umożliwiając jej mówienie.

- Gdzie moi rodzice potworze?! - Warknęła Maya - Co im zrobiłeś?! Wypuść mnie! Nie wyjdę za ciebie, nigdy! Jesteś potworem, nienawidzę cię!

Jednak ku irytacji Mayi, Blach Władcy nie reagował na jej słowa, tylko spokojnie ich wysłuchał, po czym spytał - Skończyłaś? Chętnie odpowiedziałbym ci na twe pytanie, związane z twą rodziną, ale mamy ważniejsze sprawy do omówienia.

- Jakie? - Warknęła Maya.

- Nasz ślub kochanie - rzekł Blach Władczy, po czym delikatnie pogłaskał ją po pyszczku. Wilczyca odsunęła głowę od łapsk magnata, ale wilk nie zwrócił na to uwagi.

- Nigdy za ciebie nie wyjdę bydlaku, zapomni o tym! Gdzie są moi...

Przerwał jej nagły chwyt magnata za jej pysk, który już nie był tak delikatny, jak słowa wilka. Maya poczuła, jak jego palce boleśnie ściskają jej pysk, po czym magnat zbliżył jej głowę do swojej i spojrzał jej w oczy - Posłuchaj, wyjdziesz za mnie, gdyż ja ci każę, a jeśli będziesz się zachowywać jak mała dziewczynka, która grymasi, nie zobaczysz swoich rodziców żywych, rozumiemy się Mayu?

Maya spoglądała przerażona w złowrogie oczy magnata, nie wie, czy może ufać słowom tego wilka. Jednakże myśl, że być może jej rodzice żyją, że są w niewoli, daje jej iskrę nadziei. Chce ratować swoich rodziców, ale myśl, by zostać żoną Blacha Władczego, przeraża ją. Rozdarta pomiędzy życiem rodziny a swym życiem, wilczyca z bólem musi przyznać, że wolałaby się poświęcić, niźli skazać ich na śmierć.

- Rozumiem - Przyznała w końcu przez zaciśnięte zęby, trzymana w bolesnym uścisku przez magnata.

- Świetnie - zatryumfował Władczy, po czym puścił pyszczek wilczycy i spojrzał na nią z zadowoleniem - Więc jak widzisz kochanie, nie masz innego wyjścia. Za dwa dni odbędzie się nas ślub, do tego czasu będziesz czekać w swojej komnacie, gdzie moja służba przygotuje cię do naszego ślubu. I jeśli będziesz grzeczną dziewczynką, twoi rodzice zjawią się na naszej uroczystości, by razem z nami cieszyć się naszym szczęściem.

Po tych słowach Blach pocałował Mayę w pyszczek, choć wilczyca nie miała na to ochoty, po czym magnat skierował swe kroki ku wyjściu z komnaty. Zanim jednak wyszedł, przystanął w wejściu i rzekł - zaraz poślę po kogoś, by cię zaprowadził do wychodka, bo widzę, że musisz skorzystać.

Po tych słowach wadera odczuła, że jej sytuacja, jest beznadziejna. Upodlona, zniewolona i do tego odarta z godności. Z przerażeniem uświadomiła sobie, że tylko cud mógłby ją teraz ocalić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania