Poprzednie częściZapomniane Legendy roz. 000 Prolog

Zapomniane Legendy roz. 021 Tom I

Wschód słońca, który oświetlił pysk wilczycy, obudził ją nad ranem. Mercedes powoli wstała z łóżka, choć nie czuła już zmęczenia, wielogodzinny sen nie wystarczył, by zniwelować wielodniowy brak odpoczynku. Mercedes rozejrzała się po swoim pokoju, wiedząc, że Marek już zadba o to, by długo tu nie mieszkała. Wilczyca wiedziała, że musi poszukać innego zajęcia i kąta do nocowania.

Ale co miałaby robić? Ostatnio miała praktyki jako sprzątaczka, to tym mogłaby się zająć, ale nie odpowiadało jej to. Nie chciała latać po zamku i sprzątać brudy, choć domyślała się, że i tego może nie dostać, bo mściwy medyk może i to jej uniemożliwić.

Wilczyca spojrzała na swoją szafkę, gdzie leżały jej rzeczy, to też wstała, wzięła z szafki torbę, którą otrzymała od Morana, gdy przyjechała do Kalnale, po czym rozpoczęła pakowanie swoich rzeczy. Gdy natrafiła na pierścień, który zabrała Moranowi, zakuło ją to, że gdy eksperymentowała na nim, marzyła, iż posłuży on jej do zwiększenia jej mocy magicznej i pomoże jej służyć tym, którzy tej pomocy potrzebują.

Ale teraz? Po co jej on, skoro nie może nikomu pomóc. Mercedes oparła się ciężko na szafce, po czym przypomniała sobie słowa Lidii " Walcz o swoje, nawet jeśli inni uznają, że nie warto ci w tym pomóc. Bo najważniejsze jest wierzyć w siebie i swoje przekonania i zrobić wszystko, by osiągnąć swój cel. Bo tylko działając dla dobra wszystkich, można budować lepszy świat." Wilczyca wzięła więc głęboki oddech i podjęła decyzje. "Wiem, że król Wilington nie ufa królestwom władanym przez ludzi, ale jeśli uda mi się pozyskać o nich informacje, by upewnić się, że są godni zaufania, być może król Kalnale zmieni zdanie. Wyśle dyplomatów do jednego z królestw ludzi i zawiąże z nimi sojusz, a to pomoże nam w obronie naszego królestwa przed tyranią Waltera Władczego."

Wilczyca schowała więc pierścień do kieszeni swojego ubrania, po czym spakowała resztę rzeczy do torby i zarzuciła ją sobie na ramie, po czym wyszła z pokoju i udała się do wyjścia z budynku.

Gdy opuściła budynek, rozejrzała się po dziedzińcu, po którym przechadzali się mieszkańcy Kalnale. Wilczycy zrobiło się żal. Tu miała znaleźć swój nowy dom, miała pomagać innym, by zapełnić pustkę, która nastała w jej sercu, gdy straciła swoje stare życie. Okazało się, że nie znalazła tu tego, czego szukała, gdyż znaleźli się tu tacy, którzy nie chcieli traktować ją z szacunkiem, który przysługuje każdej wolnej istocie. A jednak uznała, że chce pomóc chronić to miejsce, przed tymi, którzy nie mają żadnego szacunku dla żywej istoty.

Mercedes ruszyła więc w dół, po schodach na dziedziniec, po czym skierowała swe kroki ku bramie. Przystanęła jednak nagle, gdyż uświadomiła sobie, że podróż na wyspę, gdzie znajdują się królestwa ludzi, będzie ją trochę kosztował, a przecież monety, które ma przy sobie, nie starczą jej na zakup konia, czy prowiantu.

Wilczyca zajrzała więc do swojej torby, by poszukać czegoś, co można by sprzedać i uzyskać jakiś grosz, ale oprócz kilku ubrań, wilczyca nie miała nic, oprócz pierścienia, ale pierścień był jej potrzebny, gdyż miał w sobie zaklęcia do gromadzenia energii. Wilczyca przyjrzała się mu, po czym postanowiła udać się do złotnika, który miał swój zakład na terenie miasta Kalnale.

Gdy weszła do zakładu złotniczego, zastała rzemieślnika przy czyszczeniu złota. Wilczyca powoli podeszła do gospodarza i rzekła - Witam, chciałabym coś sprzedać.

Wilk rzucił przelotnie okiem na wilczycę, po czym odparł - Nie skupuję rupieci Panienko. Tylko srebro lub złoto. Ewentualnie kamienie szlachetne.

Mercedes wzięła, wsadziła łapę do kieszeni swojego ubrania, po czym wyciągnęła pierścień i położyła go na blacie jubilera.

- Przepraszam więc za kłopot, ale szlachetny Panie, mogłabym dostać informacje, ile byłoby warte złoto, z tego pierścienia?

Wilk spojrzał na pierścień, po czym odłożył swoje złoto na bok i przyjrzał się pierścieniowi.

- To... To mi wygląda jak złoto i ... Szmaragd.

Wilk rzucił podejrzliwym okiem na wilczycę, po czym spytał - Skąd ktoś taki jak ty ma takie coś?

Mercedes obróciła głowę, spoglądając na biżuterię która wisiała za ladą na specjalnie zabezpieczonym stojaku, po czym odpowiedziała - To pamiątka rodzinna, którą dostałam od swojej matki. Niestety, nie ma już jej wśród nasz. Nie sprzedałabym jej nigdy, ale potrzebuje pieniędzy, by nie umrzeć z głodu. Dlatego też chce sprzedać tylko samo złoto, a kamień zachować. Ma on dla mnie dużą wartość rodzinną. Proszę, czy dostanę coś za samą oprawę?

Wilk spojrzał dokładnie na pierścień, po czym odparł - To piękna robota, szkoda będzie wyciągać tak piękny i niesamowity kamień z niego. Wolałbym kupić go w całości.

- Wiem - odparła wilczyca - Ale nie mam serca pozbywać się tego kamienia. Sumienie by mnie zagryzło - rzekła wilczyca, próbując udawać załamaną.

Wilk wziął mały nożyk i powoli, delikatnie podważył zaciski na kamieniu, po czym wyciągnął go ze złotej oprawy.

- Niesamowite - Rzekł wilk - On jakby świecił.

Mercedes podeszła do blatu i położyła swoją łapę na kamieniu - To za pewne promienie słońca - odparła szybko - To dlatego moja mama była bardzo przywiązana do tego kamienia. Mówiła mi zawsze, że dla niej jest magiczny.

Złotnik spojrzał na wilczycę, po czym rzekł - Za ten kamień mógłbym zapłacić naprawdę dużo, może jednak Panienka zreflektuje się?

Mercedes wzięła kamień przycisnęła go do piersi i odparła - Nie mogę, przykro mi. Gdybym się go pozbyła, to tak, jakbym sprzedała własnego rodzica.

Wilk spojrzał zawiedziony na waderę, po czym rzekł - Trudno. Niech więc Panienka poczeka, zaraz obliczę, ile jest warta ta złota oprawa.

Jubiler podjął się więc pracy, ocenienia wartości pierścienia bez klejnotu, po czym po półgodzinie szczegółowych zabiegów, położył pierścień na blacie i rzekł - w tym stanie, mogę dać trzy złote dukaty.

Mercedes powoli przysypiając na stołku, gdy tylko padła oferta, ożywiła się i odparła - Trzy? Tylko tyle?

Wilk oparł się prawym łokciem o blat i dodał - W tym stanie, złota oprawa nie jest wiele warta. Z klejnotem, mógłbym dać i dwadzieścia, ale bez niego, ten pierścień nie jest dużo wart. A znalezienie odpowiedniego kamienia szlachetnego, który pasowałby do tej oprawy, po czym obróbce, by go w nim umieścić, muszę sporo wydać, a i czasu dużo mi to zajmie. Więc może jednak sprzeda Panienka i ten kamień?

Mercedes spojrzała na niego, zastanawiając się, na jak długo wystarczy jej pieniędzy na podróż, jeśli go nie sprzeda. Jednak myśl, iż po raz kolejny musiałaby pozbawiać życia roślin, czy nawet innej istoty, by stworzyć kolejny tego typu kamień magiczny, zdecydował o jej odpowiedzi - Nie, nie mogę. On... Ten kamień na prawdę, wiele dla mnie znaczy.

Wilk wyprostował się więc i rzekł - Trudno. Więcej dać nie mogę.

- Wiec wezmę trzy złote monety - odparła wilczyca - Mam nadzieje, że jakoś dam sobie radę z tą niewielką sumą.

Jubiler sięgnął więc pod ladę i wyciągnął mieszek złota, po czym pojedynczo wyciągnął trzy monety i dał je wilczycy.

- Gdyby Panienka zmieniła jednak zdanie, proszę pamiętać o moim zakładzie. U mnie dostanie Panienka najlepszą cenę.

- Dziękuję - odparła wilczyca - będę pamiętać.

Po czym opuściła zakład jubilerski i mając tylko trzy złote monety, plus kilka srebrnych w torbie, udała się do stajni, by spytać o wierzchowca.

 

***

 

Na miejscu, Mercedes odszukała stajennego i podeszła do niego. Był to Lis, dość sędziwy, który akurat przysypiał na stołku, przy swoim stole.

- Przepraszam - zaczęła nieśmiało wilczyca - Czy można tu kupić wierzchowca, do podróży?

Lis otworzył oczy, ziewną, po czym spojrzał przez okulary na wilczycę i spytał - Słucham? Nie, nie kupujemy koni.

Wilczyca spojrzała zdziwiona na stajennego i spytała jeszcze raz - Chcę kupić konia, do podróży, nie sprzedać.

- Kupić? - spytał lis - Po co?

- By podróżować, chce jechać do portu, by udać się na wyspę, gdzie mieszkają ludzie.

- Ludzie? - Spytał Lis - Ludzi nie sprzedajemy. Co za pomysł.

Mercedes położyła swoją łapę na swoim pysku, by wziąć się w garść i nie stracić cierpliwości, po czym usiadła na stołku przy stole stajennego i spytała głośno i wyraźnie - Chcę kupić u was konia. Chce jechać do portu, na koniu. Czy możecie mi sprzedać konia?

Lis spojrzał na wilczycę zdziwiony i rzekł - Nie jestem głuchy, rozumiem. Konie kosztują od dziesięciu do pięćdziesięciu sztuk złota. Ma Panienka tyle?

Mercedes wyciągnęła trzy złote monety i odparła - Mam tylko tyle.

Lis przypatrzył się dobrze, po czym rzekł - To za mało. Nikt nie sprzeda Panience konia za trzy monety. Proszę szukać innego transportu.

- Jakiego? - Spytała wilczyca.

Lis spojrzał ku targowisku, po czym rzekł - Nad ranem Kupcy ruszają w drogę w głąb kraju, do portu Kalha także. Może panienka z nimi się zabierze.

Mercedes spojrzała na targ, gdzie stały wozy kupców, po czym spytała - Jutro rano wyjeżdżają?

Lis usiadł ciężko na stołku i rzekł - Tak, za kilka dni.

Mercedes spojrzała na stajennego i odparła - Rozumiem. To dziękuję za pomoc.

Lis spojrzał na wilczycę, po czym odparł - Jakoś trudno się z tą dzisiejszą młodzieżą dogadać.

Mercedes spojrzała zdziwiona na lisa, ale przemilczała ostatnie słowa stajennego.

Udała się więc ku kupcom, po czym, gdy napotkała lisołaka, który sprzedawał tkaniny i luksusowe materiały spytała - Przepraszam, czy...

- Już - przerwał jej lis, po czym podszedł do wilczycy i spytał - W czym mogę Panience służyć? Może zechciałaby panienka jakiś przepiękny i niezwykle delikatny materiał na suknie bądź szal? Teraz taki szal z jedwabiu jest bardzo modny, jeśli Panienka zechce...

- Nie - odparła wilczyca - Chcę tylko...

- Rozumiem - przerwał jej znowu - Może Panienkę zainteresuje len, też bardzo piękny materiał i także...

- Nie! - Warknęła wilczyca - Nie chcę nic kupować!

Lis spojrzał jakby obrażony na wilczycę, po czym odparł - To po co zawracasz mi głowę?

- Chcę się dowiedzieć tylko, czy jedzie Pan ku portowi Kalha, gdzie chciałabym się dostać.

Lis zaplótł ręce na piersi i odparł - Jadę, ale nie zabieram żadnych pasażerów.

- A jeśli zapłacę? - spytała wilczyca.

Lis podrapał się po brodzie i rzekł - ile?

Mercedes sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła trzy monety - Tyle.

Lis spojrzał na nie i rzekł - Za tyle, to Panienka nie kupi u mnie nawet materiału na suknię. No, może na szal, ale...

- Jak chcę tylko dostać się do Kalha, nie chcę nic kupować.

- To za mało. Droga do portu w Kalha jest długa i trudna. Przynajmniej osiem, no dziewięć sztuk złota.

- Nie mam tylu.

- Więc nici z podróży - zakończył lis.

Mercedes cofnęła się więc i rozejrzała po reszcie straganów.

 

***

 

Mercedes do południa próbowała rozmawiać z każdym kupcem, ale nikt nie zgodził się jej zabrać, zwłaszcza że tylko kilku miało zamiar podróżować do Kalha.

Mercedes nie mając wyboru, postanowiła więc na pieszo udać się do Kalha. Kupiła więc na targu jedzenie, na podróż, uzyskała informacje, w którym kierunku ma udać się, by tam dotrzeć, po czym zebrała swój ekwipunek i opuściła mury miasta, kierując się na południe, gdzie miało znajdować się miasto portowe Kalha.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • SzaryWilk 10 miesięcy temu
    Oto ostatnia część pierwszego tomu Przygód Młodej wadery, znanej jako Mercedes Wilczałapa.
    Dalsze losy tej sympatycznej wadery można poznać na tej stronie:
    https://www.deviantart.com/polskiwilk/art/Zapomniane-Legendy-roz-022-914626875

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania