Poprzednie częściZapomniane Legendy roz. 000 Prolog

Zapomniane Legendy roz. 019 Tom I

Tak jak obiecywał jej lis medyk, wilczyca została oddelegowana do zaopatrzenia medycznego, gdzie wilczyca całymi dniami przygotowywała medykamenty i inny ekwipunek medyczny.

W ten sposób wilczyca spędziła kilkanaście tygodni na mozolnej i spokojnej pracy. Choć wilczyca nie wykorzystywała tego, co nauczył ją mag Moran, jakoś jej to nie przeszkadzało. Była wdzięczna Medykowi, że pozwolił jej, chociaż tu pomagać, jak może.

Wieczorem, gdy wilczyca zmęczona wraca do swojego pokoju, po drodze słyszy rozmowę dwóch zwierzołaków, zainteresowana, o czym tak dyskutują, podchodzi do rogu korytarza i się przysłuchuje.

- Czy to pewne? - spytał wilk, który rozmawiał z lisem.

- Tak, mieszkańcy pogranicznych wiosek widzieli dziesiątki ognisk na granicy. Zresztą to było do przewidzenia.

- Wszyscy mówili, że Walter ma oko na Bilneę. Być może to wojsko na granicy, to tylko zabezpieczenie przed pomocą z naszej strony, gdybyśmy chcieli pomóc Bilnei.

- Wierzysz w to? - odparła lis - Zresztą, to nie nasza decyzja. Tym zajmie się nasz król i jego doradcy. Wierzę, że zrobią wszystko, by ochronić nasze królestwo.

- Tak - rzekł nieprzekonany do końca wilk - szkoda jednak, że nie mamy sojuszników, którzy w razie kłopotów wsparliby nas w obronie naszego kraju.

- Wilington nie ufa krainom, gdzie rządzą ludzie, szczególnie iż jeden z nich podobno wspiera Waltera Władczego. Nie powinienem tego mówić, ale nasz szpieg w Walhalm doniósł, że niejaki "Czarny Kruk" zaoferował pomoc królestwu Walhalm. Problem jednak jest taki, że nie wiadomo, z którego kraju ludzi on pochodzi, to też każdy z nich jest potencjalnym wrogiem. Nie dziwota, że nasz król im nie ufa.

- A skąd to niby wiesz mądralo? - Spytał wilk.

- jak to skąd? Ma się te długie uszy, nie.

Mercedes wzięła głęboki oddech, po czym cofnęła się, zaniepokojona tym, co usłyszała. Ledwo znalazła w Kalnale dom, a już jej spokój miał zostać zburzony przez żądze władzy Waltera Władczego. Mercedes nie umiała się z tym pogodzić, to też wróciła do sali, gdzie pracowała przy zaopatrzeniu. Na miejscu spotkała Medyka, który pomógł jej, gdy ta się załamała.

Lis spojrzał na Mercedes, po czym spytał - Czy coś się stało? Myślałem, że pójdziesz odpocząć.

- Przepraszam - zaczęła wilczyca - ale podobno wojsko Walhalm stoi na granicy naszego królestwa, co będzie, jak Walter Władczy napadnie na nasze królestwo?

Lis przejechał swoją prawą łapą po głowie, po czym odparł - wiesz, mamy agresywnego sąsiada i czasami zdarza się, że ten postawi na baczność swoich zbirów na naszej granicy, ale by napaść na inny kraj, trzeba mieć dość siły i złota, by prowadzić wojnę.

- Wątpisz, by Walhalm na nasz napadło? - Spytała wilczyca.

- Cóż, życie nauczyło mnie tego, że nigdy niczego pewnym być nie można. Być może Walter coś szykuje, ale nie możemy popadać w paranoje i bać się go, bo to go tylko wzmocni. O jednym mogę cię jednak zapewnić, królestwo Kalnale jest silne, ma wyszkolonych zbrojnych, doświadczonych wojowników, dowódców i oczywiście mądrego króla, to też trzeba wierzyć, nasz władca zrobi wszystko, by nasz ochronić.

- Rozumiem, wierze w to, ale czy to wystarczy? - Spytała wilczyca.

Medyk wziął głęboki oddech, po czym rzekł - Nie wiem, ale jak już mówiłem, trzeba być dobrej myśli.

- Może trzeba poszukać sojuszników, którzy nam pomogą, gdyby Walter Władczy zechciał na nasz napaść.

- Sojusznicy - odparła medyk - Po rozpadzie naszego królestwa, Bilnei, kraj został podzielony na trzy królestwa, żadne z nich raczej nie jest sobie przychylne.

- A kraje ludzi? - spytała wilczyca, po czym dodała - Oni mogliby nam pomóc.

Medyk spojrzał na wilczycę z powątpiewaniem, po czym rzekł - Na ludzi, to ja bym nie liczył. To taka rasa, która tylko by wojny prowadziła.

Mercedes pomyślała nagle "A zwierzołaki nie prowadzą?" Sam Walter Władczy był przykładem, że i ich rasa chce władzy i jest gotowa zabijać, by ją poszerzać.

Myśli wilczycy zostają jednak przerwane pytaniem, ze strony lisa - Wybacz mi, droga Mercedes, ale muszę wracać do swoich obowiązków. Jeśli chcesz pogadać, że mną, to za jakieś dwie, trzy godziny kończę swój dyżur. Wrócę do siebie, więc jeśli chcesz... To poczekaj na mnie przy moim pokoju, dobrze?

Mercedes spojrzała na medyka zdziwiona, ale odparła - dobrze - choć sama nie planowała rozmawiać z medykiem. Ale z drugiej strony, może pomoże on jej porozmawiać z królem Wilingtonem, by podsunąć mu pomysł z sojuszem z ludźmi.

 

***

 

Wracając z rozmowy z medykiem, wilczyca szła korytarzem do swojego pokoju. Żałowała, że Moran, jej mistrz zaraz po przywiezieniu jej do Kalnale, musiał wyjechać. Wilczyca pragnęła z nim porozmawiać, by dowiedzieć się więcej, czy Walter Władczy rzeczywiście zagraża Kalnale.

Niespodziewanie na jej drodze, pojawił się Król Wilington, wraz ze swoim doradcą, którzy szli korytarzem, rozmawiając z sobą.

Mercedes zaraz, jak tylko go ujrzała, przystanęła, pokłoniła się i przywitała - Panie - odparła, z szacunkiem.

Król Kalnale spojrzał na młodą wilczycę i kiwnął jej głową i rzekł - Mercedes, jak pamiętam.

Wilczyca spojrzała zaniepokojona na swojego władcę, po czym przełknęła ślinę, i odparła cicho - Tak.

Wilington spojrzał na swojego doradcę i odparł - Idź do sali chorych, zaraz do ciebie dołączę.

Doradca pokłonił się i rzekł - Jak sobie życzysz Panie - po czym, udał się korytarzem przed siebie.

Lis spojrzał na wilczycę, po czym rzekł - Słyszałem, że zostałaś wyznaczona do pomocy w zaopatrzeniu dla medyków.

Mercedes bała się, że król uznał, że zawiodła jego zaufanie, to też odparła - Tak, zostałam mój Panie. Wybacz mi, że nie stanęłam na wysokości zadanie, które mi powierzono. Na prawdę się starałam, ale...

- Nie tłumacz się - odparł król, po czym dodał - Wiem, że bycie medykiem, to ciężkie brzemię i nie każdy jest w stanie je udźwignąć. Nie mam do ciebie o to żalu, ale mam nadzieję, że w przyszłości twoje umiejętności, które nabyłaś pod okiem naszego szlachetnego maga Morana, będą służyć najbardziej potrzebującym.

Mercedes spojrzała z wdzięcznością na króla, po czym odparła - Dziękuję, za wyrozumiałość Panie. Będę się starać, by tak się stało.

Wilington uśmiechnął się, po czym rzekł - Cieszę się. Teraz wybacz, ale muszę dołączyć do mojego doradcy.

Gdy Król ruszył w kierunku sali chorych, Mercedes zrozumiała, że teraz jest jedyna szansa, by porozmawiać z królem Kalnale i podsunąć mu pomysł z sojuszem z ludźmi.

- Królu - zaczęła nieśmiało Mercedes - Wiem, że nie powinnam o to prosić, ale doszły mnie słuch, iż wojska Waltera Władczego zbliżyły się do granic Kalnale.

Król Przystaną, po czym spojrzał na wilczycę i rzekł - Wiem o tym. To z ich powodu posłałem po maga Morana.

Mercedes przełknęła ślinę i spytała - Co będzie z nami, jak władca Walhalm postanowi na nas napaść. Panie, muszę przyznać się, że zanim trafiłam do mistrza Morana, mieszkałam w Walhalm. Blach Władczy zamordował mi rodzinę, musiałam ratować się, uciekając z jego królestwa. Boje się, że i tu jego tyrania mnie dosięgnie.

Lis przez chwilę milczał, po czym rzekł - Rozumiem. Jednak musisz wiedzieć, że ja, jak i szeregi moich doradców robimy wszystko, by zapewnić pokój i bezpieczeństwo naszym poddanym. Jeśli król Walhalm uderzy na nasze królestwo, będziemy bronić naszej suwerenności.

Mercedes spojrzała na ziemie, nie wiedząc, jak może namówić króla Kalnale na jej pomysł, to też uznała, że musi po prostu powiedzieć, do czego zmierza.

- Wierzę, że twoje wojsko o Panie zrobi wszystko, by nas ochronić, ale co będzie, jak to nie wystarczy? - odparła wilczyca.

Lis spojrzał uważnie na wilczycę, po czym spytał - Do czego zmierzasz, Mercedes.

- Panie, wydaje mi się, że dobrze by było zawrzeć sojusz, byśmy sami nie stawali do wojny z Walhalm.

- Sojusz? - Spytał król - Z kim? Bilnea nam nie pomoże. Kraje ludzi są podzielone, nie zechcą się wtrącać w sprawy naszej rasy. Orkowie, czy inne rasy, za ziemiami ludzi, nie nadają się na sojuszników. To dzikie rasy, one same są gotowe najeżdżać i mordować innych. Rozumiem twój niepokój, młoda wilczyco, ale realia odbiegają od naszych wyobrażeń. Bilnea, ta dawna się rozpadła, gdyż każdy chciał władzy. W tej sprawie jesteśmy osamotnieni. Musimy walczyć sami, o naszą wolność. Trzeba mieć więc wiarę, że jeśli dojdzie do najgorszego, sami się obronimy. Teraz wybacz, Mercedes, ale muszę już iść - Rzekł Wilington i choć powiedział to uprzejmie, wilczyca wyczuła w jego głosie, iż emocje powoli brały górę.

Mercedes pokłoniła się więc swemu Panu, po czym ten ruszył dalej.

Po chwili Wilczyca została sama na korytarzu, bojąc się, że sprawy, które miała na uwadze, nie potoczą się już tak, jak miała nadzieje.

Zmartwiona wróciła więc do swojego pokoju, gdzie usiadła na łóżku i wzięła poduszkę, by się do niej przytulić. Żałowała, że nie ma tu Długiego ucha, liska, który mieszkał u maga Morana. Przy nim wilczyca zawsze czuła się lepiej, gdyż ten młody drapieżnik był jej najbliższym przyjacielem.

 

***

 

Po upływie dwóch godzin, Mercedes tak jak prosił ją zaprzyjaźniony medyk, przybyła pod jego pokój. Sama nie wiedziała, dlaczego w ogóle to zrobiła. Przecież ten lis nie pomoże jej przekonać króla Wilingtona do jej pomysłu, więc po co tu przybyła? Odpowiedź była prosta. Czuła się osamotniona, a on jako jedyny okazywał jej przychylność. Teraz gdy jej pomysł z sojuszem z ludźmi upadł, uznała, że może on ją jakoś pocieszy.

- Nie sądziłem, że przyjdziesz - Rzekł Medyk lis, który wracał właśnie z sali chorych.

Mercedes wyrwana z zamyślenie spojrzała na lisa, po czym odparła - Cóż... Nie chciałam być sama, teraz... Pomyślałam, że może rozmowa mi pomoże.

Lis uśmiechnął się, po czym otworzył drzwi do swojego pokoju i rzekł - proszę, możesz wejść.

Mercedes poczuła się dziwnie, jakby coś mówiło jej, że źle robi. Ale potrzeba rozmowy z kimś, choć wątpliwości targały ją od wewnątrz, to też przewalczyła złe uczucie i weszła do środka.

Medyk zamknął za sobą drzwi, po czym rzekł - Rozgość się. Zaraz dam ci coś do picia.

Mercedes czując jakiś niepokój, powoli usiadła na łóżku, po czym spytała - Wiesz, jeśli jesteś zajęty, może... Może przyjdę później.

- Nie, mamy czas - odparł lis, po czym otworzył szafkę i wyciągnął wino i dwa kubki. Postawił je na stół i nalał do nich trochę wina.

Następnie podszedł do wilczycy, usiadł obok niej i dał jej kubek - Proszę. To najlepsze lekarstwo, by jakoś zapomnieć trudy każdego dnia.

Mercedes wzięła kubek w łapy, po czym odparła - Dziękuję.

- Mam na imię Marek - rzekł nagle Medyk - Powinienem wcześniej ci się przedstawić, ale jakoś nasza służba jest tak absorbująca, że nie miałem głowy do tego.

Mercedes wahała się, czy ma napić się wina, które dał jej Marek. Nie miała ochoty pić, chciała tylko porozmawiać.

- Miło mi - odparła w końcu wilczyca - Wiesz, cieszę się, że jest tu ktoś, kto chce mi pomóc i porozmawiać, że mną.

Medyk zrobił łyk ze swojego kubka, po czym rzekł - Porozmawiać? A o czym?

Wilczyca przez chwilę nie odpowiadała, zastanawiając się, jak ma ubrać w słowa jej wątpliwości - Chodzi o to, że rozmawiałam dziś z Wilingronem, królem Kalnale, o tym, że pod Kalnale zbiera się wojsko Waltera Władczego i podsunęłam mu myśl z sojuszem z królestwami ludzi.

Lis zrobił kolejny łyk wina, po czym rzekł - Ty znowu o tym. O co ci w ogóle chodzi? Nie powinnaś zawracać sobie swojej pięknej główki takimi głupstwami.

- Głupstwami?! - odparła zaskoczona wilczyca, po czym wstała i spojrzała na Marka zaskoczona - Czy ty w ogóle wiesz, do jakich okropności te potwory są w stanie się posunąć? Ja już raz przeżyłam ten koszmar, nie mam ochoty po raz drugi go doświadczać.

Medyk spoglądał na wilczycę z niezrozumiałym wyrazem pyska, po czym odparł - Nie ty decydujesz, o losach Kalnale, powinnaś skupić się na tym, by służyć królowi Wilingtonowi najlepiej, jak umiesz. A jako medyczka, powinnaś się zajmować chorymi, nie polityką.

Mercedes spojrzała w okno pokoju medyka, po czym odparła - Łatwo ci mówić, nie przeżyłeś tego, co ja przeżyłam. Boje się, że to wszystko się powtórzy.

Medyk wstał, odłożył swój kubek, podszedł do wilczycy i rzekł jej do ucha - Dlatego powinnaś teraz cieszyć się tym, co masz.

Wilczyca spojrzała na lisa, nie rozumiejąc, co ma na myśli - A co ja mam? Przeszłość, która mnie dręczy.

- Znam lekarstwo, na ból i cierpienie z przeszłości - odparł medyk.

- Lekarstwo? - spytała wilczyca, niepokojąc się. Mercedes miała złe przeczucia, to też szybko dodała - Proszę, chce wyjść. Ta rozmowa nie ma sensu.

- Oczywiście - odparł lis, po czym spojrzał na drzwi i dodał - Masz racje, nie ma sensu dłużej rozmawiać.

Nagle lis spojrzał na wilczycę, chwycił ją za ramiona i wtulił w jej pyszczek. Mercedes wystraszona jęknęła, przypominając sobie ohydne wspomnienia z nocy poślubnej, do której zmusił ją Blach Władczy. Nie chciała po raz kolejny tego przeżywać, to też wilczyca poczęła się szarpać, próbując wyrwać się z jego łap.

- Puszczaj! - Warknęła, ale lis zignorował ją.

- Puszczaj mnie ty bydlaku! Warknęła znowu, lecz tym razem ugryzła go w ucho, po czym po chwili usłyszała warknięcie lisa i poczuła smak krwi.

Medyk Marek, odepchną wilczycę na szafkę, po czym przycisną swoje ranne ucho łapą do głowy i zdenerwowany krzyknął - Popieprzyło cię! Co ty robisz!

Mercedes przerażona i wściekła spoglądała na swojego przełożonego i sama krzyknęła - Ja?! Co ja robię?! Co ty do cholery robisz?! Jakim prawem się do mnie dobierasz?!

Medyk spojrzał wściekle na Mercedes i rzekł - To po coś tu przylazła szmato?! Ja tyle dla ciebie zrobiłem, a ty mi się tak odpłacasz?!

- Co?! - warknęła wilczyca - Co ty niby dla mnie zrobiłeś?! Ja chciałam tylko porozmawiać, myślałam, że jesteś moim przyjacielem, a ty potraktowałeś nie tak jak ten śmieć Bl... - Przerwała nagle, uświadamiając sobie, że prawie zdradziła się, kim jest - Chcę wyjść! Słyszysz?! Wypuść mnie stąd!!!

- A idź w Cholerę! - Warknął lis, po czym otworzył drzwi i odsunął się, by zrobić jej miejsce.

Gdy wilczyca czym prędzej opuściła pokój Medyka, ten dodał nagle - Ale zapomnij o tym, że będziesz miała jeszcze tak lekką pracę. Pożałujesz tego wywłoko - po czym zamknął z hukiem swoje drzwi.

Mercedes ruszyła wściekła korytarzem, do swojego pokoju, ale w połowie drogi, gdy emocje ją opuściły, ta wy buchnęła płaczem, zrozumiawszy, że to, w co tu przez ostatni czas zaczęła wierzyć, rozsypało się jak domek z kart.

Gdy Mercedes trafiła już do swojego pokoju, zamknęła się w nim, położyła się pyskiem na łóżko i tam zapłakana dała upust emocją.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania