Poprzednie częściZapomniane Legendy roz. 000 Prolog

Zapomniane Legendy roz. 009 Tom I

Maya budzi się z bólem mięśni, czując w swoim ciele wczorajszą ucieczkę w las. Obolała i zmęczona powoli wstaje z ziemi. Zmarznięta z powodu spędzonej zimnej nocy na trawie, w samej podartej koszuli nocnej, wilczyca cała trzęsie się, czując się, jakby w ogóle nie zmrużyła oka.

Wadera powoli rusza przed siebie, dziękując w duchu, iż pościg nie odnalazł jej. Powoli przedzierając się przez krzaki, Maya próbuje pozbierać myśli. Wie, że zapewne odkryto już ciało Blacha Władczego i zapewne jego brat, Walter wysłał już zbrojnych, by ci ją odszukali i przyprowadzili ją z powrotem do Walhalm. To zmusza ją, do nie tylko ukrywania się w lesie, ale przede wszystkim do opuszczenia granic królestwa Walhalm. Maya wie, że zamek Blacha leży blisko granicy z Kalnale, królestwa na południe od Walhalm, to też uznaje, iż tam właśnie będzie musiała się dostać.

Wilczyca rozgląda się więc po okolicy, szukając jakiś cech charakterystycznych terenu, pozwalający jej, na ustalenie kierunku, w którym powinna się udać. Maya dostrzega mech, który pokrywa drzewa w lesie i przypomina sobie, iż ten rośnie zawsze po północnej stronie drzewa, gdyż jak uczono jej, ta roślina jest cieniolubna.

Dochodząc do tego wniosku, wilczyca udaje się na południe, gdzie powinna znajdować się granica z Kalnale.

Idąc w określonym kierunku, Maya zastanawia się, czy co stało się z jej rodzinnym domem. Domyśla się, iż gdyby tam się pokazała, to zapewne prędzej, czy później przybędzie tam świta Waltera i jeśli jej tam nie zastaną, zapewne puszczą z dymem jej dom. Wilczyca z trudem musi się pogodzić, iż jej dawne życie, umarło wraz z jej rodziną i nie ma wyboru, musi o nim zapomnieć na zawsze.

Wilczyca wraca również wspomnieniami do Leona Redfoksa, którego kocha. Teraz gdy wydarzyło się to wszystko, nie wie, czy mogłaby spojrzeć mu w oczy. Zgwałcona tak okrutnie przez Blacha Władczego, czuje niechęć, wręcz odrazę do samców. Myśl, by nawet jej ukochany lis, Leon mógłby się do niej zbliżyć, dotknąć ją, budzi w niej wstręt, strach, obrzydzenie. Przerażona, boi się, że już nigdy nie wróci do społeczeństwa, że nigdy nie zazna spokoju, że koszmary poprzedniej nocy, będą ją dręczyć do końca jej życia.

Maya zamyślona dociera do brzegu rzeki. Okazuje się, że ta idzie ku południowo-wschodnim terenom. Wilczyca wie, że bez wody, daleko nie zajdzie, a nie ma w czym ją zaczerpnąć, by móc zachować ją na później. Nie mając więc wyboru, Maya rusza wzdłuż rzeki, licząc, że ta poprowadzi ją do granicy Kalnale.

Mijają godziny marszu, wilczyca wciąż kieruje się w wyznaczonym kierunku, ale głód i zmęczenie powoli dają o sobie znać. Maya, choć ma dostęp do wody, wie, że bez pożywienia, daleko nie zajdzie. Problem tkwi jednak w tym, że nigdy nie polowała na żadną zwierzynę, to też nie ma bladego pojęcia, jak ma zdobyć coś do jedzenia. Boi się też poszukać jakiś dzikich owoców, gdyż wie, że istnieją takie, które są trujące.

Wilczyca żałuje teraz, że nie jadła pożywienia, które służący Blacha Władczego dostarczali jej do pokoju, gdy była więziona. Jednak wtedy Maya nie planowała ucieczki, to też nie wiedziała, że głód spojrzy jej teraz w oczy.

Wilczyca, idąc brzegiem rzeki, dostrzegła nagle drewniany most, który przecinał jej drogę. Szybko schowała się za drzewami, by nikt jej nie zauważył. Powoli wychyliła się za linii drzew, by przyjrzeć się, jak wygląda sytuacja. Wilczyca, wiedząc, że wyjście na otwarty teren, jest niebezpieczne, gdyż nawet jeśli nie natrafi na patrol z Walhalm, to ktokolwiek by ją zobaczył, mógłby, chcąc lub nie powiadomić o jej obecności w tym rejonie.

Maya nie mając wyboru, zmuszona jest wejść w głąb lasu i przeczekać w nim aż do nocy, by móc przekroczyć otwarty teren i pod osłoną nocy znaleźć kryjówkę w cieniu drzew.

 

Przez kilka godzin, Maya odpoczywa w lesie, ukryta w krzakach, licząc, że poszukujący ją zbrojni z Walhalm nie znajdą jej w gęstym lesie. Wilczyca zmęczona zasypia, zanim zapada zmrok. Gdy budzi się zmarznięta, jest ciemno, a księżyc wyraźnie rysuje się na nocnym niebie. Maya początkowo chce się przykryć, myśląc, że śpi gdzieś w bezpiecznym miejscu, ale po chwili dochodzi do niej, że jest uciekinierką i właśnie czekała na ten moment. Na zasłonę z nocy, by móc ruszyć w dalszą drogę.

Maya z trudem wstaje z wilgotnej trawy i wyziębiona rusza w dalszą drogę, ku drewnianemu mostu.

Gdy dociera do niego, na trakcie nie widać żywej duszy. Przekracza więc go i rusza dalej, przez pola, licząc, że zanim dotrze do ochronnego cienia lasu, będzie jeszcze ciemna noc.

 

Gdy powoli zaczyna świtać, Maya dociera do wioski, która zbudowana jest wokół rzeki. Nie chcąc przechodzić przez nią, Maya zmuszona jest okrążyć ją, kierując się ku linii lasu, poprzez pola ze zbożem.

Oddalając się od rzeki, Maya zmuszona jest wędrować przez las, bez możliwości zaspokojenia pragnienia. Gdy nastaje kolejny dzień, wilczyca zmęczona ledwo włóczy nogami. Głodna i spragniona, zmuszona jest przystanąć i odpocząć, by mieć siły na kolejny dzień podróży.

Wadera budzi się, słysząc jakieś odgłosy nieopodal niej. Zaskoczona, że przysnęła, dobywa sztyletu z pochwy i kryje się w krzakach, bojąc się, że być może zbrojni Waltera Władczego trafili na jej ślad. Czeka z napięciem na intruza, który kilka metrów od niej, przedziera się przez las. Nagle za linii drzew wyłania się sarna. Młoda jeszcze, niedoświadczona rusza ku niej, szukając pożywienia. Maya szybko postanawia upolować ją, by móc posilić się jej mięsem.

Wilczyca czeka, aż ta zbliży się na tyle, by wadera mogła wyskoczyć na nią z ostrzem i zadać jej śmiertelny cios. Nieświadomy niczego roślinożerca powoli obgryza owoce, z pobliskiego krzaczka, nie zbliżając się nawet o krok, ku waderze. Maya widząc, że zwierzyna nie ma zamiaru do niej podejść, postanawia sama zbliżyć się ku niej.

Gdy jednak próbuje się ruszyć, zahacza podartą już koszulą o krzaki, robiąc przy tym cichy szum liści, co od razu alarmuje młodą sarenkę i tym samym daje jej powód do ucieczki.

Maya szybko rzuca się na swoją ofiarę, ale ta bez większych trudów, umyka jej w las. Wilczyca, widząc, jak ucieka jej niedoszły posiłek, klęka zmęczona na trawie, bez sił - Nie! - warknęła młoda wilczyca, po czym zaskoczona, iż jej głos brzmi tak chropowato, próbuje odchrząknąć, by zniwelować chrypkę, którą kaleczy jej głos.

- Lepiej? - Spytała sama siebie, ale jej głos dalej brzmiał, jakby wypowiadał go ktoś inny. Maya całkowicie zaskoczona, nie rozumie, co się dzieje, próbuje znowu odchrząknąć, ale nie czuje żadnej zmiany - Mój głos, mój piękny głos - Dodaje, wciąż słysząc wyraźne zachrypnięcie.

Dopiero po chwili przypomina sobie, jak zdarła go, krzycząc o pomoc, gdy Blach Władczy ją gwałcił, a i gdy próbował ją udusić, gdy ta zadawała mu ciosy sztyletem, także mogło na to wpłynąć.

Załamana wilczyca położyła głowę ukrytą za łapami na trawie, nie mogąc uwierzyć, że nawet i tak została okaleczona przez tego potwora, który odebrał jej wszystko.

Oddychając ciężko, wilczyca spojrzała na krzaki, które przed chwilą obgryzała sarna i zauważyła na nich kilka kulek owoców, których nie mogła zidentyfikować. Głód dawał o sobie znać, a uważając, że skoro sarna jadła je, to i jej zapewne nie zaszkodzą.

Wilczyca podczołguje się do owoców leśnych i zrywając je, po czym zjada je łapczywie, chcąc jak najprędzej zapełnić żołądek.

Po chwili cały krzak owoców zostaje ogołocony, a głód wciąż trzyma waderę. Nie mając nic więcej do spożycia, Maya powoli podnosi się, po czym po raz kolejny ustala kierunek swej wędrówki i rusza dalej, licząc, iż zanim zasłabnie z głodu, uda jej się opuścić granice Walhalm.

 

***

 

Spragniona wilczyca, ledwie włóczy nogami. Od ostatniego posiłku, minęło dwa dni. Od tego czasu, Maya wciąż brnie do przodu, nie natrafiając na otwartą przestrzeń. Wilczyca czuje się źle. Ból brzucha, który nabyła po zjedzeniu kolejnych jagód, które napotkała po drodze, między ją piekielnie. Wilczyca czuje, że pali ją gorączka, ale nie jest w stanie dotrzeć do wody, by móc choć trochę zmniejszyć swe dolegliwości.

Wycieńczona, chora i ledwo żywa w końcu daje za wygraną, przysiada przy drzewie, w miejscu zacienionym i postanawia odpocząć. Zawroty głowy, nudności i ból, zapewne po zatruciu, całkowicie odbiera jej chęć do dalszych wędrówek. Wilczyca nie ma sił walczyć z sennością, która nie odpuszcza jej, już od przebudzenia się od ostatniego odpoczynku. Po chwili traci świadomość.

Nagle jakiś ruch budzi ją. Ta zaskoczona, powoli, bez sił wsuwa rękę po rękojeść sztyletu, ale nie ma siły go wydobyć z pochwy. Nagle przez krzaki przebija się głowa lisa. Maya początkowo bierze go za Leona, ale zaraz odrzuca to skojarzenie, rozumiejąc, że nie jest możliwe spotkać go w lesie.

Lis spogląda na wycieńczona waderę, czujnie, jakby chciał ocenić, czy ta jeszcze ma siły się bronić. Po chwili jego głowa znika za krzakami.

Maya nie wie, czy aby ten mały drapieżnik nie wróci tu za chwilę i nie zaatakuje jej, gdy ta znowu zaśnie. Wilczyca próbuje walczyć z sennością, ale choć robi wszystko, by nie stracić świadomości, ta w końcu opada w sen.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania