Poprzednie częściZapomniane Legendy roz. 000 Prolog

Zapomniane Legendy roz. 018 Tom I

Mercedes jak polecił jej medyk, rozgościła się, rozładowała swoje rzeczy, po czym poukładała je w szafce, by nie były bezładu porozrzucane. Wilczyca wyciągnęła też pierścień, który zabrała z domu Morana. Nie podobał jej się ten fakt, że go zabrała. Czuła się, jakby go po prostu ukradła. Nie, nie czuła, przecież to była kradzież. Zabrała go bez pozwolenia, co gorsza eksperymentowała na nim. Teraz dawał on możliwość gromadzenia energii z zewnątrz, z rośli, istot żywych i kto wie, czy być może nie dałoby się jeszcze z naturalnych źródeł energii, jak ogień, lub nawet magii innych magów.

Choć z dwóch ostatnich wariantów wilczyca wątpiła, by to mogło zadziałać, gdyż przecież nie opracowywała czaru, który pozwoliłby na tak daleką ingerencję. Zresztą, czy to w ogóle było możliwe?

Teraz najważniejszym zadaniem wilczycy było ratowanie zdrowia i życia chorych i rannych.

Wilczyca wzięła głęboki wdech, po czym schowała pierścień w szafce, po czym podeszła do łóżka, na którym leżał strój medyków z Kalnale, po czym wilczyca zrzuciła z siebie strój podróżny i założyła na siebie biały materiał, na którym widniał czerwony krzyż.

Będąc już gotowa do swojej służby, wilczyca opuściła swój pokój, po czym udała się do sali chorych.

Na miejscu zastałą dwa lisy, które siedziały przy swoich pacjentach. Po chwili podszedł do Mercedes trzeci lis i rzekł - Mam nadzieję, że jesteś dobrze wyuczona w sprawach medycznych, gdyż potrzebujemy pomocy.

Mercedes szybko pokiwała głową, po czym lis zabrał ją do jej pierwszego pacjenta, po czym polecił jej, by ta zmieniła mu opatrunek.

 

***

 

Wilczyca, choć się starała, nie łatwo było, jej znieś widok chorych, jak i rannych pobratymców. Choć nie raz czytała w księgach Morana o ranach i chorobach, zetknięcie się z nimi na żywo, był dla niej szokiem. Do późnych godzin nocnych, Mercedes pomagała jeszcze jednemu z medyków w doglądaniu chorych.

W końcu zmęczona po północy udała się na spoczynek, do swojego pokoju. Ale i tam nie dała rady zapomnieć o tym, co dziś widziała i przeżyła. Próbowała zasnąć, by na drugi dzień mieć siłę, by rano sprostać nowemu wyzwaniu, jaki niósł jej kolejny dzień pracy jako medyk, ale widok niektórych chorych, męczył ją aż do rana.

Nad ranem, wilczyca niemogąca powstrzymać łez, wstała z łóżka, nie mając pewności, iż starczy jej sił, by przetrwać kolejny dzień przy swych pacjentach.

Mercedes musiała przyznać w duchu, że choć to, co ją spotkało w jej życiu, zmieniło ją, to ból i cierpienie innych, okazało się dla niej jeszcze bardziej bolesne.

Mercedes umyła się, zjadła poranny posiłek, po czym udała się do swej służby.

Doświadczeni medycy wydawali jej polecenia, a tak jak tylko mogła, starała się je poprawnie wykonywać, ale kolejny widok potrzebujących, osłabiał ją bezlitośnie.

Gdy wilczyca podeszła do jednego z rannych, których przyniesiono dziś rano, medyk polecił jej by ta obejrzała jego ranę na brzuchu, oczyściła mu ja oraz wymieniła opatrunek.

Mercedes według poleceń doświadczonego medyka wykonała czynności, które jej zlecono. Gdy wilczyca już zakończyła swoje zadanie, wzięła szmatkę, namoczyła ją w wodzie, po czym położyła ją na jego głowie, by schłodzić jego rozpalone ciało. Nagle ranny zaskoczył wilczycę, gdyż prawą łapą złapał wilczycę za jej rękę i boleśnie ją ścisnął.

Mercedes jęknęła przerażona, po czym chciała mu się wyrwać, przerażona, że ją skrzywdzi. Wszystkie wspomnienia, które pamiętała z dnia, gdy skrzywdził ją Blach Władczy, nagle ożyły.

Ranny Wilk, który trzymał ją za rękę, spojrzał na wilczycę ze strachem w oczach i szepną na pół słyszalnym głosem - Błagam... pomścij mnie... - po czym jego chwyt zelżał, dzięki czemu wilczyca uwolniła się z jego uścisku.

Wstrząśnięta Mercedes z trudem próbowała opanować płacz i strach. Gdy poczuła na ramieniu łapę medyka, który podszedł do niej, ta wzdrygnęła się z przerażenia, prawie przewracając się na szafkę.

- Uspokój się - rzekł stanowczo lis - Straszysz pacjentów.

Mercedes spojrzała na niego, jakby ten zaraz miał na ją zaatakować, po czym zakryła pysk łapami i wyjęczała - Prze... Przepraszam... On... To dla mnie za dużo...

- Idź i odpocznij, my jakoś sobie poradzimy - rzekł drugi lis, który podszedł do pierwszego medyka.

- Ona nie nadaje się na medyka, mówiłem - warknął pierwszy lis.

- Później o tym porozmawiamy - Odparł lis, który stanął w obronie Mercedes, po czym zwrócił się do wilczycy - Wróć do siebie, odpocznij.

Mercedes tylko pokiwała głową, po czym załamana czym prędzej opuściła sale chorych.

 

***

 

Gdy wilczyca weszła do swojego pokoju, zamknęła za sobą drzwi, po czym wzięła głęboki oddech, by się uspokoić, ale to jej nie pomogło.

Gdy spojrzała na dół, na swoje odzienie, spostrzegła na nim krew. Zapewne rannego pacjenta, tego, który ją chwycił za łapę. Wstrząs, jaki przeżyła, spowodował u niej panikę, po czym szybko wilczyca zrzuciła z siebie zakrwawiony strój medyka. Rzuciła go w kąt, po czym padła na łóżko, wybuchając płaczem, który nie umiała opanować.

Przerażona tym wszystkim, podwinęła nogi do góry, objęła je swymi łapami, i zwinięta w kłębek, leżała tak próbując się opanować.

 

***

 

Po chwili że snu wyrwało ją pukanie do drzwi.

- Mercedes, czy mogę wejść? - Spytał głos lisa, który stanął w jej obronie.

Wilczyca otworzyła oczy, wzięła poduszkę, by zakryć nagi tors, po czym łamiącym się głosem odparła - Pro.. proszę.

Medyk otworzył drzwi, po czym wszedł do środka.

Spojrzał na zapłakaną wilczycę, po czym na strój medyka leżący na ziemi. Lis podszedł do niego i podniósł go - Nie powinnaś rzucać strojem medyka o ziemię, nie możemy przenosić nieczystości na pacjentów - warknął, po czym spojrzał na wystraszoną wilczycę i wziął głęboki oddech.

- Posłuchaj Mercedes, bo tak chyba masz na imię. Rozumiem, że jesteś nowa, niedoświadczona. Nie łatwo jest pełnić służbę jako medyk, zapewne mag Moran ostrzegał cię przed tym.

Mercedes spuściła wzrok na ziemię, po czym odparła - Tak, ostrzegał. Ale... Ja myślałam, że dam radę, że...

- Rozumiem - Przerwał jej lis - Ja sam, przyznam szczerze, pierwsze dni przeżyłem w tej służbie okropnie. Nocami śniły mi się koszmary i z trudem to wytrzymywałem. Ale nie poddawałem się strachowi, gdyż wiedziałem, że moi pacjenci mnie potrzebują. Być może w przyszłości przywykniesz do tego lub co gorsza, jak niektórzy z nasz zobojętniejesz na cierpienie innych i po prostu będziesz traktować pacjentów jak swoją pracę.

Mercedes spojrzała ze zmartwionym wzrokiem na medyka i spytała - A co jeśli nie dam rady?

Medyk podrapał się po głowie, po czym rzekł - nie myśl tak, jeśli będziesz miała takie nastawienie, raczej nie będziesz się nadawać na medyka.

Słowa lisa zabolały wilczycę, ale w głębi serca bała się, że to właśnie tak się skończy. Pamiętała doświadczenie z rzuceniem zaklęcia na pierścień i to, jak poczuła śmierć w krzewie, z którego pochłonęła energie, do jego rzucenia. To uczucie powróciło, gdy była przy wilku, który był ranny.

- Ten Wilk, ten, który mnie złapał - spytała Mercedes - czy on...

Medyk spojrzał na wilczycę, po czym odwrócił wzrok i rzekł - Zmarł. Był poważnie ranny, a nikt nie udzielił mu pomocy medycznej na czas. Nie było szans, by go ocalić.

- Zawiodłam - odparła załamana wilczyca, po czym dodała z płaczem - Tego wilka, mojego mistrza, Króla Kalnale i was. Wszystkich zawiodłam.

- Przestań - rzekł medyk, po czym wstał i dodał - Nie raz będziesz jeszcze świadkiem śmierci. Nie da się wszystkich ocalić, ale musimy robić, to, co tylko się da. Na razie oddeleguję cię do pomocy w zaopatrzeniu. Gdy nabierzesz doświadczenia, wtedy dołączysz do naszego zespołu.

Medyk tymi słowami zakończył wizytę w pokoju Mercedes, po czym wyszedł. Jednak to nie uspokoiło wadery. Być może normalni medycy jakoś pogodzą się ze swym powołaniem i oswoją się, że śmiercią pacjentów, będąc przy nich, ale Mercedes doświadczyła śmierci na sobie, gdy eksperymentowała z magią. Takiego doświadczenia, którego doznała wilczyca, nie można z niczym porównać.

- Po co w ogóle to robiłam? Moran mnie ostrzegał, a ja jak głupia, nie posłuchałam... - jęknęła wilczyca, po czym położyła się do łóżka, i nakryła głowę poduszką, by nie widzieć już nic.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania