Pokaż listęUkryj listę

Pęknięcia mojego serca - rozdział czternasty

Było ciepło, praktycznie duszno, ale za późno się zorientowałam, co to zwiastuje. Nie zdążyłam pokonać nawet połowy drogi, kiedy deszcz niemal przygniótł mnie do chodnika z siłą buldożera. Wkurzyłam się, bo nie zabrałam parasola – skąd mogłam wiedzieć, że akurat teraz matka natura postanowi ze mnie zakpić - ale nie chciałam wracać, bo czułam, że mogę stchórzyć. Wobec tego naciągnęłam na głowę kaptur i szłam dalej. Orientacyjnie pamiętałam, gdzie znajdował się dom Nate’a, ale ponieważ zaczynało się już ściemniać, trochę pobłądziłam. Deszcz nie ustawał i kiedy w końcu stanęłam przed właściwymi drzwiami, byłam tak mokra, jakbym właśnie wyszła spod prysznica. Zastukałam mocno w drzwi, zastanawiając się jednocześnie, co powiem, jeśli otworzy któreś z jego rodziców.

Po chwili usłyszałam przytłumione kroki z wnętrza domu, szczęknięcie zamka i drzwi stanęły przede mną otworem. Odetchnęłam z ulgą, widząc twarz Nate’a, z kolei on wciągnął powietrze ze zdumieniem.

- Olivia?

- No, jak widać ja – odparłam, strząsając sobie z włosów kaptur.

- Wchodź, bo się przeziębisz – syknął i złapał mnie za nadgarstek, wciągając do domu. Potknęłam się o swoje buty i ledwo złapałam równowagę. Nate zamknął drzwi, a ja szukałam po omacku światła, ponieważ wszędzie było ciemno. Usłyszałam nagle pstryk i zapłonęła nad nami żarówka. Zamrugałam, przyzwyczajając oczy do światła. Mój wzrok machinalnie zatrzymał się na stojącym przede mną chłopaku. A niech to. Nigdy nie widziałam go w bluzie, ale nagle stwierdziłam, że powinnam, bo wyglądał w niej niesamowicie. Głupia dziewczyno, zbeształam się w myślach. On cię odrzucił, a ty się zachwycasz, jak on super wygląda w zwykłej bluzie?

Zamknij się, poradziłam sama sobie.

Miałam nadzieję, że to Nate zacznie. Spyta: „co ty tu robisz, Olivia?” albo „jeszcze cię dostatecznie nie wystraszyłem?”. Cokolwiek. Ale on stał i się na mnie patrzył, podczas gdy ja próbowałam zachować resztki godności, stojąc przed nim w przemoczonej do cna bluzie.

- Pomyślałam… - odchrząknęłam, odgarniając sobie mokre włosy z czoła. - …że może mógłbyś wyjaśnić mi jeszcze kilka rzeczy.

Skinął głową, po czym podszedł do mnie i zaczął zdejmować ze mnie bluzę. W okamgnieniu odskoczyłam od niego i spojrzałam z pretensją. Co on sobie myślał? Chciałam porozmawiać, a nie iść do łóżka!

Chyba odgadł, o czym pomyślałam, bo miał minę, jakby usilnie powstrzymywał się od śmiechu.

- Chciałem ci wysuszyć bluzę i dać coś suchego – oznajmił, coraz słabiej maskując uśmiech.

No tak… z zażenowaniem zdjęłam z siebie bluzę, a kiedy już ją zdjęłam, zauważyłam chciwy wzrok Nate’a skierowany na mój biust, opięty białą podkoszulką.

No cóż. W końcu to facet.

Podałam mu moją mokrą bluzę. Skierował się w stronę chyba łazienki, a mi wskazał dłonią drzwi do jego pokoju. Weszłam tam ostrożnie, myśląc ironicznie, czy nie zobaczę w łóżku „przypadkowej dziewczyny na jedną noc”. Na szczęście pokój był pusty, więc przycupnęłam na krawędzi łóżka (pościelonego!) i czekałam.

Wrócił po chwili z dwoma kubkami w rękach. Przyjęłam jeden z wdzięcznością i upiłam łyk. Czekolada, gorąca i słodka jak diabli. Czyli taka, jaką lubiłam. Skąd on to wiedział?

Tak jak poprzednio, usiadł przy biurku i wpatrywał się we mnie, jakby czekając. Przełknęłam ślinę. Od czego by tu zacząć? W końcu zadałam pytanie, które miało dla mnie najmniejsze znaczenie.

- Skąd wiedziałeś, że lubię taką czekoladę?

- Nie wiedziałem – wzruszył ramionami. – Po prostu też taką lubię.

Patrzyłam na niego bez skrupułów. Był taki przystojny w tych znoszonych dżinsach, białym podkoszulku wystającym spod rozpinanej seledynowej bluzy… świadomość, że nigdy nie będzie należał bezpośrednio do mnie, dawała się we znaki. Naprawdę bolała.

- Nate – zaczęłam oficjalnie. – Jeśli już wyjaśniliśmy sobie twój, hm, tryb życia…

- Też chcesz zacząć taki praktykować? – przerwał mi, szczerząc zęby.

Rzuciłam mu ostre spojrzenie. Co za bufon.

- Nie. W żadnym razie. Mam po prostu kilka pytań i byłabym wdzięczna, gdybyś mi nie przerywał, a jedynie szczerze odpowiedział.

- Słucham.

- Może najpierw… co to wtedy było… w tym kinie?

- A nie powinnaś zacząć od tego, dlaczego na weselu najpierw nie chciałem na ciebie spojrzeć, a potem wszystko się nagle rozkręciło? – odstawił kubek i patrzył na mnie z lekkim rozbawieniem.

Zamilkłam. Rzeczywiście, to też przemykało mi przez myśl. Ale do czego on…

- No, tak – przytaknęłam. – I potem to kino. I fakt, że jesteś ze mną w klasie tuż po tym, jak cię poznałam. I… cały ogół. Po co ci to było? Czego chciałeś ode mnie? Czegoś w ogóle oczekiwałeś?

- Spodobałaś mi się – powiedział po prostu.

Tylko tyle?

- Tylko tyle? – powtórzyłam, ignorując serce, które zaczęło walić jak głupie.

- Co tu dużo mówić? – wzruszył ramionami. – Na tym weselu… nudziłem się potwornie. Nie byłem w najlepszym nastroju i chciałem po prostu wrócić do domu. A potem ty się do mnie przysiadłaś. Z początku miałem wrażenie, że to kolejna słodka idiotka chce mieć kogoś do towarzystwa. I chociaż czasami właśnie z takimi dziewczynami lądowałem w nocy… - uniosłam brew, ale on mówił dalej. - …to wtedy po prostu nie miałem na to sił. Dół psychiczny, jak to się mówi. Więc zamierzałem cię ignorować. Pomyślałem: może sobie pójdzie. Ale potem coś mnie tknęło i spojrzałem na ciebie. Przekonałem się, że jesteś inna. Na pierwszy rzut oka zrozumiałem, że jesteś normalną, fajną, inteligentną dziewczyną. Zaintrygowałaś mnie. A z tym kinem? Szczęśliwy przypadek. Byłem w tej samej sali, co ty. Słyszałem twoją rozmowę z przyjaciółką i kiedy wyszłaś, poszedłem za tobą. I nie mogłem się opanować, żeby cię nie pocałować – znowu wzruszył ramionami. – Choć wiedziałem, że możesz uznać mnie za świra. Co do szkoły, przeniosłem się, bo w starej miałem trochę problemów i nie chciałem dłużej tego ciągnąć. Wolałem zacząć od nowa. Ot, cała historia.

Potrzebowałam chwili, by przetrawić wszystkie informacje.

- Ale wciąż nie powiedziałeś, czego chciałeś ode mnie – przypomniałam mu. – I skoro… twój tryb życia to tylko sypianie z przypadkowymi dziewczynami… – zaakcentowałam sarkastycznie. - …to czego chciałeś ode mnie? Tego samego? Zawsze robisz takie podchody, zanim zaciągniesz dziewczynę do łóżka? – wzdrygnęłam się.

- Nie, Olivia. Tak jak powiedziałem, spodobałaś mi się. I nie tylko w aspekcie zaciągnięcia do łóżka… - podszedł do łóżka i uklęknął przede mną, biorąc moje dłonie w swoje. Mimo że kucał niżej, to nasze twarze były na tej samej wysokości. – Zaintrygowałaś mnie. Wiedziałem, że jesteś ponad te wszystkie dziewczyny, które spotykałem wcześniej. Że nie jesteś taka. Dlatego starałem się lepiej cię poznać. I nie chciałem od ciebie tego, o czym myślisz – w jego oczach pojawiło się rozbawienie. – A przynajmniej, nie teraz… chciałem tylko spędzić z tobą trochę czasu. Przebywanie z tobą oznaczało, że jest dla mnie jakaś nadzieja. Że może nie skończę jako totalny dupek, ale że się zmienię.

Przez chwilę miałam wrażenie, że nagle wszystko będzie dobrze. W końcu obnażył przede mną wszystkie swoje uczucia. I jeśli ja dawałam mu nadzieję… to czyżby wszystko jednak dało się odkręcić?

- To dlaczego mi o tym powiedziałeś? I dlaczego wyszło, jak wyszło? – jęknęłam.

Potrząsnął głową i wstał. Zaczął przechadzać się po pokoju.

- Myślałem, że coś z tego wyjdzie… z nas… ale to siedzi zbyt głęboko we mnie. Nie chcę cię na to narażać.

- Przestań sobie wmawiać, że już nie ma dla ciebie nadziei! – zawołałam, wstając i podchodząc do niego. – Przecież… jesteśmy dopiero w liceum. Jak możesz mieć tylko siedemnaście lat i już wierzyć, że nie ma odwrotu? Nie chcesz mieć innego celu poza zaliczaniem kolejnych dziewczyn?

- Nie chcę o tym rozmawiać – uciął nagle. Z jego twarzy zniknęła wszelka wesołość. – Po prostu nie drążmy tego. Dostałaś swoje odpowiedzi. Nic więcej nie będzie.

Poczułam się tak, jakby dał mi w twarz.

- Ach, tak? Nic więcej? Jak możesz tak mówić? Najpierw bezkarnie mnie całowałeś, a teraz kończysz to jednym słowem?

- Olivia, takie jest życie.

- Nie, nie życie! Życie jest wystarczająco skomplikowane, ale do rozwiązania. To ty wszystko utrudniasz – dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową. – Po prostu… przestań tak żyć!

- To nie takie łatwe.

- Widocznie nie chcesz tego zmienić – warknęłam ze złością.

- Widocznie nie chcę – miał stalowe spojrzenie. Zacisnął zęby. – Olivia, po prostu daruj sobie. Mi jest dobrze tak, jak jest teraz. Popełniłem błąd, wciągając w to ciebie. Jesteś zbyt niewinna na to.

Czytaj: nie chcę cię. Nie jesteś w moim typie. Nie jesteś wystarczająco dobra dla mnie.

Chciałam już stamtąd wyjść. Tak potwornie go nienawidziłam w tej chwili. Minęłam go szybko, wpadłam do łazienki, gdzie na kaloryferze suszyła się moja bluza, wciągnęłam ją szybko na siebie i ruszyłam do drzwi wejściowych. Nate pobiegł za mną.

- Olivia…

- Nie - przerwałam mu, patrząc mu w twarz. – Przestań ciągle powtarzać moje imię. Wystarczająco dużo już powiedziałeś.

Wyszłam, trzaskając drzwiami. Dopiero wtedy się rozpłakałam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Te emocje! Te dramaty! :o urzekło mnie drugie zdanie :3 wciąż nie lubię tego gościa, ale chce, żeby to dziewczę było szczęśliwe
  • candy 20.05.2016
    Też lubię to dziewczę :D haha, cieszę się, że tyle emocji wzbudzam :D
  • Lotta 20.05.2016
    I znowu wszystko się komplikuje. Czekam na ciąg dalszy! ;D 5
  • candy 20.05.2016
    czym byłoby życie bez komplikacji :D dziękuję
  • Kociara 20.05.2016
    Tak czy siak ja i tak myślę że w końcu na końcu będą razem :D 5
  • candy 20.05.2016
    nie zdradzę :D dzięki :)
  • Kociara 20.05.2016
    candy ale to jest jak z filmami, po pieciu minutach wiem jak się skończy ale i tak chce obejrzeć cały :D
  • nagisa-chan 20.05.2016
    No pięknie pięknie czasami mówią mi że żywię się czyimś nie szczęściem ale ja odbieram pokarm śmiechem więc jak to powiedzieć delikatnie nieźle się uśmiałam xD
  • KarolaKorman 26.05.2016
    ,,Chciałam już stąd wyjść.'' - stamtąd
    Może za szybko Olivia chce jego zmiany, na takie rzeczy trzeba czasu, 5 :)
  • candy 26.05.2016
    Poprawione, dziękuję :)
  • Billie 02.06.2016
    Oooj, przykro :( dziwny koleś, ale w sumie kolesie są dziwni... Biedna Olivia :( 5
  • candy 02.06.2016
    No właśnie :( dziękuję :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania