Pokaż listęUkryj listę

Pęknięcia mojego serca - rozdział dwudziesty czwarty

Miałam wrażenie, że wyglądam jak szynka, ciasno opięta folią. Raz po raz oglądałam się w lusterku, zastanawiając się, czy te spodenki nie opinają za bardzo moich pośladków. W dodatku tego dnia miałam na sobie sportowy top, który odsłaniał mi kawałek brzucha i samo to powodowało u mnie ból głowy, bo wiedziałam, że zaraz muszę wyjść z szatni na siłownię, gdzie już pewnie czekali na mnie Nate i Mark. Wiązałam włosy kilka razy, próbując je upiąć w taki sposób, by w miarę ładnie okalały moją twarz, ale w końcu stwierdziłam, że się poddaję. Jestem na siłowni, zapewne spocę się jak świnia i żaden ładny wygląd już mi nie pomoże.

Wyszłam z szatni, zasłaniając częściowo brzuch butelką wody, co już podchodziło pod paranoję i ruszyłam w kierunku siłowni. Na widok Nate’a prawie zaplątałam się o własne nogi. Miał na sobie czarne krótkie szorty i czarną koszulkę na grubych ramiączkach, która opinała gdzieniegdzie jego klatkę piersiową i odsłaniała wyrzeźbione ramiona. Aż musiałam się napić wody.

Byliśmy wszyscy na trzech bieżniach i choć to Mark gadał z naszej trójki najwięcej to widziałam, że bacznie obserwował mnie i Nate’a. Co prawda, zerkaliśmy na siebie praktycznie co chwilę, a ja z wrażenia aż zapomniałam o tym, jak muszę wyglądać. Byłam zbyt zajęta obserwowaniem najcudowniejszego chłopaka na świecie. On również miał niemałą kondycję, co zauważyłam jednocześnie z zadowoleniem i zniesmaczeniem, po czym pomyślałam, czemu jest tutaj - ze mną i z Markiem na siłowni, podczas gdy w tym czasie mógłby obrabiać kolejną dziewczynę.

Strasznie bolało myślenie o tym oraz świadomość, że ja nigdy taką dziewczyną nie będę. I nie chodziło o to, że nie chciałam, bo chciałam bardzo. Problemem było to, że gdybym to zrobiła, to byłabym dla niego taka, jak wszystkie. Byłabym tylko kolejną dziewczyną, kolejnym numerkiem odhaczonym z listy. Chyba już wolałam trzymać się od niego z daleka. Tyle że… nie potrafiłam. Nie potrafiłam od niego uciec i jednocześnie nie potrafiłam przestać myśleć o tym wszystkim. Co o nim wiedziałam? Niewiele. Nie wiedziałam, jak często imprezował, jak często jego łóżko odwiedzała jakaś dziewczyna. Takie jednorazowe przygody napawały mnie obrzydzeniem. Jak można było iść do łóżka z kimś, kogo się kompletnie nie znało? Niby istniało na to małe prawdopodobieństwo, ale… skąd mógł wiedzieć, czy te dziewczyny nie przenosiły na niego żadnych chorób? Było to dla mnie skrajną nieodpowiedzialnością. Brzydziło mnie to wszystko, a mimo wszystko… ciągnęło mnie do niego.

I nie wiedziałam, co dalej mam z tym zrobić.

Miałam wrażenie, że w moim życiu wciąż dzieje się to samo. Ciągle tylko wzdychałam do Nate’a. Wszystko zmieniło to głupie wesele i zdawało mi się, że moje życie jednocześnie zwariowało i stanęło w miejscu. To wszystko powoli mnie wykańczało. Chciałam już to skończyć lub po prostu określić nasze relacje, ponieważ znów nie wiedziałam, na czym stoję. Przecież mnie nie chciał. Mógł mieć każdą. Więc czemu wciąż się spotykaliśmy? Z mojej strony cel był jasny. Chciałam go zmienić, bo pragnęłam go coraz bardziej. Ale o co chodziło jemu?

Po wyjściu z siłowni Mark szybko się z nami pożegnał, bo miał jakąś superważną sprawę do załatwienia. Przed odejściem ścisnął znacząco moje ramię i posłał mi spojrzenie mówiące „musimy poważnie porozmawiać, młoda damo”. Wiedziałam, że zrobi mi długie przesłuchanie o Nate’a i zaczęłam się zastanawiać, czy mogę być z nim szczera. Z Tiffany nie mogłam być, bo bałam się, że znowu się pokłócimy, ale Mark był przecież facetem. Chyba mogłam mu zaufać.

Szybko odbiegł i zostawił nas z Nate’m samych. Spojrzałam na niego z zakłopotaniem. Uśmiechnął się do mnie i zdjął z siebie bluzę. Mój wzrok natychmiast skupił się na jego ramionach i szerokiej klatce piersiowej.

- Idziemy na lody? – zaproponował.

- Nie wzięłam ze sobą pieniędzy – odparłam, myśląc o tym, jak chciałabym wsunąć rękę w jego niepoukładane pofalowane włosy i zrobić w nich jeszcze większy nieład. Onieśmielał mnie. Stał przede mną niczym model, z bluzą zarzuconą na ramię i uśmiechem godnym reklamy pasty do zębów, na widok którego kompletnie się roztapiałam. Byłam żałosna.

- To ci postawię – powiedział, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Już postawiłeś mi kino – zaprotestowałam. – Zadłużę się u ciebie na kilka lat.

- Może nie będzie tak źle – roześmiał się. – Poza tym, to nie było pytanie. Idziemy.

Poszliśmy do pobliskiej lodziarni na rogu, gdzie sprzedawano lody w gałkach. Chciałam wziąć tylko jedną, ale Nate uparł się, że kupi mi aż trzy. Wybrałam truskawkę, cytrynę i jabłko. On wziął tiramisu, czekoladę i pistację.

- Mój lód wygląda ładniej – stwierdziłam, patrząc na trzymane przez nas rożki. – Jest bardziej kolorowy, taki pozytywny. Twój wygląda strasznie ponuro.

Nate spojrzał na swojego loda, który był w samych ciemnych kolorach i uśmiechnął się półgębkiem.

- Rzeczywiście – przyznał. – Widać nasze charaktery przekładają się też na barwy lodów.

Nie skomentowałam tego. Jadłam w milczeniu loda i czułam, jak z każdą chwilą jest mi coraz zimniej. Zapadał już wieczór, a ja nie zabrałam ze sobą bluzy, bo pakowałam się w pośpiechu. Zupełnie nieoczekiwanie poczułam, jak coś okrywa moje ramiona i momentalnie zrobiło mi się ciepło. Nate okrył mnie swoją bluzą i choć nie chciałam jej już oddawać, zaprotestowałam:

- Nie, zaraz ty zmarzniesz! Zresztą, mam już w domu twoją koszulkę. Niedługo zabiorę ci całą garderobę.

- Nie mam nic przeciwko, żebyś chodziła w moich ubraniach – wyszczerzył się.

- Zmarzniesz – powtórzyłam, napawając się jednocześnie zapachem perfum, które utrwaliły się w materiale. Były tak pociągające, że miałam ochotę wcisnąć mój nos w środek bluzy i tak iść.

- Nie zmarznę. Zobacz – jakby na potwierdzenie swoich słów nagle chwycił mnie za rękę. Instynktownie splotłam nasze palce. Miał bardzo ciepłą skórę i, choć gładką, były wyczuwalne zgrubienia świadczące o tym, że to dłoń mężczyzny. Moja dłoń w porównaniu z jego wydawała się strasznie mała.

Nie puściłam jego ręki i on też tego nie zrobił. Zmierzaliśmy w stronę mojego domu chociaż, szczerze powiedziawszy, wolałam do niego nie wracać. Czekał mnie samotny wieczór, a moim jedynym towarzystwem miały być tylko zadania domowe. Niezbyt zachęcająca perspektywa.

Jak zwykle nadszedł problem pożegnania: jak to zrobić? Stanęliśmy naprzeciwko siebie, a ja w milczeniu zsunęłam z siebie bluzę i z żalem oddałam mu ją. Patrzyłam na niego i pragnęłam, żeby znów mnie pocałował. Nie było to najwłaściwsze, ale cholernie tego pragnęłam. Jednak on nic nie zrobił. Zrezygnowana, powiedziałam:

- No to cześć.

Odwróciłam się i zaczęłam wchodzić po schodach, a gdy otwierałam drzwi, zawołał:

- Olivia!

Odwróciłam głowę w jego stronę. Uśmiechał się szeroko.

- Tak?

- Nie musisz mi oddawać tej koszulki – mrugnął do mnie i odszedł.

Ha. Chociaż tyle.

 

Mój humor następnego dnia w szkole był bardzo umiarkowany. Nie wiedziałam, czy to może zbliżająca się miesiączka czy fakt, że kompletnie się nie wyspałam, ale drażniło mnie niemal wszystko. Nie miałam na nic ochoty. Mark i Tiffany widzieli, że nawet nie ma sensu zaczynać ze mną rozmowy, ale najwyraźniej Nate’owi to nie przeszkadzało, bo usiadł ze mną podczas lunchu. Byłam jednak do niego wrogo nastawiona, ponieważ przez cały początek dnia rozmawiał z jakąś dziewczyną z sąsiedniej klasy. Zazdrość uderzyła we mnie jak buldożer. Kiedy usiadł obok, łypnęłam na niego spode łba.

- Oj, chyba przychodzę nie w porę – powiedział swobodnie.

Bez słowa zaczęłam jeść swoją sałatkę.

- Coś się stało? – spytał.

Wzruszyłam ramionami. Usłyszałam, jak westchnął.

- Chcesz gdzieś iść po szkole? Rozerwać się?

- Idę na tańce – odpowiedziałam, choć teraz trochę tego żałowałam.

- Tańce? – zainteresował się nagle. – Gdzie?

- Czy to ważne? – burknęłam, dziobiąc widelcem sałatkę.

- Chciałbym wiedzieć. Od kiedy tańczysz?

Nie odpowiedziałam.

- Olivia?

- No co? – wybuchłam nagle. – Nie mam obowiązku ci się spowiadać.

- O co ci chodzi? – spytał, kompletnie zdezorientowany. W sumie było to do zrozumienia. Nie miałam prawa się wściekać o to, że rozmawiał z jakąś dziewczyną. Nie był mój. Ale tak cholernie niesprawiedliwe było to, że cały mój świat opierał się na nim, a on nawet o tym nie wiedział.

- Czemu ja muszę ci mówić wszystko, a ty mi o sobie nie mówisz nic? – zapytałam, ciskając plastikowy widelec na stoik. Nate patrzył na mnie ze zdumieniem. – Nic o tobie nie wiem. Unikasz odpowiedzi na moje pytania, a sam koniecznie chcesz wiedzieć, od kiedy tańczę i gdzie? Czy to takie ważne? Może ty lepiej powiedziałbyś mi, co jest między nami i dlaczego raz mną pomiatasz, a raz chcesz się spotykać?

- Nie pomiatam tobą! – zaprotestował, otwierając ze zdziwienia oczy.

- Zgoda, może nie – zgodziłam się. – Ale, Olivia, przecież ty szukasz romantyka. A ja nie mogę ci tego dać. Nie chcę cię – zaczęłam go przedrzeźniać, na co zamarł. – Jedyne, co mnie interesuje to imprezy i przypadkowe dziewczyny, a ciebie nie chcę w to wciągać, bo… bo co? Nie nadajesz się na to. Nie jesteś dla mnie zbyt dobra.

- Przestań tak mówić – zacisnął wąsko usta.

- Bo co? Zabronisz mi? Nie możesz mi rozkazywać, co mogę mówić, a czego nie. I wiesz co? Mam dość naszej totalnie popieprzonej relacji! – wypaliłam, po czym gwałtownie wstałam i wybiegłam ze stołówki, robiąc pewnie przy okazji show dla gapiów, ale miałam to gdzieś. Wpadłam do damskiej łazienki, zamknęłam się w kabinie i pozwoliłam wymknąć się kilku łzom. Trafiłam na najbardziej intrygującego i skomplikowanego faceta zarazem.

 

 

Moje kochane, myślałam, żeby dać Wam też następny rozdział, ale mam wrażenie, że po tamtym od razu chciałybyście więcej, ponieważ dałam tam niejednoznaczną końcówkę :D tak więc niestety muszą Wam wystarczyć te dwa. Niestety, jak już pisałam w komentarzach, muszę Was opuścić. Rodzinne sprawy wzywają mnie do Hiszpanii xD nie zabieram laptopa, więc nie będę miała jak dodawać nowych rozdziałów, ale wracam w poniedziałek - no, może wtorek - i wtedy również dostaniecie dwa rozdziały w ramach wynagrodzenia :D kurczę, będę za Wami tęskniła! ❤️ życzę Wam duuużo weny i do zobaczenia w przyszłym tygodniu :D

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (20)

  • Kociara 27.05.2016
    Teraz nie wiem czy to dobrze że nie dałaś następnego czy nie... Rozdział super jak zawsze, może Nate w końcu się ogarnie :D oczywiście piąteczka :D
  • candy 27.05.2016
    Chyba dobrze :D dziękuję :*
  • Lotta 27.05.2016
    Ja bym tę awanturę zwaliła na miesiączkę. Baw się dobrze w Hiszpanii :D Też będę tęsknić ❤ 5
  • candy 27.05.2016
    Dziękuję dziękuję :D ❤
  • xdarcia 27.05.2016
    Super rozdział i oczywiście czekam na następny :D Miłego pobytu w Hiszpanii ! *o*
  • candy 27.05.2016
    Dziękuję ❤
  • 'Nie puściłam jego ręki i on też tego nie zrobił. Zmierzaliśmy w stronę mojego domu chociaż, szczerze powiedziawszy, wolałam do niego wracać.' - chyba 'nie wracać' ;)
    Miłego odpoczywania, złap tam na zapas trochę południowego słońca, señorita! :D
  • candy 27.05.2016
    Zawsze coś pominę xd dobrze że czuwasz. Ha, podobno u nas cieplej niż tam, ale to się okaże. Dziękuję :D
  • Ginny 27.05.2016
    candy to wrzuć jeszcze dwa dzisiaj :) Miłego pobytu w Hiszpanii!
  • candy 27.05.2016
    Jestem już na lotnisku :((( musicie wytrzymać. dziękuję ❤❤
  • Julsia 27.05.2016
    Nie wiem czy ubolewać nad tym, że nie będzie kolejnych rozdziałów, czy lecieć tam do Ciebie?! :( No nic jakoś wytrzymam... :(
  • candy 28.05.2016
    Nie polecam, cztery godziny lotu :( jeszcze nie mogę się odgiąć xD
  • NataliaO 28.05.2016
    Świetny rozdział . 5:)
  • candy 29.05.2016
    Dziękuję :))
  • nagisa-chan 28.05.2016
    Candy przepraszam chyba nie zdążyłam na pożegnania no nic wynagrodzę ci to długim komentarzem i pomyśleć że w poniedziałek i wtorek prawdo podobnie nie będę miała jak zrelaksować się przy twoich rozdziałach kurde czekam z nie cierpliwością na twój powrót rozśmieszyłaś mnie tym twoim gdybym dała więcej to byście pragnęły więcej ojojoj będę pisać dalej bo wkońcu obiecałam mam nadzieję że rodzinka cię zostawiła w spokoju po przylocie bo pewno byłaś zmęczona hah jak ja pięć godzin z Poznania jechałam to nawet mój młodszy brat pozwolił mi pospać do 13 ;D
  • nagisa-chan 28.05.2016
    Przepraszam dałam 4 mam za grube palce -,-
  • candy 29.05.2016
    nagisa-chan haha :D zmęczona to dopiero jestem, a przede mną jeszcze rodzinna impreza i dwa loty :) no nic, trzeba przeżyć xD
  • KarolaKorman 01.06.2016
    ,,zaprotestowałam się.'' - bez ,się''
    Dziewczyny to tak szybko chcą definiowania relacji. Miała go trochę ponakręcać, owinąć wokół palca, a ona wybuchła jak bomba, 5 :)
  • Billie 11.06.2016
    Ojejku, ale się podziało... tak dobrze było, ale w sumie podziwiam ją, że mimo takich mocnych uczuć do niego, umie bronić swojego honoru :) 5
  • candy 12.06.2016
    Dziękuję :) Olivia niby taka spokojna, ale waleczna :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania