Pokaż listęUkryj listę

Pęknięcia mojego serca - rozdział trzydziesty dziewiąty

- Mój kumpel robi imprezę na osiemnaste urodziny, w tym klubie co byliśmy kiedyś.

- Mówisz o tym klubie, gdzie te wredne dziewczyny się ze mnie naśmiewały? – spytałam ironicznie.

- Kochanie, miałaś już o tym nie wspominać. Myślałem, że już ustaliliśmy, że wyglądałaś pięknie, a tamte to tylko pustaki.

- No tak. Racja. To co z tą imprezą?

- Pójdziesz ze mną?

- A mam wyjście? – uśmiechnęłam się. – Kiedy to jest?

- Pojutrze.

- Szybko – mruknęłam. Nate, rozpostarty na moim łóżku, uśmiechnął się przepraszająco.

- Wiem. Przepraszam, wiedziałem o tym już wcześniej, ale zapomniałem ci powiedzieć.

- Zapomniałeś?

- Tak wyszło.

Westchnęłam.

- No dobra. Ale jeden warunek: za to, że zapomniałeś, to ty organizujesz prezent w super szybkim tempie. W końcu masz w tym wprawę. Ja tylko odwalam się na bóstwo.

Pocałował mnie z uśmiechem w policzek.

- Załatwione.

 

Nate miał po mnie podjechać za godzinę, a ja wciąż nie byłam gotowa. Miałam złe wspomnienia z tym klubem, do którego się ponownie wybieraliśmy. Nie znałam jubilata ani jego potencjalnych gości, ale nie miałam ochoty znów być wytykana palcami za to, że byłam ubrana delikatnie. Wtedy przypomniało mi się, jak Nate powiedział, że chciałby kiedyś zobaczyć mnie w bardziej ostrej wersji. No cóż. Czym jest życie bez ryzyka?

Pomyślałam chwilę i pobiegłam do garderoby mojej mamy. Pamiętałam, że dostała kiedyś w prezencie od swojej siostry czarną, obcisłą sukienkę, ale nigdy jej nie nosiła, bo sukienka okazała się być za mała. Przymierzyłam ją kiedyś i na mnie pasowała idealnie, ale mama nie pozwalała mi jej nosić, bo wtedy byłam jeszcze za mała. Ale w końcu teraz miałam osiemnaście lat, byłam pełnoletnia i nikt już nie mógł mi niczego zabronić. Uśmiechnęłam się do siebie i wróciłam do swojego pokoju. Byłam już po kąpieli, a więc zaczęłam dalsze szykowanie. Byłam niesamowicie ciekawa reakcji Nate’a.

Czterdzieści minut później zapukał do mojego pokoju.

- Proszę.

Wszedł i pierwsze co pojawiło się na jego twarzy, to zaskoczenie. Z początku nie byłam pewna co to oznacza i czy mój strój to dobry wybór, ale zyskałam pewność, kiedy zobaczyłam, jak Nate’owi zaświeciły się oczy.

- Wow. Olivia, ja… nie wiem, co powiedzieć. Wyglądasz super – wciąż patrzył na mnie zachwyconymi oczami, a ja aż okręciłam się dookoła.

Sukienka była ekstra. Czarna jak noc, ze skóry, bez ramiączek, a trzymająca się jedynie na biuście. Od góry do brzucha przylegała do ciała, a niżej rozkładała się jak wachlarz i wirowała przy obrotach. Do tego dodałam czarne szpilki z czerwoną podeszwą, które zgrywały się z czerwoną szminką na moich ustach. Ciało posmarowałam delikatnym brokatem. Z początku myślałam też, by zostawić rozpuszczone włosy i je natapirować, ale efekt niezbyt mi pasował - wyglądałam jak zwierzę czające się na zdobycz, a nie chciałam przesadzać. Wobec tego związałam je w delikatnego kucyka i jedynie odrobinę nastroszyłam.

- Naprawdę jest ok? Nie przesadziłam? – zaniepokoiłam się, doszukując się w jego spojrzeniu jakichś negatywnych reakcji, ale chyba wszystko było w porządku.

- Jest idealnie – pocałował mnie, a gdy się odsunął, miał równie czerwone usta jak ja. Roześmiałam się i zmyłam mu szminkę chusteczką. Po chwili wyszliśmy.

 

Impreza trwała w najlepsze. Kolega Nate’a okazał się być całkiem sympatyczny, jego goście także. Czułam na sobie spojrzenia męskiej części sali, a Nate od czasu do czasu zgrzytał głośno zębami.

- Tracę cierpliwość. Każdy się na ciebie gapi. To nie fair.

Zachichotałam.

- Misiu, a ty nie widzisz spojrzeń na ciebie? – zagaiłam, pokazując mu dyskretnie dziewczynę o płomiennorudych włosach, która nie odrywała od niego wzroku niemal od samego początku. – Ona się patrzy na ciebie tak, że raz już prawie się potknęła o swoje nogi.

- Nie obchodzi mnie to. Muszę pilnować ciebie, by przypadkiem ktoś mi cię nie ukradł – cmoknął mnie w czoło, a ja w środku rozpływałam się pod wpływem jego słów.

Alkoholu nawet nie dotknęłam, piłam tylko wodę i trochę gazowanych napojów. Nate dotrzymywał mi w tym towarzystwa i również nie pił nic z procentami, choć widziałam, że było mu ciężko. Tańczyliśmy akurat do wyjątkowo szybkiej piosenki, kiedy w tłumie po raz pierwszy ukazała się znajoma twarz.

- Colin! – zawołałam, uśmiechając się. Colin też się uśmiechnął i podszedł do nas. – Nie wiedziałam, że tu będziesz!

- A ja byłem ciekawy, kiedy Nate sobie przypomni, żeby ci powiedzieć o tej imprezie – zaśmiał się Colin, patrząc na mnie z ukosa. – Wyglądasz pięknie, Olivia. Mogę z tobą zatańczyć?

Zerknęłam na Nate’a pytająco.

- Proszę bardzo – udając oficjalny gest, Nate przekazał Colinowi moją dłoń. – Tylko jeden taniec – pogroził nam palcem żartobliwie. – A ja idę poszukać jakiejś nowej partnerki.

- Tylko nie tej rudej – ostrzegłam go.

- Ani mi się śni – pocałował mnie szybko i odszedł. W tym momencie melodia z szybkiej zmieniła się na wolną. No cóż. Objęłam Colina za szyję, a on chwilę później nieśmiało chwycił mnie w talii. Zaczęliśmy się kołysać.

- Jak się bawisz? – zagadnęłam go.

- Całkiem dobrze – wzruszył ramionami. - Ale bez rewelacji.

- Jill też tu jest?

- Tak mi się wydaje – wskazał głową w jakimś kierunku, a gdy podążyłam za jego wzrokiem, zobaczyłam Jill jak tańczy z Nate’m. Zaśmiałam się.

- Ciężko tu wyłowić znajomą twarz. Nikogo nie znam – przyznałam.

- Może to i dobrze. Niektórzy ludzie tutaj nie reprezentują sobą nic wartościowego. Mówiłem ci już, że ładnie wyglądasz?

- Tak, dziękuję. Ty też całkiem nieźle – odpowiedziałam i mówiłam prawdę. Colin był na swój sposób uroczy ze swoją nieśmiałością, ale styl też miał dobry. Miał na sobie czarne spodnie i granatową koszulę w kratkę. Do tego dobrał bardzo przyciągające perfumy. Wdychałam je z dziwną radością.

Nie chciałam już zakłócać naszego tańca rozmową, więc odrobinę się do niego przytuliłam i kołysaliśmy się dalej. Parę metrów od nas Nate tak samo kołysał się z Jill. Uśmiechnęliśmy się do siebie ponad ramionami naszych partnerów. Choć dobrze mi się tańczyło z Colinem, chciałam już wrócić do Nate’a. Na szczęście odzyskałam go już po chwili. Colin jakby rozpłynął się w powietrzu.

- Jak się bawisz? – Nate objął mnie ramieniem.

- Dobrze – odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. – Ale może już wrócimy do ciebie? Spędzimy trochę czasu tylko we dwoje – uśmiechnęłam się.

Nate uśmiechnął się łobuzersko.

- Bardzo dobry pomysł, kochanie.

 

Gdy wreszcie z ulgą położyłam się na jego łóżku, była już trzecia. Nie byłam śpiąca, jednak stopy bolały mnie od szpilek. Jęknęłam.

- Muszę zdjąć te cholerne buty – zaczęłam się podnosić, ale Nate mnie uprzedził; ukucnął przy łóżku i delikatnie zdjął mi obcasy z nóg. Westchnęłam.

- Dzięki. Jakie cudowne uczucie.

Nie odpowiedział, ale po chwili poczułam, jak się na mnie kładzie i mnie całuje. Odwdzięczyłam się tym samym, zakładając mu ręce za szyję. Całowaliśmy się przez chwilę, a potem poczułam, jak jego ręka sunie delikatnie po moim boku i zjeżdża na nogi. Włączyła mi się czujność. Wiedziałam, do czego zmierzał, ale myślałam, czy już byłam na to gotowa. Musiałam to przerwać.

- Nate – powiedziałam cicho, ale i tak mnie usłyszał. – Nie.

- Ale dlaczego? – szepnął, całując mnie po szyi. – Dłużej nie wytrzymam.

Coraz ciężej było mi się skupić. Jego ciężar na moim, jego perfumy i to, co robił, sprawiało, że nagle nie miałam ochoty go powstrzymywać. Ale musiałam.

- To niewłaściwy moment – wydyszałam.

Podniósł się lekko i spojrzał na mnie. W ciemności ledwo go widziałam.

- Nigdy nie ma właściwego momentu. Trzeba wybrać jakiś i sprawić, by stał się idealny – powiedział delikatnie. – Kocham cię. I dla mnie ten moment jest właściwy, bo pierwszy raz mam zamiar zrobić to z kimś, kogo kocham i kto kocha mnie. Dałaś mi to, czego żadna inna dziewczyna nie potrafiła mi dać. Albo po prostu inne tego nie miały. Może musiałem przejść tą drogę, by spotkać ciebie. A może od początku na ciebie czekałem, żebyś wyciągnęła mnie z tej drogi. Jeśli nie chcesz, nie będę cię zmuszał. Choć będzie ciężko – wyczułam, że się uśmiechnął. – Ale to twoja decyzja – dodał i zaczął się odsuwać, ale ja nagle przyciągnęłam go z powrotem do siebie. Pocałowałam go z taką pasją, jak jeszcze nigdy. I nagle już nie miałam wątpliwości. Chcąc mu dać to do zrozumienia, wzięłam go za rękę i położyłam ją na suwaku mojej sukienki. Poczułam, jak uniósł policzek, uśmiechając się.

- Kocham cię – szepnęłam.

- Ja ciebie też – pocałował mnie. – I zaraz ci to pokażę.

Nie wątpiłam…

 

Love is in the air :D macie jeszcze jeden :*

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Ginny 07.06.2016
    I jeszcze jeden? :)
  • candy 07.06.2016
    Wystawiasz moją silną wolę na niezłą próbę xDD jutro :*
  • Ginny 07.06.2016
    candy A może dzisiaj?
  • candy 07.06.2016
    Ginny potem musiałabym dać jeszcze jeden zapewne :D
  • little girl 07.06.2016
    Jestem za ;D
  • candy 07.06.2016
    little girl dopiero przy Was widzę, że jestem za mało asertywna :D
  • little girl 07.06.2016
    candy czyli jeszcze jeden? ;P
  • candy 07.06.2016
    little girl Ginny grrrrr no dobra! dam Wam :D ale będzie tam znowu urywek w jednym z "TAKICH" momentów i wtedy już się nie ugnę :D
  • little girl 07.06.2016
    candy ❤️
  • candy 07.06.2016
    little girl ❤️
  • nagisa-chan 07.06.2016
    Ja wiem mnie nie oszukasz! Rodzice Nate zgineli wwypadku! - Geniusz Wikcia :I
  • candy 07.06.2016
    Nope :D
  • nagisa-chan 07.06.2016
    Miało to być w tym 40*
  • Lotta 07.06.2016
    Mówiłam. Jest Colin. I pewnie jeszcze będzie xD 5
  • candy 07.06.2016
    Będzie będzie :D dziękuję :)
  • OHO
  • candy 08.06.2016
    OHO :D
  • xdarcia 07.06.2016
    Zrobiło się gorąco ! :DD
  • candy 07.06.2016
    O tak :D
  • KarolaKorman 09.06.2016
    No to lecę po wrażenia pierwszej nocy :D 5 :)
  • candy 09.06.2016
    Dziękuję :D
  • Billie 16.06.2016
    Wiedziałam, że ją przekabaci... :D No no, ciekawa jestem, jak długo będzie tak pięknie. No i ten Colin ^^ 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania