Pokaż listęUkryj listę

Pęknięcia mojego serca - rozdział czterdziesty

Byłam idiotką. Wróć. Jestem idiotką. Jak ja mogłam się na to zgodzić?

Prawdopodobnie naczytałam się w życiu zbyt dużo romansów lub naoglądałam za dużo filmów z kategorii „banalne zakończenie”. Czyli takie, gdzie jest dziewczyna, chłopak, typowy problem, a na końcu typowy happy end. Myślałam, że po moim pierwszym razie z chłopakiem, którego kocham, będę rozmarzona, rozanielona, będę wszystko widzieć w jak najlepszym świetle, a moje serce będzie pulsowało miłością, emanującą na cały otaczający mnie świat. I może rzeczywiście się tak czułam - przez godzinę. Potem zasnęłam, a kiedy się obudziłam, zupełnie nie czułam radości. Bardziej przygnębienie. Zdezorientowanie. Zmieszanie. Tylko jeszcze nie wiedziałam dlaczego.

Rozmyślałam nad tym wchodząc pod prysznic. Przecież powinno mnie roznosić z radości. Przecież wiedziałam, że ja nie byłam dla Nate’a taka jak wszystkie inne dziewczyny. Z żadną inną nie był w związku. Podobno byłam wyjątkowa. I ciągle mnie o tym zapewniał. Czułam to. Więc o co chodziło?

Głowiłam się i głowiłam, ale mój umysł pracował zbyt wolno. Postanowiłam, że coś zjem, a potem położę się spać. Może później coś wymyślę.

Byłam w domu sama, Peter i rodzice wyszli do kościoła. Wszystko było skąpane w ciszy, czego nie mogłam znieść. Czułam się samotna i opuszczona, dlatego w kuchni włączyłam radio, byle tylko wypełnić pustą przestrzeń jakimkolwiek dźwiękiem. Nieco uspokojona, usmażyłam sobie omlet z mąki orkiszowej z warzywami. Zjadłam szybko, umyłam zęby, wyciszyłam telefon i położyłam się.

Śniły mi się przeróżne koszmary, dlatego obudziłam się już po godzinie. Przetarłam załzawione oczy i potrzebowałam chwili, by się otrząsnąć. Wpatrywałam się tępo w ścianę i nagle mnie olśniło.

To oczywiste. Byłam idiotką, bo zatraciłam logiczne myślenie - i to chyba już w chwili, gdy poznałam Nate’a. Owszem, zrobiłam to z osobą, którą kocham, ale… co z tego? Ta osoba miała przede mną tajemnice. Poderwałam się i zaczęłam gwałtownie chodzić po pokoju.

Po pierwsze, byłam pod wpływem chwili. Nagle zapomniałam o tym, co wydarzyło się wcześniej - o tym, jak przyprowadził z imprezy jakąś dziewczynę. Zadałam sobie pytanie, czy ufam mu wciąż w stu procentach i z bólem musiałam sama sobie zaprzeczyć. Nie ufałam mu. Pierwszy błąd.

Jaki był drugi? Byłam za łagodna. Wybaczałam mu wszystko. Akceptowałam każde wyjaśnienia. Nie urządzałam awantur - no, nie aż takich - nigdy też nie domagałam się, by coś mi powiedział, jeśli nie był gotowy. Z pozoru to chyba była dobra cecha. Ale tym sposobem Nate robił ze mną co chciał. Może podświadomie mną manipulował. Być może rozgryzł mnie szybciej, niż ja jego i wiedział, że wszystko mu wybaczę.

Trzeci błąd - jego tajemnice. Niepowiedziane na głos sprawy. Chyba najważniejsza z nich - dlaczego, ilekroć byliśmy u niego w domu, to ten był pusty? Dlaczego nigdy nie poznałam jego rodziców, dlaczego ani razu ich nie widziałam na oczy? Czemu nic mi o nich nie powiedział? Dlaczego pobił tego chłopaka na tyle mocno, że wyrzucili go z poprzedniej szkoły? I jeszcze jedno, na co dotychczas nie zwracałam uwagi - znałam w jego domu każde pomieszczenie. Mogłabym tam nawet trafić z zawiązanymi oczami. Więc dlaczego jedne drzwi zawsze były zamknięte?

Nagle miałam pustkę w głowie. Musiałam to wszystko wyjaśnić. Musiałam poznać prawdę, zanim zrobię kolejny błąd.

Może nie było to najwłaściwsze, ale po prostu do niego zadzwoniłam. Odebrał po chwili. Nawet nie dałam mu dojść do słowa, bo nagle poczułam palące zdenerwowanie.

- Dlaczego nie poznałam jeszcze twoich rodziców, Nate?

Na chwilę zaniemówił. Cierpliwie czekałam.

- Tak wyszło – powiedział w końcu.

Prawie parsknęłam.

- Ty znasz moich. Mojego brata także. Wobec tego twoi rodzice nie muszą mnie znać?

- Nie! Po prostu… nie było okazji.

- Zgadzam się – przytaknęłam. – Choćby dlatego, że nigdy nie ma ich w domu i nawet ich nigdy nie widziałam.

Znowu cisza.

- Wyjaśnisz mi to?

- W swoim czasie – powiedział tylko dziwnym głosem i rozłączył się.

Rzuciłam telefonem o podłogę. Nagle zapragnęłam coś uderzyć, ale zdusiłam w sobie to uczucie. Zamiast tego się rozpłakałam. Kolejny raz.

 

Od tamtej rozmowy starałam się trzymać Nate’a na dystans i to nawet mi wychodziło, ponieważ nagle straciłam zainteresowanie wszystkim, co robiliśmy do tej pory: przytulaniem, wspólnym oglądaniem filmów i wszelkiej formy dotyku. Oczywiście, to nie było tak, że nagle go nie kochałam. Miałam po prostu dość naszej sytuacji. Nate widział, jak na to reaguję, ale milczał. Milczał jedynie na temat moich uczuć, a o wszystkim innym mógł gadać do woli. Wkurzało mnie to. A skoro on nie miał zamiaru poruszać tego tematu, to ja nie zamierzałam odpuścić z moim trzymaniem się na dystans. Coraz więcej czasu spędzałam po prostu sama. Pewnego wieczora leżałam w łóżku, ale nie mogłam zasnąć. Było mi nieznośnie duszno i nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu, więc wymknęłam się po cichu z domu. Było ledwo po dwudziestej, ale urządziliśmy tego dnia rodzinne wyścigi na rowerach, więc wszyscy byli padnięci. Szłam tak, jak kierował mnie chodnik, nawet nie zastanawiałam się dokąd. Minęłam tą nieszczęsną budkę z kebabami i zdecydowałam, że pójdę do parku. O tej porze nie było za dużo ludzi, ale dostrzegłam samotną sylwetkę siedzącą w bardziej ukrytej ławce pod drzewem. Gdy się zbliżyłam, rozpoznałam go. To był Colin. O dziwo, na jego towarzystwo miałam ochotę.

- Mogę się przyłączyć? – spytałam, podchodząc. Spojrzał na mnie z zaskoczeniem, ale po chwili uśmiechnął się słabo.

- Pewnie.

Usiadłam obok i milczeliśmy, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało. Może właśnie tego teraz potrzebowałam - być z kimś, ale w ciszy. Nate tego nie rozumiał.

- Jak ci się układa z Nate’m? – spytał nagle Colin. Spojrzałam na niego. Był jakiś przygaszony.

- Tak sobie – odpowiedziałam szczerze.

Pokiwał głową.

- Spodziewałem się tego.

- Jak to? – zdziwiłam się.

Nie odpowiedział. Dopiero po chwili zaczął mówić:

- Widzisz… z Nate’m jest tak zawsze. Domyślam się, że to intrygujący facet, ale… - przerwał. – Tak czy inaczej, jeśli będziesz już gotowa o tym pogadać, to ja tu będę – pogłaskał mnie delikatnie po dłoni. Zaskoczona, spojrzałam na niego, ale nie powiedział już nic więcej.

- Dobrze – odparłam po chwili i do końca już milczeliśmy.

 

Okazało się, że rodzice zafundowali nam wyjazd nad morze. W normalnych okolicznościach cieszyłabym się bardziej, ale teraz tylko zmusiłam się do uśmiechu i miałam nadzieję, że wygląda wiarygodnie. Odrobinę bardziej ucieszyłam się, gdy usłyszałam, że mogę zabrać Amy.

- To bardzo miła dziewczyna – zachwycała się mama. – Lubicie ją oboje, więc zapytajcie jej rodziców, czy może z nami pojechać, dobrze?

Peter na tę wieść głęboko się zaczerwienił, ale było widać, że też się cieszył. Rodzice Amy zgodzili się bez większych problemów, a sama Amy, gdy się o tym dowiedziała, rzuciła mi się na szyję.

- Kocham cię!! – zaczęła krzyczeć i ściskać mnie tak, że ledwo oddychałam.

- Raczej moich rodziców – wydyszałam, zdejmując jej ręce z mojego kręgu szyjnego, bo byłam przekonana, że jeszcze chwila i by pękł. – To był ich pomysł.

- A więc ty nie chciałaś mnie ze sobą zabrać? – Amy udała, że mierzy mnie groźnym wzrokiem. – Ty wiedźmo.

Powiedzenie tego Nate’owi wcale nie było takie trudne. Potrzebowałam odpoczynku od niego. Chyba się zmartwił, ale byłam w takim stanie, że prawie mnie to nie obeszło.

- Będę tęsknił – przytulił mnie i długo nie puszczał.

Ja też będę tęskniła, pomyślałam, ale nie powiedziałam tego głośno. Straciłam kontrolę nad swoim życiem i musiałam ją odzyskać.

 

Wróciłam po tygodniu z kawałkiem. To okazało się być zbawienne, bo wreszcie miałam czas dla siebie, bez Nate’a - choć dzwonił codziennie. Mimo wszystko stęskniłam się za nim i nie mogłam się doczekać, aż się z nim spotkam. Postanowiłam wszystko ratować - poczekać cierpliwie na jego odpowiedź i dalej być przy nim i go kochać, tym razem jednak rozsądnie. Zadzwoniłam do niego zaraz po tym, jak się rozpakowałam. Miałam mu tyle do powiedzenia - o tym, jak dobrze zrobiło mi wylegiwanie się na plaży z ulubioną książką i o tym, że dzięki wspólnemu wyjazdowi Peter i Amy wreszcie postanowili spróbować być razem. No i miałam dla niego prezent - Amy zrobiła mi bardzo fajne zdjęcie. Był niesamowity zachód słońca i byłyśmy akurat na plaży. Stałam w miejscu, dokąd woda dochodziła, zostawiając po sobie mokre ślady i zaraz się cofała. Wiał wiatr, więc moje włosy były roztańczone, sukienka falowała, a całą moją posturę oblewało zachodzące słońce. Aż nie mogłam uwierzyć, że to ja. Postanowiłam natychmiast wywołać to zdjęcie, gdy tylko je zobaczyłam. W sklepie z pamiątkami kupiłam beżową ramkę oklejoną drobnymi muszelkami i wsadziłam do niej wywołane zdjęcie. Zamierzałam dać je Nate’owi, by patrząc na nie, myślał o mnie; również po to, by jego pokój zawierał choć ślad mojej obecności.

Moje podniecenie nieco opadło, kiedy Nate nie odebrał telefonu, ale postanowiłam zaczekać. Dopiero, gdy zapadł wieczór, mój telefon zadzwonił. Odebrałam natychmiast.

- Cześć kochanie! Wróciłam. Spotkamy się?

- Teraz?

- Teraz chyba nie, jestem zmęczona. Ale może jutro?

- Może być.

Umilkłam na moment.

- Nie cieszysz się, że wróciłam? – spytałam smutno.

- Cieszę się, bardzo – odpowiedział jakimś zdenerwowanym głosem. – Przyjdziesz do mnie jutro po południu?

- Przyjdę – odparłam ostrożnie. Miał bardzo dziwny głos.

- To do zobaczenia – rzucił szybko i rozłączył się.

Od razu w moje myśli wkradła się panika i smutek, ale nakazałam sobie się opanować. Może był czymś zajęty. Jutro wszystko się wyjaśni, a on na pewno ucieszy się na mój widok. Będzie dobrze.

Dzielnie przetrwałam noc i ranek, aż wreszcie o trzynastej ruszyłam w drogę. Ramkę owinęłam czerwoną kokardą i ściskałam ją w ręce. Gdy Nate otworzył mi drzwi, gardło ścisnęło mi się ze wzruszenia. Już zapomniałam, jaki był przystojny. Chyba dużo czasu spędzał na zewnątrz, ponieważ był opalony. Włosy miał rozwalone tak, jakby dopiero wstał, ale to tylko dodawało mu uroku. Miał przygnębioną minę, ale gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się i mocno mnie pocałował.

- Witaj w domu – powiedział ciepło i napięcie utrzymujące się w moim ciele automatycznie puściło. Odetchnęłam z ulgą. Wręczyłam mu ramkę.

- Proszę. To dla ciebie.

Odwinął kokardę i kiedy jego wzrok spoczął na zdjęciu, znów się uśmiechnął, jeszcze szerzej. Ponownie mnie pocałował, po czym wziął za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Wdychałam znajome zapachy, siadając, jak zwykle, na łóżku. Zaczęłam opowiadać wrażenia z wyjazdu, ale miałam wrażenie, że Nate w ogóle mnie nie słucha. W końcu ze zniecierpliwieniem spytałam:

- Nate? Słyszałeś, co powiedziałam?

- Tak – odpowiedział szybko, jakby wyrwany z zamyślenia.

- To co powiedziałam?

Cisza.

- Nie wiem – przyznał.

- Właśnie – mruknęłam, odwracając wzrok. – Bo mnie nie słuchasz.

Po chwili poczułam jak obejmuje dłońmi moją twarz i obraca ją ku sobie. Znów miał smutną minę.

- Muszę ci coś powiedzieć.

 

 

Tym razem czekacie do jutra moje Panie ❤️ :D

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (29)

  • little girl 07.06.2016
    Zrobilas to specjalne! :D Kurcze, nie mogę się doczekac jutrzejszego rozdziału ;) Coś czuję, że kroi się coś grubego... Echh zostawiam 5 ;)
  • candy 07.06.2016
    Same chciałyście! :D dziękuję ❤️
  • Ginny 07.06.2016
    Candy! Jak możesz?!
  • candy 07.06.2016
    Przepraszam ❤❤❤
  • Ginny 07.06.2016
    candy
    Jeżeli nie dasz jeszcze jednego rodziału... mam focha
  • candy 07.06.2016
    Ginny kochana cierpliwość jest cnotą ❤❤
  • Ginny 07.06.2016
    candy, to ma drugie dno xD
  • Kajamoko 07.06.2016
    Wiem, wiem! On jej powie, że jest seryjnym zabójcą. Jego rodzice właśnie leżą w ogródku za domem, a ona zaraz podzieli ich los xD Tak, wiem. Jestem geniuszem ;)
    Jak zawsze 5 i czekam. Nie torturuj nas więcej
  • candy 07.06.2016
    Hahah, też mogłoby być ciekawie xdd jak zawsze dziękuję ❤ co do tortur, hmm, troszkę muszę :D
  • Kajamoko 07.06.2016
    Wiem... Ahh... To napięcie xD
  • Lotta 07.06.2016
    Uuuu candy taka łaskawa dzisiaj, wrzuciła trzy części, ale oczywiście musiała urwać w najlepszym momencie! :( I znowu jest Colin! Ja to jednak potrafię spoilerować tekst, którego nie znam xD 5 :D
  • candy 07.06.2016
    Hahaha :D namówiły mnie skubane :D dziękuję :*
  • Kociara 07.06.2016
    naprawdę jesteś szczodra Candy :D wchodzę na opowi a tu aż trzy części :D zgadzam się z Lottą coś z Colinem będzie, a z tymi rodzicami Nate'a hmmmmm... no nie wiem mam kilka pomysłów ale jest ich za wiele do pisania tu. Poczekam i jutro się okarze :D oczywiście wszędzie piąteczki :D
  • candy 07.06.2016
    Co do rodziców mam nadzieję, że nie zgadniecie :D dzięki wielkie Kociara :D
  • Kociara 07.06.2016
    candy część moich pomysłów: umarli, nie zna bo jest z domu dziecka (tu problem bo skąd ma dom), są mega bogaci wyjechali za granicę i maja synka w dupie itp
  • candy 07.06.2016
    Kociara hmm no nie do końca :D ale wszystko się wyjaśni :)
  • Kociara 07.06.2016
    candy to byla tylko część, reszty mi się pisać nie chce :D
  • Kociara, może trzyma ich w tym zamkniętym pokoju xd
  • candy 07.06.2016
    marcepanowypotwor haha xD
  • candy, a bo ja wiem, co Ci chodzi po głowie? Xd zawsze zamknięte drzwi zabrzmiały niepokojąco ._.
  • candy 07.06.2016
    marcepanowypotwor mi po głowie chodzi tyle rzeczy, że byś się przestraszyła :D
  • O NIE, JAK MOGŁAŚ?! W takim momencie :c (ja myślę, że ona się boi chorób wenerycznych, jakie mogła nabyć przez rozwiązły tryb życia Nate'a ._.)
  • candy 07.06.2016
    Akurat chorób tu nie będzie :D a co do pierwszych czterech słów... Też Was kocham! ❤❤❤
  • xdarcia 07.06.2016
    Ja myślę , że on ma coś wspólnego z Tiffany i oszukują Olivie :( Biedna Olivia xdd
  • candy 07.06.2016
    Ano biedna :( ależ mnie cieszą Wasze spekulacje :D
  • KarolaKorman 09.06.2016
    Cóż on znowu nawywijał? Ja jednak lubię mieć coś w zapasie, bo tylko klik i już co dalej :) 5 :)
  • candy 09.06.2016
    A widzisz :D dziękuję :)
  • Billie 16.06.2016
    No nie, znowu coś odwalił... On jest niemożliwy. 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania