Pokaż listęUkryj listę

Pęknięcia mojego serca - rozdział trzydziesty drugi

Nie sądziłam, że będę mogła być tak szczęśliwa, choć jeszcze nawet nie byliśmy w pełni razem. Od kiedy poznałam Nate’a, był dla mnie jedną wielką zagadką i ciągłe odkrywanie jego kolejnych tajemnic czy cech osobowości wiązało się z cierpieniem. Ale nagle wszystko się wyprostowało. Czułam się tak, jakbym znała go od zawsze i zastanawiałam się, jak żyłam, kiedy nie było go przy mnie. Wiedziałam, że momentami było mu trudno przystosować się do nowych warunków, ale zarazem widać było, że się stara i chce, by wyszło jak najlepiej. Chodziłam pełna radości, a to wszystko za sprawą jednego chłopaka. Nawet Peter już zaczął go akceptować. Nate był u nas na obiedzie. Nie za bardzo był chętny na ten pomysł, ale moi rodzice bardzo nalegali, ponieważ chcieli poznać tego osobnika, dzięki któremu ponownie cały czas się uśmiechałam. Obiad przebiegł w całkiem miłej atmosferze, chociaż Nate był na początku bardzo spięty. Zastanawiałam się, ile czasu minęło, od kiedy był z dziewczyną w tak zwyczajnych sprawach, a nie tylko pod kątem imprez i dobrej zabawy. O ile w ogóle kiedyś miał normalny związek. Wolałam go jednak o to nie pytać. Nie chciałam, żeby cokolwiek burzyło moje szczęście.

Po wszystkim zabrałam Nate’a do mojego pokoju i dopiero tam odetchnął z ulgą.

- Bardzo się stresowałeś? – spytałam lekko rozbawiona, rozluźniając mu krawat i głaszcząc po głowie.

- Jak cholera – odpowiedział, wciąż rozedrganym głosem. – Chciałem dobrze wypaść.

- Wypadłeś – zapewniłam go.

- Jasne. Może włączymy sobie jakiś film?

No więc włączyłam w laptopie jakąś komedię, ale prawie się na niej nie skupiałam, bo nagle moje myśli zaprzątnęła inna kwestia. Byłam tak przejęta przeżywaniem każdego dnia tylko z Nate’m, że dopiero teraz odczułam brak tej szczególnej rzeczy. Kiedy film się skończył, położyliśmy się z Nate’m na łóżku i dopiero wtedy zdecydowałam się poruszyć ten temat:

- Nie pocałowałeś mnie od naszej rozmowy w parku.

Nie odpowiedział od razu. Cały pokój był pogrążony w półmroku. W ciszy słychać było tykanie zegarka. Naliczyłam dokładnie sześćdziesiąt tyknięć, zanim usłyszałam jego cichy głos:

- Nie sądziłem, że byś tego chciała.

Przygryzłam wargę. Poważnie? Nawet sama sobie nie zdawałam sprawy, jak bardzo za tym tęskniłam.

- A może to ty tego nie chcesz – zaczęłam się z nim droczyć.

Obrócił się do mnie bokiem i delikatnie chwycił mnie za szczękę.

- Uwierz mi – powiedział cicho, ale wyczułam, że się uśmiecha. – Nie wiesz, jak bardzo się mylisz.

Po czym pocałował mnie tak, że aż zakręciło mi się w głowie. Sama nie wiedząc, co dokładnie robię, uniosłam nogę i zacisnęłam ją na jego udach, przybliżając go do siebie. Między pocałunkami usłyszałam jego cichy śmiech.

- Robisz się coraz bardziej zachłanna. Chcesz zrobić następny krok?

Natychmiast strzeliłam go lekko w głowę.

- Auć!

- Nie jestem taka, jak wszystkie twoje przemijające dziewczyny – poinformowałam go z uśmiechem.

- Wiem o tym – znów mnie pocałował. – Inaczej nie byłoby mnie tutaj.

Uśmiechnęłam się i wtuliłam w niego, oddychając jego zapachem. To była moja własna, prywatna bajka.

Rozwaliła się już następnego dnia.

 

- Nic sobie nie planujcie na dzisiaj – upomniała nas mama przy śniadaniu. Zamarłam z widelcem w połowie drogi do ust. Była sobota i akurat rozmyślałam, gdzie dzisiaj pójdziemy z Nate’m. O co chodziło mamie?

- Ale dlaczego? – spytał z przekąsem Peter. – Chciałem pojeździć z kolegą…

- No to pojeździcie kiedy indziej. Będziemy mieć gości.

- Kogo?

- Przyjeżdża Max z rodzicami.

O rany. Poważnie? Max? Akurat dzisiaj?

Powlokłam się jak na stracenie do mojego pokoju i sprawdziłam, czy Nate jest aktywny na facebooku. Był.

Olivia: Nie spotkamy się dziś :(

Nate: Jak to?? Dlaczego?

Olivia: Mama właśnie nam oznajmiła, że będziemy mieć gości. Przyjaciele rodziny. Nie wypada odmawiać :/

Nate: Szkoda…

Olivia: :(

Nate: To nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli wyskoczę z kolegą na piwo?

Zmarszczyłam brwi. Nie za bardzo mi się spodobało jego pytanie. Nie żebym miała coś przeciwko jego kolegom - nawet ich nie znałam - ale ten pomysł z piwem… wiedział przecież, co myślę o alkoholu. Ponadto miałam wrażenie, że w jego pytaniu kryła się jakaś prowokacja.

Świrujesz, przywołałam się do porządku. Daj spokój.

Olivia: Nie ma sprawy.

Chwilę później zniknął z sieci, nie pisząc nic na pożegnanie. Zrobiło mi się smutno, ale postanowiłam to zignorować. W końcu nic strasznego się przez to nie stało.

Max przyjechał dwie godziny później. Rick od razu rzucił się na naszą kanapę, bo dostrzegł przed telewizorem gry. Ich rodziców pamiętałam jak przez mgłę. Usiłowałam utrzymywać na mojej twarzy uśmiech i miałam nadzieję, że nie widać, jak bardzo jest sztuczny. Moi rodzice od razu zaczęli zapraszać do stołu, a my zostaliśmy w salonie.

- Nie spodziewałem się waszej wizyty – zwrócił się w końcu Peter do Maxa. Parsknęłam cicho, bo w moim odczuciu brzmiało to niemal oskarżycielsko, ale Max tylko wywrócił oczami.

- Taa, ja też nie. Nawet nie wiem, od kogo wyszła inicjatywa.

- Giiiiiń! – wydarł się Rick, który zaczął już mordować ludzi w jakiejś grze.

- Ja najchętniej bym gdzieś poszła – oznajmiłam. – Może spytamy rodziców, czy poradzą sobie bez nas przez pół godziny?

- Dobry pomysł – przytaknął Max. – Pokażecie mi wasz wielki świat.

 

Parę minut później wyszliśmy we trójkę na zewnątrz, ponieważ Rickiego nie sposób było odciągnąć od konsoli. Dochodziła czternasta i robiło się gorąco. Szliśmy ulicą, ja zatopiona w myślach, a chłopaki jak zwykle o czymś gadali.

- Idziemy na kebaba? – zaproponował nagle Peter.

- Na kebaba? – spytałam kpiąco. – Ciekawe, ile będziesz go trawił ze swoim wrażliwym żołądkiem.

Brat machnął tylko ręką. Max przystał na pomysł i czym prędzej odeszli do pobliskiej budki z fast-foodem. Nie wiedzieć czemu, byłam mocno zirytowana, ale poszłam za nimi. Nie byłam nigdy w takiej spelunie i wcale nie uśmiechało mi się dołączenie jakiegoś kebaba do mojej diety. Jednak gdy weszliśmy do środka, uderzył mnie zapach jedzenia - choć niezdrowego - i poczułam, jak mój żołądek głośno domaga się czegoś, co wypełniłoby panującą w nim pustkę. Wobec tego opadłam na siedzenie i poprosiłam Petera, by jednak wziął i mi. Stanął w kolejce, a Max usiadł obok mnie i rozpostarł ramiona, opierając je na siedzeniu. Jedno jego ramię wylądowało za moją szyją, więc poniekąd wyglądało to, jakby mnie obejmował. Ale było mi wszystko jedno. Przecież przyszłam tu tylko na kebaba.

- Co słychać? – zagaił Max.

- Nic ciekawego – wzruszyłam ramionami. Przyjrzałam się mu. Wyglądał dobrze. Oczy miał błyszczące, uśmiechał się szeroko. Gdyby nie był dla mnie jak brat, to może i by mi się spodobał. Rany, o czym ja myślałam? – Ostatnio nic mi się nie chce.

- Wakacje blisko – przeczesał dłonią włosy. – Planujecie gdzieś wyjechać?

- Chyba nie. To znaczy, nic mi o tym nie wiadomo.

- My chyba też nie. Zawsze można namówić rodziców, by się kopsnęli na wspólny wyjazd – trącił mnie porozumiewawczo ramieniem. – O rany, ale robi się gorąco. Napiłbym się zimnego piwka – rozmarzył się.

- A czy nie jesteś przypadkiem niepełnoletni? – uśmiechnęłam się wreszcie.

Wzruszył niewinnie ramionami.

- Tamtym jakoś to nie przeszkadza – szturchnął głową w jakimś kierunku i podążyłam za jego wzrokiem. Jakaś grupa pryszczatych nastolatków, nie wyglądająca na więcej niż piętnaście lat, właśnie głośno raczyła się piwem za szybą lokalu.

- Myślałam, że przyszliśmy na kebaba. Co oni tu robią z piwem?

- To chyba połączone interesy – Max wskazał na korytarz za sprzedawcą, który, jak się bliżej przyjrzałam, prowadził gdzieś dalej, skąd dobiegał zapach alkoholu.

- Faktycznie – przyznałam mu rację i wbiłam wzrok w nastolatków, najwidoczniej podnieconych tym, że udało im się dostać nielegalnie piwo. Pokręciłam z dezaprobatą głową, wspominając moją ostatnią przygodę z alkoholem. Brrr. Przeniosłam wzrok na sąsiedni stolik i na chwilę zaparło mi dech, ponieważ zdawało mi się, że zobaczyłam włosy Nate’a. Niestety, na tym moje pole widokowe się kończyło, ale musiałam jakoś się zorientować, czy to był on. Czułam jakiś niepokój, choć nie potrafiłam wytłumaczyć, skąd się wziął. Musiałam jakoś podejść bliżej nich. Nagle zauważyłam drzwi, będące moim wybawieniem.

- Zaraz wracam, skoczę tylko do toalety – rzuciłam szybko do Maxa i przeszłam przez tłum w kolejce, by znaleźć się bliżej drzwi do łazienki. I tak nie miałam zamiaru tam wchodzić, ale stojąc przy nich, miałam szersze pole widoku. I zaraz tego pożałowałam.

Tak, to był Nate. Naprzeciwko niego siedział jakiś chłopak - pewnie kolega, o którym mówił - jednak moją uwagę najbardziej przyciągnęła dziewczyna, którą Nate poniekąd obejmował ramieniem, tak jak Max przed chwilą mnie. Lewą ręką Nate popijał piwo w plastikowym kubku, a prawą miał opartą o brzeg ławki. Jego ręka delikatnie dotykała odsłoniętego ramienia dziewczyny, która również piła piwo i śmiała się z czegoś wniebogłosy.

Poczułam, jak do oczu napływają mi łzy wściekłości i żalu. Serce skurczyło mi się do rozmiaru główki od szpilki. Dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego mnie okłamał? Dlaczego siedziała z nim jakaś dziewczyna? Usiłowałam się uspokoić. Przecież miał prawo się widywać z kim chciał, ale… czemu jej dotykał? Miałam ochotę tam wtargnąć i odkleić jego rękę od ramienia tej dziewczyny. Głośno odetchnęłam, przywołałam się do porządku i wróciłam do Maxa, wciąż z chaosem w głowie. Przy stoliku siedział już Peter, a mój kebab leżał na stoliku przed miejscem, gdzie siedziałam. Usiadłam z powrotem, ale nie byłam w stanie go zjeść. Wymówiłam się tym, że jest jeszcze gorący i siedziałam, próbując się uspokoić. Max ponowił swój gest rozpostarcia ramion i znów mnie obejmował, ale już nawet nie chciało mi się oponować. Przed oczami wciąż miałam Nate’a i tę dziewczynę. Co to za jedna? Czemu z nim była? I jeszcze gorsze pytanie - czemu on był z nią?

Znów zachciało mi się płakać, ale nakazałam sobie być silną. Przynajmniej do czasu, aż znajdę się sama.

- Idę do toalety – rzucił Peter z bolesnym skurczem na twarzy i już go nie było. A mówiłam, żeby nie jadł tego kebaba.

Usłyszałam głośny wybuch śmiechu i po chwili pytanie:

- Chcecie kebaba? Ja stawiam.

Po chwili do pomieszczenia wszedł Nate. Zamarłam. Już sama nie wiedziałam, czy chcę wyjść mu naprzeciw, czy schować się pod stół, ale było już za późno. Zamarł w pół kroku, gdy mnie zobaczył. Jego wzrok skakał to z Maxa, to na mnie. Po chwili zatrzymał się na ręce Maxa, opierającej się na moim ramieniu. Wytrzymałam jego spojrzenie, ponieważ on przed chwilą robił dokładnie to samo. Dlatego nie rozumiałam, dlaczego na jego twarzy zagościł nagle gniew i Nate z hukiem wypadł z lokalu.

W normalnych okolicznościach pobiegłabym za nim, ale czy to miało sens? To on mnie okłamał. On tu przyszedł z jakąś inną dziewczyną. Obejmował ją. Max był dla mnie jak rodzina, a ona… ona była zapewne jedną z tych dziewczyn, z jakimi kiedyś zabawiał się Nate.

A jeśli wciąż to robił?

Chciałam już wracać do domu.

Nie miałam pojęcia, co teraz robić. Tłumaczyć się? Ale z czego? To on zaczął. Zrobić mu awanturę? Zażądać wyjaśnień? Zaryzykować, że go stracę?

Wywaliłam tego przeklętego kebaba do kosza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • Kajamoko 03.06.2016
    Super. I znowu te problemy... Zazdrośnica jedna xD
    W sumie Nate też nie jest bez winy.
    Zostawiam 5 i czekam ^^
  • candy 03.06.2016
    To trochę moje alter ego, niestety :D dziękuję :D
  • nagisa-chan 03.06.2016
    Candy, ja znów na czasie! Mam pytanko... Wstawisz drugie?
  • candy 03.06.2016
    Nieee... chciałabym, ale wtedy za szybko to poleci :(
  • xdarcia 03.06.2016
    *o* ale sie porobiło XDDD czekam na nastepne hihih ^^
  • candy 03.06.2016
    Bagno się porobiło :D
  • little girl 03.06.2016
    No no no, to teraz się będzie działo ;D czekam na następny rozdział, szkoda że będzie dopiero jutro :( ode mnie 5:)
  • candy 03.06.2016
    Może dam jakoś wcześniej :D dziękuję :)
  • Miałam nadzieję, że to jakaś kuzynka czy coś, ale wcześniej napisał, że tylko z kolegą na piwo :o dzieciaki, lepiej było mu wygarnąć i od razu wszystko omówić
  • candy 03.06.2016
    Oj, dzieciaki straszne.
  • Kociara 03.06.2016
    I znów się pokłócili.. Ehh. Zaraz wyjdzie że to kuzynka :D 5
  • candy 03.06.2016
    No niee, to na pewno nie wyjdzie :D dziękuję :)
  • Lotta 03.06.2016
    Ehh... I na pewno nie wrzucisz jeszcze jednej części? Niech to się wyjaśni. 5 ;)
  • candy 03.06.2016
    Jutro :* dzięki :D
  • KarolaKorman 04.06.2016
    Przeczytałam wcześniej, ale nie miałam jak skomentować, więc teraz zostawiam swoją piątkę :)
  • candy 04.06.2016
    Dziękuję :)
  • Billie 12.06.2016
    Tak myślałam, nie może być pięknie zbyt długo. Ciekawie 5 :)
  • candy 12.06.2016
    Ale nadgoniłaś :* dziękuję :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania