Poprzednie częściTak blisko - Prolog

Tak blisko - Rozdział 10

Wstałam rano w dość dobrym, jak na mnie, humorze. Łagodne promyki słońca wpadały do mojego pokoju. Stanęłam w taki sposób, żeby oświetlały moją twarz. Dużo bardziej wolę słońce niż deszcz, a to jest zapewne jeden z ostatnich słonecznych dni. Trzeba korzystać.

Podczas porannej kąpieli odtwarzałam w myślach wczorajszą rozmowę. To, że w końcu to komuś powiedziałam, sprawiło, że mogłam spojrzeć na tę sprawę obiektywnie. Myślę, że w końcu zacznę żyć teraźniejszością. Nie będę ciągle patrzyła w przeszłość rozważając, co złego mnie w życiu spotkało.

Wyszłam z domu i za rogiem spotkałam Adama. Był luzacko oparty o płot jednego z domów. Markowa bluza z kapturem i podziurawione jeansy. Gdy się na niego spojrzało, od razu było widać, że ma pieniądze. Na uszach miał duże słuchawki. Gdy mnie zobaczył, ściągnął je i szeroko się uśmiechnął. Codziennie czekał na mnie w tym samym miejscu. Nie nalegał, żebym mu pokazała, gdzie dokładnie mieszkam. Był bardzo wyrozumiały.

- Cześć, gotowa na test z matematyki?

- Oczywiście – powiedziałam z lekką ironią – a tak serio, to mam nadzieję, że nie pójdzie mi aż tak źle – uśmiechnęłam się. Byłam dobrej myśli. Dzięki niemu.

Matematyka była już na czwartej lekcji. Równo z dzwonkiem, koło drwi do klasy pojawiła się pani Aneta Śmigalska. Szybko przekręciła zamek w drzwiach i wpuściła nas do środka. W pośpiechu przywitała się z nami i rozdała sprawdziany.

Podpisałam się i zaczęłam rozwiązywać pierwsze zadanie. Starałam się przypomnieć sobie jak najwięcej z lekcji i korepetycji u Adama. Właśnie, Adam, siedzi teraz obok mnie i nieśpiesznie rozwiązuje zadania. Wie, że i tak wystarczy mu czasu. Mimo wszystko jest skupiony i nie rozprasza się. Jejku! Przecież właśnie myślę o Adamie, a mam jeszcze kilka zadań i ograniczony czas.

Jak się domyślałam lekcja minęła szybko – jak to na sprawdzianach.

- Jak tam? – spytał Adam po wyjściu z klasy.

- Na pewno lepiej niż ostatnio – poprzednim razem ledwo dostałam dwójkę – A u ciebie?

- Czasu było wystarczająco dużo, a zadania nie aż takie trudne jakich się spodziewałem – ale myślę, że już wystarczy matematyki na dzisiaj.

- Zdecydowanie. Chodźmy coś zjeść, bo zrobiłam się strasznie głodna.

Poszliśmy na stołówkę. Jest to długie pomieszczenie z mnóstwem kwadratowych stolików. Przy dłuższym boku jest lada z jedzeniem, obok której stoją panie w folii na włosach i białych fartuchach. Na tej przerwie są tam tłumy. Wzięliśmy z Adamem po kanapce z szynką oraz ogórkiem i poszliśmy do jednego z wolnych stolików.

Aby uczcić napisanie sprawdzianu, udaliśmy się do kawiarni „Relax”, w której byliśmy również w pierwszym dniu szkoły. Już nie czułam się źle z tym, że Adam za mnie płaci. Nie spędziliśmy tam zbyt wiele czasu, bo matematyka nie jest jedynym przedmiotem i trzeba się przygotować na następny dzień, więc, jak zwykle, poszliśmy do domu chłopaka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Mega Megi xd szkoda ,że tak długo musiałam czekać, jak zawsze świetne, zostawiam 5 :)
  • BreezyLove 11.03.2015
    Przyjemnie się czyta :) 5
  • Megi :3 11.03.2015
    Dziękuję za oceny i przepraszam, że rozdziały pojawiają się rzadko, ale ostatnio mam mnóstwo sprawdzianów, na które długo się uczę i trochę nie wyrabiam z czasem. Jak tylko mam chwile, to piszę :). Mam nadzieję, że nie braknie Wam cierpliwości ;).
  • Katerina 11.03.2015
    Lekko cię czytało :) 5
  • Szkoda, że taki krótki. Pomylilaś się w słowie "drzwi" ;) fajnie się czytało. Czekam na kolejny rozdział.
  • NataliaO 20.04.2015
    Fajny opis Adama, w ogóle przypadł mi do gustu; 5:)
  • Sileth 15.05.2015
    Miałam dano zacząć czytać, ale... No ten... Czasu nie było!
    Rozdział lekki i miło się go czyta ;)
  • Neli 01.07.2015
    Ja podpisuję się pod resztą komentarzy. Na prawde lubię to Opowiadanie ;))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania