Tak blisko - Rozdział 16
Weszłam do pociągu. Miałam dość siedzenia w domu i rozmyślania nad Adamem. Musiałam gdzieś pojechać, jak najdalej. Oprócz tego, jakaś tajemnicza siła kazała mi wsiąść właśnie do tego pociągu i wysiąść właśnie na tym przystanku. Nie potrafię tego opisać. Po prostu musiałam to zrobić.
Pogoda, jak na październik, była śliczna. Słońce lekko świeciło, a ptaki jeszcze nie odleciały, więc raczyły wszystkich swoim słodkim śpiewem. Ludzie jakby zwolnili. Wyszli z domów i chodzili powoli, cieszyli się sobą. Liście na drzewach nie były już tylko zielone. Można było dostrzec żółty, a nawet pomarańczowy. Jednak te świetne warunki atmosferyczne nie cieszyły mnie, pchana dziwną mocą ciągle szłam przed siebie.
Wychodziłam właśnie z parku, gdy ujrzałam znajomą sylwetkę. Nie, to niemożliwe. Jestem pół godziny drogi od Krakowa. To nieprawdopodobne, żeby on był akurat tutaj. Przecież jego już nie ma w moim życiu. Zniknął. Rozprysnął jak bańka mydlana. Skończył jak dobry sen, a jednak…
Poszłam w tamtym kierunku, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że to on. Wysoki, szczupły brunet. Wydawało się to nierealne. Byłam coraz bliżej. Szedł ulicą z plecakiem na ramionach. Gdy byłam już na tyle blisko, żeby mógł mnie usłyszeć, zawołałam:
- Adam! - chłopak odwrócił się. Gdy mnie zobaczył, bardzo się zdziwił.
- Veronica? Co ty tutaj robisz?
- To chyba raczej ja powinnam o to zapytać – dziwnie się czułam, jakby to nie był ten sam, mój Adam – wyjechałeś nie dając znaku życia.
- Czekaj. To nie miało tak wyglądać. Ty się nie miałaś tutaj zjawić. Miałaś nigdy się nie dowiedzieć o moim miejscu zamieszkania.
- Co to ma znaczyć? O czym ty mówisz? – byłam coraz bardziej zdezorientowana.
- Powiedz, skąd wiedziałaś, że tu jestem?
- Nie wiedziałam, po prosu wsiadłam do pociągu, przyjechałam tu i spotkałam ciebie.
- Jasne. A ja jestem święty. Powiedz prawdę.
- Nie kłamię – powiedziałam tak spokojnie, jak tylko dałam radę. Podeszłam trochę bliżej – Nigdy bym cię nie okłamała – przytuliłam go, ale on szybko wyswobodził się z mojego uścisku – Powiedz mi od początku, co tu się dzieje. Czemu wyjechałeś bez pożegnania?
- Chcesz wiedzieć, czemu się wyprowadziłem?
- Tak – bardzo chciałam.
- To chodź ze mną. Pokażę ci, dlaczego.
Adam wyglądał na trochę zdenerwowanego, ale jednocześnie zadowolonego. Szliśmy szybkim krokiem. Nie wiedziałam, gdzie, ale czułam, że to nie skończy się dobrze. Gdy rozmawiałam z chłopakiem, poczułam dziwne zimno bijące od niego.
Wreszcie doszliśmy do celu. Był nim wielki, brązowy dom. Podeszliśmy do drzwi i Adam zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła nam wysoka blondynka mniej więcej w naszym wieku. Na sobie miała obcisłą, krótką, czarną spodniczkę, białą, dopasowaną bluzkę i ciemne szpilki. Zwróciła się do bruneta robiąc przy tym maślane oczy:
- Cześć, kochanie. Widzę, że mamy gościa – spojrzała na mnie wzrokiem pełnym pogardy.
- Ta pani nie zostanie u nas długo – zwrócił się do mnie – popatrz, jaki był powód mojej przeprowadzki – uśmiechnął się z satysfakcją.
Po tych słowach podszedł do dziewczyny i zaczął ją namiętnie całować. Widać było, że obydwoje czerpią z tego wielką przyjemność. Wyszłam trzaskając drzwiami. Tego było już za wiele. Oczy zaszły mi łzami. Jak on mógł być taki podły i mnie tak potraktować?! Myślałam, że jest więcej wart niż większość mężczyzn. Najwyraźniej się myliłam. Ale przecież mógł powiedzieć mi, że znalazł sobie dziewczynę i teraz tu mieszka. Ale nie, musiał całować się z nią na moich oczach.
Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na innych ludzi. Co jakiś czas ktoś krzyczał pod moim adresem jakieś obelgi, ale miałam je gdzieś. Byłam już blisko dworca, gdy potknęłam się o coś. Obraz mi się uciął i widziałam tylko nicość…
Komentarze (3)
Nic tylko strzelić pysk... Ja bym tak zrobiła na miejscu Veronici.
Ale no nic... Już się nie denerwuję i idę dalej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania