Poprzednie częściTak blisko - Prolog

Tak blisko - Rozdział 15

Później jeszcze parę razy mnie zaczepiali. Gdy Adam nie odezwał się do soboty, wszystko stało się dla mnie jasne. Ułożyło się w logiczną całość. Kłamał. Każde słowo, które wypowiedział było nieprawdą. Ale zacznijmy od początku.

Był w zmowie z tamtymi chłopakami z trzeciej klasy. Specjalnie kazał zrobić im to, co zrobili, a później „bohatersko” mnie uratował. Byłam mu wdzięczna, więc zaprzyjaźniliśmy się. Zabierał mnie do kawiarni, na spacery, uczyliśmy się razem, a wszystko po to, by zamydlić mi oczy, by mnie w sobie rozkochać. Później wdzięczność stawała się coraz większa. Pocałowałam go. Oczywiście to nie było zamierzone… chociaż mógł rozważać taką możliwość. Na końcu on pocałował mnie, żebym ja, głupia, pomyślała, że coś jest między nami. Oczywiście wierzyłam w każde jego słowo. Nie wiem, czemu zrobił mi takie świństwo. Z tekstów chłopaków wnioskuję, że miał kiedyś dziewczynę, która z nim zerwała. Równie dobrze mógł być jak wszyscy inni – po prostu wyżywać się na mnie. Mniejsza z tym, nie ważne dlaczego to zrobił, ważne, co zrobił.

W ten weekend moja zimna przyjaciółka miała dużo pracy. Nie wytrzymywałam. Jedyny człowiek, który, jak sądziłam, polubił mnie, okazał się kolejną osobą, która chciała mi dokopać. Co ja takiego zrobiłam, że wszyscy mnie nienawidzą?

Zerknęłam na łóżko. Nad nim był przywieszony portret Adama narysowany przeze mnie. Wzięłam go i już miałam potargać, lecz zrobiłam inaczej. Tak, tak będzie lepiej. Niech przynajmniej narysowany on trochę pocierpi. Położyłam „go” na biurku i kontynuowałam to, co robiłam przed chwilą. Piękne, czerwone krople spływały na jego twarz. Poczułam jeszcze większą ulgę. Cała wyczerpana poszłam spać.

W poniedziałek obudziłam się wyzuta z uczuć. Nie czułam nic. Smutku, bólu, nienawiści. Nic. Nie obchodziło mnie, że nie mam zadań, jestem nieprzygotowana na żadną lekcję. Miałam to gdzieś. Moje życie znowu zostało pozbawione sensu. Po raz kolejny.

Pogoda za oknem również nie sprzyjała dobremu nastrojowi. Duże krople deszczu spływały na moje włosy. Pewnie wyglądam teraz jak mokry pies. Zresztą, jakie to ma znaczenie, gdy za zakrętem nie spotkam Adama. Nie mam dla kogo ładnie wyglądać.

Wchodząc do szkoły czułam na sobie spojrzenia innych. Przy wejściu zostałam ochlapana wodą z parasolki, co pogorszyło mój wygląd.

Cały dzień snułam się jak cień. Większość nauczycieli nie zwracała na mnie uwagi. Oczywiście oprócz mojej kochanej matematyczki. Wyczuła chyba, że mam zły humor i wywołała mnie do odpowiedzi. Nic nie umiałam. Nie uważałam na lekcji. Ostatnio wszystkie moje myśli krążyły wokół Adama, gdzie jest, czemu nie daje o sobie znać, dopóki nie uświadomiłam sobie gorzkiej prawdy. Nie miałam też korków, a gdy próbowałam się uczyć w domu nic nie rozumiałam z podręcznika. Dostałam jedynkę. Jakoś mnie to nie ruszyło. Ale to nie koniec. Spytała mnie, czy mam zadanie domowe. Kolejna jedynka. Żeby mnie dobić nauczycielka powiedziała:

- Veronica, zostań po lekcji.

- Dobrze.

Wracając na swoje miejsce usłyszałam stłumiony śmiech. Świetny kawał. Naprawdę. Takie to zabawne, że ktoś sobie nie radzi. Ale tacy są ludzie. Interesuje ich przede wszystkim czubek własnego nosa.

Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Kompletnie nic nie rozumiałam ze słów wypowiadanych przez matematyczkę. Tak się kończy niepowtarzanie materiału.

Gdy zadzwonił dzwonek starałam się pakować jak najdłużej, żeby nie stać jak głupia przy nauczycielce. W momencie, kiedy wszyscy opuścili klasę, podeszłam do niej.

- Chciała pani, żebym została – zaczęłam.

- Tak, usiądź – gdy to zrobiłam, kontynuowała – zauważyłam, że ostatnio opuściłaś się w nauce. Czemu? – nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Milczałam – Czy ma to jakiś związek z Adamem? – czy ona o wszystkim musi wiedzieć?!

- Nie ma żadnego związku z Adamem – ledwo powstrzymałam się od krzyku.

- Dobrze. A może wiesz, czemu nie przychodzi do szkoły?

- Nie, nie wiem i nie chce wiedzieć. On mnie już nie obchodzi! – tego było za wiele. Nie będzie się wtrącać w moje życie. Wstałam z krzesła i poszłam w stronę drzwi.

- Zaczekaj, nie chcesz z kimś porozmawiać? Może umówię cię z psychologiem?

- Nie chcę z nikim rozmawiać! – wyszłam trzaskając drzwiami.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • BreezyLove 07.04.2015
    Nie wierzę, że Adam zrobił coś takiego, ciekawa jestem czemu zniknął ;) 5
  • Nithael 08.04.2015
    Bardzo smutny ten rozdział :( Zrobiło mi się żal głównej bohaterki :| Co do Adama to przyszła mi na myśl ,,Szkoła uwodzenia 2,, :p Czekam na kolejny rozdział :) Daje 5 :)
  • Sileth 15.05.2015
    Veronica źle wszystko ze sobą wiąże, bo tedy byłoby za prosto!
    Ciekawe tylko co z tym Adamem...
    no nic!
    Lecę czytać dalej :D
  • Neli 01.07.2015
    Od poczatku chłopak wydawal mi się podejrzany...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania