Poprzednie częściTak blisko - Prolog

Tak blisko - Rozdział 19

Przez resztę weekendu siedziałam w domu. Rozmyślałam nad tym, co powiedziała mi tamta pani: ,,Takich jak my jest więcej…”. Uświadomiłam sobie, że nie tylko ja mam styczność z taką sytuacją. Może nawet w mojej szkole jest parę osób, które mają taki problem. Czyli nie jestem wyrzutkiem. Nie jestem jedyna.

Trochę mi szkoda sprzedawczyni. Musiało być jej bardzo smutno. Ja przynajmniej spotkałam osobę, która mi pomaga, a ona… Teraz jest taką ciepłą osobą, że aż trudno sobie wyobrazić, że przeszła piekło. Tak, piekło, bo inaczej tego się nie da nazwać.

W poniedziałek poszłam do szkoły z dość pozytywną energią. Dzięki tej pani. Będę jej dłużniczką do końca życia. Już nie łudziłam się, że Adam będzie czekał za rogiem. Nie chcę go już więcej widzieć. Mam za to nadzieję, że nasza znajomość z Patrykiem nie skończy się na pójściu na dyskotekę. W sumie, to fajny z niego chłopak. Całkowicie różny od szatyna. I dobrze, bo gdyby byli podobni, ciągle bym ich porównywała. Niech zostanie tak, jak jest.

Coś ciągnęło mnie, żeby pójść w stronę parkingu. Jak się domyśliłam, był tam już Patryk ze swoim kolegą. Podeszłam do nich. Przywitali mnie z otwartymi ramionami. Rozmawialiśmy, aż zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję. Podeszliśmy pod klasę. Udałam się na swoje miejsce, a gdy usiadłam, zobaczyłam obok mnie blondyna.

- Wolne? – zapytał z szarmanckim uśmiechem wskazując miejsce obok mnie.

- Tak. A co z Kubą?

- Usiądzie z Maćkiem. Spójrz – zerknęłam w tamtą stronę. Faktycznie, do Kuby dosiadł się jakiś chłopak.

I tak cały dzień spędziłam w towarzystwie Patryka. Po dniach pełnych smutku i samotności, ten był wspaniały.

Po skończonych zajęciach znowu wsiadłam z blondynem na motor. Mogłabym tak jeździć w nieskończoność. Po około godzinie, Patryk zaparkował przed jakimś budynkiem. Był to dwupiętrowy dom koloru żółtego z brązowym dachem. Przed nim był ogród. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak bardzo ciepłe miejsce. Gdy chłopak otworzył drzwi, poczułam nieziemski zapach naleśników.

- Już jestem! – zawołał.

- Już? Niespodziewałam się ciebie tak szybko - z pokoju wyłoniła się kolorowa postać. Była to uśmiechnięta kobieta po czterdziestce. Na sobie miała krótką, niebieską bluzkę i różową spódniczkę – o, mamy gościa! Ale ty jesteś śliczna – zwróciła się do mnie.

- Mamo!

- No dobrze, już dobrze. Jestem Simona, mama Patryka. Mów do mnie po imieniu, nie czuję się wtedy tak staro – mrugnęła i podała mi rękę.

- Veronica.

- To my pójdziemy na górę – wtrącił szybko Patryk.

Weszliśmy po drewnianych schodach. Były nieco stare, ponieważ co jakiś czas skrzypiały. Udaliśmy się do jednego z trzech pokoi na tym piętrze. Ściany w nim były czarne, a na nich przyklejone zostały plakaty i zdjęcia motorów oraz metalowców. Meble były z drewna w kolorze gorzkiej czekolady. Ogólnie było tu ciemno.

Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać. Najpierw o szkole, a później temat zszedł na motory. Gdy Patryk opowiadał o nich, w jego oczach można było dostrzec błysk. Widać, że to jego pasja. Na szczęście nie przynudzał. Mimo, że moja wiedza o tych maszynach była znikoma, często doprowadzał mnie do głosu. Bardzo swobodnie się z nim rozmawiało.

W pewnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Proszę – w drzwiach pojawiła się Simona.

- Macie może ochotę na naleśniki?

Podała nam talerze i zaczęliśmy jeść. Danie było nieziemsko pyszne. Takie domowe.

- Masz bardzo fajną mamę – stwierdziłam.

- W sumie jest całkiem spoko. Można z nią normalnie porozmawiać – uśmiechnął się – A jak jest u ciebie?

- Alkohol – tylko to zdołałam powiedzieć.

- Możesz u nas przebywać ile chcesz – to mi się podobało. Żadnych pytań.

Jeszcze jakiś czas rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że Patryk planuje kupić sobie nowy motor. Pokazał mi go na Internecie. Jest prześliczny. Jego rodzice sami by mu go nie kupili, więc dorabia pomagając tacie w warsztacie mechanicznym. Zrobiło się już późno i chłopak podwiózł mnie niedaleko mieszkania. Oczywiście dojechaliśmy tam bardzo okrężną drogą.

Gdy spojrzałam na wyciszoną komórkę, zobaczyłam parę SMS’ów i nieodebranych połączeń od Adama. Na początku chciałam oddzwonić, jednak szybko z tego zrezygnowałam. Wsadziłam telefon pod materac łóżka. Na razie nigdzie nie wychodzę, tylko do szkoły, więc nie będzie mi on potrzebny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Chcę next !!!!!!!!! 5
  • Smerfeteczka 12.05.2015
    Wiedz, że chce więcej :) 5
  • Sileth 15.05.2015
    A teraz tak:
    Zajebiste
    Kiedy
    Następny
    Rozdział
    Megi
  • Neli 02.07.2015
    To opowiadanie jest ciekawsze niż niejedna ksiązka, jaką czytałam. ;*

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania