Poprzednie częściBanalne wierszyki IV

Banalne wierszyki I (ONA)

całe noce straciłeś by wylizać moje rany

a to blizny i nie potrafię spojrzeć ci w oczy

mówiąc że to na nic

nie starczy tej miłości dla dwojga

 

kiedy zaśniesz wypełzam z łóżka

otwieram okna na przeciąg i kładę się na podłodze

tu moje miejsce szmaty

tkanina z atłasu czy jedwabiu kiedy wytarł w nią buty

wymazał spermą i splunął

jest szmatą

czuję każdą drzazgę starego parkietu

tańczą wokół mnie drobiny kurzu

i zerka na mnie księżyc z aprobatą

łkam w sobie

drżę w sobie

rwę na strzępy i rzygam niepokojem

iluzją nocy

 

przewracasz się wzdychasz i szukasz ręką

znajdujesz mój oddech z zaklęciem

byś spał i zimno

w świetle księżyca szmata na podłodze

powoli wstaje

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania