Banalne wierszyki I (ONA)
całe noce straciłeś by wylizać moje rany
a to blizny i nie potrafię spojrzeć ci w oczy
mówiąc że to na nic
nie starczy tej miłości dla dwojga
kiedy zaśniesz wypełzam z łóżka
otwieram okna na przeciąg i kładę się na podłodze
tu moje miejsce szmaty
tkanina z atłasu czy jedwabiu kiedy wytarł w nią buty
wymazał spermą i splunął
jest szmatą
czuję każdą drzazgę starego parkietu
tańczą wokół mnie drobiny kurzu
i zerka na mnie księżyc z aprobatą
łkam w sobie
drżę w sobie
rwę na strzępy i rzygam niepokojem
iluzją nocy
przewracasz się wzdychasz i szukasz ręką
znajdujesz mój oddech z zaklęciem
byś spał i zimno
w świetle księżyca szmata na podłodze
powoli wstaje
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania