Poprzednie częściBanalne wierszyki IV

Banalne wierszyki X

Gra w nanizania

 

szerzy się mgła w szczerym polu

układa rosę póki nikt nie widzi

zawiesza krople

 

noc wygrywa ostatnie akordy ciszy

na pustej pięciolini

miękkim dotykiem wiem że jesteś

dzień jest jak pokój przechodni z aneksem

między sypialniami

chrobocze chrabąszcz chitynowym skrzydłem o wieko

pudełeczko trzęsie się i podskakuje po stole

dziecko przez okno

najwyższy czas ostatnią minutę wywleka

 

między jawą a snem

jak chmury nocą które odbijają blask miasta

przepływamy przez siebie

z głośnym oddechem który paruje na szybie

i na pewno jest jakiś bóg

co układa parę w krople jak gwiazdy nad chmurami

i jak dziecko które złapało chrabąszcza w pudełko i zapomniało na stole

w pokoju przechodnim z aneksem między sypialniami

przez otwarte okno przez które wyszło

zaczyna się dzień

rozświetla rosę unosi mgłę

a oddechy nasze spokojne i na miękkiej skórze krople

stapiamy

dolegamy do siebie

bezobjawowo

pomiędzy jawą a snem

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania