Poprzednie częściTosia - Rozdział I

Tosia - Rozdział IX

Oszołomiona pozwoliłam zaprowadzić się Minotaurowi do celi. Stwór brutalnie wepchnął mnie do niewielkiego pomieszczenia, w którym oprócz mnie znajdowały się dwie kobiety. Jedna z nich, wysoka brunetka od razu zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.

-No, lala - cmoknęła - co cie sprowadza w nasze skromne progi?

Pod wpływem jej spojrzenie cała się skuliłam.

- Ala, przestań - z półmroku wyszła młoda, puszysta dziewczyna. - Nie zwracaj na nią uwagi - pociągnęła mnie na jedną z prycz. - Tylko zgrywa się na twardzielkę, a naprawdę jest łagodna jak baranek.

- Nieprawda - oburzyła się tamta przysiadając na pryczy naprzeciwko. - Jestem piekielnie niebezpieczna - mówiąc to uśmiechnęła się łobuzersku.

Cala ta sytuacja wydawała mi się tak zabawna, ze nie wytrzymałam i parsknęłam głośnym śmiechem. Niebawem dziewczyny dołączyły do mnie i we trzy zaśmiewałyśmy się do rozpuku.

- Zatem - ruda opanowała się z trudem - Alę już znasz, ja jestem Marysia.

- Tosia - przedstawiłam się.

- Mmm - mruknęła Ala - Antonina, kto Cie tak uszczęśliwił tym imieniem?

- Alka - skarciła ja Marysia.

- No,co - obruszyła się dziewczyna. - Imię godne hrabiny.

- To po mojej babci - uśmiechnęłam się. -Ale jest nadęta jak niejedna hrabina.

Dziewczyny po raz kolejny roześmiały się.

- Zabawna jesteś - stwierdziła Ala - i chyba Cię lubię.

- Rozgość się w naszym królestwie - Marysia włożyła mi coś do reki. -Trzymamy to na specjalne okazje.

Na mojej dłoni leżała niewielka czekoladka. Słodycze nigdy wcześniej nie smakowały dla mnie tak wybornie tak jak wtedy.

- Oprowadziłybyśmy Cię po naszych włościach... - zaczeka Ala.

- ...ale nie ma po czym - dokończyła za nią Marysia.

Musiałam im przyznać rację, cela była bardzo mała i bardzo obskurna. Tuż przy wyjściu stała toaleta i stara, zniszczona umywalka. Prawie całą powierzchnię zajmowały dwie dwupiętrowe prycze a pod zakratowanym oknem stał niewielki stolik.

- Przypadło Ci w udziale spanie na górze - rzuciła Ala.

- Chyba, że masz lęk wysokości - dodała pospiesznie Marysia.

- Nie, nie - powiedziałam roztargniona. - Spanie na górze mi odpowiada.

- To super - oczy Marysi prawie zniknęły tak szeroko się uśmiechnęła.

Jeszcze przez chwilę pożartowałyśmy, po czym i tak słabe światło zgasło.

- No tak dziewczynki - mruknęła Marysia - pora spać.

Po omacku wdrapałam się na górę. Prycza była niesamowicie twarda i niewygodna. Przez jakiś czas wierciłam się próbując znaleźć dogodną pozycję aż z dołu doleciały do mnie słowa Ali.

- Te, księżniczka na ziarnku grochu, możesz przestać się wiercić?

- Przepraszam - sapnęłam.

- Ala, daj jej spokój - włączyła się Marysia - przypomnij sobie jak ty się wierciłaś swojej pierwszej nocy.

Pewnie skończyłoby się na rękoczynach, gdybym nie wkroczyła do akcji.

- Dziewczyny, przestańcie - poprosiłam - nie kłóćcie się przeze mnie. Już ani drgnę, obiecuję.

***

Świt przyszedł zdecydowanie za wcześnie a wraz z nim wściekłe łomotanie do drzwi. Zerwałam się tak gwałtownie aż prawie zleciałam z pryczy.

- Spokojnie, lala - prychnęła Ala - bo se guza nabijesz, to tylko śniadanie.

Wzięłam dwa głębsze oddechy,by się uspokoić.

- Wyluzuj - poleciła dziewczyna- niedługo tak przyzwyczaisz się do tych atrakcji, że zapomnisz jak było kiedyś.

- Marne pocieszenie - mruknęłam.

Chuda dziewczyna z chustką na głowie weszła do celi i na stoliku postawiła tacę.

- Jak się masz, Madziu? - zaspana Marysia usiadła na łóżku.

- Wiedźma jest w złym nastroju - powiedziała tamta ściszonym głosem - i od rana musi wszystkich o tym poinformować. Dlatego dzisiaj na śniadanie jest tylko chleb z masłem i gorzka herbata.

Ala podeszła powoli do stolika.

- Rzeczywiście - mruknęła - do tego ciemne pieczywo. Tak chciałabym zjeść pszenna bułeczkę.

- Dalej możesz chcieć - Madzia wychodząc poklepała ja po ramieniu.

Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu. Co prawda byłam głodna jak wilk, ale głupio było mi rzucić síę pierwszej na jedzenie. Wreszcie ciszę przerwała Marysia.

- Nie wiem, jak wy, ale ja nie zamierzam grymasić.

Poszłam za jej przykładem i już po minucie zatopiłam zęby w ”kanapce”. Po jakimś czasie Ala też nie wytrzymała i w paru kęsach pochłonęła swoją porcję.

- A zatem, lalka - zagadnęła mnie - jak się tu znalazłaś?

- To dłuższa historia - mruknęłam spuszczając wzrok.

- Mamy czas - dziewczyna nie odpuszczała.

Więc im opowiedziałam nie pomijając żadnego szczegółu, dawno nie rozmawiałam z nikim tak szczerze. Kiedy skończyłam dziewczyny milczały przez dłuższy czas, który wydawał się ciągnąć w nieskończoność.

Wreszcie Marysia bez słowa mnie przytuliła, a Ala mruknęła:

- Oj, lala - i też mnie objęła. - Zatem mamy klub pokruszonych serc.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • wolfie 29.11.2020
    Zauważyłam parę błędów interpunkcyjnych i parę literówek. Zaimki niepotrzebnie zapisane są z dużej litery. Poza tym jest ok, fajnie że wprowadzasz do opowiadania nowych bohaterów. Czekam na więcej :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania