Poprzednie częściWspomnienia nieuczesane cz. 1

Wspomnienia nieuczesane cz. 26

Według obiegowej, nieco przekornej opinii nie ma tego dobrego uczynku, za który nie byłoby kary. Na przykład dzisiaj w przededniu świąt Bożego Narodzenia podzieliłem się drobną kwotą z osobą potrzebującą wsparcia, wracam do domu, a ze skrzynki mailowej znikł mi e-mail z życzeniami świątecznymi (jestem tego pewien, bo właśnie planowałem na niego odpowiedzieć – a teraz nie mam na co odpowiedzieć). Magia. Świąt? Przesilenia zimowego?

 

Widzę belkę w oku bliźniego swego. A on mi mówi, że źdźbło w moim oku jest okropne.

 

Jeśli można wejść do głowy statui wolności, czy to znaczy, że wolno wchodzić ludziom do głowy?

 

Chwila refleksji prowadzi mnie do wniosku, że wiele mnie łączy z cywilizacją homo sapiens. Też miałem trudne dzieciństwo - i jeszcze trudniejszy okres dojrzewania. Też mam stosunkowo słabą pamięć, ale na kreatywność nie mogę narzekać. Intryguje mnie, czy podobnie skończymy.

 

Chrześcijanie chrześcijanom zgotowali ten los. Ergo: czy to na pewno chrześcijanie, czy może tylko przebierańcy?

 

W filmie „Moon” (2009 r.) w reżyserii Duncana Jonesa (syn Davida Bowie) zdaje się pobrzmiewać teza, iż każdy księżycowy klon musi niezależnie walczyć o swe życie i swą wolność. I couldn't disagree more. Skoro „ziemniaki” mają wolność, to niby dlaczego nie „lunatycy”?

 

Przykłady z polskiej polityki dobitnie pokazują, że liczne towarzystwo wcale nie chroni przed „oderwaniem się od rzeczywistości”. Może zatem prawdziwa byłaby hipoteza przeciwna, że to właśnie samotność sprzyja prawdziwie „trzeźwemu”, obiektywnemu spojrzeniu na rzeczywistość? (Ale kanał – popadam w banał)

 

Starość nie Radość. Ani nie Wesoła. Już nie czujesz się jak Ursus - bardziej jak Niedźwiadek zimową porą. Wciąż rozważasz podróże, a na wyciągnięcie ręki Włochy. I stadion Milanu. Milanu Milanówek.

 

Gdyby ktoś planował założyć księgarnię/antykwariat wyłącznie z literaturą science fiction, to mam pomysł na nazwę: „Sami SFoi” (w podtytule: „hmm, czasami obcy”)

 

Jeśli w systemie prawnym istnieje kryminalizacja stosunków seksualnym z osobami, które akurat chwilowo tego bardzo pragną (podpowiem, że mam na myśli mężczyzn w wieku około 12-15 lat), to czy można powiedzieć, że w takim społeczeństwie panuje wolność? Jeśli ktoś się waha, to zaproponuję własną sugestię, w najłagodniejszych możliwych słowach: to kpina, nie wolność (mogę zrozumieć, że to z powodu lęków/fobii – którymi wciąż przepełnione są współczesne społeczeństwa – ale to się leczy)

 

Jeśli na pewnej absolutnie hipotetycznej planecie targanej szaleństwem i nieszczęściami (dla ustalenia uwagi nazwijmy ją Paradyzją) istnieje wiele różnorakich zbrodniczych reżimów, ale jeden z nich wyraźnie wyróżnia się jakościowo (w sensie pozytywnym – a ponadto umiejętnie tuszuje swoje zbrodnie) i członkowie innych społeczeństw pragną przejścia na tenże ustrój, to nie oznacza to jeszcze, iż należy pomijać termin „zbrodniczy reżim” w określaniu nazwy tegoż ustroju.

 

Tak sobie myślę, że to po prostu EU sprawia, że piszę te wspomnienia nieuczesane. EU, czyli Elementarna Uczciwość. Wierzę, że każda taka myśl albo wspomnienie jest jak małe, drobne lekarstwo. „Małe te tabletki, każda z osobna, nie mają żadnego praktycznego zastosowania. Jednakże kiedyś, gdy ich liczba odpowiednio wzrośnie, zgromadzone razem i umiejętnie użyte, zdolne będą powypalać w skorupach starych kosmicznych kontenerów takie dziury, jakich nikomu już i nigdy nie uda się załatać.” (podpowiem, że to słowa zamykające pewną zatrważająco aktualną powieść wybitnego polskiego pisarza SF)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania