Poprzednie częściDziewczyna Paganiniego-Prolog

Dziewczyna Paganiniego-Rozdział 1

*le Maja zżera słodycze w środku nocy (będzie gruba, ale co z tego? już jest) co by jej kopa dały i rozdział skrobie ^^*

 

JULIA

 

Z głębokiego snu wyrywa mnie upierdliwy dźwięk mojego telefonu. Mimowolnie otwieram jedno oko i wyciągam rękę po to przeklęte urządzenie, żeby tylko je uciszyć. Odbieram i przykładam słuchawkę do ucha.

- Zamknij się - mówię na dzień dobry, naciągając sobie rąbek kołdry na głowę. Niezbyt grzeczna ta moja odzywka, ale co mnie winić? Dopiero wstałam.

- Mnie też bardzo miło cię słyszeć, Julio. Stefania z tej strony - odzywa się po drugiej stronie dźwięczny głos mojej najlepszej przyjaciółki Stefy. Po chwili słyszę głośny śmiech. - Dobra, Jula, bez focha.

- Foch fochem. Cyganie nie nauczyli cię nie budzić niewinnych ludzi bladym świtem?

- Cyganie nauczyli mnie kraść od głupich. Zgadnij, gdzie się podział twój zapas Pawełków!

Momentalnie zamieram.

- Nie zrobiłaś tego.

- Już obudzona! Ha ha, to zawsze działa! A teraz słuchaj uważnie. Dzisiaj... Kogoś poznasz! Starego kumpla naszego kochanego bobra!

- Nie nabijaj się z biednego Karola, dopiero co aparat założył! Wracając, jaki kolega?

- Jakiś na pewno. Wszystkich szczegółów nie znam, ale ten chłopak chyba dopiero się tutaj przeprowadził i Karol będzie go oprowadzał po okolicy. A co byłoby lepszym wprowadzeniem niż występ najlepszej skrzypaczki w mieście?

- Julia Amoniec, Paganini w spódnicy na Warszawskich scenach! - śmieję się i przeczesuję włosy palcami, po chwili jednak uśmiech schodzi z mojej twarzy. - Stefcia. Nic nie mówimy, okej? Siedzimy cicho i udajemy, że jestem kompletnie normalna i tak dalej...

- Nawet nie gadaj. Jesteś normalna. Nie kłóć się ze mną bo wiesz, że to prawda.

- Nieważne. Umowa stoi?

- Stoi i się nie rusza. Słuchaj, ja muszę lecieć, bo Mikołaj zszedł na śniadanie, a to się zdarza raz na ruski rok, więc korzystam z okazji. Zobaczymy się później. Hej!

Stefa się rozłącza, a w moim pokoju zapada głucha cisza. W sumie nie aż taka głucha, bo już słyszę, jak Olga trzaska na dole patelniami. Wzdycham i podnoszę się z łóżka. Energicznym krokiem podchodzę do okna i podwijam żaluzje. Słońce dawno wstało, w końcu jest środek lipca. Otwieram okno i wystawiam twarz na dwór. Powietrze jest rześkie, mimo iż mieszkam w Warszawie, wielkim mieście. Biorę głęboki oddech i zamykam oczy. Na moich ustach pojawia się cień uśmiechu.

Przeżyłam kolejny dzień.

Idę do łazienki. Po kilku minutach szarpania się z moimi długimi falami włosów, po prostu poddaję się i zaplatam je w luźny warkocz, choć nienawidzę mieć związanych włosów. Sięgam po szczoteczkę do zębów, nawalam na nią tonę pasty i szoruję, aż się pieni, powtarzając przy tym słówka z niemieckiego. Mam strasznie dobry humor, który pęka niczym bańka mydlana, kiedy wypluwam pianę do umywalki. Nie jest biała, jak powinna być. Ma barwę gdzieniegdzie rdzawoczerwoną. Kolor krwi.

- Nie, nie, nie... - śpiewam sobie, próbując obrócić to wszystko w żart. Wkładam palec do ust i przesuwam delikatnie po swoich dziąsłach. Kiedy go wyjmuję, jest zakrwawiony. Tak, jak się spodziewałam.

- Cholera - mówię, płucząc palec. - Okej, Jula, będzie spoko! Za mocno potarłaś szczoteczką, tyle!

Małe kłamstewko jeszcze nigdy nikogo nie zabiło, co nie? Nie. Wmawiam sobie cokolwiek, żeby tylko uciec od prawdy... Jak długo jeszcze na tym pociągnę?

Schodzę na dół i witam się z Olgą i tatą. Mój tata to najlepszy mężczyzna, jaki kiedykolwiek stąpał po tej ziemi. Poświęcał na mnie tyle swojego czasu i nadal to robi. Dlatego też chcę dokopać jury, dorobić się sławy i wielkiej kasy, żeby wynagrodzić mu te wszystkie lata, kiedy przy mnie skakał mi zamartwiał się nocami o moje życie. Zaś Olga to macocha, która kocha mnie bardziej niż moja własna matka. O tej wolę nawet nie wspominać. Nie pamiętam jej i cieszę się z tego powodu. Po co mam sobie zaśmiecać pamięć?

Zjadam jajecznicę, zagryzam kajzerką z makiem (taki zestaw nazywam "zdrowym śniadaniem") i pędzę na górę ubrać się w coś sensownego. Otwieram szafę i uśmiecham się pod nosem. Moją chlubą jest garderoba, składająca się głównie z ciuchów po moich młodych ciotkach, hipsterskich kiecek, długich, galowych sukienek do występów i ubrań, które w dużych sklepach były chowane na tylnych wieszakach.

Po chwili namysłu nakładam żółto-pomarańczową pasiastą tunikę i legginsy. Kiedy dochodzę do wniosku, że wyglądam w miarę znośnie, wrzucam do torby lekarstwa, garść Pawełków, telefon, portfel i klucze. Chwytam oklejony zdjęciami futerał z moim zakochaniem i wybiegam z mieszkania, na wolność i pastwę losu.

 

Myślałam, że się spóźnię, a tu nawet okrucha Stefy ani Karola na horyzoncie nie widać. Z racji tego, że nie mam absolutnie co robić, to dołączam się do dwóch, na oko sześcioletnich szkrabów, łażących po drzewach. Bawimy się najlepsze przez jakieś pięć minut, po czym słyszę z oddali głos Stefy, mówiący bardzo szybko. Ta to umie gadać jak prezenterka pogody w TVP.

Maniery każą zejść z drzewa i się przywitać jak człowiek, a więc tak robię. Przytulam się do Stefy, robię żółwika z Karolem i wtedy zauważam chłopaka, stojącego między nimi. Stojącego tuż przede mną.

Lato mojej niespełnej czternastki... Lato, które przeklinam i błogosławię jednocześnie.

Lato z tobą u mojego boku.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Angela 01.11.2015
    To nic, że pisane w nocy, ubawiłam się czytając:" Maniery każą zejść z drzewa i się przywitać jak człowiek,"- człowiek
    całe życie się uczy : ) tylko "przeklęteurządzenie" wyrazy Ci się skleiły : ) 5
  • Majeczuunia 01.11.2015
    Ołgej, już poprawiam :) Dzięki za kom, Angela :*
  • Anonim 01.11.2015
    Zawsze na koniec opowiadania dasz coś takiego, że aż do dnia następnego się zastanawiam o co będzie chodzić? Zorientowałam się już, że Julia - główna bohaterka jest na coś chora, ta choroba prawdopodobnie sprawia, że jest taka smutna, choć wydaje się szczęśliwa, cieszę się także, że ma kochającą rodzinę, a przynajmniej ojca i macochę, która ją wspiera. Uwielbiam skrzypce, kocham ubóstwiam. Ponad nimi znajduje się tylko fortepian, ale skrzypce tez są cudowne. Wyobrażam sobie rozkapryszoną dziewczynę, chorą... przypomina mi się jedno anime, w którym taka dziewczyna chciała dać radość życia chłopcu, który grał na fortepianie! Bardzo miło to anime wspominam, płacząc i śmiejąc się jednocześnie.
  • Majeczuunia 01.11.2015
    Też to anime kiedyś oglądałam, ale nie do końca je pamiętam. Wiem tylko, że nie lubiłam główmej bohaterki XD
    Dzięki, Ef-chan :***
  • KarolaKorman 01.11.2015
    ,, którze przeklinam i błogosławię'' - które
    Dla mnie noc jest najlepszym czasem na pisanie. Wtedy nikt i nic mi nie przeszkadza, a cykanie zegara wtóruje do uderzeń klawiatury i też lubię wtedy podjadać :)
    Opowiadanie miało dziś dużo humoru, choć nie zabrakło smutnej nutki i znów zakończyłaś niewidomą, ach :)
    Zostawiam 5 :)
  • Lucinda 02.11.2015
    Bardzo przyjemnie się czyta, nie mogę się doczekać następnej części:)
    ,, kiedy przy mnie skakał mi zamartwiał się nocami o moje życie" - tu chyba powinno być ,,i" zamiast ,,mi" i ,,Bawimy się (w) najlepsze przez jakieś pięć minut". Poza tym ok. 5:)
  • Haruu 11.11.2015
    "Stoi i się nie rusza", nie zarąbałaś czasami mojego tekstu? XD
  • Slugalegionu 14.11.2015
    Parę błędów, ale zostały wymienione. Czemu nie spadła tak, jak wtedy? To było super... mniejsza. Bez oceny.
  • Amy 28.11.2015
    Nie jestem pewna czy dźwięk może być upierdliwy. Wydaje mi się, że to określenie zarezerwowane jest tylko do ludzi. Natarczywy? wwiercający się w czaszkę, w uszy... no nie wiem, ale na Twoim miejscu zmieniłabym to jakoś. Poza tym chyba nie mam zastrzeżeń i zabieram się za kolejne rozdziały. Wszystkiego dziś na pewno nie przeczytam, ale choć jedną część z pewnością. :)
  • Majeczuunia 29.11.2015
    Dziękuję za komentarz ;) Nie wiem, dla mnie jest mnóstwo dźwięków, które są upierdliwe, więc takowymi je określam :D
  • Amy 28.11.2015
    Aha i przed jednym "bo" nie ma przecinka.
  • Yūki 04.12.2015
    "- Julia Amoniec, Vivaldi w spódnicy na Warszawskich scenach!" - warszawskich

    "- Nawet nie gadaj. Jesteś normalna. Nie kłóć się ze mną bo wiesz, że to prawda." - Przecinek przed "bo".

    "Chwytam oklejony zdjęciami futerał z moim zakochaniem i wybiegam z mieszkania, na wolność i pastwę losu." - Wydaje mi się, że przecinek jest zbędny, ale nie jestem pewna ;-;

    Widać bohaterka nie ma łatwo w życiu :( Lecę czytać dalej :D
  • patyy 01.01.2016
    Up no i tutaj przyszlo mi xawitac. :) za bledy i brak pisowni ó ż itp z gory przepraszam ale moj telefon jest po operacji sklejonej szybki i nie dxiala wszedzie.

    Up podoba mi sie chociax poczatek wcale nie przypadl mi do gustu tal koniec sprawil ze bede cxytac dalrj ;)
  • Majeczuunia 01.01.2016
    Witaj, patyy i mam nadzieję, że ci się spodoba :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania