Poprzednie częściDziewczyna Paganiniego-Prolog

Dziewczyna Paganiniego-Rozdział 8

ŁUKASZ

 

- Szanowny Beznogowcu, podajże mi kabel od komputera - rozkazuje mi mój młodszy brat. Podskakuje na swoim materacu z takim impetem, że skrzypi całe łóżko. Rzucam w niego kablem, ale nie trafiam. Super. Przelotna depresja pogłębiona.

- Stary, teraz całkiem serio. Gram w FNaF, chcesz się przyłączyć? Beka będzie.

- Coś mi się wydaje, że Aneta i mama zakazały ci grać w tę grę.

- O to chodzi! Jesteś moim bratem, nie wygadasz. Po to ma się braci!

- Doprawdy?

Wyszło bardziej sucho, niż się spodziewałem. Po tych słowach Maks porzuca próby namówienia mnie do wspólnej gry, nakłąda słuchawki i znika. Ja zaś odwracam się twarzą do ściany i kontempluję swój marny, biegaczo-tragiczny żywot. W tym momencie do pokoju wchodzi mama. Odgarnia kosmyk cienkich włosów z czoła i uważnie bada nas wzrokiem.

- Ktoś umarł? - pyta, opierając rękę na biodrze. Jej pytanie nie otrzymuje odpowiedzi. Mama wzdycha i siada na brzegu mojego łóżka. - Co robisz, Maks?

- Gram w Minecrafta - kłamie gładko mój brat, a mama kręci głową.

- A ty co? Synu numer jeden. Łukasz! - Mama klepie mnie po ramieniu.

- Cześć, mamuś - mówię, ale mój ton nadal jest niechętny i ponury.

- Co ci? Taki się ostatnio pesymistyczny zrobiłeś, synek.

- Nic, po prostu się trochę boję. No wiesz. Debiutu.

- Na pewno mam tam z tobą nie jechać? Zrobiłoby ci się lepiej, daję słowo.

W odpowiedzi jedynie kręcę głową.

- Nie, dzięki. To będzie taki mój test męskości.

Mama chichocze, ale zaraz potem ten śmiech zamiera i powaga wraca.

- Wiesz... Ciągle jestem twoją matką. I zawsze nią będę, czy ty tego chcesz, czy nie. Także jeśli kiedyś mnie zabraknie... Przypomnij sobie moje słowa.

Mama głaszcze mnie po włosach i wychodzi z pokoju. Czuję, że w tym momencie powinienem sobie coś uświadomić, ale nic się nie klei. Wzruszam ramionami, jednak dźwięk kaszlu mamy, rozchodzący się po całym mieszkaniu, natarczywie dzwoni w mojej głowie i nie daje mi spać.

 

Następnego dnia.

 

STEFANIA

 

Po raz setny przeglądam zawartość mojej walizki i za każdym razem stwierdzam, że czegoś brakuje. A to jakiejś sukienki nie wzięłam, a to zapomniałam o biustonoszu albo bieliźnie... Tyle sajgonu, a jedziemy tylko na pięć dni i cztery noce.

Znienacka odzywa się mój Skype. Odruchowo odbieram, nie sprawdzając, kto to. Jak znam życie, dziadek chcący porozmawiać z tatą dzwoni na moje konto.

- Panda! Pomożesz w pakowaniu? - pyta Łukasz na ekranie. Siedzi na dywanie w pokoju Juli, a dookoła niego są rozwalone ubrania. W tle stoi ogromna żółta waliza.

- Co? No! Znaczy tak, jasne, spoko - jąkam się, zbierając swoje ciuchy w kupę i poprawiając włosy. Co ja robię! Muszę się zachowywać normalnie! Bo jeszcze wyjdę na kogoś dziwnego.

Z małej pogawędki robi się rozmowa. Ja i Łukasz pakujemy się, czasami któreś wtrąci coś o ubiorze, ale nie o tym rozmawiamy. Gadamy na wszystkie inne tematy i wybucham śmiechem co drugie słowo. Serce bije mi jak szalone, ale czy właśnie nie o to chodzi?

Nagle tablet Łukasza spada ze swojej podstawki na podłogę. Łukasz leży na wznak na podłodze, a Jula siedzi na nim okrakiem.

- Obara, zginiesz - cedzi z sadystycznym uśmiechem na ustach.

- Ała, kobieto, złaź ze mnie. Wiesz, jak to wygląda?

- Jakbym cię gwałciła.

- A więc?!

- Ale wyrządziłeś mi krzywdę! Okropność! Tortury!

- O co chodzi?

- Nie kupiłeś Pawełków na podróż! Umrę!

- I dobrze, bo będę miał święty spokój.

- Ale to ty musisz umrzeć, bo to ty nie kupiłeś Pawełków.

W tym momencie Jula mnie zauważa. Natychmiast schodzi z Łukasza. Wita się ze mną pospiesznie, po czym obrzuca mnie i Łukasza wzrokiem.

- To ja nie przeszkadzam - mówi i wychodzi z pokoju. W drzwiach na chwilę przystaje i odwraca się. Wskazuje na Łukasza. - A ty pamiętaj. Pawełki albo trup.

- Wybieram trup.

- To wolisz uduszenie poduszką czy otrucie Domestosem?

Jula uśmiecha się pod nosem i wychodzi z pomieszczenia, nucąc sobie i grając na wyobrażonych skrzypcach. Zawsze podziwiałam tę umiejętność. Nie tylko dłoń ma idealnie w pozycji do trzymania smyczka, to jeszcze przebiera palcami, jakby naprawdę grała. Nie umiem pojąć, jak jej przez to ręce nie bolą.

- Ty i Jula jesteście naprawdę blisko, co nie? - zagaduję, okręcając kolczyk w uchu.

- Hm? Nie wiem... Raczej tak, jesteśmy przyjaciółmi.

- A umiałbyś się w niej zakochać?

Zapada niezręczna cisza. Natychmiast żałuję swoich słów. Po co ja w ogóle zaczęłam taki temat? Jeszcze Łukasz mi powie, że tak. Stefa, już o tym wiesz, ale ja ci to uświadomię jeszcze raz: jesteś głupia.

- Pogrzało cię? Nigdy w życiu - śmieje się Łukasz, zakrywając usta dłonią. - Za dużo o niej wiem.

Dokładnie ta sama odpowiedź, co Jula. Przypadek? Tak sądzę. Czyli mogę się postarać. Mam szansę.

 

Następnego ranka Jula i Łukasz spóźniają się o całe dziesięć minut. Kiedy oboje się pojawiają, Jula z siatką z Biedronki, Łukasz uzbrojony w nosze, daję im po głowach. Na to Jula pada przede mną na beton, chociaż jej biała sukienka nie najlepiej zniesie dywan z petów.

- Wybacz mi! To on dzisiaj łaził po całym mieszkaniu, rzucając czym popadnie i kląc jak szewc!

- Mówi ta, którą musiałem budzić.

Jak znam życie, jeszcze by się pokłócili, ale wybawia nas pociąg. Zajmujemy sześcioosobowy przedział, bo jesteśmy buntownikami. Jula od razu zajmuje dwa siedzenia i swoją część stolika, zawalając ją różnymi gratami. Łukasz siada obok niej, ja biorę miejsce przy oknie, a Karol usadawia się na siedzeniu od strony korytarza. Miejsce wolne zawalamy bagażami podręcznymi.

Podczas podróży miło spędzamy czas. Kłócimy się, oglądamy seriale i jemy. Jednak przez cały czas mam wrażenie, że Jula zachowuje się jakoś dziwnie.

Jakby za wszelką cenę chciała wykorzystać ten czas.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Lucinda 29.11.2015
    Kolejny świetny rozdział. Uwielbiam ten optymizm, jaki bije z tego opowiadania:)
    ,,Mama klepie mnie co ramieniu" - ,,po ramieniu";
    ,,Zrobiłoby ci się lepiej, daję słowa" - ,,daję słowo";
    ,,Zamujemy sześcioosobowy przedział" - ,,zajmujemy". 5:)
  • Majeczuunia 29.11.2015
    Dziękuję za korektę, miłe słowa i ocenę :D
  • KarolaKorman 29.11.2015
    W dzisiejszej części zaintrygowały mnie dwa zdania. Jedno, które wypowiedziała mama od Łukasza, o tym, że kiedyś jej zabraknie i później ten kaszel. I drugie, to ostatnie o Juli. Fajna część, 5 :)
  • Majeczuunia 29.11.2015
    Miło budzić taką intrygę, hihi, chociaż wiesz, co się stanie :))) Dzięki, Karola :***
  • KarolaKorman 29.11.2015
    *do Łukasza
  • KarolaKorman 29.11.2015
    Wiem, ale i tak każdą część czytam z zaciekawieniem równie równym pierwszemu. Masło maślane wyszło, ale domyślasz się o co chodzi :)
  • Majeczuunia 29.11.2015
    Wiem dokładnie i jeszcze raz stokrotnie dziękuję :)))
  • Slugalegionu 02.12.2015
    Błędy oraz pseudo błędy:

    1) Gram w FNaF, chcesz się przyłączyć? ~ Uno, odmiana. Gram w szachy chińczyk, czy w chińczyka? No właśnie. FNaF-a. Po drugie... nie, tak nie można. ;_; Ja wiem, że to w sumie słaby horror, ale nie... trza być samotnym.
    2) Także(,) jeśli kiedyś mnie zabraknie... ~ Oby to nie był spoiler... (chcesz tego) Cicho bądź Nawias. (Będzie drama). *Parę linijek później* (I jak?) Cicho bądź.
    3) [...] kląc jak szewc! ~ podkreśla mi kląc.

    Jak zwykle jest ładnie. :) I tu mnie nie było (tak wiem, powinienem napisać to dawno temu).
  • Majeczuunia 02.12.2015
    Grał w tę grę dla beki XD
    A ja myślałam, że czytałeś! Dobra, siedze cicho, zobacztsz XD
    Witam z powrotem :*
  • Yūki 04.12.2015
    "Po tych słowach Maks porzucił próby namówienia mnie do wspólnej gry, nałożył słuchawki i znika." - Pomieszałaś czas przeszły z teraźniejszym :(

    "Wzruszam ramionami, jednak dźwięk kaszlu mamy, rozchodzący się po całym mieszkaniu, natarczywie dzwoni w mojej głowie i nie daje mi spać." - Zbędny przecinek przed "rozchodzący".

    "Jak znam życie, dziadek chcący porozmawiać z tatą dzwoni na moje konto." - Zbędny przecinek, "chcący" zmieniłabym na "chce", a przed "dzwoni" dałabym "więc".

    "- To wolisz uduszenie poduszką czy otrucie Domestosem?" - Padłam :D

    "To on dzisiaj łaził po całym mieszkaniu, rzucając czym popadnie i kląc jak szewc!" - klnąc

    Rozbraja mnie Twoje poczucie humoru :D
  • Amy 07.12.2015
    Dlaczego jesteś taka okrutna?! Czy chcesz skrzywdzić mamę Łukasza? Błagam, nie zrób z tego opowiadania totalnego wyciskacza bez, bo zwykłym to on i tak będzie. Jeszcze tylko dwa rozdziały do nadrobienia... Dam radę! :D
  • Amy 07.12.2015
    Aha, zapomniałam - biedna Stefa. Tak mi się jej szkoda zrobiło. Swoją drogą, dlaczego dałaś jej tak na imię? I... gdzie wzmianki o Paganinim? Dobra, nie czepiam się i idę dalej. ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania