Poprzednie częściDziewczyna Paganiniego-Prolog

Dziewczyna Paganiniego-Rozdział 6

ŁUKASZ

 

Siadam na łóżku Juli i przyglądam jej się przez chwilę. Jej długie blond włosy są rozsypane po poduszce, a ich właścicielka śpi kamiennym snem. Nie dziwię się. Parę godzin wcześniej zemdlała i uderzyła się w głowę. Kiedy odzyskała przytomność, bełkotała coś przez chwilę do telefonu, a potem walnęła w kimono i tyle się ją widziało. Wysyłam esemesa siostrze. Dzisiaj zostanę z Julą na noc. Jej macocha utknęła w korku w drodze powrotnej, a ojciec nie mógł wyjść wcześniej z pracy.

Nagle słyszę obok siebie stłumione stęki. Jula z trudem podnosi się do pozycji siedzącej i mruga leniwie oczyma. Jest potwornie rozczochrana, a ramiączko stanika zsuwa się z jej ramienia, ale dziewczyna nie zwraca na to uwagi. Rozgląda się po pomieszczeniu, jeszcze niewybudzona.

- Łukasz? - Bardziej stwierdza, niż pyta, kiedy mnie zauważa. - Coś się wcześniej stało, nie? Atak?

- Zemdlałaś po prostu - odpowiadam. Dziewczyna kiwa głową i wstaje powolnie z łóżka. Wsuwa stopy w kapcie i zmierza w stronę drzwi.

- Powinnaś leżeć. Może ci się coś stać - mówię, podnosząc się ostrożnie, by zaciągnąć ją z powrotem.

- Zamknij się. Nie jesteś walonym doktorkiem, żeby mi truć, co mam, a czego nie ma - odburkuje Jula w odpowiedzi. Z reguły tak się nie wyraża, ale kiedy jest wkurzona, klnie jak szewc.

- Powiedz chociaż, gdzie idziesz.

- Do kuchni, po herbatę.

- Możesz wziąć moją. Zaparzyłem, ale nie piłem.

- Dzięki.

Słyszę, jak we wspomnianym pomieszczeniu Jula obija o siebie kubki. Rozlega się dźwięk otwierania i zamykania szuflady, skrzypią drzwiczki kredensu. Stuk kładzenia czegoś na blacie. I odgłos tłuczonej porcelany.

Jak strzała biegnę (wychodzi mi to coraz lepiej, jednak ewentualne wywrotki nadal się zdarzają) do kuchni. Na kafelkach leży rozbita na kawałeczki cukierniczka, a w środku tego bałaganu siedzi Jula. Po jej bladej twarzy spływają ogromne łzy. Ociera je wierzchem dłoni, a drugą zbiera odłamki cukierniczki.

Pierwszy raz widzę jej łzy. Wiem, że Jula nie ma w życiu lekko. Sądzę, iż ma tysiące powodów, by codziennie płakać. Mimo tego ona zawsze je bagatelizuje. Walczy z łzami, ociera je, zamienia troski na radości. Jest silna, czy zwyczajnie nie chce wyjść na słabą?

W milczeniu klękam przy Juli. Dziewczyna nie przestaje płakać, nadal nie unosi głowy. Jej łzy przypominają spadające krople deszczu, te zimowe, których każdy nienawidzi.

- Dlaczego…? – pyta Jula złamanym szeptem dławionym głośnym szlochem. Teraz patrzy na mnie, a w jej oczach widać smutek, samotność, żal, ale również i złość. – Dlaczego to musiałam być ja?

- Ju…

- Dlaczego?! Tylko mnie może się coś takiego przytrafić! Jedynie taki słabeusz, jak ja, będzie płakać nad rozbitą cukierniczką, ale nie wtedy, kiedy płakać można! Udaję silną… Ludzie są głupi, bo mi wierzą, czy to moja wina, bo ich okłamuję? Wystarczy na mnie spojrzeć! Wcale silna nie jestem. Wmawiam sobie, że moje padaczki, anemie, wszystko inne mam gdzieś. Boję się stawić czoła własnym słabościom. Dlatego odpycham pomoc, której tak bardzo potrzebuję… Z mojej własnej winy nikt nie zauważa, jak bardzo jestem rozwalona. Choroby zrobiły ze mnie istny wrak. I jestem sama…

Nie zauważam, że w połowie jej monologu obejmuję Julę i ją przytulam. A ona, zamiast mnie spławić, wtula się w moją pierś i płacze dalej. Jej szlochy są wyrazem czystej rozpaczy, ich dźwięk rozrywa serce. Czuję, jak w moich własnych oczach zbierają się łzy. Mrugam ostro, by tylko je powstrzymać. Dni łez skończyły się dla mnie. Są inni, dla których trzeba być tarczą.

Jula zasypia po raz drugi tego dnia, tym razem w moich ramionach. Ciągle ciężko oddycha i pociąga nosem przez sen. Jej policzki lśnią łez, a rzęsy są posklejane. Jednak teraz wygląda spokojnie.

Jak gdyby ktoś dał jej pozwolenie na taki stan.

Po kilku nieudolnych próbach, spadaniu ze schodów i dwóch siniakach, udaje mi się donieść Julę do łóżka. Dziewczyna nie zwraca uwagi na wygodniejsze miejsce, śpi jak suseł. Mi również się powieki kleją, dlatego kładę się na chwilę obok niej.

Tej nocy zasypiam obok Juli. Nasze równe oddechy, ciała oddzielone zaledwie milimetrem. Tysiące sekretów, które tworzą z naszej relacji coś tak innego. Lśniącą gwiazdę pośród kraterów.

Mimo tego pozostaję ślepy na oczywiste.

 

Wybaczcie, że krótkie :'( Ale dobra, idę na kosza XD Pozdrówki! :*

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • kartonbezpudla 17.11.2015
    Istotnie krótkie. Nie czytałem poprzednich części, więc kwestię treści pozostawiam bez oceny. Pewnie nie była przeznaczona dla mnie!

    Natomiast chciałbym zrócić Twoją uwagę na sposób napisania powyższego. Powinnaś unikać w "nie-dialogach" pisania potocznym, podwórkowym językiem:

    "walnęła w kimono","Jak strzała biegnę ","Mrugam ostro"

    Tak może wypowiadać się ktos w tekście, ale ty jako narrator powinnaś starać się pisać poprawnie, ładnie :) Zresztą pewnie wiesz co mam na myśli.

    W oko wpadlo mi jeszcze kilka dziwnych zwrotów:
    odburkuje Jula w - odburknęła, przecież to nie pies burek, tylko osoba :)

    - Zamknij się. Nie jesteś walonym doktorkiem, żeby mi truć, co mam, a czego nie ma - najpier lekko zainteresował mnie "walony doktorek" - no nie wiem co to, ale później całe zdanie mnie połamało, chyba coś tu jest nie tak :0

    Stuk kładzenia czegoś na blacie. - chyba stukot, jakoś ten "stuk" mi jest obcy

    No i jakieś tam literówki:

    Jej policzki lśnią łez,

    Lśniącą gwiazdę pośród krater.

    Pewnie tego było więcej, ale nie mam ochoty robić za słownik, zwłaszcza, że mi też umykają znaczki.

    Za krótki był to fragment, aby pochylić się nad Twoim sposobem pisania, a ponieważ temat nie trafił do mnie , więc poszukam jakiegoś innego opowiadania aby zobaczyć jak piszesz. Wybacz, ale "tasiemce" od razu odpadają - lubię "standardowe" formy, może znajdę.
  • Slugalegionu 17.11.2015
    1) [...] co mam, a czego nie ma [...] ~ Nie wiem, czy to zamierzone czy nie, ale nie ma, a mam.
    2) Resztę tego, co zauważyłem, wypisał poprzednik.
    Według mnie kolokwialozmy w narracji 1-osobowej są okej, w końcu to myśli bohatera, więc też jakiś tam rodzaj wypowiedzi.
    A no i cukierniczka. :)
    I kosz: D Już Ty dobrze wiesz o czym teraz myślę. :D
  • Majeczuunia 17.11.2015
    Nie do końca, ale wysilę szare komórki xD Dzięki, Sakaluś :*
  • Slugalegionu 17.11.2015
    Majeczuunia, zrozumiesz moja droga. :) Zrozumiesz.
  • Angela 17.11.2015
    Po raz pierwszy nie uśmiechałam się czytając : ( 5
  • Majeczuunia 17.11.2015
    Przepraszam, że dziś tak nieoptymistycznie :'(
    Dziękuję za komentarz
  • KarolaKorman 17.11.2015
    Wzruszająca część. Czasem się tak nazbiera tego złego w człowieku, że najlepiej jest siąść i płakać, 5 dzisiaj smutne :(
  • Majeczuunia 17.11.2015
    Dziękuję za ocenę i komentarz.
    Prawda, czasami odsuwamy negatywne uczucia na drugi plan, jednak one nie znikają.
  • Lucinda 17.11.2015
    Wszystko już zostało napisane. Błędy ewentualne wypisane, część faktycznie smutna, ale przecież w końcu musi być lepiej:) Fajnie, że bohaterka miała obok siebie kogoś, przy kim mogła się wypłakać. 5.
  • Yūki 04.12.2015
    "- Zamknij się. Nie jesteś walonym doktorkiem, żeby mi truć, co mam, a czego nie ma" - chyba powinno być " a czego nie mam robić".

    "- Dlaczego…? – pyta Jula złamanym szeptem dławionym głośnym szlochem." - Pyta załamanym szeptem czy dławionym, głośnym szlochem, bo już nie wiem? ;-;

    "Jedynie taki słabeusz, jak ja" - Zbędny przecinek.

    "Jej szlochy są wyrazem czystej rozpaczy, ich dźwięk rozrywa serce." - Wydaje mi się, że powinno być "jej szloch", bo w danym momencie można szlochać jeden raz... szlochy by były, gdyby płakała dwa razy w różnych momentach, na przykład rano jeden szloch, wieczorem drugi... Nie wiem, czy dobrze wyjaśniłam ;-; Po prostu wydaje mi się, że szloch powinien być w liczbie pojedynczej ;-;

    "Jej policzki lśnią łez, a rzęsy są posklejane." - od łez

    "Lśniącą gwiazdę pośród krater." - Na pewno powinno być "krater"? ;-;

    Coraz ciekawiej się zapowiada :D :Chętnie lecę dalej ^^
  • Amy 06.12.2015
    policzki lśnią OD łez
    mi również =mnie również
    coś jeszcze było, ale już nie pamiętam.

    Szkoda mi się Juli zrobiło. Piękne zdania, piękne porównania. Ten rozdział chyba najbardziej mi się podobał. Oby takich więcej!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania