Dziewczyna Paganiniego-Rozdział 3
Ten rozdział dedykuję Efrii, w ramach przeprosin na mój wcześniejszy... hm, okres? Obiecuję, że spór uznaję za zażegnany i będę znowu upartą wiewiórką, pełną emocji i uparcie dążącą do bycia pisarką. Jeszcze raz przepraszam za moje "nastoletnie humory" * kłania się anime style*
JULIA
- Napady paraliżu, krwotoki, osłabienie, wypadanie włosów, problemy z niektórymi układami, w tym oddechowym, bóle głowy, utrata na wadze...
Lista się nie kończy, a ja z przerażeniem czytam na głos kolejne symptomy mojego koszmaru. Mniej więcej w połowie zamykam oczy i zatrzaskuję laptop. Dyszę ciężko i jestem pewna, że bicie mojego serca słychać aż na końcu korytarza. Trzęsę się, a po moich skroniach spływa zimny pot.
- Boję się - szepczę sama do siebie, rozglądając się po niebiesko-białej, szpitalnej scenerii. - Mimo tego... Będę walczyć.
Potrzebuję dłoni. Kogoś, kto bez obijania się, powie: " Przecież masz mnie. Nie przegrasz, póki ja tu jestem". Pragnę czegoś takiego. Czuję, że bez podpórki zapadnę się w ciemną, głęboką otchłań własnych słabości, iż będę chodzić boso po tłuczonym szkle. Nie chcę czegoś takiego.
*******
*******
Na liście wyników zajmuję ósme miejsce z dziesięciu. Przyznam szczerze, niezły wynik. Bywało o wiele gorzej. Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, iż dostałam taryfę ulgową. Wzdycham i z przytupem podchodzę do Stefy, Karola i Łukasza. Stefcia ochłonęła po naszej sprzeczce i jest gotowa wybaczyć mi moje chamstwa. Zresztą czasami na nią działa po prostu wiśniowy Tymbark i grzeczne przeprosiny.
Wychodzimy przez oszklone drzwi z hali. Słońce powoli schodzi na horyzont, ale bardzo niewidocznie. Powietrze pachnie latem, w oddali słychać cykady i świerszcze, a także śmiechy bawiących się dzieci. Absorbuję ten krajobraz całą duszą, składając prywatną przysięgę, bym w następnym roku znów stanęła w tym samym miejscu.
Po spacerze całą czwórką do przystanku tramwajowego, zostaję sam na sam z Łukaszem. Siadam na ławce i macham nogami. Nucę sobie pod nosem stare utwory skrzypcowe i tak się w tym zatracam, iż nawet nie zauważam, kiedy Łukasz się do mnie przysiada.
- Co śpiewasz?
- Takie tam. Kaprysy Skrzypcowe Paganiniego.
- Nie znam gościa.
- Smutne, bo był geniuszem.
Na twarzy Łukasza pojawia się coś jak cień uśmiechu, a przez kilka sekund jego oczy błyszczą. Zadziwia mnie ich kolor. Ciemny odcień niebieskiego, barwa nieba w trakcie burzy. Patrzą obojętnie zza okularów. Ciekawi mnie, co on na co dzień czuje. Smutek, żal, zagubienie, powagę? A może emocje, których nie opiszą żadne słowa?
Nagle przed oczami wirują mi jaskrawe mroczki. Zaczyna mi się kręcić w głowie, a po chwili moja świadomość gdzieś się ulatnia. Tracę kontakt ze wszystkimi, ze wszystkim i ze samą sobą.
Powoli otwieram powieki. Kiedy mój wzrok się wyostrza, zauważam, że opieram głowę na ramieniu Łukasza. Mrugam ostro, żeby się rozbudzić. Wtedy dociera do mnie prawda. Ekstra! Jula, genialnie! Kolejny się od ciebie odwróci, bo coś z tobą nie tak.
- To dlatego ci się tak ręce trzęsły - stwierdza Łukasz i jak gdyby nigdy nic wyjmuje książkę z plecaka.
- Ta bezpośredniość jest nie na miejscu! - wydzieram się, trącając lewe kolano Łukasza swoim. Miało wyjść mocno, ale on ani drgnął. Także jego noga jest dziwnie twarda...
- Mam padaczkę - mówię, tym samym przełamując barierę między nami na stałe. - Odkąd skończyłam cztery miesiące.
- Domyśliłem się.
- I nic o mnie nie myślisz? W sensie... Że jestem dziwna?
- A ja nie mam nogi. Piątka, jesteśmy kwita - rzuca Łukasz, podwijając nogawkę spodni. Pod nią widnieje czarna proteza.
- Ja pierdzielę - dukam nieśmiało, wlepiając wzrok w zastępczą nogę.
- Mówisz o swojej padaczce ludziom?
- Staram się tego unikać. A ty o protezie?
- Tak samo.
Zapada cisza. Jednak bynajmniej nie jest to puste milczenie, tylko wyrażająca tysiąc uczuć wyciszona melodia. Śmieszne porównanie? Z jakiegoś powodu, inne nie przychodzi mi do głowy.
- Czyli jesteśmy na siebie skazani?
- Nie pozwolę na to.
Gratulacje, zdobyłaś nowego przyjaciela! Takie odnoszę wrażenie. Jak będzie? Nie mam pojęcia. Łukasz stanie się mi równie bliski jak Stefa czy Karol?
Czy może będzie to coś zupełnie innego?
Komentarze (16)
p.s. nie masz za co przepraszać przecież
,,Tracę kontakt ze wszystkimi, ze wszystkim i ze samą sobą" - powinno być ,,z samą sobą". 5:)
"Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, iż dostałam taryfę ulgową." - Znowu "iż"... staraj się unikać tego słowa... nie żeby coś, ale rzadko widuję je w książkach, częściej widzę "że" ;-;
"- To dlatego ci się tak ręcę trzęsły - stwierdza Łukasz i jak gdyby nigdy nic wyjmuje książkę z plecaka." - ręce
"Z jakiegoś powodu, inne nie przychodzi mi do głowy." - Zbędny przecinek.
Szkoda, że rozdziały są takie krótkie :(
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania