Poprzednie częściDziewczyna Paganiniego-Prolog

Dziewczyna Paganiniego-Rozdział 10

Ja pierkwaczę, już dziesięć rozdziałów za nami! Matko sałatko, jak to szybko leci! No i... Mogłam znowu się spotkać z moimi bohaterami, którzy są w pewnym sensie jak moje dzieci. Chcę, żeby były szczęśliwe, nie, ale cóż, miłym zawsze być nie można XD Dobra, koniec mojego smętolenia i zapraszam na kolejny rozdział, następną część perypetii Juli, Łukasza, Stefy i Karola!

 

ŁUKASZ

 

- Jesteś pewien, że sobie poradzisz? - pyta zatroskana Jula w drodze na wyścig. Popija soczek z kartonika, a po zadaniu tego pytania siorbie głośno.

- Powinno być spoko - oznajmiam, chociaż trzęsę portkami ze strachu.

- A jak coś pójdzie nie tak? Na pewno coś pójdzie nie tak! A co będzie, jak się wywalisz? To będzie moja wina...

- O czym ty gadasz?

- Bo to ja cię zmusiłam do ponownego biegania!

- Nie będzie twoja wina, tylko moja, bo się zgodziłem.

Odwracam się i obrzucam wzrokiem pozostałych. Karol pokazuje mi uniesiony kciuk, Panda unosi dwa palce w znaku "V", a Magda po prostu mnie zapewnia, że będzie dobrze.

Na marginesie, Magda to dziewczyna, którą spotkaliśmy w ośrodku. Przyjechała z rodzicami, dziadkami, wujkami, ciociami i toną dorosłych kuzynów, więc z racji braku towarzystwa ze swojej grupy wiekowej, przyczepiła się do nas. Niesamowicie dobrze dogaduje się z Karolem, umieją godziny przegadać o farbie do włosów i klockach Lego (dziwne dzieci).

 

Kiedy docieramy na stadion, Magda, Karol i Panda idą zająć miejsce na trybunach, a Jula idzie ze mną do przebieralni jako moja trenerka. Gdy już jestem odziany od stóp do głów w sprzęt biegacza, ze zdenerwowania wypijam trzy butelki Powerade'a.

- Sikać będziesz potem - stwierdza Jula, nonszalancko wcinając Pawełka.

- I tak sikam. Ze strachu. Boże... Ja umrę! Autentycznie padnę tam trupem.

Na te słowa Jula chwyta mnie za włosy i kieruje moją twarz ku swojej, tak, żebym patrzył jej w oczy.

- Słuchaj. Nie po to żeśmy trenowali, nie po to trudziliśmy się, nie po to ponabijaliśmy sobie tyle siniaków, żebyś teraz "umarł" na środku trasy. Dlatego się zrelaksuj, Łukasz, bo będzie spoko. Nie musisz wygrywać. Ba, możesz być ostatni, kabaczki mnie to! Jedyne, co mi musisz obiecać, to to, że ukończysz trasę. Początki, końce, środki - to wszystko jest trudne. Jednak jednej rzeczy nie można zrobić, a to poddania się. Wiem to z własnego doświadczenia. Dlatego z całą kulturą proszę cię, żebyś dotrwał do końca. Chociaż dzisiaj.

Jula mówi to z taką niepodobną do niej powagą, że aż zapominam języka w gębie. Nagle ciszę przerywa głośny, babski pisk:

- Łukaś!

Drobna, wysoka dziewczyna podbiega do mnie w podskokach i zarzuca mi ręce na szyję.

- Alula?

Moja stara przyjaciółka i rywalka, Alicja Mirowska, odsuwa się ode mnie i posyła szelmowski uśmieszek. Kiedyś byliśmy naprawdę blisko, ale po wypadku straciliśmy kontakt. Od tego czasu widziałem ją tylko raz. Powiedziała mi wtedy: "Cześć, Łukaś! Ale masz zajebiste nogi, ups, znaczy, nogę!" i odbiegła.

A teraz najzwyczajniej w świecie podchodzi do mnie i się przytula, jak gdyby nigdy nic.

- Przedstawisz mnie swojej dziewczynie? - pyta z kilogramem cukru w głosie. Zajmuje mi kilka dobrych sekund, żeby się skapnąć, że chodzi jej o Julę.

- Ja z tym kmiotem? Spadówka. Ale skoro przedstawić, to jasne. Julia jestem - mówi spokojnie dziewczyna, zwijając papierek od Pawełka w kulkę. Wrzuca go do kosza z taką gracją, że sam Marcin Gortat by pozazdrościł, po czym wyciąga rękę do Alki, aby ta ją uścisnęła.

- Alicja. Pawełki szkodzą figurze - stwierdza Alka, niechętnie witając się z Julą. Natomiast do mnie zwraca się z promiennym uśmiechem. - To co, Łukaś? Powróciłeś na stadion?

- Na... Na to wygląda.

- To super. Mam nadzieję, że znów będziesz zostawiać mnie w tyle, jak kiedyś.

Po tym słowach Alka odbiega z powrotem do damskiej przebieralni. Zaraz po tym rozlega się komunikat, że uczestnicy muszą już czekać przy wejściu na bieżnię. Zżerają mnie nerwy i na dobór złego mam tylko protezę do towarzystwa, bo Jula poszła na górę dołączyć do reszty. Biorę kilka głębokich oddechów i przeczesuję włosy palcami.

- Dajemy czadu, Zbycho.

 

Kiedy pokazuję swoją twarz publiczności, najpierw nastaje niezręczna cisza, a następnie rozpoczynają się rozemocjonowane szepty. Co ja się im dziwię? Łukasz Obara, młodociany mistrz Polski w biegach, ten, który tak niespodziewanie zniknął z bieżni. A teraz triumfalny powrót, pobiegnie na wyścigu na trzysta metrów, u boku swoich eks-rywali. Co mają zrobić ci ludzie w tej sytuacji? Chyba nie powitają mnie tortem i imprezą?

Trybuny nie są strasznie wysokie, więc od razu zauważam moją paczkę. Zresztą i tak się wyróżniają z powodu kiecki Juli i włosów Magdy. Każdy z nich dopinguje mnie na swój własny sposób. Magda macha i krzyczy, Panda ciągle coś doradza, a Karol praktycznie zamienia się w cheerleaderkę. Tylko Jula dosłownie siedzi na swoim miejscu. Nic nie robi, tylko chowa twarz w dłoniach. Modli się?

- Patrz na mnie! Nie po to się starałem, żebyś na mnie nie patrzyła! - mówię na głos, jednak nikt nie zwraca na moje słowa uwagi. Teraz wszyscy oczekują sygnału na start.

Niecierpliwą ciszą przerywa strzał z pistoletu. Grupa biegaczy rusza naprzód. Teraz zaczynam odczuwać prawdziwe efekty treningu.

Wiatr we włosach. Pot spływający po skroniach. Otaczający cię hałas zablokowany przez niewidoczną ścianę. Napełniający cię głód na wygraną. Szczypta niezbędnej rywalizacji pochodząca z głębi serca. Kiedy byłem mały, po prostu biegałem. Guzik mnie obchodziły wszystkie emocje, przekazania, znaczenia. Teraz wszystko rozumiem. Szczerze powróciłem.

I wtedy zdaję sobie sprawę, że leżę na ziemi.

Rozglądam się, ale wszystko dookoła mnie jest rozmazane. Okulary mi spadły. Po omacku je znajduję i wkładam na nos. Okej, jedno odhaczone. Możemy biec dalej.

Niespodzianka! Nie możemy. Dociera do mnie, że moja lewa noga jest dziwnie lekka. Kiedy sprawdzam jej stan, przeklinam pod nosem. Sztuczna połowa mojej kończyny się odczepiła. Wcześniej przez nerwy musiałem coś sknocić. Dlatego się wywaliłem.

Na twarzach widowni maluje się częściowo strach, częściowo zmieszanie. Przecież ja jestem legendą. Ta legenda, ten Łukasz Obara przenigdy się nie wywalił. Zepsułem sobie reputację.

Zerkam na moich przyjaciół. Karol jest blady, Magdzie jedna dłoń zawisła w powietrzu, a Panda ma usta ułożone w równiutkie "o". Jula zaś siedzi z kamienną twarzą i... płacze.

Ona, zawsze taka silna. Ta, która ociera łzy, nigdy nie płacze. Ta, która tylko raz odważyła się pokazać słabości przy mnie. Teraz siedzi i płacze.

"Jedyne, co mi musisz obiecać, to to, że ukończysz trasę".

- Zobaczysz... Jeszcze...

Na wpół czołgając się, na wpół skacząc niczym podpity kangur, wyciągam rękę po protezę i ją przyczepiam. Chwiejnie wstaję, po czym truchcikiem dobiegam do mety.

Oczywiście przegrywam. Ale co z tego? Ważne, że się nie poddałem, co nie?

Spoglądam na Julę. Jej policzki nadal są mokre od łez, ale teraz dziewczyna się śmieje. I dobrze. Kiedyś spojrzy na mnie, kiedy będę stał na najwyższym stopniu podium. Spojrzę jej w oczy i nie zobaczę w nich najmniejszej łzy.

 

Po wyścigu siedzę na ławce przed przebieralnią i wycieram sobie włosy ręcznikiem. Zwala się do mnie cała ekipa, o dziwo, bez Juli. Rzucają we mnie paczką żelków i oznajmiają, że dzisiaj robimy balangę z okazji mojej pseudo-wygranej.

- Gdzie Jula? - zagaduję, zanim otworzę żelki. Zebrani wymieniają zmartwione spojrzenia.

- Jula zasłabła na schodach. Zanieśliśmy ją do higienistki.

W następnej chwili zdaję sobie sprawę, że biegnę, szybciej, niż kiedykolwiek na wyścigu. Teraz coś mnie pcha. Jakaś dziwna, nieznana emocja.

"Osz, Łukasz, zakochałeś się!"

Na to wygląda. Zakochałem się w Juli. Tylko że... Czy kiedykolwiek coś z nas wyjdzie? Prędzej zdobędę Mount Everest albo zamieszkam na Neptunie i ożenię się z kosmitką. Albo z Anną Kareniną.

Wchodzę do gabinetu higienistki i zamieram. Jula siedzi na łóżku, przykryta cienkim, białym prześcieradłem. Zamiast swojej niebieskiej, hipsterskiej sukienki we wzorki ma na sobie zwyczajną bawełnianą koszulę nocną. Jej włosy są ściągnięte w kucyk i dopiero teraz zauważam, że są bledsze i cieńsze, niż kiedyś.

- O, cześć, Łukasz! - woła Jula, zauważywszy mnie. Macha mi, a na jej dłoni, w okolicach żyły, widnieje opatrunek. Do dziewczyny podchodzi pielęgniarka.

- Chciałabyś wypłukać usta?

- Bardzo proszę.

Jula nabiera wody w usta, płucze i wypluwa ją do małej umywaleczki. W jej splunięciu widać resztki krwi.

Czemu wcześniej nigdy o tym nie wspomniałaś? Wiem, że masz padaczkę. Wiem, że od dziecka byłaś słaba i anemiczna. Ale o czymś takim...

To nic poważnego, co nie? Wyzdrowiejesz, prawda? Jesteś wojownikiem. Nie poddasz się. Jeszcze nie twój czas.

- Co się stało?

- A tam, takie. Poślizgnęłam się na schodach, jeb w łeb, tamci panika, walą do higienistki, a higienistka ich wywaliła.

Proszę państwa, wytłumaczenie a la Julia Amoniec.

- Pamiętasz?

- Co?

- Jak zapytałem cię, czemu grasz na skrzypcach tak, jak ci się podoba, a nie tak, jak został skomponowany kawałek, to odpowiedziałaś, że nie wiesz, ile jeszcze czasu masz przed sobą i że tak naprawdę to nikt tego do końca nie wie. I teraz moje pytanie: ile my jeszcze czasu mamy przed sobą m y?

To pytanie ma być retoryczne, jednak nie pozostaje bez odpowiedzi.

- Dużo. Patrz. Wiesz o moim dziwactwie. Mieszkamy praktycznie koło siebie. We wrześniu idziesz do tego samego gimnazjum co ja i Stefa i Karol. I to od ciebie będę wyłudzać na Pawełki, jak mi hajsu zabraknie. I to ty będziesz słuchać, jak gram. I to ja będę dalej cię trenować. I to my będziemy dalej wracać razem do domu, tą naszą drogą, która idzie obok Biedronki. I to jedno z nas będzie obok drugiego, gdy nie będziemy mogli powstrzymać łez. Dlatego... - Jula styka koniuszki naszych palców, po czym prostuje nasze dłonie do pionu. Patrzy mi w oczy, a jej tęczówki przypominają do złudzenia gwiazdy, odbijające się od jej bladej twarzy. - Nie opuszczę cię jeszcze przez długi czas, Obara.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Slugalegionu 06.12.2015
    Uno, o 3 w nocy się śpi, dziewczyno...

    Tylko Jula dosłownie siedzi na saoim miejscu. Nic nie robi, tylko chiwa twarz w dłoniach. ~ Właśnie dlatego się śpi. :)

    Oczywiście przegrywam. ~ Wyjdź. A potem wejdź znowu po to, by wyjść raz jeszcze. W bieganiu wygrywasz, jak dobiegniesz do mety. I to nawet poza czasem. To nie kosz.

    A poza tym dobrze. Przez Ciebie muszę spadać na bieg bez kawy... Oby ten mikołajkowy był tego warty.
  • Majeczuunia 06.12.2015
    Przepraszam ;-; *daje wirtualną kawę* I dziękuję za dodatkowy prezent w postaci komentarza! Już poprawiam literówki XD
    I... Stary, dla mnie to było "dopiero trzecia"! Ja jestem otaku, umiem do piątej pociągnąć! :P
  • Slugalegionu 06.12.2015
    *Wypija duszkiem*.
    Ach... kofeina... :) Otaku, nie otaku, nie dawaj wtedy tekstów, bo literówki. :v I dziękuję za kawę. :)
  • Lucinda 06.12.2015
    Świetny tekst. Ciekawe jest, że nawet w takich... smutnych? chwilach. No, na przykład, kiedy Julia trafia do higienistki, jej wypowiedzi i usposobienie do innych wciąż pozostaje pozytywne, a to wyjaśnienie "a la Julia Amoniec" było wręcz genialne:)
    ,,ile my jeszcze czasu mamy przed sobą m y?" - bez pierwszego ,,my";
    ,,tego samego gimnazjum co ja i Stefa (przecinek) i Karol" - jeśli spójnik się powtarza, to przed każdym kolejnym powtórzonym stawia się przecinek;
    ,,I to by będziesz słuchać" - ,,ty będziesz słuchać". 5:)
  • Amy 07.12.2015
    Oni są w podstawówce?! Jesteś pewna, że nie pomyliłaś szkół? :D
  • Majeczuunia 07.12.2015
    Nie. Tu to nieklarownie przedstawiłam, ale oni są w pierwszej gimnazjum, idą do drugiej, a że Łukasz dopiero się przeprowadził, to idzie do tej szkoły, co oni. Przepraszam za wątpliwości XD
  • Amy 07.12.2015
    Ooo! Już mi lepiej. :D

    Przepraszam wszystkich z podstawówki.
  • KarolaKorman 07.12.2015
    Ja jak zawsze coś głupiego musiałam zrobić.Najpierw przeczytałam 11, a teraz 10, ale co tam, poukładam to w spójną całość :)
    Julka jest po prostu zajebista, świetna końcówka, 5 :)
  • Majeczuunia 07.12.2015
    Dzięki, Karolciu, że tak polubiłaś moją bohaterkę :*
  • Yūki 08.12.2015
    "Kiedy docieramy na stadion, Magda, Karol i Panda idą zająć miejsce na trybunach, a Jula idzie ze mną do przebieralni, jako moja trenerka." - Bez przecinka przed "jako".

    "umarł" - Zamiast używać nawiasu, napisałabym "u m a r ł".

    "Jednak jednej rzeczy nie można zrobić, a to poddania się." - "a to" jakoś mi tutaj nie pasuje :( Prędzej napisałabym "Jednak jednej rzeczy nie można zrobić - poddać się." lub coś takiego, ale to tylko moje zdanie.

    "- Łukaś!!!" - Jeden wykrzyknik, użycie więcej niż jednego jest błędem.

    "A teraz najzwyczajniej w świecie podchodzi do mnie i się przytula, jak gdyby nigdy nic." - Bez "się" i bez przecinka.

    " Mam nadzieję, że znów będziesz zostawiać mnie w tyle, jak kiedyś." - Bez przecinka.

    "Po tym słowach Alka odbiega z powrotem do damskiej przebieralni." - tych

    "Ona, zawsze taka silna." - To zdanie nie brzmi dobrze :(

    "Chwiejnie wstaję po czym truchcikiem dobiegam do mety." - Przecinek przed "po".

    "Jej policzki nadal są mokre od łez, ale teraz dziewczyna się śmieje." - Bez "dziewczyna". Waham się, czy nie lepiej by było wyrzucić też "teraz", ale nie wiem :(

    "Zwala się do mnie cała ekipa, o dziwo, bez Juli." - "o dziwo" oddzieliłabym od reszty myślnikami.

    "Jakaś dziwna, nieznana emocja." - Lepiej by brzmiało "Jakieś dziwne, nieznane uczucie".

    "We wrześniu idziesz do tego samego gimnazjum co ja i Stefa i Karol." - Pierwsze "i"zastąpiłabym przecinkiem.

    "I to by będziesz słuchać, jak gram." - ty

    "I to my będziemy dalej wracać razem do domu, tą naszą drogą, która idzie obok Biedronki." - "którą idzie się do Biedronki".

    "Patrzy mi w oczy, a one przypominają do złudzenia gwiazdy, odbijające się od jej bladej twarzy." - Nie rozumiem tego zdania... Wynika z niego, że oczy bohatera przypominają gwiazdy, a ich blask odbija się od twarzy Julii... NA pewno miało tak być?

    Rozdział mi się podoba. W końcu Łukasz domyślił się, co czuje do Julii! Na to czekałam! Teraz poczekać na ich wyznanie miłosne i - miejmy nadzieję - happy end! :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania