Pokaż listęUkryj listę

Nigdy więcej - Rozdział 4 część 1

Patrzyłem jak idzie w moją stronę nie mogąc się ruszyć. Serce waliło mi w piersi jak oszalałe. Widziałem ją pierwszy raz od dwóch tygodni i to w takim wydaniu. Czerwona, dopasowana sukienka idealnie prezentowała wszystkie atuty jej figury. Rozpuszczone, długie, kruczoczarne włosy dodawały jej uroku, a szpilki… Wyglądała obłędnie. Nie wiedziałem, na którą część jej ciała mam patrzeć. Sunąłem wzrokiem po jej nogach w górę, zatrzymując się na chwilę na dekolcie, a potem na czerwonych ustach, by w końcu spojrzeć jej w oczy, bo była już tylko dwa kroki przede mną.

– Siema, K. – Powiedziała tym swoim wiecznie zachrypniętym głosem.

– Siema, F. – Wykrztusiłem w końcu. – Wyglądasz… inaczej.

– To ma być komplement? – Prychnęła.

– Ładny makijaż. – Rzuciłem szybko robiąc z siebie jeszcze większego błazna.

– No, już lepiej. – Uśmiechnęła się, więc spojrzałem na jej usta i to był błąd.

Wpadłem pułapkę, bo nie mogłem oderwać od nich wzroku. Musiała je pomalować akurat czerwoną szminką? Zacząłem się zastanawiać, jakby to było czuć je na moich ustach albo na moim… STOP! Moje myśli podążały w zdecydowanie złym kierunku, a moje ciało od razu na nie reagowało. Z trudem zmusiłem się, żeby spojrzeć jej w oczy, ale nie było wcale lepiej, bo jej tęczówki przybrały ten piękny, ciepły odcień brązu, który tak lubię. Patrzyła na mnie w taki sposób, że zrobiło mi się gorąco.

– Do twarzy ci z tymi rumieńcami. – Zamruczała.

– Co? Ja wcale nie…

– F! – Usłyszałem męski głos gdzieś zza moich pleców.

Wychyliła się, żeby zobaczyć kto to, a potem na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

– Cześć, chłopaki! – Krzyknęła machając, a ja odwróciłem się podążając za nią wzrokiem.

Podeszło do nas dwóch identycznych facetów, tak na oko w moim wieku. Jasnobrązowe włosy wpadające miejscami w złoto i dwukolorowe oczy. Jedno brązowe, a drugie niebieskie. Nie mieli masek, więc pewnie byli zwykłymi agentami. F przytuliła najpierw jednego, a potem drugiego. Patrzyłem na to w szoku. Nigdy nie widziałem, żeby była dla kogoś miła, a co dopiero kogoś przytuliła. Co tu się dzieje?

– Łał, wyglądasz szałowo, F. – Powiedział jeden z bliźniaków.

– Jak zawsze, z resztą. – Dodał drugi.

– Też się cieszę, że was widzę. – Odparła F. – Znacie K? – Zapytała i ich spojrzenia spoczęły na mnie.

– Nie osobiście. Jestem Blane – wyciągnął do mnie dłoń, a ja ją uścisnąłem.

– Shane. – Uścisnąłem dłoń drugiego bliźniaka.

– To dla nas zaszczyt móc cię poznać, K. – Powiedział Blane.

– Nie przesadzaj, aż tak sławny nie jestem – odpowiedziałem. – Czy jestem?

– Jesteś. A teraz jak współpracujecie z F, to co chwilę o was głośno. – Odparł z uśmiechem Shane przenosząc wzrok na F.

– Nie wiedziałem. – Przyznałem zdziwiony, chociaż nie wiem czym.

– Zatańczymy, F? – Zapytał Shane wyciągając do niej dłoń.

– Jasne. – Uśmiechnęła się i wepchała mi swoją dziwną, małą torebkę. – Trzymaj, K.

– Ale co ja mam z tym zrobić? – Spytałem, ale ona już podała bliźniakowi dłoń i wyszli na parkiet.

– Jest dzisiaj w wyjątkowo dobrym humorze. – Powiedział Blane podążając wzrokiem za F, więc zrobiłem to samo.

– To cisza przed burzą. – Odparłem.

– Tak sądzisz? A może cieszy się, że wróciła do pracy?

– Wszyscy wiedzą, że była na zwolnieniu, co? Za spokojnie było?

– To też – roześmiał się. – Wszyscy też wiedzą, że udało ci się spacyfikować nieposkromioną F i zaciągnąć do skrzydła szpitalnego. Szacun, K.

– Nawet mi o tym nie przypominaj.

Szukałem wzrokiem F, bo gdzieś mi zniknęła, a kiedy w końcu ją zlokalizowałem, zamarłem. Tańczyła z Shanem, ale patrzyłem tylko na nią. Boże, jak ona się ruszała. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Obserwowałem ją z zapartym tchem, coraz bardziej chcąc być na miejscu bliźniaka.

– Nie pożeraj jej tak wzrokiem, K. – Zaśmiał się Blane.

– Słucham? – Z trudem przeniosłem na niego wzrok.

– Pierwszy raz ją widzisz w takiej wersji, co?

– A ty nie?

– To nie nasza pierwsza wspólna impreza. Poza tym, kiedyś współpracowaliśmy dość często, więc poznaliśmy ją trochę bliżej. Nie jest taką zimną suką, za jaką wszyscy ją biorą.

– Zdążyłem zauważyć. Więc zimna suka to maska?

– I tak, i nie. Wydaje mi się, że ktoś ją kiedyś bardzo skrzywdził i teraz nie dopuszcza do siebie nikogo.

– Jakoś… ciężko to sobie wyobrazić.

– No nie? Ale może tobie się uda poznać prawdziwą F.

– Czemu akurat mnie?

– Ufa ci na tyle, że zostawiła swoją torebkę pod twoją opieką. No i jesteś na dobrej drodze do okiełznania jej.

– Tak myślisz?

Odszukałem wzrokiem F zastanawiając się nad słowami Blane’a. Mógł mieć rację. Przecież już raz mi przemknęła przez głowę taka myśl. Cieszyłem się, że mi ufała, bo w końcu zaufanie między partnerami to podstawa. Moje zadowolenie prysło jak mydlana bańka, gdy zobaczyłem jak F obdarowuje Shane’a uwodzicielskimi spojrzeniami i uśmiecha się do niego w taki sposób, że… Poczułem jak ogarnia mnie złość. Nie powinna była tak na niego patrzeć i tak się uśmiechać, bo… no właśnie, bo co? Bo to powinno być zarezerwowane dla mnie? Czy ja byłem… zazdrosny? Nagle zobaczyłem jak Shane przyciąga F do siebie. Podniosła nogę do jego biodra, a on położył dłoń na jej udzie pozwalając jej odchylić się do tyłu i prawie zamieść włosami podłogę. Wyprostowała się i była tak blisko niego, aż zacisnąłem mocniej palce na jej głupiej torebce. Shane zaczął sunąć dłonią po jej udzie, a ona… nie reagowała. Musiałem wyjść, bo obawiałem się, że zaraz zrobię coś wbrew zdrowemu rozsądkowi.

– Muszę się przewietrzyć. – Rzuciłem do zdziwionego Blane’a i ruszyłem w stronę balkonu zanim zdążył coś odpowiedzieć.

Kwatera główna Międzygwiezdnej Agencji Ochrony była zawieszona w przestrzeni kosmicznej na przypominających latające wyspy ogromnych pozostałościach kamienistej planety, która przestała istnieć prawdopodobnie przez wybuch supernowej. Wszystkie części były połączone zarówno między sobą, jak i gigantycznym dokiem dla różnego rodzaju statków. Każdy budynek pełnił inną rolę i zadziwiał swoją wielkością. Mieliśmy tu laboratoria, szpital nazywany zwykle skrzydłem szpitalnym, więzienie, hangary do naprawy statków, sale do zebrań i imprez jak ta oraz sale treningowe wyposażone w najnowszą technologię. W budynku głównym znajdowało się szefostwo, strefa komfortu z restauracjami i kawiarniami, magazyn broni oraz biura. Wszystko to otoczone było czymś w rodzaju bańki mydlanej, tyle że statki kosmiczne mogły przez nią przelatywać jak przez mgiełkę nie powodując jej uszkodzenia. Dzięki tej bańce można było normalnie oddychać, nie zawracając sobie głowy zakładaniem masek z tlenem. Przy budynkach stworzone zostały różnej wielkości ogrody służące jako dodatkowe, zewnętrzne przejścia między budynkami. Pełniły też rolę dekoracyjną, by móc nacieszyć oko czymś innym niż przestrzeń kosmiczna. Wprawdzie widok był niesamowity, bo mgławica Oriona była na tyle blisko, że kiedy się na nią patrzyło, aż zapierało dech. Do tego dochodziło mnóstwo gwiazd, jedne mniejsze, drugie większe w zależności w jakiej odległości się znajdowały.

Stojąc na balkonie oparłem się o barierkę i wbiłem wzrok w ogrody. Starałem się nie myśleć o F i o tym, dlaczego pozwoliła się tak dotykać. Chciałem ochłonąć, ale na samą myśl, że ona mogłaby z nim z własnej nieprzymuszonej woli… szlag mnie trafiał.

Nawet nie zauważyłem, że obok mnie stanęła, dopóki nie rzuciła szpilek pod moje nogi. Spojrzałem na nią zaskoczony. Przyszła, bo widziała, że wyszedłem? Czy dlatego, że już skończyła się bawić jednym z bliźniaków? Zacisnąłem szczękę i odwróciłem wzrok bez słowa.

– Co ci jest? – Zapytała świdrując mnie wzrokiem, ale uparcie gapiłem się na jakieś krzaki.

– Nic.

– Właśnie widzę.

– Skończyłaś już flirtować z bliźniakiem? – Wbiłem w nią wzrok nie kontrolując tego, co mówię.

– Słucham? Ja tylko z nim tańczyłam. – Zmrużyła oczy, a potem się uśmiechnęła. – Jesteś zły.

– Tańczyłaś? Więc obmacywanie nazywasz tańcem? – Prychnąłem patrząc w te dwie czarne perły.

– Nie, ty nie jesteś zły. K tylko mi nie mów, że jesteś… zazdrosny? – Zdziwiła się.

– Zwariowałaś. – Odwróciłem wzrok.

– Ty jesteś zazdrosny. – Roześmiała się. – Gorzej ci, K?

– Skończ już. Idź lepiej zajmij się swoim bliźniakiem.

– O co ci chodzi? Przecież ci się nie podobam. Nie masz prawa…

– Nigdy tego nie powiedziałem. – Przerwałem jej, zanim zdążyłem się ugryźć w język.

Co ja wyprawiam? Nie powinniśmy rozmawiać na taki temat i to w miejscu publicznym, gdzie ktoś może nas usłyszeć. Ale dlaczego z góry założyła, że mi się nie podoba? Nie wygląda na kogoś, kto ma niską samoocenę. Wręcz przeciwnie. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jest atrakcyjna i wie, co zrobić, żeby dostać to, czego chce.

– Co takiego?

– Słyszałaś. – Dalej na nią nie patrzyłem, ale czułem na sobie jej spojrzenie.

– F? Zatańczysz ze mną? – Usłyszałem głos któregoś z bliźniaków.

– Nie widzisz, że rozmawiam ze swoim partnerem? – Warknęła, a ja zaskoczony spojrzałem na zmieszanego Shane’a.

Nie chciałem oglądać jego gęby, bo od razu skoczyło mi ciśnienie. Ciągle miałem w głowie jak ją dotyka.

– Przepraszam, że przeszkodziłem. – Powiedział zerkając na mnie. – Mogę prosić o jeden taniec?

– Miałeś już swój jeden taniec, Shane. A teraz spierdalaj w podskokach.

– F, no nie da… – zaczął, ale mu przerwałem, bo moja cierpliwość się skończyła.

– Jesteś głuchy czy upośledzony? Odmówiła ci. – Warknąłem gromiąc go spojrzeniem. – Mam ci to przeliterować?

Zatkało go. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie pomieszane z przerażeniem. I dobrze, powinien się bać, bo nie dorastał nam do pięt. Kątem oka widziałem, że F na mnie patrzy, ale nie spuściłem wzroku z tego pajaca. Po chwili zjawił się jego brat i szybko ocenił sytuację.

– Odpuść, Shane – powiedział Blane łapiąc go za łokieć. – Wycofaj się zanim K obije ci mordę, a F wbije szpile w jaja.

Shane stał w miejscu nie chcąc się ruszyć wbijając wzrok w F, która go totalnie zlewała. W końcu jednak pozwolił bratu pociągnąć się w kierunku sali.

– Nie musiałeś. – Mruknęła F, więc na nią spojrzałem.

Miała dziwny wyraz twarzy. Jakby walczyła sama ze sobą. Z jednej strony chciała na mnie naskoczyć, bo przecież poradziłaby sobie sama, ale z drugiej…

– Możliwe. – Odparłem i już chciałem się odwrócić w stronę ogrodów, ale złapała mnie za krawat.

Była zdecydowanie za blisko i tak na mnie patrzyła, że cała złość natychmiast wyparowała. Było mi gorąco, ale z zupełnie innego powodu. Serce znowu oszalało.

– Zatańcz ze mną. – Wymruczała, a ja automatycznie spojrzałem na jej czerwone usta.

Jak mógłbym jej odmówić? W tamtej chwili zrobiłbym wszystko, o co by mnie poprosiła. Co ona ze mną robiła? Było mi tylko trochę głupio, bo to ode mnie powinna wyjść ta propozycja. Pociągnęła mnie za krawat, więc ruszyłem za nią jak posłuszny piesek. Nawet nie zarejestrowałem, kiedy założyła z powrotem szpilki. Wróciliśmy na salę i wmieszaliśmy się w tłum. Kiedy zaczęliśmy tańczyć, wszystko dookoła mogłoby się palić i walić, a mi wcale by to nie przeszkadzało. Pierwszy raz od dawna naprawdę dobrze się bawiłem tańcząc z kobietą. Nawet się uśmiechnąłem, bo widziałem, że ona bawiła się równie dobrze. Na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, a potem uśmiech, który tak lubię. Przyciągnąłem ją do siebie, a ona położyła swoją dłoń na moim ramieniu, bo drugą nadal trzymałem w swojej. Przylgnęła do mnie, aż za bardzo. Jej twarz była stanowczo za blisko mojej, a zbliżała się jeszcze bardziej.

– Uśmiechaj się częściej. – Zamruczała mi do ucha i oddalając się musnęła swoim policzkiem mój.

Myślałem, że serce wyskoczy mi z piersi, kiedy do tego rzuciła mi uwodzicielskie spojrzenie. Zacząłem coraz częściej zerkać na jej usta. Z każdą chwilą coraz bardziej chciałem ją pocałować. Chyba to zauważyła, bo przygryzła dolną wargę patrząc na mnie w taki sposób, że zmiękły mi kolana. Czy ona robiła to specjalnie? Dlaczego musiała doprowadzać moje ciało do takiego stanu? Dlaczego musiała być taka pociągająca i seksowna? Było mi gorąco, bo moja wyobraźnia podsuwała mi obrazy, których nie chciałem widzieć, a przynajmniej nie w tym momencie. Pociągnąłem ją w stronę wyjścia na balkon, a potem przez całą jego długość, aż do wolnej ławki. Kiedy tylko usiedliśmy, F od razu zdjęła szpilki, a ja rozluźniłem krawat i odpiąłem dwa pierwsze guziki koszuli.

– Może szpilki to nie był taki dobry pomysł. – Powiedziała kręcąc stopami kółka.

– Bolą cię nogi? – Zapytałem jak skończony kretyn.

– Było tak nie szaleć na parkiecie. – Rzuciła mi oskarżycielskie spojrzenie.

– A więc teraz to moja wina? – Oburzyłem się. – Mogłaś tańczyć boso.

– Żebyś mnie podeptał? – Zapytała z flirciarskim uśmiechem kładąc dłoń między nami i pochyliła się w moją stronę.

– Jestem aż tak złym tancerzem? – Spytałem również pochylając się w jej stronę, zerkając na te czerwone usta.

– Może. – Zamruczała znowu tak na mnie patrząc, że serce zaczęło łomotać w piersi.

Wydawało mi się, że zerknęła na moje usta. Nasze twarze były już tak blisko, że wystarczyłoby, żebym pochylił się jeszcze tylko trochę i… Boże, co my robimy? Jesteśmy w MAO, w dodatku na imprezie bez alkoholu, gdzie każdy może nas zobaczyć i podkablować. Jak to się stało, że dałem się jej wciągnąć w tą chorą sytuację? Wyprostowałem się natychmiast czując falę gorąca zalewającą moje ciało. Ciągnęło mnie do niej i nie mogłem już tego ignorować, bo traciłem nad sobą kontrolę. Gdybyśmy byli sami, gdzieś w odludnym miejscu, to pewnie posunąłbym się jeszcze dalej. I to przerażało mnie najbardziej. Jak to się stało, że w tak krótkim czasie sprawiła, że nie mogłem ufać samemu sobie? Miałem tylko nadzieję, że nikt tego nie widział. Rozejrzałem się po balkonie, ale wszyscy wyglądali na pochłoniętych rozmowami w swoich grupkach. Tyle, że to jeszcze nie znaczyło, że niczego nie zauważyli. Pochyliłem się do przodu opierając łokcie na kolanach i ukryłem twarz w dłoniach. Co się dzisiaj ze mną dzieje? Kładłem na szali swoją karierę i to dla kogo? Tej pyskatej francy?

– K? – Poczułem jej dłoń na ramieniu.

– Nie dotykaj mnie. – Syknąłem, bo jej dotyk niczego nie ułatwiał.

Zabrała rękę prychając i przygotowałem się na kłótnię, ale nie odezwała się ani słowem. Wyprostowałem się przeczesując dłonią włosy i zerknąłem na nią po chwili. Siedziała ze skrzyżowanymi rękami na piersi świdrując mnie wzrokiem. Oboje milczeliśmy. Ja nie wiedziałem, co powiedzieć, a ona? Kto ją tam wie.

– Jak twoja noga? – Zapytałem przerywając tą nieznośną ciszę między nami.

– Zdrowa. – Odparła sięgając dłonią do brzegu sukienki i odsłoniła bliznę na udzie, więc jak mogłem nie spojrzeć?

Czy ona to robi specjalnie? Gapiłem się zdecydowanie za długo. Odwróciłem wzrok starając się myśleć o wszystkim, tylko nie o jej seksownym ciele.

– Dwa tygodnie to szybko jak na taką ranę. – Stwierdziłem.

– Szybko? Gdyby nie ty, była by zdrowa już po tygodniu. – Oburzyła się, a ja spojrzałem na nią w szoku.

– Co ty wygadujesz? To była głęboka rana i nie ma szans, żeby tak szybko się zagoiła. – Powiedziałem patrząc na nią. – I z jakiej racji znowu to moja wina?

– Gdybyś mnie siłą nie zaprowadził do skrzydła szpitalnego i nie pilnował jak kryminalisty, to zajęliby się mną moi lekarze. W prawidłowy sposób.

– Twierdzisz, że MAO zatrudnia niedouczonych debili? Jesteś niepoważna. I co to znaczy prawidłowy sposób? Ci twoi lekarze to jacyś cudotwórcy? Szamani? A może egzorcyści?

– Nie mam nic do tutejszych lekarzy oprócz tego, że są ludźmi. Dobra, może nie wszyscy, ale to niczego nie zmienia w mojej sprawie. A uwagę o moich lekarzach puszczę mimo uszu.

– To teraz masz coś do ludzi? Przecież sama jesteś człowiekiem, obracasz się przeciwko swojej rasie?

– Nawet nie masz pojęcia jakie bzdury wygadujesz. – Zaśmiała się krótko kręcąc głową.

– To może mnie uświadomisz?

– Nie jestem taka jak ty. – Spojrzała mi w oczy. – Nie jestem taka jak oni.

– A jaka?

– Inna.

– W jaki sposób? – Drążyłem nie rozumiejąc, co próbuje mi powiedzieć.

– Może kiedyś ci pokażę – uśmiechnęła się w dziwny sposób. – Jak będziesz grzeczny.

– Nie przypominam sobie, żebym był niegrzeczny. Chcę wiedzieć teraz.

– Nie. Jeszcze nie.

– Dlaczego? – Zacisnąłem dłonie w pięści czując narastającą we mnie złość. W co ona gra? – Bo jeszcze nie zasłużyłem? – Zadrwiłem.

– Jesteś głuchy czy upośledzony? – Zacytowała mnie. – Powiedziałam, że jeszcze nie teraz.

– Nie ufasz mi? Jesteśmy partnerami, do cholery. Zaufanie to podstawa.

– Nie o to chodzi.

– A o co?

– Kiedy się dowiesz, nie będziesz chciał już ze mną pracować.

– Boże, zaraz wyjdę z siebie. Gadaj, o co ci chodzi, kobieto.

– Przestań drążyć, K. – Syknęła.

– Dlaczego? Wyduś to wreszcie.

– Nie masz pojęcia kim jestem. Nawet sobie nie wyobrażasz…

– To mi powiedz!

– Nie chcesz wiedzieć! – Krzyknęła wstając i założyła szpilki.

– Właśnie, że chcę! – Chciałem złapać ją za rękę, ale nie pozwoliła mi. – Chcę cię poznać, F.

– Uwierz mi, nie chcesz. – Warknęła pochylając się, żeby nasze twarze znalazły się na tym samym poziomie. – Odpierdol się ode mnie, rozumiesz?

Wyprostowała się rzucając mi wściekłe spojrzenie i ruszyła w kierunku wejścia na salę. O co jej chodzi? Nagle zmienił jej się nastrój i zaczęła pokazywać fochy. A może zbliżyłem się za bardzo i spanikowała? Założyła swoją maskę zimnej suki chcąc mnie odstraszyć?

– F! – Krzyknąłem za nią zrywając się na równe nogi.

Podniosła rękę do góry i pokazała mi środkowy palec nawet się nie odwracając. Ruszyłem za nią szybkim krokiem. Prawie ją dogoniłem, ale na sali rozdzielił nas tańczący tłum. Kiedy w końcu się przedarłem, nie było po niej śladu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Ayano_Sora 03.11.2018
    Ale super opisałaś w tym rozdziale uczucia, emocje K :D Rozpływam się <3 Nawet nie wiem, kiedy skończyłam czytać xD To było takie słodkie, jak był zazdrosny o F. Jej, super przedstawiona chemia między nimi :D Biedny Shane, chciał "tylko" zatańczyć, a mało co, dostałby... łomot xD Eh, z prespektywy K , F faktycznie prowadzi dziwną grę, zaczyna temat, a potem nie kończy, tylko później.. nie dziwię się, że się chłopak wkurzył, ale F też się nie dziwię, w końcu to kobieta... Te niedomówienia :D
    Bardzo przyjemna część i czekam na ciąg dalszy! :3
  • Paradise 03.11.2018
    ojej, bardzo mi miło <3 no nie powiedziałabym, że Shane chciał "tylko" zatańczyć :D a gra F to się dopiero zacznie :D dzięki, że wpadłaś i to tak szybko <3
  • Elorence 04.11.2018
    Czekam na drugą część <3
    A wtedy przeczytam na Wattpadzie.
  • Paradise 04.11.2018
    Nie ma sprawy <3
    muszę ją tylko napisać :D
    a nie jesteś do tyłu czasem z jednym rozdziałem? Chyba, że chcesz dwa za jednym razem przeczytać, to nie ma problemu :D
  • candy 08.11.2018
    ehhhh, F jak zwykle wybuchła. Teraz tylko czekać , aż znowu zaczną się miętolić w chwilach wolnych od akcji :D
  • Paradise 08.11.2018
    Hahahaha miętolić XDDD
  • candy 08.11.2018
    ojej, wszystko już skończyłam :(( no to czekam na następne części!
  • Paradise 08.11.2018
    Właśnie piszę kolejną część :D Do końca tygodnia powinna być :D
  • candy 08.11.2018
    Paradise jeeej :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania