Poprzednie częściPrzekleństwa anorektyczki [1]

Przekleństwa anorektyczki [36]

Siedzę w kącie, za którymś z łóżek, tym wolnym. Płaczę. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Czuję, że to wszystko powoli mnie przerasta. Dlaczego jestem tak obrzydliwa? Dlaczego tak bardzo siebie nienawidzę? Nie zasługuję na nic. Ani na przyjaciół, ani na miłość. Ani na życie. Nie wiem, czy zasługuję chociażby na śmierć. Jestem pieprzonym tchórzem. Tak bardzo chciałabym stąd wyjść. Przestać jeść. Zagłodzić się tak, by umierać w najgorszych męczarniach, powoli, by czuć każdy element swojego ciała. Tu już nie chodzi o ludzi, czy o świat. Chcę uwolnić się od samej siebie, chorego umysłu cholernej anorektyczki. To już nie jestem ja. Jestem chorobą, problemem, a nie człowiekiem. I tak się czuję.

– Hej, Ala? – słyszę czyjś głos. Dyskretnie podnoszę wzrok i w progu pokoju widzę Kubę. Nie odzywam się. Znowu chowam twarz w dłoniach, bezgłośnie cierpiąc.

– Przecież wiem, że tu jesteś – chłopak nie daje za wygraną. – Czemu nie poszłaś na zajęcia?

– Nie mam siły – odpowiadam w końcu, uświadomiwszy sobie, że anorektyk tak łatwo nie odpuści. Podnoszę się tak, by lepiej go widzieć, gdy siada na posłaniu, za którym się „ukryłam”.

– Czemu?

Wzdycham.

– Mam dość, wiesz? Siebie. Chyba powinieneś mnie zrozumieć.

– Rozumiem, uwierz. Może… pogadajmy o tym?

– O czym?

– O anoreksji. Jak to u nas było.

– W sumie, czemu nie. Dobry pomysł. Zaczynaj.

– U mnie to miało początek jakieś dziesięć miesięcy temu – podejmuje Kuba. – Schudłem jakieś czterdzieści kilogramów. Zasługa ćwiczeń i diety.

– Rodzice nic nie dostrzegali? – wtrącam.

– Dostrzegali, często się kłóciliśmy. Ale no, co mogli zrobić. I tak nie jadłem.

– No tak. W moim przypadku nawet nie miał kto tego wszystkiego zauważyć. Byłam kompletnie sama.

– Uwierz, że ja też sądziłem, że jestem sam. Oni nie robili nic, poza tym, że czasem dostałem jakiś szlaban.

– Czterdzieści kilogramów… To sporo. I to w niecały rok. Ja chudłam bardzo powoli, na przestrzeni dwóch, trzech lat, i było to prawie dwadzieścia kilo. Ale nie ćwiczyłam za wiele. Najlepiej szło mi w ciągu roku szkolnego, bo nie miałam czasu, by jeść. W wakacje kiedyś zaczęłam dietę, ale raz mi wychodziło, raz nie, sam wiesz.

– Tak. Ferie zawsze były katorgą. Zwłaszcza w momencie, gdy wszyscy się od ciebie odsuwają i tak naprawdę nie masz z kim gdzieś wyjść. I z nudów… zaczynasz jeść. Boże, ohyda, jak sobie to przypomnę.

– Ja, jak kiedyś trochę schudłam i nagle w jeden dzień zjadłam tysiąc sto kalorii, to myślałam, że się zabiję. Moją samoocenę podkopywał też nagły wzrost wagi i nie obchodziło mnie, że to niemożliwe, bym przytyła kilogram tłuszczu w jeden dzień z samych niby zdrowych rzeczy. Nienawidziłam się za słabą wolę.

– Dlatego pokochałem szkołę – uśmiecha się smutno Kuba. – Gdy się uczyłem, zapominałem o jedzeniu, a praktycznie cały dzień, od ósmej do szesnastej, spędzałem poza domem. Jakie piękne głodówki wtedy wychodziły…

– O tak. Udawało ci się ukrywać z tym, co robisz, czy raczej nie?

– Na początku tak. Ale potem miałem to już gdzieś.

– Ja podobnie.

Przez chwilę siedzimy w milczeniu.

– Nie wracasz na zajęcia? – pytam.

– Myślałem, żeby jeszcze z tobą posiedzieć. Ale jeśli chcesz zostać sama, to pójdę.

– Nie, nie musisz iść – oznajmiam. – Wiesz, że masz chyba gęstsze włosy ode mnie?

– No co ty?

– Naprawdę. Tak mi się wydaje.

– Nie przesadzaj. Kiedy zaczęły Ci wypadać?

– Już na samym początku, ale mało. Potem coraz więcej. Różnie to w sumie bywało, zależy jak długo trwała która dieta.

– Mi to większej różnicy nie robi, najwyżej któregoś dnia zgolę się na łyso.

– Nie chcę rzucać nieśmiesznym żartem, ale chyba w tej kwestii anoreksja jest trochę podobna do nowotworu.

– Nawet mamy odruchy wymiotne, jak po chemioterapii. Normalnie identyczne choroby.

– Przy anoreksji chyba bardziej siada ci psychika, ale nie wiem. Nigdy nie miałam raka.

– Kuba, Ala, na zajęcia – zimny ton wytrąca nas z rytmu rozmowy. „Bezimienna” (tak ją po cichu nazwałam, brzmi adekwatnie i przerażająco) staje w progu sali i patrzy na mnie i chłopaka krytycznym wzrokiem. W końcu dociera do nas, że chyba powinniśmy jednak jej posłuchać, jeżeli nie chcemy mieć problemów i jakichś negatywnych raportów do lekarza o „niemoralnym zachowaniu”, czy coś.

 

***

 

Kiedy wracamy, Kuba bierze mnie na stronę, odciągając od Michała i Luizy. Stajemy przy moim łóżku, chłopak bierze do rąk kartkę i długopis, szybko coś pisze, pokazuje mi.

„Mam tabletki na odchudzanie. Trochę na metabolizm, przeczyszczenie”

Waham się. Podświadomie czuję, że nie mam siły ustąpić. Co oznacza przegraną – zgoda, czy odmowa? Nie wiem. Nigdy nie byłam tak niepewna jakiejś decyzji, ruchu. Wystarczy jedno słowo wyskrobane na papierze, „tak” lub „nie”. Mogę złamać obietnicę daną panu Robertowi, albo… złamać obietnicę, którą złożyłam samej sobie, dwa lata temu.

Ostatecznie daję Kubie odpowiedź – „Nie wiem”.

– No weź – mówi. – Dobrze ci to zrobi. Chyba nie chcesz przytyć, co?

– Nie chcę. Ale…

– Dobra, rozumiem. Nie będę cię namawiał.

– Nie, czekaj. Możesz mi trochę dać.

– Ile?

– Tak z dwadzieścia. Zależy, ile masz. Daj mi je w toalecie, pod drzwiami. Najpierw pójdę ja, a za parę minut dopiero ty. Ale to potem, może po drugiej kolacji, żeby nie zaczęli czegoś podejrzewać.

– Dobra.

 

***

 

Odliczam minuty, a potem już jedynie sekundy do dziewiętnastej. Zmiana dyżuru. Z Izą, Michałem i Kubą siedzimy na korytarzu, pod wiszącym na ścianie telewizorem, dziewczyna przegląda gazetę, chłopcy dyskutują o czymś zawzięcie, a ja nieustannie wpatruję się w tarczę swojego zegarka, wyczekując pełnej godziny. Osiemnasta pięćdziesiąt jeden. Drzwi oddziału otwierają się i wchodzą przez nie dwie osoby – pani Wiktoria i pan Robert. Chyba najlepszy możliwy duet na nockę.

Następne częściPrzekleństwa anorektyczki [37]

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 06.09.2017
    Widać zalamaniwe u Alicji. Ale to tak w tej chorobie bywa. Sinusoida. Problem niezauważenia przez najbliższych, że coś jest nie tak. Bardzo zły pomysł z tymi tabletkami na przemieszczenie. Ciekawe jak Kuba przemycił? 5) Trzymaj się.
  • Tanaris 20.11.2017
    Oo ciekawe, jak też postąpi Ala. Czy będzie miała później wyrzuty sumienia, jak coś pójdzie nie tak? 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania