Przekleństwa anorektyczki [5]
https://www.youtube.com/watch?v=yVbhbtkC6rE
Znowu nic mi się nie śni. Podła rutyna sprowadza mnie do jeszcze podlejszej świadomości, że rzeczywistość jednak istnieje. Zastanawiam się, co mnie czeka i co przyniesie wizyta u psychiatry. Zapewne niewiele, poza nowym doświadczeniem, wpisem w kartotece życia, i tak dalej.
Wyszłam ze szpitala trzy godziny temu, na zgięciu ręki mam wielki plaster po wenflonie, a w żołądku pustkę. Drożdżówkę, którą babcia dała mi na śniadanie, wyrzuciłam do śmietnika pod blokiem. Poszłam się przejść, mimo jej wyraźnego niezadowolenia. W końcu jednak przystała na moją chęć samotnego spacerowania alejkami i wcisnęła do rąk wielką bułkę z budyniem i kruszonką. Mijam różane krzewy, dęby, buki i sosny. W głębi parku rośnie zaś jedna jabłoń, pod którą stoi śliczna, pomalowana na biało ławeczka. Siadam na niej. Poprawiam płaszczyk koloru francuskiego wina i przymykam oczy, chcąc choćby na krótki moment oderwać się od monotonii dzisiejszego dnia. Od totalnie sfiksowanych chwil tej pechowej soboty czternastego. Uniemożliwia mi to krzyk dzieci, które bawią się z rodzicami i wielkim, biszkoptowym labradorem, nieopodal jabłoni, pod którą planowałam odpocząć. No cóż. Bywa. Powoli podnoszę się, uważając, by nie stracić równowagi i odchodzę jedną z alejek. Kieruję się na stary miejski cmentarz. Po drodze spotykam znajome twarze sąsiadów. Patrzą na mnie, jakby zobaczyli ducha. Ba, jakby właśnie mijali śmierć, a ona machała do nich transparentną, kościstą dłonią. Właściwie, to ostatnimi czasy wszyscy tak na mnie patrzą, a ja nie potrafię rozgryźć, o co im chodzi. Nadal jestem tak obrzydliwa, jak kiedyś?
Gdy docieram na miejsce, dochodzi czwarta. Przechadzam się pomiędzy porośniętymi mchem i ostem grobami. Ciekawią mnie cytaty, które na nich widnieją.
– Ten, kto nie zwycięży lęku, nigdy nie będzie żył prawdziwie – mówię pod nosem, rozszyfrowując jedno ze zdań wygrawerowanych na grobach. – Ochota tkwi w sercu, cnota w umyśle. Lepiej jest poznać, niż bać się nieznanego.
Nagle słyszę szelest. Odwracam głowę w stronę źródła dźwięku i przystaję. Zza krzaków, cicho miaucząc, wychodzi mały, czarny kotek. Uśmiecham się mimowolnie pod nosem. Pierwszy raz od jakiegoś czasu, robię to szczerze. Większość ludzi pewnie odeszłaby, myśląc tylko o konsekwencjach zbliżania się do bezpańskich zwierząt, ale mnie, szczerze mówiąc, mało to obchodzi. Tak czy siak, biorę kota - albo kotkę - na ręce i idę dalej. Po kilku minutach dostrzegam ogromną, zardzewiałą bramę, która niegdyś stanowiła wejście na cmentarz. Obecnie jest nieużytkowany, tak samo jak i brama. Z trudem ją otwieram. Okropnie skrzypi.
●
– Możesz go zatrzymać – uśmiecha się babcia po mojej czwartej prośbie. – Szczerze mówiąc, to zgodziłam się już dziesięć minut temu, gdy otworzyłam ci drzwi, a ty stałaś z tym kociakiem cała przemoknięta przez deszcz. Ale tak rzadko o coś prosisz, że wybacz, ale musiałam!
– Dziękuję! – przytulam się do niej.
– Ale pod jednym warunkiem – przerywa moją salwę radości. – Zjesz dzisiaj kolację.
Zamieram.
– Dobrze. Zjem, jeśli zrobisz mi kawę z cynamonem.
– Ile tych warunków! – śmieje się, idąc do kuchni. Słyszę, jak włącza wodę i otwiera szafkę, żeby wyciągnąć z niej opakowanie ze zmieloną kawą i papierowy filtr. W międzyczasie zabieram kota do swojego pokoju i kładę go na łóżku.
– Dla ciebie się poświęcę – mówię do zwierzęcia.
– Alu, chodź! Kanapki są już gotowe, zrobiłam je wcześniej! – woła babcia, więc zostawiam kota samego i idę do kuchni.
Siadam przy stole i przysuwam talerz, na którym leży chleb z plastrami świeżego ogórka. Po chwili babcia stawia na blacie kubek z gorącą kawą. Czuję zapach cynamonu. Cynamon przyspiesza metabolizm.
– No, jedz, jedz.
Biorę gryz. Zamykam oczy i kilkadziesiąt razy przeżuwam, zanim połknę to, co mam w ustach. I tak za każdym razem. Gdy wreszcie, po chyba piętnastu minutach, kromka znika z talerza, odsuwam go. Czuję się przegrana. I ohydnie pełna. Nie mam już ochoty na kawę, ani nic innego. Czuję obrzydzenie do siebie i chce mi się płakać, ale próbuję tego nie okazywać.
Babcia patrzy na mnie zadowolona.
Komentarze (15)
Pozdrawiam, 5 :)
Pozdrawiam.
Świetnie piszesz. Daję 5, no i lecę czytać dalej :)
Dzięki ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania