Poprzednie częściPrzekleństwa anorektyczki [1]

Przekleństwa anorektyczki [24]

https://www.youtube.com/watch?v=Qj8Ins5mDaE

 

Metr sześćdziesiąt cztery.

Podnoszę koszulkę, trzymam ją w zębach.

Trzydzieści sześć kilogramów.

Wciągam brzuch.

To za dużo.

Dotykam palcami swoich żeber, mostka. Opuszczam spodnie do ud. Przesuwam dłonią po kościach biodrowych.

Trzydzieści. Sześć. Trzydzieści tysięcy sześćset gram.

Tworzę obręcz z kciuków i palców wskazujących obu rąk. Otaczam nią swoje udo. Obręcz pozostaje lekko niedomknięta. Źle. Bardzo źle.

BMI – 13.38. Cel – perfekcja. Zero. Nic. Zerowe BMI.

Odwracam się plecami do lustra i wyginam tak, by dokładnie widzieć kręgosłup. Liczę kręgi, od szyi, od karku, aż po lędźwie. Jeden po drugim. Posiniaczone i zdarte od nagminnego robienia brzuszków.

Lekka jak...

Ćma.

Zamykam oczy.

 

 

– Na początku, jak już schudłam dziesięć kilogramów, miewałam napady, ale dosyć rzadkie, zazwyczaj jak przebywałam długo poza domem – mówię, a psycholożka patrzy na mnie z zastanowieniem. W przeciwieństwie do psychiatry, nie zapisuje nic, tylko uważnie słucha. Nie przerywa, nie zadaje idiotycznych, całkowicie zbędnych pytań.

– Co wtedy jadłaś? – odzywa się, gdy długo milczę.

– To był okres, gdy przezwyciężyłam słabość do wysokokalorycznych produktów, więc w czasie napadów zjadałam jakieś jogurty, sucharki, albo lekkie, żytnie pieczywo – odpowiadam. – Te, które sprzedają w takich foliowanych opakowaniach. Niekiedy zdarzało się, że jadłam suszone śliwki, żeby mnie porządnie przeczyściło. Napady kończyły się wyczerpującym wysiłkiem fizycznym i wymiotami. Dla mnie to były napady, bo wychodziło, że zjadałam tysiąc kalorii na dzień, a normalnie nie więcej niż sześćset, ale pewnie dla normalnej osoby to byłoby zbyt mało. Nie tyłam, ale wydawało mi się, że po takim jedzeniu ważę tony. Najgorsze było to, że miałam okropne problemy z trawieniem i waga zawsze była zawyżona. A ja myślałam, że stoję w miejscu.

– Ktoś z twoich bliskich zauważał, że coś jest nie tak?

– Nie. Widzieli, że schudłam, czasem mówili, że... Znikam w oczach. Że jest mnie coraz mniej. Ale ja wiedziałam... Sądziłam, że kłamią. I to widziałam w lustrze. Swoje tłuste uda i brak przerwy między nimi. Nie wytrzymywałam też przez głosy, które mnie nękały. Może nie tyle głosy, co takie jakby impulsy, każące mi coś robić.

– Często się to objawiało? Cały czas, czy były momenty, gdy miałaś spokój?

– Niekiedy tak. Ale gdy głosy zaczynały dawać się we znaki, to nie potrafiłam na niczym się skupić, wariowałam, rwałam włosy z głowy i jedyne, co mogłam robić, to błagać, by to się skończyło. Nie chciałam tak żyć. Ale myślałam, że to normalne i nie wiedziałam też, do kogo zwrócić się po potencjalną pomoc. Nie miałam przyjaciół, nawet nieco bliższych znajomych, po prostu nikogo. Nikogo.

– Z tego co się dowiedziałam, to nie jest pierwszy ośrodek, w którym jesteś. Jak było wcześniej? Jakie odczucia, przeżycia, diagnozy? Co się wtedy działo w twoim życiu?

– Do pierwszego szpitala trafiłam już trzy, cztery lata temu, w gimnazjum, za próbę samobójczą i podejrzenia bulimii. Wypuścili mnie z diagnozą, że jestem zdrowa, że nie mam żadnych zaburzeń z kręgu F50 i tak dalej – uśmiecham się słabo. Wspomnienia wracają. – Potem, cztery miesiące później, z lekką niedowagą, zostałam przyjęta na dokładnie ten sam oddział, z początkowymi fazami jadłowstrętu psychicznego. Przytyłam dwa kilogramy do prawidłowej wagi i wyszłam. Przez te doświadczenia musiałam dla własnego dobra zmienić szkołę, zaczęłam się też lepiej ukrywać z tym, co robiłam i tak przetrwałam aż do niedawna. Teraz jestem tu.

– Czyli to twój trzeci pobyt za zaburzenia odżywiania?

– Trzeci.

– Nadzieja, każdy bulimik, bulimiczka, anorektyk i anorektyczka, muszą wypełnić test psychologiczny, zlecony przez lekarza prowadzącego. Twoja doktor powiedziała, żebym dała ci test z dwusetką pytań, a potem jeszcze jeden, o wiele krótszy, z dwudziestoma pytaniami. Który chcesz najpierw?

– Mogę je wypełnić w pokoju, w wolnym czasie?

– Pewnie. To może ten drugi zrobisz przy mnie?

– Okej.

Kobieta kładzie przede mną formularz z wielkim, trochę słabo skserowanym napisem „KWESTIONARIUSZ PSYCHOLOGICZNY 20 PYTAŃ DLA OSÓB Z ZABURZENIAMI ODŻYWIANIA”

Wypełniam rubrykę z imieniem, wiekiem i płcią, a potem czytam pierwsze pytanie.

1. Czy w dzieciństwie byłeś/byłaś molestowany/a seksualnie?

Przez chwilę zwlekam z odpowiedzią, ale ostatecznie przyciskam końcówkę długopisu do kartki i piszę. „Tak”.

 

 

Wychodzę z gabinetu psychologa cała we łzach, od razu idę się przebrać i przemyć twarz. Będąc w toalecie, słyszę odgłosy szarpaniny i krzyki. Wstrzymuję oddech.

– Wszyscy do pokoi! Już! – wrzeszczy pielęgniarka. Zaczynam się zastanawiać, o co może chodzić. Szybko zakładam na siebie czystą bluzę, ochlapuję twarz zimną wodą, przecieram rękawem i wychodzę z kabiny.

– Zostawcie mnie! Zostawcie!

– Dajemy go w pasy. Dzwoń po ochroniarza.

– ZOSTAWCIE MNIE!

Boję się wyjść z łazienki. Przystaję na progu, chcąc ostrożnie wyjrzeć i zorientować się, co tam się dzieje. Nagle podchodzi do mnie jedna z pielęgniarek, wyraźnie zdenerwowana i zestresowana.

– Ala? Co ty tu robisz?! Nie widzisz, że mamy przyjęcie?

To brzmi tak, jakby zorganizowali jakąś imprezę, na którą w dodatku nie jestem zaproszona.

– Tylko się przebierałam...

– Dobra, nie interesuje mnie to, idź do pokoju i nie wychodź.

Więcej się nie odzywam i bez słowa sprzeciwu wracam na salę. Siadam na łóżku, wpycham ubrania do torby i otwieram książkę.

Nagle do pokoju wbiega uradowana Julka.

– Gdzie ty byłaś? – pytam.

– Obczaiłam tego nowego. Niezły jest.

– Pielęgniarka nie wygoniła cię z korytarza?

– Nie, byłam u chłopaków. Tamtego zapieli w pasy, podobno przywiozła go policja, bo był agresywny i pijany.

– Nic ciekawego. Wiele razy widywałam takich ludzi. Jest przystojny?

– Wyjdź, to sama się przekonasz. Wywieźli go łóżkiem z pokoju i będzie spał na korytarzu.

– Czemu?

– Bo Janek bał się spać z nim w jednym pomieszczeniu i groził, że walnie głową w ścianę i się zabije. Pielęgniarki wolały nie ryzykować, wiadomo, do czego jest zdolny.

Przystojny, agresywny pijak. Najbliższe parę dni zapowiada się wyjątkowo interesująco.

Średnia ocena: 4.9  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Caroline 17.08.2017
    Jedyne co bym tu zmieniła to tą ćme. Według mnie lepszy byłby motyl, nawiązując do motylkow pro-ana.
    A, no i 5 :)
  • Drżączka 17.08.2017
    Właśnie dlatego nie zrobiłam nawiązania z motylem, wydało mi się to zbyt proste, zważając na Motylki pro-ana i cały ten ruch.
  • KarolaKorman 19.08.2017
    Młody to równoważnik jurny, zbuntowany, nie dziwię się, że pijany koleś był agresywny, choć mógł być potulny jak baranek :)
    Te wszystkie cyfry oznaczające wagę są przerażające, a Ala widzi w lustrze grubasa. Nie zawsze wzrost i waga przy prawie identycznej sylwetce dwóch osób są podobne. W szkole miałam koleżankę tej samej postury co ja, nosiłyśmy takie same rozmiary i na oko wyglądałyśmy identycznie, ale ja zawsze ważyłam od niej dużo mniej. Mówili nam, że ja jestem chudej kości :) Oceniłam i idę dalej :)
  • Pasja 20.08.2017
    Straszny zapis cyfrowy i znajomość perfekcyjna Alicji. Rozmowa i ankieta 20 pytań pozwala nam bardziej poznać przebieg choroby i molestowanie. Tylko przez kogo? Nowy pacjent zrobił zamieszanie. 5:)
  • Tanaris 23.08.2017
    Impuls nowości, coś wisi w powietrzu. Jestem ciekawa, kim jest ten nowy. 5 :=)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania