Poprzednie częściWspomnienia nieuczesane cz. 1

Wspomnienia nieuczesane cz. 33

Dawniej życie było prostsze: człowiek mógł się co najwyżej nadziać na próbę ognia, wody albo milczenia („Czarodziejski flet”). Obecnie dochodzi próba wysiłkowa, próba wątrobowa, próba mikrofonu, próba teatralna, próba sił (Urszula i Budka Suflera), a nawet próbka moczu (Chumbawamba „Tubthumping”). Jak by to ujął klasyk: bezzasadne kwasy.

 

Proszę wstać. Sound idzie.

 

Wydaje mi się, że gdy Stanisław Jerzy Lec pisze „A we mnie mamo nic więcej, jak wtedy w główce dziecięcej: Odi et amo, mamo”, to nie jest to żadne smutne wyznanie intymne. Nie pisze wcale o sobie, lecz o homo sapiens - to nasze wspólne słowa do pramatki Ewy. Ech, figlarz i szyderca...

(„Pytasz się, piękna pani, jak długo lęgną się moje myśli? Sześć tysięcy lat, o urocza”)

 

Niektóre utwory („Solaris” Stanisława Lema albo „Two Sunspots” The Stranglers) zdają sugerować, iż Sarastro – synonim mądrości, symbolizowana słońcem postać z „Czarodziejskiego fletu” Mozarta, która poddaje innych bolesnym próbom – może cierpieć na rozdwojenie jaźni. O sole mio!

 

Dawniej się mówiło: król jest nagi. Propozycja na dzisiaj: high-tech bez majtek.

 

Na liberalnym i opiniotwórczym portalu tvn24.pl natknąłem się właśnie na artykuł pod tytułem „Zabójstwa, gwałty, cudzoziemcy”. Moim zdaniem – ponieważ jesteśmy nowoczesnym społeczeństwem - w podtytule małymi literkami powinno być: „Absolutnie nic nie sugerujemy”.

 

64: ta piękna liczba wyznaczająca liczbę pól na szachownicy nie okazała się szczęśliwa dla arcymistrza słowa Stanisława Jerzego Leca: pierwszy przekład jego „Myśli nieuczesanych” - na język czeski – wydanie i tak już okrojone przez cenzurę, poszło w 1964 roku na przemiał.

 

Korzystając z uprzejmości Kolei Mazowieckich, Kampinoskiego Zielonego Szlaku Rowerowego oraz szlaku VeloMazovia odbyłem dziś niezapomnianą wakacyjną wycieczkę rowerową na trasie Piasecznica – Wyszogród via Żelazowa Wola (kilkukrotnie przejeżdżając mostem nie tylko na Utracie – bo do tego już przywykłem – ale i na Bzurze, a także obserwując urodę ujścia Bzury do Wisły w okolicy Wyszogrodu). Nasz świat jest prze-pię-kny (i dosłownie tonie w śmieciach).

 

185: to aktualna wartość mojego tegorocznego licznika zebranych reklamówek śmieci. Na trasie do Wyszogrodu (i z powrotem), zebrałem tylko pół reklamówki. A i to trochę przypadkiem (planowałem niedzielny odpoczynek od śmieci), bo na skraju Kampinosu w Tułowicach złapała mnie ulewa, więc stanąłem pod drzewami. I odgłos kropli okazał się dziwnie metaliczny. A po nitce oczywiście doszedłem do kłębka. Co ciekawe, śmieci szczelnie schowane w rowerowej sakwie przez moje roztargnienie dotarły aż na stację Warszawa-Włochy. Wniosek: śmieci wracają, i to w najmniej oczekiwany sposób.

 

W utworze „Election Day” z płyty „So Red The Rose” wokalista spin-offu Arcadia (Duran Duran) śpiewa „I pull my shirt off and pray” (Ściągam koszulkę i modlę się). Obawiam się, że taka modlitwa ludziom się nie spodoba.

 

Innym spinoffem zespołu Duran Duran była supergrupa The Power Station z Robertem Palmerem. Nagrała wideo do niezbyt przekonującego mnie utworu „Some Like It Hot” - warto wiedzieć, że „Some Like It Hot” po polsku „znaczy” ni mniej ni więcej tylko „Pół żartem, pół serio”. Jeśli dodać do tego fakt, że dziewczyna narysowana na okładce płyty „So Red The Rose” - najwyraźniej omyłkowo – posiada jabłko Adama, a producent płyty to Studio de la Grande Armée, może to oznaczać, iż wytwórnia, z którą grupa Duran Duran posiadała kontrakt (EMI) mogła nie w pełni akceptować radosną twórczość swoich podopiecznych – i stąd te wszystkie spinoffy. A to jeszcze nie wszystko, bo warto też wymienić Neurotic Outsiders oraz The Devils.

 

Owoce pracy – wbrew temu, czego niektórzy uczą – są bardzo ważne. Nie jest ważne tylko to, za ile się je sprzeda. Choć to trochę kwestia subtelności językowych, bo angielskie „fruits of labor”, o których pisał m. in. J. D. Salinger, bardziej odnosi się bezpośrednio do korzyści, profitów z pracy niż do jej rezultatów – tym niemniej warto zauważyć, na jakie manowce mogą zaprowadzić nieznaczne różnice znaczeniowe pomiędzy językami. Żeby uniknąć wszelkich nieporozumień posłużę się cytatem cytatu (Franny and Zooey, Bhagawadgita) :

Perform every action with your heart fixed on the Supreme Lord. Renounce attachment to the fruits.

(Wykonuj każdą czynność z sercem zwróconym ku Najwyższemu Panu. Wyzbądź się przywiązania do owoców)

A w wolnym tłumaczeniu: pracuj sumiennie nie dla zysku, a na chwałę Bożą.

Nawiasem mówiąc, gdyby ktoś chciał w przyszłości zacytować tę część „Wspomnień nieczesanych”, musiałby się posłużyć cytatem cytatu cytatu.

 

Spychoza – spychanie własnych problemów psychicznych na innych ludzi.

 

Nie każdy, kto woła „Panowie i panie”, wejdzie do Królestwa Niebieskiego. Trzeba też pamiętać o przypadkach pośrednich – Jezus kocha wszystkich.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • moremover 4 miesiące temu
    Dla ścisłości: wspomniany wyżej tekst z tvn24.pl z 19.07.2025 w międzyczasie magicznie zmienił tytuł i obecnie zatytułowany jest następująco: "'Gdzie byli wtedy działacze PiS?'. MSWiA pokazuje statystyki"

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania