Anabella cz 9
Wrażenie przemiany było niesamowite. całą twarz w jednej chwili obsypały złote i czerwone pióra.
Usta zniknęły, zastąpione ptasim dziobem, klatka piersiowa pozostała ludzka, ale tam gdzie powinny
być ręce, pyszniły się olbrzymie skrzydła. Kiedy Are lekko nimi poruszył, mieniły się i skrzyły. Anabelli
dech zaparło w piersi, kiedy jednak mrugnęła, stał przed nią znowu tylko mężczyzna o siwych włosach.
- To jakaś sztuczka, prawda?- wbiła zdezorientowane spojrzenie w Terego- Żarty sobie ze mnie robicie?
Mężczyżni nie wyglądali na rozbawionych, i do Anabelli zaczynało pomału docierać, że to co przed
chwilom widziała było prawdziwe.
- Niesamowite- wymamrotał człowiek-ptak - Prawdziwa widząca, Ty wiesz przyjacielu jakie jej dar daje
możliwości? ile będzie można zdziałać.
- Tak, to morze wiele zmienić.
Dziewczyna chrząknęła kilkakrotnie, by zwrócić na siebie uwagę, pogrążonych w cichej rozmowie mężczyzn.
-Ja tu jestem! Czy któryś z was, raczyłby mi uprzejmie wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi?
- Tak jak podejrzewałem, jesteś widzącą- pospieszył z wyjaśnieniem Tery
Widząc, że to określenie jest Anabelli zupełnie obce, dalsze próby wyjaśnień podjął Are.
- Masz niezwykły dar dziewczyno, co prawda jeszcze nie wytrenowany, ale jednak. Po odpowiednim
treningu, żaden demon ani inna istota nie ukryje się przed tobą pod ludzką maską. Obdarzonych
Twoimi zdolnościami jest bardzo nie wielu. Osobiście znałem tylko jednego, ale było to jakieś dwadzieścia
lat temu.- wzrok na moment zasnuła mu mgiełka wspomnień- Tak, Robert zdecydowanie miał wielki
dar, ale wybrał miłość do kobiety, i po prostu zniknął.
Anabelli w głowie powoli zaczęła kiełkować pewna myśl. Jej tatko miał na imię Robert, a rządy sprawował
od jakichś dwudziestu lat. Czy to możliwe, że Are wspominał właśnie o nim, a dar był dziedziczny?
**************************************************************************************************************************
Mężczyzna w prążkowanym garniturze, z niesmakiem spojrzał na resztki wnętrzności, kości, i pokrwawionych
łachmanów, które do niedawna były drobnym pijaczkiem. Człowiek popełnił błąd żądając zapłaty za
przyniesiony medalion. Mały kluczyk na łańcuszku emanował mocą, ale mógł jej użyć jedynie właściciel.
Przed pozbyciem się tego śmiecia, demon dokładnie przeczesał jego wspomnienia, odnajdując w nich
obraz drobnej, czarnowłosej dziewczyny.
Komentarze (4)
chwilom widziała było prawdziwe.
- Niesamowite- wymamrotał człowiek-ptak - Prawdziwa widząca, Ty wiesz przyjacielu jakie jej dar daje
możliwości? ile będzie można zdziałać.
- Tak, to morze wiele zmienić.' - chwilom - chwilĄ ( pewnie mieszkasz w takim miejscu, gdzie zaokrągla się koncówki, bo to u Ciebie najczęstszy błąd ;) )
- morze - może w tym wypadku :)
Coraz bardziej się wciągam! :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania