Pokaż listęUkryj listę

Baśń o Dwóch Księżycach (22): 10. Spotkanie ze złotnikiem cz. 2

Potem zaś rozległ się chrobot krzesiwa o krzesak i iskry zaczęły tryskać spomiędzy palców nieznajomego, a po chwili w niezwykły sposób przemieniać się w świetliki jak te na bagnach i ulatywać wysoko ponad dłonie, rozjaśniając przestrzeń wokół nich. W innych okolicznościach Heél dostrzegłby pewnie coś olśniewającego w tym zjawisku i wpatrywałby się, oczarowany, teraz jednak nawet jemu nie było to w głowie.

 

Gdy nieznajomy wypuścił z rąk, jak zliczył Heél, dziesiątego świetlika, ściągnął kaptur. Wówczas oczom chłopaka ukazała się piękna, blada twarz, jednak nie sylfia, a mimo swej piękności starzejąca się jak gnomia lub skrzacia.

 

- Weź swój nóż - powiedział nieznajomy, uśmiechając się drwiąco, lecz przy tym subtelnie i z chłopięcym niemal czarem. - Ale nie próbuj mi już nim grozić. Inaczej będę musiał cię ranić lub zabić, a w najlepszym razie unieszkodliwić, a wówczas nasza rozmowa stanie się nieswobodna i nieprzyjemna.

 

- Kim jesteś? - zapytał raz jeszcze Heél, kucając wolno po sztylet i chowając go do pochwy, nie spuszczając przy tym jednak wzroku z twarzy intruza. Dziwne miał oczy, raz błękitne, zaraz zaś tak granatowe, że niemal czarne, choć może to światło świetlików tak grało ich barwą. - Czy jesteś mędrcem z Jaskini?

 

- Z Jaskini? Nie - odpowiedział nieznajomy. Usiadł przy stole, tam, gdzie wcześniej siedział Heél, przysunął do siebie księgę, którą Heél wcześniej czytał, i przewertował część z jej stronic. - Tę samą wyspę zamieszkuję, co ten, o którym czytałeś.

 

- Nan Farlas? - zdumiał się skrzaci chłopak. - Nan Farlas od lat jest ruiną.

 

- Nie ma takiej ruiny, której nie można by odbudować. Co jeszcze wiesz o Nan Farlasie?

 

- Słyszałem, że Nan Farlas to przeklęte miejsce, że... - zawahał się Heél.

 

- Że ktoś się tam zabił - dokończył ciszej.

 

- Jak twoja matka? - zapytał nieznajomy, niemal z zadowoleniem.

 

Heél zadrżał, a serce, które cały czas nie mogło się uspokoić, teraz załopotało mu niczym chorągiew na wietrze.

 

- Skąd ty wiesz o mojej matce? – wyszeptał.

 

- Ja wiem wiele rzeczy, Heélénie. - Nieznajomy spojrzał na niego. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, jego oczy jednak, znów mroczne i granatowe jak najgłębsza toń morza, nie śmiały się. - Wiem, że z jakiegoś powodu wszedłeś mi w drogę, i nawet przez chwilę gniewałem się o to na ciebie, szybko jednak poznałem, że możemy być sobie użyteczni. Czego szukasz w tej księdze? - Ponownie przerzucił strony niedbale, lecz z gracją, o której jego ruchy zdawały się nie zapominać nawet na chwilę. - Czy tego, że Mistrzowie nie są dobrzy, lecz źli?

 

„Wszedłem w drogę?”, Heél pytał się w myślach. „Czyż to jest mag od Geroda? Skąd on wie o matce, skąd wie?”

 

Nieznajomy mówił zaś dalej:

 

- Są też takie opowieści, o których nie przeczytasz w żadnej księdze. Olcha służyła Lichu i skaziła na zawsze ład żywiołu ognia. Mistrz Kasztan wyplątał ją z tej niechlubnej historii, sam jednak paskudniejszą rzecz uczynił, stwarzając Zamglonego Wędrowca.

 

- Cóż w tym złego? - zapytał Heél. Lęk przeradzał się w nim z wolna w ciekawość, a nawet fascynację tym dziwnym spotkaniem. Nie umiał też wytłumaczyć poczucia jakiejś więzi z nieznajomym, którą odczuwał w sobie mimo raptowności jego przybycia i niekoniecznie dobrych zamiarów.

 

- Bunt. Dobro nie znosi buntu.

 

- A zło go lubi?

 

- Masz rację - przyznał mu mag obojętnym tonem. - Nie lubi. Żadna siła nie znosi sprzeciwu. Moja także.

 

- Czego chcesz ode mnie, panie? - zaniepokoił się znów Heél, choć już nie tak silnie jak wcześniej. - Skąd wiesz o mojej matce? Czy znałeś ją?

 

- A czy ty znałeś ojca swej matki? - odpowiedział pytaniem nieznajomy, obserwując skrzaciego chłopaka bacznie, jakby w najtęższym skupieniu.

 

„Ojciec matki był druidem...”, tyle tylko Heél wiedział o nim. Skrzat wpatrywał się przez chwilę gorączkowo w jasną twarz mędrca, nie odważył się jednak wypowiedzieć na głos pytania, które przyszło mu do głowy.

 

- Kim jesteś? - powtórzył za to po raz trzeci. - Czego chcesz ode mnie?

 

- Mógłbyś mnie służyć zamiast byłemu wilkaczowi o grubiańskich potrzebach. Czy nie dość ci przebywania z głupcami, Heélénie? Czy nie uważasz, że ja mógłbym cię więcej nauczyć?

 

- Po co ci ja? - dziwił się Heél, a myślach dopytywał: „W co gramy? Czy on wie, że Sago podsłuchał go za wodospadem? Czy ja naprawdę mogę być jego...?” Od pytań zaczynało robić mu się duszno, a może to od tej dziwnej mgły...

 

- Interesujesz się Sztyletem Nélchoda. Interesuje nas zatem to samo – odparł wprost mag, nie spuszczając wzroku ze skrzaciego chłopaka.

 

- Czemu ty interesujesz się Sztyletem, panie? - Heél odważył się na taką samą bezpośredniość. - Czy dla władzy, która ponoć kryje się za nim?

 

- Czy dla niej interesuje się nim twój podrzędny złoczyńca - wilczysyn? Mnie interesuje wiedza, nie władza, jestem zaś złotnikiem. Smoczy Stras, dla przykładu, i Sztylet Nélchoda według dawnych wierzeń stworzyła jedna ręka z jednego kruszcu, który dziś jest legendą, strzeżoną i zapomnianą. Chcę jedynie poznać, czy to prawda i strukturę tego kruszcu.

 

- Smoczy Stras? - szepnął z przejęciem skrzaci chłopak. - Czy ten sam...?

 

Nieznajomy zaś kiwnął głową potakująco.

 

- Żeby jednak dowiedzieć się tego, potrzebny będzie ci nie tylko Sztylet. Czy wierzysz zatem, panie, że klejnot z czasów Mistrzów, starszy o wieki jeszcze od Sztyletu, wciąż gdzieś istnieje? A może... Czyżbyś uważał, że Stras i Sztylet są tak naprawdę tym samym klejnotem? - ciągnął Heél, świdrując maga spojrzeniem i z szaleńczą prawie ciekawością starając się wyczytać w jego twarzy odpowiedź.

 

Nieznajomy jednak w najmniejszym stopniu nie podzielał poruszenia Heéla. Niewiele było w nim emocji, jeśli te w ogóle mu się zdarzały, lub może skrywał je po mistrzowsku. Wstał tylko i wygładził dłonią brzegi swego płaszcza.

 

- Widzę, że opowieść pochłonęła cię. Cóż, takie opowieści bywają jak jad węża, na który nie ma antidotum. Potrafią przetrwać w umyśle wieki. – Mag zamyślił się, a jego twarz zastygła jak kamienny posąg. Po chwili jednak powiedział ze swoim uśmiechem:

 

- Ni starszy, ni młodszy, nie ten sam, lecz taki sam. Klejnoty jak opowieści potrafią być bliźniaczo do siebie podobne.

 

„Bliźniaczo!”, zdumiał się Heél, gdy natychmiast przyszła mu na myśl treść zagadki. „Bliźniacza jak echo miłość, bliźniacze jak w lustrze ognie... Historia Nélchoda i Fény jest powtórzeniem historii. Czyjej? Mistrzyni Olchy?”, spojrzał pytająco na maga, a on rzekł:

 

- Teraz masz pewność, że mogę ci dużo zaoferować. Ja zaś mam pewność, że nawet jeśli nie będę cię szukać, ty sam niebawem zechcesz mnie znaleźć.

 

- Wątpię - warknął Heél w nagłym akcie buntu wobec samego siebie. „Co ja robię? Czy nie cenię Vélha i nie jestem wobec niego lojalny?”

 

Nieznajomy jednak roześmiał się tylko i powiewem wiatru zgasły naraz wszystkie świetliki. Gdy Heél rzucił się do stołu, wyszukał pospiesznie kaganek i zapalił go, maga już nie było.

 

***

 

Błędne ognie nad Wierzbowymi Topieliskami wraz z nadejściem świtu również już pogasły, rzadka mgła wciąż jednak unosiła się nad brudną, mętną wodą. Drzewa na wysepkach zatapiały się także we mgle, zanurzone w niej prawie do połowy swych szarobrązowych pni. Heél nie lubił tych bagien, strzegących Jaskini ze wszystkich stron, z których nie odgradzała jej rzeka. Można było zgubić się tu bez trudu i jak zawsze cuchnęły rozkładem niczym odorem śmierci. Wierzby wypuszczały już nowe, tegoroczne liście, żywozielone i świeże, a jednak wszystko dookoła wydawało się martwe lub pogrążone w duszącym śnie.

 

Skrzaci chłopak szedł jakiś czas ścieżką przez omszałe, powalone drzewa służące za groblę, na wpół zanurzone i gnijące w wodzie. Gdy zaświeciło słońce, a jego blask prześwietlił welon mgły, wypatrzył w końcu Aénę, jak czekała na niego z głową skrytą pod ciemnym kapturem, spod którego wydostawały się jej niedługie, jasne włosy.

 

- Jesteś - powiedziała gnomia dziewczyna, odchylając nieco kaptur i uśmiechając się szeroko, kiedy Heél dotarł do niej.

 

Skrzat kiwnął nieznacznie głową i niezdecydowanym, niespiesznym ruchem odgarnął jej kosmyk z czoła.

 

- Czego się dowiedziałeś? - zapytała chciwie Aéna, gdy zaczęli iść dalej wolno ścieżką, by wydostać się w końcu z bagna do lasu.

 

- Niewiele - mruknął Heél, sam nie wiedząc, czy kłamie, czy mówi prawdę. - Jestem zmęczony.

 

- Jak to niewiele? Jak to zmęczony? Kiedy ty byłeś zmęczony po siedzeniu w papierzyskach? - obruszała się dziewczyna.

 

Wtedy Heél niespodziewanie poczuł w sobie złość, taką, która bardzo go zdziwiła i jakiej nigdy dotąd nie czuł. Przecież prawie nigdy się nie złościł, będąc dzieckiem nawet na okrutnego, chochliczego ojca nie potrafił być zły prawdziwie. W tym samym momencie zrobiło mu się ciemno przed oczami, znalazł się nagle daleko gdzieś od bagien i zdało mu się, że ktoś mówi w jego głowie...

 

„Jakże cię to wszystko mierzi. Przecież ona jest głupia. Czy nie jest męczarnią przebywanie w jej towarzystwie?"

 

„Kto to mówi?"

 

„To ty sam mówisz."

 

„Kto to mówi?"

 

- Heél, co tobie? - Aéna zapytała przestraszonym tonem, łapiąc go za ramię. - Twoje oczy tak dziwnie świecą.

 

„Co się ze mną dzieje?”, ocknąwszy się, skrzaci chłopak zapytał sam siebie, do Aény jednak blado się uśmiechnął.

 

- Nic, Aéno, nic - powiedział łagodnie. - Zamyśliłem się tylko.

 

„Przez niego się niecierpliwię, zmącił mi myśli. Czemu on był tak szczery ze mną?”, zastanawiał się dalej, gdy Aéna uspokoiła się, po chwili jednak pomyślał, że może to wszystko było kłamstwem, może mag celowo chciał naprowadzić go na błędną drogę.

 

Smoczy klejnot nie chciał jednak wyjść mu z głowy. „A jednak z zagadką podpowiedział mi prawdę! Pasuje jak ulał do układanki.”

 

„Kimże on był? Czy znów go spotkam?”, Heél obejrzał się przez ramię, miejsca, gdzie leżała Jaskinia, nawet jeśli potrafiło się obejść obręcz zapomnienia i pamiętało się je dobrze, stąd już wypatrzyć się nie dało.

 

Dzikie gęsi zaskrzeczały nagle głośno i skrzat niemal podskoczył, wyrwany z zadumy.

 

- Ej, nie cykorz! - zaśmiała się Aéna, po czym wsunęła swoją dłoń w jego.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania