Poprzednie częściFormy krótkie #1 SAMOBÓJCA?
Pokaż listęUkryj listę

Formy krótkie #37 DRUGI I OSTATNI LIST DO PRZYJACIÓŁKI

Do domu powróciłem półżywy. Ani Goethe, ani Minos, ani Apostoł Paweł nie pomogli. Posiedziawszy przy stole, poleżawszy na podłodze, nie słysząc pytań, nie rozumiejąc (swoich) odpowiedzi, tkwiąc w jakimś uporze rozpaczy, uciekłem się w końcu do swego wiecznego sposobu: natury. Wyszedłem na ulicę i od razu na ciepłe skrzydła wiatru, w potok latarń. Nogi same niosły, nie czułem ciała (Ukochana Przyjaciółko, zrozumiałem, że jestem owładnięty demonami!), był to prawie niebyt, pierwsza sekunda po śmierci.

___

- To opowiadanie. Cóż w nim takiego strasznego? Chyba to, że opowiadając, widziałem siebie, że przetrząsając ten cały popiół, odczuwałem go jak autentyczny – była to konfrontacja ze sobą. I cóż ja poczułem? Wstręt!

Z każdym moim słowem rosła między nami ściana. Pani zachwyt nim był dla mnie jak nóż w serce. Stawała się Pani jego sprzymierzeńcem, moim wrogiem, prawie nim. Każdy uśmiech potwierdzał: „Słusznie! I tak trzeba! Na to się zgadzał!”

Brzmiało to jak spowiedź uciekającego czasu, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj. Ujrzałem dzisiaj całą swoją przeszłość, moją grzeszną, smutną przeszłość, która zabierała mnie od Pani, odrywała mnie od Pani, moją miłość do Pani (świętą!) czyniła epizodem. Po wysłuchaniu mnie mogła Pani mi nie wierzyć, a ja po opowiedzeniu, czy mogłem sam sobie czy w siebie wierzyć?

___

Można to opowiadać mając przed sobą wiele czasu, żeby zapomnieć o przyszłej nocy lub całym życiu. Można to opowiadać na piersi, gdy wszystko ma się za sobą. Albo jeszcze: na kolanach przed kobietą, wtulając twarz między kolana.

___

 

Tak w ogóle, to po spotkaniu z Panią przestałem siebie lubić. Sam siebie osądzam, sąd mój bardziej srogi od Pani, ja siebie nie lubię.

I – skąd to poczucie winy? Przecież Pani wcześniej nie znałem!

Czyżby była zdrada - z powrotem?

___

Przeraża mnie (zachwyca) nieprzejednanie Pani miłości. Ani obrączki, ani książki, żadnej pamiątki, było mi dzisiaj nawet przykro.

W takiej odmowie – majestatyczność, świadomość prawa do wszystkiego, z mojego prawa mi darujesz.

Oto za to – i za tę ławeczkę w ogrodzie i za milczenie na ulicy i za jakieś spojrzenie bez uśmiechu.

___

Spałem dzisiaj w podarowanym przez Panią szlafroku. Nie zakładałem go od tamtej pory, ale dzisiaj byłem taki samotny i zrozpaczony, że ubrałem go, niczym cząstkę Pani.

___

Koniec historii okazuje się niedokładny. Po prostu zapomniałem (pomyliłem). Przyszła ona do mnie po raz pierwszy nie bezpośrednio od niego, odeszła ode mnie nie bezpośrednio do niego, oderwawszy się ode mnie, gdy przypadkowo spotkała go na ulicy.

Potem – jej list i spowiedź – i moje przebaczenie (mój błąd!). I po tym sklejeniu (szczeliny!) – opowieść tego: „Czy wiesz, dlaczego ona wróciła do Pana? Dlatego, że tego ranka odwiozła go do szpitala, a wieczorem była u Pana.” Motyw: „Nie mogę być bez mężczyzny.” Ten umarł sam, tęskniąc za nią, wołając ją, powierzając jej wszystko, co mu pozostawało: […].

___

Kiedy, dużo później, już dawno po rozstaniu, kiedyś zapytałem ją: „Ale dlaczego Pani ani razu, ani razu Pani nie poszła?”, odpowiedziała: „Zaszłam jeden raz, on spał, taki cienki, cienki jak kurza szyja – wszystkie żyły na wierzchu – nie mogłam ...” I westchnęła.

Rozstałem się z nią nie ze swego powodu, ale przez niego, przez jego samotną godzinę śmierci, przez […], które ona wzięła niczym dzikus - trofeum, przez jego oczy, których nie mogłem jej wybaczyć.

___

 

Czy pomyślała Pani o tym, co robi, ucząc mnie wielkiej ziemskiej miłości? No, a jeśli – tak i jeśli Pani - ?

___

„Miłość – ognisko, do którego wrzucają skarby”, tak uczyła mnie pierwsza kobieta, którą kochałem – miłością prawie dziecinną, lecz dającą mi już całą gorycz nie dziecinnej miłości – kobieta wzniosłego życia, zajmująca się hellenistyką, historią grecką, poruszająca się między Orfeuszem i Heraklitem.

Dzisiaj (trzynaście lat później), wspominałem to uczucie. Czy nie tego uczy mnie - Pani?

___

Ale skąd Pani to wie, nie lepszym życiem od mego – żyjący? I dlaczego ma Pani tyle zarzutów do mnie – a ja do Pani żadnego? Może mężczyzna rzeczywiście nie ma prawa wnieść w życie atmosferę domową, zamiast duszy?

___

Teraz, oderwawszy się na sekundę od tego, że jestem mężczyzną – oto Pani zwyczajne życie: góra (przyjaciele) – i dół (słabości), z tą różnicą, że ja do tego bas-fonds dołu wnosiłem całą swoją górę, słabości zamieniałem sobie na namiętności, stąd - tragedia.

Jeśli ja tak, jak Pani, umiałbym tylko grać i nie wchodziłbym całym sobą, byłbym czystszy, bardziej kryształowy i szczęśliwszy. Dusza moja zawsze mi przeszkadzała, jest ikona „Zbawiciel – argusowe oko”, i tak oto: argusowe oko z większym sumieniem – przed sobą.

___

I jeszcze, Przyjaciółko, nieudane spotkania: słabi ludzie. Zawsze chciałem kochać, zawsze tępo marzyłem być posłusznym, zaufać, być zniewolonym (samowola), być w pewnych, delikatnych rękach. Słabo trzymały. Dlatego odchodziłem. Nie kochały – podziwiały: dlatego odchodziłem.

Jak poecie – nikt nie jest mi potrzebny (nad poetą – geniusz, i to nie bajka).

Nie jest Pani „impresjonistką”, chociaż wielu za taką Panią uważa, nie jest Pani człowiekiem minuty, jeżeli będzie Pani mnie dłużej kochać, to na pewno poradzi Pani sobie ze mną.

___

„Tout comprendre, c´est tout pardonner”* – tak, ja wiele w życiu zrozumiałem. Ten mój „błąd” (przebaczona zdrada). Człowiek mówi mi to, co mógłby ukryć (jego dobra wola!), człowiek z litości (tak ona mówiła) daje czułość – czyż mi to osądzać?! I na koniec, czy to faktycznie zdrada – nie drobiazg i czy nie drobiazgowością będzie z mej strony z tego powodu - odtrącać? Czyż nie będzie to przeniesieniem stosunku wyłącznie na leżącą płaszczyznę bliskości – z poziomu przyjaźni?

Ale, co ja piszę – przecież nie przyszłaś do mężczyzny w godzinę jego śmierci, ty, żyjąca z nim przez dwa lata i – na swój sposób – kochająca go, niczego poza „kurzą szyją” nie zobaczyłaś – tego nie zrozumiałem i dlatego, nie mogłem wybaczyć.

Jeszcze jedno: zataiłaś przede mną jego istnienie, kazałaś mi prawie rabować martwego – mnie, tak cierpiącego od cudzej krzywdy, tak wzdrygającego się na myśl o nim!

Najbardziej dotknęło mnie to, że ona przyszła do mnie i „nie można przecież bez mężczyzny”. To wszystko, co ja jej później ... przemilczałem.

___

 

Wszystko to opowiadam Pani, żebyś wiedziała, że i na samym dnie studni pozostawałem – sobą.

I jeszcze żeby Pani, moja droga przyjaciółko, wiedziała, że :

 

U żyjącego życiem wesołym –

Daleko niewesołe życie.

 

Za każdą cudzą zabawę płaciłem frycowe. Swojej nie miałem.

___

Tak jeszcze jeden szczegół: przez wszystkie spotkania niczego o nim nie słyszałem, z rzadka tylko, kiedy uśmiechając się, pytałem: „Czyim jestem następcą?”, ona odpowiadała z najmilszym, jakim mogła uśmiechem: „Ani poprzednikiem, ani następcą”, a kilka linijek, które jakoś jej napisałem, ona przepisała, aby móc zawsze nosić przy sobie, bojąc się zniszczyć moje zapiski.

Teraz one, prawdopodobnie, spoczywają razem z […] w jednej skrzyni – też trofeum.

Sąsiedztwem nie jestem urażony, a jeśli już mam być urażony – to za tym, a tym, mam nadzieję, Bóg już otworzył inne uszy i inne oczy.

___

(Teraz ulewa, z której się cieszę: przez cały ranek martwiłem się, że ładna pogoda, a ja z Panią nie wybrałem się na spacer!)

___

Motto do tego lata:

„Nie pozwalaj swoim pragnieniom przestępować progu swojej woli”.

(Księga tysiąca i jednej nocy)

 

 

* Wszystko zrozumieć to wszystko wybaczyć.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • alfonsyna 01.06.2016
    Tu chyba za wiele nie napiszę, bo i nie bardzo potrafię to skomentować, tak dużo w tym emocji, które absolutnie pochłaniają, bardzo silnych i bardzo osobistych. Ciekawie było móc przeczytać coś w takiej właśnie formie Twojego autorstwa. :)
  • TeodorMaj 01.06.2016
    Niezmiernie mi miło. Dziękuję :)
  • O-Ren Ishii 02.06.2016
    Ej, dobra, ja się zakochałam w tych listach do przyjaciółki. Poważnie. Są tak emocjonalne... 5 :)
  • KarolaKorman 02.06.2016
    Miałam wrażenie, że list pisał nieszczęśliwy człowiek, któremu ta kobieta odebrała resztki nadziei na prawdziwą miłość, emocje i jeszcze raz emocje, 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania