Poprzednie częściFormy krótkie #1 SAMOBÓJCA?
Pokaż listęUkryj listę

Formy krótkie #49 – STAJNIA

Tekst nie wyszedł zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że może komuś się spodoba ;)

__________________________________

 

Dwudziesty ósmy grudnia, noc była mroźna i wietrzna. Darren szedł nieoświetloną drogą niewielkiej wsi, mijając opuszczone domostwa. Jedynym źródłem światła był księżyc i jego blask odbijany od śniegu. Im bardziej w głąb drogi, tym wiatr stawał się silniejszy. Przemarznięty do szpiku kości mężczyzna poprawił kaptur i włożył ręce do kieszeni. Usłyszał szczekanie psów, na początku przyjazne, ale po kilku chwilach coraz bardziej zajadłe i agresywne. Szczekanie przerodziło się we wściekłe ujadanie i warczenie. Darren postanowił skryć się w jednym z opuszczonych budynków gospodarczych. Wyglądając przez dziurę w ścianie, która kiedyś była oknem, dostrzegł dym wydobywający się z komina domu stojącego naprzeciwko. Ucieszył się na myśl, że jest jeszcze ktoś oprócz niego.

Podszedł do drzwi i zapukał. Cisza. Zapukał jeszcze raz, wtem drzwi się uchyliły. Wszedł do środka, lecz dom był zniszczony i całkowicie opuszczony. W dużym kominku nie było ognia, były jedynie pajęczyny i stare pudła. Zastanowił go jednak kubek z parującą herbatą, stojący na stole i drewniany fotel bujany, który sam się ruszał. Mężczyzna wyszedł lekko przestraszony, stanął obok starej, rozsypującej się stodoły i odwrócił w kierunku domu. Z komina w dalszym ciągu wydobywał się dym. W odległości kilkunastu metrów od domu znajdowały się dwie, sporych rozmiarów stajnie otoczone pustymi padokami. Darren słyszał wyraźne parskanie. Przez jego ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Dreszcz strachu? Niepewności? Ruszył w kierunku stajni, a z każdym krokiem parskanie nasilało się, gdy był już zaledwie metr od drewnianego budynku, usłyszał przyjazne rżenie koni, koni czekających na jedzenie. Zbliżył się z ciekawością do pierwszego boksu, lecz ten okazał się pusty, podobnie jak każdy następny. Chmura przesłoniła księżyc, nastała kompletna ciemność. Rżenie koni było wyraźniejsze, jedno po drugim, jakby pozdrawiały się nawzajem, lub ostrzegały przed zagrożeniem. Świst wiatru otaczał stajnie, zrobiło się zimniej, a gdy księżyc wyłonił się zza chmur, mężczyzna ujrzał głowę konia, z chrap wydobywała się para. To prawdziwy koń, naprawdę tutaj jest – pomyślał. Podszedł do niego, ale ten zniknął, pozostała tylko wydobywająca się z niewidzialnych już chrap para. Mężczyzna był przerażony, nie miał pojęcia, co się dzieje. Może to mu się tylko wydaje? Może śni? Tak, to tylko koszmar senny, za chwilę się obudzi i wszystko będzie normalnie... Niestety nie.

Na pustych dotychczas padokach pojawiły się konie, ale nie były to prawdziwe konie. Ich sylwetki były na wpół przezroczyste. Na ich widok, psy zaczęły znowu szczekać, ale i ich nie było. Mężczyzna chciał uciec, uciec jak najdalej od stajni, od tego nawiedzonego miejsca, ale gdy zaczął biec, usłyszał wściekły stukot kopyt. Odwrócił się i ujrzał galopujące wprost na niego konie. Były w amoku, spłoszone, przerażone... Darren skulił się i zamknął oczy. Stukot ucichł, a konie zniknęły. Pojawił się ten, którego już widział w boksie. Rżał przyjaźnie, przyglądając się mężczyźnie z zaciekawieniem. Podszedł do konia, był niemal całkowicie przezroczysty, przeżuwał siano. Mężczyzna chciał go dotknąć, ale nie mógł. Koń znikał.

– Co pan tutaj robi? – usłyszał chropowaty głos mężczyzny, który pojawił się znikąd. Odwrócił się przestraszony i ujrzał mężczyznę z zakrwawioną głową i nożem wbitym w klatkę piersiową. Koń zaczął parskać. Darrenowi nogi się ugięły, nie miał siły uciec, jakby niewidzialne kajdany przykuły go do betonu. Nie był w stanie też niczego powiedzieć. Zaschło mu w gardle. Za mężczyzną z nożem, pojawiły się przezroczyste konie, czekające na jedzenie. Ziemia pod nogami zaczęła się osuwać.

– Trzyma pan, przyda się. – powiedział stajenny, podając Darrenowi widły.

Ziemia osunęła się, a wraz z nią Darren i cała stajnia. Nastała wieczna ciemność. Nadal było słychać rżenie koni...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Angela 10.11.2016
    Fajne, klimatyczne opowiadanie, w sam raz na wieczór : ) 5
  • TeodorMaj 11.11.2016
    Dzięki ;)
  • Violet 10.11.2016
    Specjalizacja w pewnym gatunku literackim imponująca, coraz lepiej straszysz. p.s
    I co, teraz mam iść na wieczorny obchód do własnej stajni?! Dziękuję Ci bardzo, Teodorze :) 5
  • TeodorMaj 11.11.2016
    Dziękuje :)
  • oldakowski2013 11.11.2016
    Gdyby tak były jeszcze akapity...
  • TeodorMaj 11.11.2016
    Poprawiłem ;)
  • Zdzisław B. 11.11.2016
    Dobrze czytało się, jest nastrój grozy i nieprzewidywalnego. 5.

    Drobne uwagi, do przemyślenia:
    * w pierwszym akapicie dwukrotnie jest "Darren". Czy powtórzenie jest potrzebne?
    *wtem drzwi - wtedy drzwi ("wtem" oznacza coś niespodziewanego. Darren mógł się spodziewać otwarcia)
    *w kilku miejscach zmieniłbym interpunkcję
    * koni czekających na jedzenie (może: na paszę/obrok? "na jedzenie" dziwnie brzmi w stosunku do koni)
    *z chrap - z jego chrap
    *To prawdziwy koń, naprawdę tutaj jest – pomyślał. - "To prawdziwy koń, naprawdę tutaj jest" pomyślał.
    *betonu (przed stajnią?)
  • TeodorMaj 11.11.2016
    Dziękuję za komentarz i ocenę :)
    Chodnik betonowy, zgadza się, przed wejściem do stajni, lub do boksów w stajni angielskiej, może być też z kostki lub inaczej utwardzony.
  • Zdzisław B. 11.11.2016
    TeodorMaj
    To mi chodziło po głowie, ale wcześniej w tekście nic nie było na temat podłoża, więc zapytałem.
    Pzdr.
  • zaciekawiony 14.11.2016
    "Im bardziej w głąb drogi" - im dalej drogą albo po prostu im dalej szedł. Bo na razie wygląda na to, że zagłębiał się w drogę, jakby się w nią wkopywał.

    "W dużym kominku nie było ognia, były jedynie" - jedno były można zlikwidować

    "Rżenie koni było wyraźniejsze, jedno po drugim" raczej jednego [konia] po drugim, bo rżenie jako takie jest niepoliczalne

    Tekst dobry, oniryczny i nie oczywisty.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania