Za dużo rzeczowników, mało dialogów. Zdania za długie, za dużo spójkników np i.. Tematyka, dla mnie mało interesująca choć innym może się podobać więc tego nie ocenie. Napisane językiem, dość oryginalnym. W pewnym środowisku, może się podobać.
Dialogów nie lubię, co do reszty zastanowię się poczytam to jeszcze. Zdania chcę właśnie żeby długie były. Dzięki za czytanie i spostrzeżenia.
Pozdrawiam ?
Wiem o tym, ale nie byłbym sobą idąc na kompromis z handlem. Biorę przykład z Sapkowskiego, który pisał to, cosam chciałby czytać. Dzięki za zajrzenie,
Pozdrawiam ?
Tekst niezwykle dopracowany: do ostatniej kropki i przecinka. Wena tryska jak sok z dojrzałej brzoskwini; starczyłoby na kilka opowiadań. Jesteś poważnym autorem, który nie idzie na łatwiznę, lecz daje z siebie wszystko.
Zdania nie są za długie, ponieważ kontynuują tą samą myśl. Nic gorszego kiedy jedna myśl jest rozbijana serią niepotrzebnych kropek. Gerald Murnane (największy z żyjących pisarzy w języku angielskim, o którym mało kto słyszał) jest znany z układania bardzo długich zdań, gramatycznie całkiem poprawnych.
Osobiście nie jestem miłośnikiem fantazji, bo trudno w tym gatunku identyfikować mi się z bohaterem, odnieść opisywane zdarzenia do własnego życia, mimo to przeczytałem z przyjemnością. Ciekawe i oryginalne — niczego podobnego tutaj jeszcze nie znalazłem.
Wyobrażam sobie księgę (nie książkę, a księgę), w której proza powyższa byłaby w części drugiej, a w pierwszej - wiersze, które szczegółowo ukazują postaci, zjawiska i przedmioty wymienione w prozie.
Masz tu np. opisane spotkanie z szepcą, a przecież wcześniej czytałam wiersz pt. "Szepca". Masz pociąg, zwany "czartem", a przecież wcześniej czytałam wiersz "Czarci pociąg".
Byłaby to księga z zawartym w niej Światem Welebora, w którym ten tytułowy Pobóg Welebor tak inaczej na świat patrzy:
– Ty!
Krzyknął (szepca - dop. mój) do Welebora zastępując mu drogę, po czym rozpoczął przemowę, z przyzwyczajenia jakby dawnego, bo zawodu szepcy nie wykonywał już, odkąd oszalał, co często się zdarzało:
"Jest tyle światów, ilu ludzi!"
Księgę można byłoby zacząć czytać od części z wierszami albo - od prozy. Jedna część uzupełniałaby drugą.
Tak, to jest jakaś myśl ?
Zobaczymy co będzie. Na szczęście prawdopodobnie będę dysponował środkami, aby wydać sobie tak, jak mi się podoba w niewielkim nakładzie.
Pozdrawiam ?
Pobóg Welebor, przeczytałam jeszcze raz to zdanie o mam pewną uwagę:
"Krzyknął (...) zastępując mu drogę, po czym rozpoczął przemowę, z przyzwyczajenia jakby dawnego, bo zawodu szepcy nie wykonywał już, odkąd oszalał, co często się zdarzało..."
Zastosowałeś tu chyba skrót myślowy. Ale to nie jest dobre. Osłabiło zdanie. Chodzi o ten kawałek:
"zawodu szepcy nie wykonywał już, odkąd oszalał, co często się zdarzało"
Końcówka: "co często się zdarzało" dotyczy w zdaniu konkretnego szepcy i robi zamieszanie: czyli ten szepca na przemian "szaleje" i nie wykonuje wtedy zawodu, to znów zdrowieje i zawód wykonuje?
A może chodziło Ci o to, że - ogólnie - szepcom przytrafiało się szaleństwo? Jeśli zwrot "co często się zdarzało" dotyczy wszystkich szepców (i jeśli był to stan nieodwracalny) - sformułuj to inaczej.
Spojrzenie Welebora na świat przyciąga bajkową fantazją. Warto śledzić jego losy, bo są to również moje losy. Jest to bajka, jakich mało, o rzeczywistości w której trudno przewidzieć zakończenie. Ciekawy zabieg literacki.5. Pozdrawiam?
Dziękuję ?
Bardzo się cieszę z dobrego przyjęcia. Moja poezja płynnie przeszła w prozę poprzez tych kilka textów z gatunku lingwifantasy. Bardzo szczęśliwy jestem, na pomysł umieszczenia akcji w alternatywnej współczesności wpadłem ledwie kilka dni temu, wcześniej to miał być świat magji i miecza, i odsuwałem pisanie na nieokreśloną przyszłość. Chwała bogom !
Pozdrawiam ?
Pobóg Welebor, właśnie dlatego jest ciekawie, że akcja się dzieje teraz, „na pomysł umieszczenia akcji w alternatywnej współczesności wpadłem ledwie kilka dni temu. [...] Chwała bogom !”. Życzę powodzenia w pisaniu ?
P.W↔Rzekłbym, iż opowieść jedyną w swoim rodzaju jest, przeto jam przeczytawszy, prawie zadowolom jest.
Zaiste jednak rzeknąć muszę, iż międzysłownictwa werbalnego, trochę brakować mi, tudzież tekstu podzielenia,
by ów ścianą nie był i przytłoczywszy nieco, czytanie mym oczom, zakłócał.
Ale to jeno subiektywne me spojrzenie.
Pozdrawiam?:)
Odgarnąłem trochę spraw niecierpiących zwłok :P i zabieram się za Twoją powieść. Jest tego sporo więc pewnie nie ugryzę przy jednej biesiadzie ?
"Pierwsze duże pojazdy do przewozu osób, zwane ludowozami, zaczynały swą pracę, dźwięk jakby lądującego samolotu wydając, gdy na przystanku pobliskim stawały."
Czy zatem samoloty nie powinny zwać się ludolotami? ?
"Ten tak zwany smok, syn spalin, był jednak dla Królowian przyjaznym potworem – przez setki lat przyzwyczaili się do niego i jego woni i polubili ją – gdyby go im odebrać, to tak jakby różę pozbawić jej zapachu."
No co Ty? Kolega idzie w góry i zaczerpnie w płuco świeżego powietrza, tylko się nie zachłyśnij ? To jest właśnie to co poprawnie definiuje słowo tolerancja. Mieszkańcy Miasta tolerują smok, owszem. Czy się do niego przyzwyczaili? Polubili? Śmiem wątpić.?
Cześć, fajnie, że jesteś. Dobrze, że bez zwłok się obeszło ?
Co do smoku, to uważam, że ewolucja zrobiłaby swoje, choć może nie przez setki tylko lat... Ale czy u mnie jest normalna ewolucja?
Pozdrawiam ?
Pobóg Welebor
W sumie, zgodnie z teorią ewolucji Jeana Baptiste de Lamarcka (Lamarkizm) jest całkiem możliwe, że przystosowałeś się do smoka przez jego oddziaływanie na Twój organizm - zwiększyłeś swoją tolerancję. Natomiast moim zdaniem, fakt, że zaczął podobać Ci się jego zapach jest całkowicie subiektywnym odczuciem niezależnym od tolerancji na substancje trujące.
Czy Twoja ewolucja jest normalna? Zdefiniuj "normalna" ?
Poncki, przyjemne jest to, co nam służy, w sensie, że jeśli smog byłby dobry, to jego zapach przyjemny; wrażliwi na szkodliwe oddziaływanie smogu wymarli, a premiowani są ci, dla których jest pozytywne wręcz.
W ewolucję nie wierzę zresztą jeśli chodzi o całokształt...
Pobóg Welebor czyli uważasz, że rodzimy się z różnymi cechami mniej lub bardziej zbliżonymi do tego co zaserwowali nam rodzice i albo jesteśmy odporni na to co nam los przyniesie albo nie?
Komentarze (31)
Pozdrawiam ?
Pozdrawiam ?
Pozdrawiam również ?
Tekst niezwykle dopracowany: do ostatniej kropki i przecinka. Wena tryska jak sok z dojrzałej brzoskwini; starczyłoby na kilka opowiadań. Jesteś poważnym autorem, który nie idzie na łatwiznę, lecz daje z siebie wszystko.
Zdania nie są za długie, ponieważ kontynuują tą samą myśl. Nic gorszego kiedy jedna myśl jest rozbijana serią niepotrzebnych kropek. Gerald Murnane (największy z żyjących pisarzy w języku angielskim, o którym mało kto słyszał) jest znany z układania bardzo długich zdań, gramatycznie całkiem poprawnych.
Osobiście nie jestem miłośnikiem fantazji, bo trudno w tym gatunku identyfikować mi się z bohaterem, odnieść opisywane zdarzenia do własnego życia, mimo to przeczytałem z przyjemnością. Ciekawe i oryginalne — niczego podobnego tutaj jeszcze nie znalazłem.
Daję ? i pozdrawiam. ?
Pozdrawiam !!
Masz tu np. opisane spotkanie z szepcą, a przecież wcześniej czytałam wiersz pt. "Szepca". Masz pociąg, zwany "czartem", a przecież wcześniej czytałam wiersz "Czarci pociąg".
Byłaby to księga z zawartym w niej Światem Welebora, w którym ten tytułowy Pobóg Welebor tak inaczej na świat patrzy:
– Ty!
Krzyknął (szepca - dop. mój) do Welebora zastępując mu drogę, po czym rozpoczął przemowę, z przyzwyczajenia jakby dawnego, bo zawodu szepcy nie wykonywał już, odkąd oszalał, co często się zdarzało:
"Jest tyle światów, ilu ludzi!"
Księgę można byłoby zacząć czytać od części z wierszami albo - od prozy. Jedna część uzupełniałaby drugą.
Zobaczymy co będzie. Na szczęście prawdopodobnie będę dysponował środkami, aby wydać sobie tak, jak mi się podoba w niewielkim nakładzie.
Pozdrawiam ?
"Krzyknął (...) zastępując mu drogę, po czym rozpoczął przemowę, z przyzwyczajenia jakby dawnego, bo zawodu szepcy nie wykonywał już, odkąd oszalał, co często się zdarzało..."
Zastosowałeś tu chyba skrót myślowy. Ale to nie jest dobre. Osłabiło zdanie. Chodzi o ten kawałek:
"zawodu szepcy nie wykonywał już, odkąd oszalał, co często się zdarzało"
Końcówka: "co często się zdarzało" dotyczy w zdaniu konkretnego szepcy i robi zamieszanie: czyli ten szepca na przemian "szaleje" i nie wykonuje wtedy zawodu, to znów zdrowieje i zawód wykonuje?
A może chodziło Ci o to, że - ogólnie - szepcom przytrafiało się szaleństwo? Jeśli zwrot "co często się zdarzało" dotyczy wszystkich szepców (i jeśli był to stan nieodwracalny) - sformułuj to inaczej.
Wiele mi się tu spodobało, np. krótkie opisy, choćby ten:
"... samochody o kształtach zaokrąglonych i smak ich twórców znamionujących, w barwy rozmaite błyszczykiem malowane".
A zaintrygowały te dwa zdania:
"Mężczyzna jakby rozmyślał".
"Mężczyzna w pokoju na poddaszu jakby drzemał..."
Słowo "JAKBY" daje tu do myślenia...
Bardzo się cieszę z dobrego przyjęcia. Moja poezja płynnie przeszła w prozę poprzez tych kilka textów z gatunku lingwifantasy. Bardzo szczęśliwy jestem, na pomysł umieszczenia akcji w alternatywnej współczesności wpadłem ledwie kilka dni temu, wcześniej to miał być świat magji i miecza, i odsuwałem pisanie na nieokreśloną przyszłość. Chwała bogom !
Pozdrawiam ?
Była tu super dziewczyna, ktora w prozie poetyckiej poruszała się kak ryba w wodzie. Poszukaj nick "Niemampojecia"
Zaiste jednak rzeknąć muszę, iż międzysłownictwa werbalnego, trochę brakować mi, tudzież tekstu podzielenia,
by ów ścianą nie był i przytłoczywszy nieco, czytanie mym oczom, zakłócał.
Ale to jeno subiektywne me spojrzenie.
Pozdrawiam?:)
Pozdrawiam ?
"Pierwsze duże pojazdy do przewozu osób, zwane ludowozami, zaczynały swą pracę, dźwięk jakby lądującego samolotu wydając, gdy na przystanku pobliskim stawały."
Czy zatem samoloty nie powinny zwać się ludolotami? ?
"Ten tak zwany smok, syn spalin, był jednak dla Królowian przyjaznym potworem – przez setki lat przyzwyczaili się do niego i jego woni i polubili ją – gdyby go im odebrać, to tak jakby różę pozbawić jej zapachu."
No co Ty? Kolega idzie w góry i zaczerpnie w płuco świeżego powietrza, tylko się nie zachłyśnij ? To jest właśnie to co poprawnie definiuje słowo tolerancja. Mieszkańcy Miasta tolerują smok, owszem. Czy się do niego przyzwyczaili? Polubili? Śmiem wątpić.?
Zapowiada się bardzo ciekawie ?
Co do smoku, to uważam, że ewolucja zrobiłaby swoje, choć może nie przez setki tylko lat... Ale czy u mnie jest normalna ewolucja?
Pozdrawiam ?
W sumie, zgodnie z teorią ewolucji Jeana Baptiste de Lamarcka (Lamarkizm) jest całkiem możliwe, że przystosowałeś się do smoka przez jego oddziaływanie na Twój organizm - zwiększyłeś swoją tolerancję. Natomiast moim zdaniem, fakt, że zaczął podobać Ci się jego zapach jest całkowicie subiektywnym odczuciem niezależnym od tolerancji na substancje trujące.
Czy Twoja ewolucja jest normalna? Zdefiniuj "normalna" ?
W ewolucję nie wierzę zresztą jeśli chodzi o całokształt...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania