Poprzednie częściUkojenie – Prolog

Ukojenie cz. 17

– Tylko nie romans – oświadczyła z uśmiechem Jessica.

– Widzisz?! Umiem dobierać sobie partnerki! – rozkrzyczał się z dumą Tommy.

Rozłożyli się parami po dwóch stronach łóżka. Już po kilkunastu minutach jakiś psychol zadźgał młodą kobietę. Trevor patrzył na ekran z zupełną obojętnością, co mu się raczej nie zdarzało. Zawsze przy takich scenach wyobrażał sobie siebie w roli kata, którego ekscytuje znęcanie się nad ofiarą. Po każdym z drastycznych seansów nabierał ochoty na skrzywdzenie drugiego człowieka. W chwili obecnej nie odczuwał nic. Kompletnie nie mógł pojąć, dlaczego obrazy w telewizorze nie robią na nim żadnego wrażenia, przecież tak lubił zabijać. Ale teraz pociągało go chyba coś zupełnie innego.

Coraz bardziej odczuwał kojący wpływ dziewczyny, jej bliskość w zupełności mu wystarczała. Jedna pasja zmieniła się w drugą.

Spojrzał na ukochaną – powoli przysypiała. Dochodziła siedemnasta. Szturchnął przyjaciela nogą i wskazał głową na Jessicę, która również zasnęła. Uśmiechnęli się obaj. Dyskretnie poszli do kuchni zapalić.

– Może pojedziemy do mnie i weźmiemy, co trzeba? Do trzydziestu minut powinniśmy się wyrobić – zaproponował Trevor.

– Dobra.

Chłopak napisał kartkę i cicho opuścili mieszkanie.

– Mogę poprowadzić? – zapytał Tommy. – Dawno nie siedziałem za kółkiem

Trevor dał mu kluczyki.

– Proponowałem damie, żeby wzięła u ciebie kurs wciskania gazu, ale się oburzyła – oświadczył ze śmiechem.

– Ona sądzi, że jak szybko, to zaraz niebezpiecznie. Ale nie ma co narzekać, nie jeździ jeszcze tak wolno. Znam dziewczyny, które usypiają pasażera prowadzeniem samochodu – ironizował Tommy.

W luźnej atmosferze dojechali pod dom w lesie. Trevor od razu spojrzał na ślady – pojawiły się nowe. Teraz już wystraszył się na na żarty.

– Idź, otwórz drzwi. Zaraz przyjdę – Dał przyjacielowi klucz.

Poszedł do szopy i usiadł w zniszczonym aucie. Kurwa, kto to był, do cholery? Pewnie psy, no bo kto inny, do tego dzień po dniu? Stary się wygadał? Wiedzą, że ją zajebałem? Albo tego gliniarza? Kurwa. A jak dorwą mnie w mieście? Albo co gorsza – u Emmy? Kurwa – wertował możliwości, doprowadzając się do szału. Dumał dłuższy czas, w końcu się „obudził”. Nabrał trochę marihuany, zawinął w kawałek starej gazety i wrócił do kumpla.

– Trzymaj! – Rzucił mu zawiniątko.

– Dzięki. Trzepałeś się tam? – zapytał Tommy, rechocząc.

– Musiałem coś sprawdzić – mruknął byle jak Trevor

Poszedł do biurka i wyjął dwie pozostałe kalki, po czym usiadł koło młodzika i zrobił skromnego skręta. Rozprawili się z nim szybko.

– Wracamy? – zapytał.

– Tak.

– Zaczniemy dopiero, jak Emma pójdzie spać. Pasuje ci?

– Pewnie.

Już bez słowa wsiedli do auta i odjechali. Głupawe uśmieszki znów zagościły pod ich nosami.

Dyskretnie weszli do mieszkania – dziewczyny nadal spały, tylko w nieco innych pozycjach. Poszli do kuchni i Trevor zaraz otworzył piwo i wsadził papierosa w usta. Siedzieli tam kilka minut, gadając głupoty i szatyn ponownie chwycił za Marlboro.

– Kociak ma rację, za dużo palę – poskarżył się kumplowi, zaciągając mocno.

W końcu wrócili do salonu i włączyli niedokończony film. Trevor obojętnie gapił się w ekran.

– Beznadziejny jest ten fil, typ wcisnął nam jakieś gówno – podsumował faceta z wypożyczalni.

– Siano – odparł Tommy.

Egzystowali tak przy dziewczynach, w rezultacie Trevor z tych nudów sam przysnął.

Gdy otworzył oczy, znajdował się na kanapie sam. Zerknął ciężko w stronę kuchni – Emma z bratem zajadali pizzę. Jessicy już nie było. Spojrzał na zegarek – zbliżała się dziewiąta wieczór. Spał tak twardo, za nie słyszał nawet, kiedy dostarczyli jedzenie. Ruszył się z łóżka i od razu skierował do okna.

– Zjedz coś najpierw – burknęła dziewczyna.

Odłożył papierosa i wziął kawałek placka. W konsekwencji zjadł trzy i teraz już spokojnie mógł zapalić. Zadzwonił telefon Emmy i dziewczyna zniknęła w sypialni. Rozmawiała dość długo.

– Dzwoniła Kate. Muszę jutro do niej jechać, a samochód nie odpala – oznajmiła po powrocie, patrząc na brata.

– Czego szmata znowu chce? – warknął młodzik, ciotka rodzeństwa chyba bardzo działała mu na nerwy.

– Pojawił się kupiec na dom, chce wszystko ustalić.

– Miałaś nie sprzedawać! – krzyknął dwudziestolatek.

– I co? Będzie stał bezcelowo kolejne sześć lat?

– Nie. Za miesiąc będę pełnoletni i mogę się tam wprowadzić.

– Nie ma mowy!

– Ty na pewno nie będziesz o tym decydować, już raz zdecydowałaś – o przeprowadzce tutaj, nie licząc się w ogóle z moim zdaniem – unosił się wściekły chłopak.

Trevor milczał, nie chciał się wtrącać.

– Wiesz, że dom był dla nas samych za duży, poza tym za drogo kosztowałoby jego utrzymanie – kontynuowała spokojnie Emma.

– Nie zgadzam się na sprzedaż!

– Tommy, musimy go sprzedać, nie mamy pieniędzy, aby tam mieszkać.

– Mamy! Dobrze wiem, ile ojciec nam zostawił! Nie rób ze mnie idioty! – wrzasnął Tommy, zamachnąwszy się na stojącą na stole szklankę.

Ta z impetem uderzyła o ścianę i stłukła się w drobny mak.

– Uspokój się. Pieniądze pieniędzmi, ale są też inne rzeczy. Chcesz tam wrócić po tym wszystkim? Zresztą po ostatniej wpadce na pewno nie zamieszkasz sam – stwierdziła dziewczyna.

Chłopak już nie dyskutował, tylko szybko opuścił kuchnię i zaczął nakładać buty. Już chciał otwierać drzwi, ale Trevor go zatrzymał.

– Młody, nie wychodź, dogadacie się jakoś – poprosił łagodnie

– Puść mnie! – Wyrywał się młodzik.

Trevor go uwolnił. Chłopak nie wyszedł, tylko schował się w łazience, z całej siły trzasnąwszy drzwiami. Szatyn stał tam chwilę, w końcu zapukał.

– Młody, otwórz.

– Nie. Zaraz wyjdę, idź stąd – burknął Tommy.

Odpuścił i wrócił do kuchni – Emma zamiatała pobite szkło. Ręce jej drżały.

– Daj mi to. – Zabrał jej zmiotkę.

Szybko sprzątnął i przytulił dziewczynę. Nie odzywał się, ściskał ją tylko mocno. Siedzieli w milczeniu kilka minut, w końcu ta poprosiła:

– Idź, zobacz, co z młodym.

Chłopak pociągnął za klamkę – zamknięte.

– Tommy, otwórz – nakazał chłodno.

Usłyszał trzask zamka. Wszedł do środka i od razu uderzył go potężny zapach zielska. Tommy chyba płakał, co wprawiło Trevora w niemało osłupienie. Tego się raczej po tym wesołym kolesiu nie spodziewał.

– W porządku? – zapytał.

– Tak.

– Chodź, wyłaź już z tego kibla. Zadusisz się tu.

– Za chwilę.

Zapadła cisza.

– Ona kompletnie mnie ignoruje. Sześć lat temu nie patrzyła na to, że mam szkołę i kumpli, tylko uparła się na przeprowadzkę. A teraz jest zdziwiona, że się wkurwiam – oświadczył Tommy, głos mu drżał.

– Chciała dobrze. Poza tym miała tylko dwadzieścia trzy lata, sama była młoda i mogła podjąć niewłaściwą decyzję.

– Tak? To czemu nadal się upiera na sprzedaż domu? Kasy wystarczy nam do końca życia, musimy gnieździć się w tych dwóch pokojach?

– Może wspomnienia ją dręczą, a ciebie boi się zostawić. Zresztą sam wiesz, dlaczego.

– Już nie tknę tego gówna, poza tym i tak wziąłem tylko trzy razy, więc mogę nie brać w ogóle. Nie ciągnie mnie, chciałem chwilowo zaszaleć.

– Mam nadzieję. – Trevor się uśmiechnął. – Chodź, zapalimy papierosa, ochłoniesz trochę. – Pociągnął kumpla za fraki.

Młodzik wstał i wolno ruszył za chłopakiem.

– Sorry za tę szklankę – mruknął do Emmy. – Już sam nie wiem, co o tym myśleć. Może i masz rację z tą sprzedażą, ale z drugiej strony długo jeszcze zamierzasz cisnąć się w tym mieszkaniu? Ja już nie mam piętnastu lat.

– Wiem. Znajdziemy większe.

– A może ta szmata znowu coś kombinuje? Sama ma chrapkę na tę chatę. Już kiedyś próbowała, nie pamiętasz? Zresztą już dawno ci mówiłem, żebyś nic nie uzgadniała z tą suką, ona dobrze gra! – Tommy znowu się rozchodził. – Jutro jadę z tobą! A niech tylko spróbuje rządzić!

Emma uważnie słuchała brata, ale już była spięta.

– I ma oddać ci klucze, bez żadnej dyskusji! – dodał wściekły chłopak.

– Dobrze.

Trevor pomyślał, że mógłby ich zawieźć, ale przecież dom Emmy stał w jego rodzinnym mieście, a on nie chciał nadziać się na matkę.

– Dam wam samochód – zakomunikował.

– A ty? Wrócimy dopiero pojutrze, albo, jak dobrze pójdzie, jutro późnym wieczorem.

– To nic, poradzę sobie. Będę miał okazję posprzątać w domu.

– Może zostaniesz tu? Masz sklepy, będzie ci wygodniej.

– Może być i tak.

– Niech jedzie z nami – wyskoczył Tommy. – Zobaczymy, czy szkoła jeszcze stoi – Rozradował się.

Emma nie wiedziała, co myśleć o tej propozycji. Znając już niemal na wskroś temperament ukochanego, bała się, żeby nie zrobił czegoś głupiego. Nie otwierała jednak ust.

– Nie, jedźcie sami. Zresztą to nie moje sprawy – odparł Trevor.

– Czemu nie chcesz? Co masz lepszego do roboty? Zobaczysz nasz dom – nalegał Tommy.

– Już widziałem. – Szatyn się uśmiechnął.

Dobrze wiedział, gdzie mieszkała jego szkolna miłość.

– To nic, ale nie byłeś w środku. – Młody nie dawał za wygraną.

– Dobra, zobaczymy jutro. A teraz znajdź kawałek czegoś do podłożenia pod nogę, możemy pół dziś zrobić.

Po chwili Tommy rozłożył na kanapie stary koc.

– Dobra, kładź się.

Trevor namydlił mu nogę i dokładnie ogolił miejsce nad kostką. Emma siedziała i bacznie się temu przyglądała. Nie wyglądała na zachwyconą, ale nie odezwała się słowem. Po dłuższej chwili zapytała jednak:

– Chcecie herbaty?

– Wolę piwo – rzekł Trevor.

Przyniosła mu otwartą butelkę i znów przysiadła.

– Czemu taki duży? – spytała.

– Nie jest duży, jest w sam raz. To facet, będzie mu pasował – odparł Trevor.

Szybko skopiował wzór i odbił na nodze. Odpalił sprzęt – tusz przepływał bez zakłóceń.

– Nie ruszaj się – nakazał przyjacielowi i rozpoczął pracę.

Po niecałym kwadransie wykonał kontur.

– Ok, będę wypełniał. Gotów?

– Wal.

Zaczął od góry. Zaczerniał wzorek bardzo dokładnie, powoli jadąc w dół. Tatuaż był jednolity i dość szeroki, dlatego dobrze mu szło. Po kilku minutach zerknął na małolata.

– Jak tam?

– W porządku – odparł Tommy, lecz ton jego głos mówił, że wcale w porządku nie jest.

Chłopak ruszył dalej. Zrobił następny kawałek i znów spojrzał na Tommy'ego – ten już leżał z twarzą w poduszce.

– Zapalmy – zaproponował, odkładając maszynkę.

– Pal tu, też zajaram – rzekł młodzik, spojrzawszy na siostrę czerwonymi oczyma.

– Mówiłem, że będzie bolało – rzucił Trevor.

– To nic..

– Na dole będzie najgorzej, wiesz o tym?

– Wiem.

Dziewczyna cały czas przyglądała się bratu i nie mogła zrozumieć, jak ktoś z własnej woli może się skazywać na takie cierpienie. Trevor zgasił papierosa, umył ręce i znów złapał za urządzenie. Po dłuższym czasie rzucił okiem na przyjaciela – nadal chował twarz w poduszce.

– Idę spać. Nie siedźcie tu do rana – oświadczyła Emma.

Trevor się uśmiechnął i wrócił do pracy. Gdy zakrył połowę, oderwał maszynkę od nogi.

– Dobra, młody, na dziś wystarczy. Masz już dość, a mnie trochę boli ręka.

Tommy podniósł głowę – oczy zaszły mu łzami

– Jak ty będziesz z tym spał? – zapytał szatyn.

– Poradzę sobie.

Dwie minuty później Trevor już leżał przy ukochanej. Objął dziewczynę, opar głowę oparł o jej plecy i zamknął oczy.

 

Poczuł szarpanie. Uniósł powieki i zobaczył wiszącą nad nim, uśmiechniętą Emmę.

– Wstawaj, już dziesiąta.

Usiadł na łóżku, półprzytomny. Nigdy nie spał tak długo, do tego nie obudził się w nocy ani razu, co go bardzo zdziwiło. Poza tym nie załapał nawet, kiedy zasnął.

– Spałeś jak zabity. Próbowałam obudzić cię o dziewiątej, ale przekręciłeś się tylko na drugi bok, pyskując coś pod nosem, więc dałam ci jeszcze godzinę – wyjaśniła dziewczyna, głaszcząc go po policzku.

– Trzeba było mnie szarpnąć – odparł Trevor z jakąś poranną złością.

– Chodź, zjesz śniadanie i pojedziemy. – Emma chwyciła go za rękę.

Nie był zachwycony, koniecznie chciał się wykręcić. Wstał jednak i poszedł do łazienki, wykonać poranne czynności. Gdy wszedł do kuchni, od razu sięgnął po Marlboro.

– Mały poszedł po pieczywo, zaraz zrobię śniadanie. Chcesz kawy?

– Nie.

Postanowił nie ruszać tego trunku już do końca życia.

– Po drodze podrzucicie mnie do domu – zakomunikował ukochanej.

– Dlaczego? Tommy bardzo chce, żebyś pojechał. Wieczorem wrócimy – powiedziała Emma, wtulając się w chłopaka. – Poza tym on nienawidzi Kate, boję się trochę sama z nim jechać. Wiesz, jaki jest, jak się wkurzy. Ostatnio widział ją, jak miał piętnaście lat, ale wtedy był gówniarzem i za bardzo nie podskakiwał, a teraz? Sam wiesz – stwierdziła poddenerwowana dziewczyna.

– Chodź, nasmarujemy ranę – Trevor zmienił temat i pociągnąwszy ukochaną za rękę, zaprowadził ją do salonu. – Bardzo boli?

– Już nie tak.

– Dobrze, pojadę, jak się naprawdę obawiasz. Ale nie wysiadam z wozu – rzekł.

– Dobrze, jak chcesz.

Chcieli się pocałować, ale przeszkodziło im otwarcie drzwi. Młody z uśmiechem wtargnął do kuchni i postawił zakupy na blacie.

– Wyspałeś się? Myślałem, że umarłeś. – Roześmiał się do Trevora.

– Piekłeś ten chleb? – spytała poirytowana dziewczyna.

– Kolejka na pół sklepu. Trzeba było iść samej. – Oburzył się młodzik.

Trevor dał maść Tommy’emu.

– Tobie chyba nie muszę pomagać? Poradzisz sobie? – rzucił złośliwie.

Małolat smarował ranę z niemałym grymasem na twarzy.

– Cholernie boli – syknął.

– Przeżyjesz.

Po kilku minutach na stół wjechały jajka i tosty. Starszy chłopak zupełnie nie miał apetytu, bo zjadł mniej niż dziewczyna.

– Dobrze się czujesz? – zapytała.

– Tak.

– Popij tabletkę, nie zapominaj o nich.

Trevor zażył lek i sięgnął po sześciopak.

– Wezmę na drogę.

– Alkohol przy tabletkach? – Emma natychmiast wzniosła sprzeciw.

– Kotku, wyluzuj. To słabe pigułki, nic mi nie będzie.

Dziewczyna, znając jego wieczny upór, zaniechała sporu.

 

– Siadaj z tyłu – rozkazał Trevor, widząc, że Tommy posadził tyłek obok fotela kierowcy.

– Dlaczego? W połowie drogi się zamienimy.

Młody mężczyzna już nie dyskutował, tylko wyciągnął do niego rękę z kluczykami.

– Jedźcie sami.

Młody migiem zmienił miejsce. Trevor wsiadł za kółko i ruszył. Przy wyjeździe z miasteczka skręcił na stację. Sięgnął do kieszeni, wyjął kilka banknotów i zaraz wykrzywiła mu się twarz.

– Musimy zawrócić. Nie pobrałem pieniędzy, nie mam na paliwo – poinformował dziewczynę.

– Zapłacę – odparła.

Nie sprzeciwiał się i zatankował pojazd. Prowadził bardzo nerwowo, milcząc. Młoda kobieta co chwilę na niego zerkała, wiedziała, że jest niespokojny. Obejrzała się na brata – wydawał się rozdrażniony.

– Mogę zapalić? – zapytał Tommy.

– Mi nie przeszkadza – rzekł Trevor.

Młodzik spojrzał na siostrę.

– Pal, tylko otwórz okno.

Trevor również zapalił, ale rękę z papierosem trzymał na zewnątrz. Im bliżej miasta był, tym mocniej wciskał gaz. Pędzili tak kilka minut, w końcu Emma zareagowała:

– Trevor, zwolnij.

Spojrzał na nią i nieco odpuścił, ale nadal nie była to spokojna podróż. W końcu dotarli do zabudowań. Kierowca był coraz bardziej zdenerwowany, skóra na twarzy zaczęła już błyszczeć od wilgoci. Emma patrzyła na ukochanego i przypomniawszy sobie jego opowieść, chyba zaczęła żałować, że go namówiła. W środku miasta Trevor skręcił w prawo i pojechał okrężną drogą. Chciał ominąć swój dom.

– Czemu tędy jedziemy? – zapytał młodzik.

– Nie zadawaj za dużo pytań – syknęła Emma.

Tommy zamilkł. Dojechali na przedmieścia i Trevor zatrzymał wóz pod dużym domem. Trawa przed nim wyglądała na świeżo ściętą, co zdziwiło chłopaka. Emma wysiadła i spojrzała na ukochanego.

– Chodź, jeszcze jej nie ma. Będziesz siedział w samochodzie?

– Tak.

Nie nalegała. Trevor od razu skręcił i zapalił, przesiadając się na stronę pasażera i na oścież otwierając drzwi. Przyglądał się domostwu, przypomniawszy sobie, jak celowo tędy przejeżdżał, wracając do domu. Uśmiechnął się.

Siedział i rozmyślał. Rozglądał się wkoło, mając wrażenie, że nic a nic się tu nie zmieniło. W końcu po kilku minutach Emma do niego przyszła.

– Chodź, nie siedź tu. Kate się spóźni, będzie za piętnaście minut – poprosiła.

– Nie.

Dziewczyna sposępniała, ale zostawiła go w spokoju i odeszła.

– Poczekaj! – krzyknął po chwili, zabrał piwa i ruszył za sympatią. Kiedy weszli do domu, Tommy akurat przewalał jakąś szafkę w regale, z sekundy na sekundę robiąc to coraz bardziej nerwowo. Gdy nic nie znalazł, otworzył drugą i wznowił poszukiwania. Powywalał wszystko za ziemię, szperając coraz głębiej. Dziewczyna nie reagowała. Wreszcie dał spokój, usiadł i odpalił papierosa. Miał wściekłą minę.

– Czego szukasz? – zapytała Emma.

– Połowa rzeczy jest nie na miejscu, a album zniknął – fuknął Tommy.

Poszedł na górę. Nie było go zaledwie chwilę.

– Idź, zobacz, co się stało z sypialnią! – krzyknął rozjuszony.

Dziewczyna poszła sprawdzić.

– Jak byłam rok temu, wszystko było na miejscu – stwierdziła po powrocie, patrząc niespokojnie na brata.

– Kurwa! – wrzasnął Tommy i zapalił kolejnego papierosa. – Nawet piwa napić się nie mogę!

Wyjął z kieszeni lufkę, nabił całą i już chciał odpalać.

– Tommy, nie pal tu – poprosiła Emma.

– Idziesz ze mną? – Chłopak spojrzał na Trevora.

– Jasne.

 

Czekali kwadrans, pół godziny, lecz ciotka się nie pojawiała, dopiero po upływie niemal godziny usłyszeli trzaśnięcie samochodowych drzwi. Emma z niepokojem spojrzała na brata – miał bliżej nieokreślony wyraz twarzy. Po chwili w salonie pojawiła się farbowana blondynka, mająca około pięćdziesięciu lat.

– Cześć. – Przytuliła każde z rodzeństwa i z wielkim niezadowoleniem zerknęła na Trevora, co chłopak od razu wyłapał.

– Poczekam na zewnątrz – rzucił szatyn, wstając.

– Nie, zostaniesz tu! – Młodzik w mig złapał go za ramię i posadził na miejsce.

Chłopak kompletnie nie wiedział, co robić. Obcy dom, obca kobieta, do tego przyjaciel, który był wyraźnie rozgniewany i zdenerwowana dziewczyna. W milczeniu oparł łokcie na kolanach i wlepił wzrok w dywan.

– Gdzie jest łóżko z sypialni? – wyjechał od razu do ciotki Tommy.

Tę wyraźnie zdziwił jego kwaśny ton, chyba nadal spodziewała się dzieciaka nie wtrącającego się w sprawy dorosłych.

– Zabrałam je. Przecież stało bezużytecznie. Nie wiedziałam, że będziecie mieć coś przeciwko – odparła bezczelnie.

– Jasne, że nie wiedziałaś. A skąd mogłaś wiedzieć, skoro nie pytałaś?! – wrzasnął młodzik.

Trevor się wyprostował i spojrzał na ukochaną – stała obok niego z dość osobliwą miną.

– Emmo, chodź, porozmawiamy na zewnątrz – poprosiła Kate.

Tommy momentalnie znalazł się przy siostrze.

– Nie, porozmawiamy tu!

Kobieta była kompletnie zaskoczona i nieco już zbita z tropu.

– Album rodziców też był ci bardzo potrzebny?! – ryknął małolat.

– Przecież go nie brałam, leży w drugim regale.

– Kto ci, kurwa, pozwolił tu grzebać i przekładać nasze rzeczy?!

Ciotka znów spojrzała na Trevora.

– Emmo, wyjdźmy.

– Powiedziałem, że nie! To jest nasz przyjaciel i chłopak Emmy, niech też pozna naszą wspaniałą rodzinkę, która żeruje na śmierci własnej siostry – wrzeszczał rozjuszony dwudziestolatek.

– Tommy, uspokój się – poprosiła w końcu dziewczyna.

– Wynosisz rzeczy naszych rodziców bez żadnych skrupułów? Dom też by ci się przydał, prawda? – Tommy nie odpuszczał.

– Chłopcze, opanuj się. Sprawa sprzedaży już dawno była ustalona. Poza tym zaraz przyjedzie potencjalny kupiec i z nim wszystko uzgodnicie – rzekła ciotka.

To przerosło małolata.

– Przyjedzie?! Kurwa, jak to „przyjedzie”?! Nie przypominam sobie, żeby Emma się z nim umawiała! Zapraszasz faceta bez wiedzy właścicielki?! Co ty kombinujesz?! – wydarł się kobiecie prosto w twarz.

– Nic. Przecież rozmawiałyśmy, że jak będzie ktoś zainteresowany, żeby go umówić.

– Oddaj jej klucze! – nakazał sucho Tommy.

Ciotka pytająco spojrzała na siostrzenicę.

– Kurwa, głucha jesteś?! Dawaj nasze klucze!

– Lepiej oddaj, widzisz, co się dzieje – powiedziała cicho Emma.

Ciotka sięgnęła do torebki i oddał dziewczynie jej własność. Trevor siedział coraz bardziej spięty. Tommy podszedł do przyjaciela i poczęstował go papierosem. Sam też zapalił i usiadł przy stole.

– Możesz nie fatygować faceta, niczego nie sprzedajemy – oznajmił ciotce.

– To raczej nie ty o tym decydujesz – oparła krewna.

Tommy słysząc to, zerwał się z krzesła.

– A kto, kurwa, będzie decydował?! Ty?!

– Nie, twoja siostra.

Młodzik był już kompletnie wyprowadzony z równowagi.

– Do wieczora chcę widzieć wszystkie wyniesione rzeczy z powrotem! A teraz wyjdź! –

– huknął do Kate i usiadł na miejscu.

– Nie mam czym ich dziś przywieźć – stwierdziła kobieta. Trevor od razu zauważył, że coś kręci.

– Gówno mnie to obchodzi. Masz czas do dziewiątej – poinformował beznamiętnie Tommy.

Ciotka stała jak kołek, kompletnie zszokowana zachowaniem bratanka.

– No co?! Nie rozumiesz prostych słów?! Wypierdalaj stąd! – ryknął chłopak. – I żebym cię tu więcej nie widział! – dodał i schował się w łazience.

Kobieta ruszyła do wyjścia, a za nią dziewczyna. Po kilku minutach Emma wróciła i od razu przytuliła swojego faceta.

– Przepraszam, że musiałeś to oglądać.

– W porządku. Ale nie uważasz, że młody ma rację?

– Tak. Nie miałam pojęcia, że Kate się tak zachowa. Nawet nie zapytała. Mi to łóżko nie jest potrzebne, ale nie powinna była go zabierać bez naszej wiedzy. Tommy być może nie zareagowałby w ten sposób, gdyby to nie były rzeczy rodziców – mruknęła niewyraźnie.

– Chodź na powietrze, zapalę – rzekł Trevor, pociągnąwszy dziewczynę za rękę.

Kobieta już odjechała, ale facet mimo to przyjechał po pół godzinie. Przywitał się i po wejściu do domu, z zaciekawieniem rozejrzał po wnętrzu. Młodzik momentalnie zbiegł z góry.

– Niepotrzebnie się pan fatygował, sprawa nie była ustalona z właścicielem. Da nam pan jeszcze trochę czasu do namysłu? – zapytał grzecznie mężczyznę.

– Ile potrzebujecie? – odparł facet, wyglądał na bardzo sympatycznego człowieka.

– Za dwa tygodnie siostra do pana zadzwoni – wyjaśnił młodzik.

– Dobrze, tylko na pewno. Też nie mogę długo czekać, a dom jest naprawdę bardzo ładny – pochwalił mężczyzna, po czym pożegnał się i zniknął.

Tommy wyszedł i usiadł na schodkach. Jego wyraz twarzy był dość zastanawiający, chłopak wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać. Podeszła Emma, klapnęła obok i mocno go przytuliła.

– Nic nie jest jeszcze przesądzone, nie przejmuj się. Jak ci naprawdę tak bardzo zależy, to nie sprzedamy.

– Już sam nie wiem, to chyba nie ma sensu. Ty tu mieszkać nie chcesz, a ja sam też nie będę. Zwariuję w tym domu w pojedynkę, poza tym nie zgadzasz się, abym się tu wprowadził, więc raczej nie mamy o czym rozmawiać – rzekł przybity młodzik.

Trevor z piwem wyłonił się z wnętrza i usiadł przy dziewczynie. Emma już kompletnie nie wiedziała, co powiedzieć bratu, więc zamilkła.

– Tommy! – usłyszeli nagle od strony ulicy.

Spojrzeli przed siebie – na chodniku stała młoda, długowłosa brunetka, na oko w wieku małolata. Ten się rozweselił i szybko do niej poszedł. Uściskali się mocno. Emma się uśmiechnęła.

– Kto to? – zapytał Trevor.

– Lisa, nasza sąsiadka. Znają się od małego.

Szatyn zerknął na zegarek – dochodziła trzynasta. Wstał i poszedł do auta.

– Cześć – rzucił do małolaty.

– Cześć. – Dziewczyna uśmiechnęła się bez cienia skrępowania.

Chłopak usiadł na siedzeniu pasażera i zrobił skręta. Przez tą nieprzyjemną akcję miłe uczucie po pierwszej używce zmieniło się w dół. Skręt był bardzo skromny, Trevor nie chciał się ogłuszać. Tommy zajrzał przez drzwi.

– Pożyczysz mi samochód na dwie godziny? – zapytał.

Dostał kluczyki, poszedł do domu, a młoda dziewczyna wdała się w rozmowę z Emmą. i zaczęły o czymś rozmawiać. Trevor do nich podszedł, w milczeniu popalając papierosa. Przyglądał się Lisie – była bardzo rozweselona.

– Dajesz mu samochód? – zapytała blondynka.

– Tak.

– Tylko powiedz, żeby wrócił na czas. Oni potrafią zniknąć na cały dzień. Prawda?

– Emma wymownie spojrzała na sąsiadkę. Ta beztrosko się roześmiała.

– Po tak długiej przerwie musimy sobie wszystko opowiedzieć – odparła.

– Dobrze, że jesteś, może się trochę odpręży. Strasznie się wkurzył.

– Czemu do mnie nie zaszedł?

– Nie wiem, pewnie potem by to zrobił. Musieliśmy załatwić sprawy z ciotką.

– Czy Tommy ma jakieś kłopoty? Po wyjeździe dzwonił prawie codziennie, a potem coraz rzadziej. Ostatni telefon był ponad pół roku temu, myślałam, że coś się stało. Poza tym bardzo się zmienił – powiedziała młodsza dziewczyna.

– Wydoroślał. – Zaśmiała się Emma, ale Lisa jakby wiedziała, że coś jest nie tak.

Trevor miał wrażenie, że brunetka bardzo dużo wie o rodzeństwie. Nadal milczał. Lisa przyglądała się chłopakowi od czasu do czasu, wciąż bez krzty zażenowania. Tommy wyszedł z domu.

– Za dwie, góra trzy godziny wracam. Daj mi trochę kasy – rzekł do siostry.

Dziewczyna wręczyła mu kilka banknotów, małolaci wsiedli do samochodu i Tommy ruszył z ostrym szarpnięciem.

– Widzisz, jak on jeździ? – fuknęła rozgniewana Emma, wskazując palcem Forda.

Trevor się tylko roześmiał i objął ukochaną.

– Zjadłbym coś.

– To może przejdziemy się do miasta?

Chłopak nie pałał chęcią na tą wycieczkę, nadal obawiał się spotkania z matką. Pracowała w różnych godzinach i często bywała w mieście. Z drugiej strony jednak był jednak trochę ciekaw starych kątów. Siedział, biorąc wszystkie za i przeciw, i nie mógł się zdecydować, co zrobić.

– Miśku, nie śpij. – Szarpnęła go dziewczyna.

– Chodź. – Trevor wstał i chwycił jej dłoń.

Średnia ocena: 4.2  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Grafomanka rok temu
    Przeczytałam 5
  • ZielonoMi rok temu
    ;)
  • Joan Tiger rok temu
    Przywitanie ciotki przez Tommy'ego - bomba. Jak bym prowadziła taki tryb życia, jak Trevor, to respirator nie raz poszedł by w ruch.;) Niezdecydowani ci twoi bohaterowie. Idę - nie idę itp. Trevor, to już pantoflarz i robi wszystko - chociaż trochę psioczy - co pani każe. :)
  • ZielonoMi rok temu
    Ciotka to suka, a Trevorek jest czasem pantoflarzem. Ale chyba chce nim być. :D
  • Margerita rok temu
    Tommy i ty Trevor tylko bądźcie grzeczni

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania