Poprzednie częściUkojenie – Prolog

Ukojenie cz. 20

– To się stało, jak poszłam do niego po swoje rzeczy. To moja wina, nie powinnam wchodzić do jego mieszkania widząc, że jest podpity. – Emma niespodziewanie wznowiła temat. Coraz mocniej tuliła się do chłopaka, jakby wstydziła się tego, co zaszło.

Trevorowi w tym momencie puściły nerwy.

– Twoja wina?! – krzyknął i konsternacja natychmiast ustąpiła miejsca wściekłości.

Targnęło nim ogromne wzburzenie. Gdybym cię teraz dorwał, gnoju, to bym cię zatłukł, jebany skurwysynu – wygrażał w myślach, rozjuszony. Do tego kac coraz mocniej mu dokuczał, co powodowało jeszcze większą złość.

– Niech zostanie tak, jak jest. Nie mów mojemu bratu – bąknęła dziewczyna.

– On i tak swoje wie.

– Ale to są tylko domysły. Proszę cię, nic mu nie mów – prosiła płaczliwie.

– Uspokój się, nie zamierzałem – uspokajał Trevor, przytulając do siebie głowę ukochanej.

Zadzwoniła komórka blondynki. Odebrała i po chwili zerwała się do pozycji siedzącej.

– Ma wracać do domu! – krzyknęła.

Trevor także usiadł, zdezorientowany. Dziewczyna słuchała chwilę swojego rozmówcy i znów się uniosła:

– Daj go do telefonu!

Osoba po drugiej stronie nadal coś mówiła. Emma dziwnie spojrzała na chłopaka.

– Trevor, on chce jechać do ciotki. Jest wściekły. Lisa próbuje go powstrzymać, ale on jej nie słucha. Wyszła i zadzwoniła z łazienki.

– Niech da mu słuchawkę.

Po chwili usłyszał małolata.

– Tommy, wracaj do domu – rozkazał.

– Nie, dwudziesta pierwsza już dawno minęła! – krzyknął młodzik.

– Młody, wracaj, załatwimy to na spokojnie.

– Pierdolę ją, nie będę dziesięć razy prosił! Jak potrząsnę suką, to może w końcu zrobi to, co kazałem! – warczał rozdrażniony chłopak.

– Tommy, nie szalej, tylko wracaj! – huknął Trevor. Młodzik się tylko zaśmiał. – Słuchaj, człowieku, jeśli nie zobaczę cię tu za piętnaście minut, zapomnij o tatuażu! – oznajmił bezkompromisowo Trevor.

Przyjaciel zamilkł. Cisza chwilę trwała.

– Młody, jesteś? – zagadał zniecierpliwiony szatyn.

– Jestem. – Usłyszał spokojniejszy ton.

– Przyjeżdżasz?

– Tak – syknął niezadowolony Tommy i się rozłączył.

Chłopak spojrzał na blondynkę.

– Wróci. Nie denerwuj się już. – Mocno ją przytulił. – Poleżmy jeszcze, parszywie się czuję.

Wrócili do pozycji sprzed chwili. Trevor mocno objął najdroższą. Leżeli w milczeniu i młody mężczyzna powoli zasypiał.

 

Zdrzemnął się tylko dziesięć minut, bo trzasnęły z hukiem wejściowe drzwi. Emma zerwała się z miejsca i migiem opuściła pokój. Chłopak powoli ruszył za nią. Był tak przepity, że ledwo lazł. Gdy doszedł do schodów, usłyszał kłótnię rodzeństwa. Zanim zszedł do salonu, głosy ucichły. Emma siedziała w kuchni, wkurzona, a Tommy na schodach z Lisą. Trevor podszedł do sympatii.

– Co jest?

– Rzucił się do mnie, twierdząc, że nie pozwalam mu odzyskać naszych rzeczy. A przecież to nie tak. Ja po prostu nie chcę, żeby zrobił jakąś głupotę – wyjaśniła zasmucona dziewczyna.

– Jaką głupotę? Chłopak się wścieka i tyle. I wcale mu się nie dziwię. Co on mógłby zrobić? Nic. Zrugałby ją i to wszystko, przecież by jej nie pobił. – Zaśmiał się chłopak.

Emma spojrzała na niego wymownie.

– No chyba mi nie powiesz, że uderzyłby ciotkę. – Trevor uniósł brwi.

– On nigdy jej nie lubił. Kiedyś o mało jej nie zabił. Miał jakieś piętnaście, może szesnaście lat... zresztą, już nie pamiętam. Nie wiem, skąd przyszedł mu do głowy taki głupi pomysł. Jak szła korytarzem, podstawił jej nogę. I chyba celowo zrobił to blisko schodów, bo Kate stoczyła się po nich z wielkim hukiem i znalazła na samym dole. Miała szczęście, bo złamała tylko nogę. Wtedy ojciec pierwszy i jedyny raz w życiu uderzył go w twarz. Rodzice od zawsze myśleli, że jego awersja to tylko młodzieńcze humory, ale po tym incydencie coraz rzadziej ją zapraszali. Dziwisz się, że się boję? – wyjawiła Emma.

– Poważnie? – Chłopak zachichotał i ucałował ją w szyję. – Widać już wtedy się na niej poznał, choć fakt – trochę przesadził.

– Trochę? – Wzburzyła się dziewczyna, przeszywając Trevora piorunującym wzrokiem.

– Jest w domu i nigdzie nie pojedzie. Wyluzuj już – rzekł szatyn i jeszcze mocniej przytulił dziewczynę.

Tommy wszedł do kuchni i postawił na stole torbę.

– Kupiłem steki i sałatkę. Jedzcie, póki ciepłe – rzekł i wyszedł.

Dziewczyna wyjęła dwa pojemniki i podsunęła jedno pod nos Trevora.

– Nie chcę.

– Zjedz, musisz wziąć tabletkę. Chociaż trochę.

Nie sprzeczał się i z ciężkim sercem zjadł całą porcję. Popił tabletkę i od razu złapał za piwo. Dziewczyna nie skomentowała picia alkoholu od samego rana, ale nie była zadowolona. Tommy w towarzystwie przyjaciółki pojawił się w kuchni.

– Dzwoń do niej i powiedz, że za godzinę, najpóźniej dwie widzę wszystko na miejscu. I bez wykrętów – nakazał siostrze.

– Dobrze, zaraz zadzwonię, tylko zrobię kawę – odparła Emma, stawiając czajnik na kuchence.

Trevor ruszył się z krzesła, skinąwszy głową na małolata.

– Masz jakieś zioło? – zapytał, gdy wyszli na zewnątrz.

– Mam resztki z tego, co mi dałeś. A co, już spaliłeś swoje? Szybki jesteś. – Uśmiechnął się Tommy.

– Nie, wyrzuciłem.

– Wyrzuciłeś? Dlaczego? – Zdziwił się chłopak.

– Nieważne. Zapalmy, potem ci oddam.

– Jaja sobie robisz? Chodź – warknął oburzony Tommy i zaraz podał Trevorowi pełną lufę. Ten pociągnął zachłannie kilka razy i oddał narkotyk przyjacielowi.

– Dobra, wystarczy. Dzięki.

– Kiepsko wyglądasz. Prześpij się jeszcze, ona tak szybko nie przyjedzie. Wiem, że czuwasz, bo Emma się boi, ale bez obaw, już ochłonąłem – rzekł Tommy.

– Nie chcę spać, zaraz będzie lepiej.

Młodzik wypalił resztę i wrócili do kuchni. Dziewczyny siedziały i o czymś gadały. Po kilku minutach panowie byli już w dobrych humorach. Siedzieli przy kuchennym blacie i naśmiewali się z towarzyszek. Lisa co jakiś czas przyglądała się Trevorowi, kompletnie nie krępowało jej to, że ich wzrok dość często spotykał się ze sobą. Nagle Tommy spoważniał.

– Dzwonisz czy nie? Wypiłaś już pół kawy. – Spojrzał na siostrę.

– Za chwilę.

– Specjalnie to odkładasz, tak?

– Nie.

– Daj mi telefon.

– Zaraz zadzwonię.

Tommy usiadł na tyłku, lecz co chwila spoglądał na blondynkę. Trevor zauważył, że chłopak coraz bardziej się niecierpliwi, w końcu podszedł do ukochanej i objął ją od tyłu.

– Zadzwoń. Młody się wkurza.

Posłusznie wzięła telefon i wkręciła numer.

– Przywieź nasze rzeczy, Tommy się denerwuje – powiedziała po chwili dość oschle.

Głos w telefonie cicho mamrotał.

– Kate, nie przeciągaj, tylko zrób, o co proszę.

Dwudziestolatek przenikliwie patrzył na siostrę z niezrozumiałym wyrazem twarzy.

– Mi to nie przeszkadza, ale Tommy się wkurza. Źle postąpiłaś, wiesz o tym –

– kontynuowała Emma.

Ciotka z drugiej strony dość długo coś mówiła, w końcu dziewczyna się zdenerwowała.

– W takim razie nie odpowiadam za mojego brata! – krzyknęła i wyłączyła rozmowę.

Młodzik od razu do niej podszedł i spojrzał pytająco.

– Powiedziała, że nie ma transportu. Załatwi dopiero jutro. Miałeś rację – ona nie chce oddać nam tych rzeczy – wyjaśniła poirytowana Emma.

– Trevor, daj mi kluczyki – poprosił Tommy.

– Nie, musimy to jakoś inaczej załatwić.

– Kurwa, co jest z wami?! – wrzasnął młodzik i prawie biegiem opuścił kuchnię.

Szatyn ruszył za nim. Szybko dogonił chłopaka i złapał za ubranie.

– Spokojnie, zaraz do niej pojedziemy. Poczekaj tu – rzucił dyskretnie i wrócił do dziewczyny. – Kotku, pojadę z nim, dobrze? Wszystko będzie w porządku, załatwimy tą sprawę pokojowo.

Mina Emmy natychmiast nabrała dziwnego wyrazu.

– Pojadę z wami.

– Nie, zostań w domu. Ona wie, że zawsze jej bronisz, więc będzie szukać wykrętów. Jak zajedziemy sami, może zmieni podejście.

Dziewczyna już była zdenerwowana. Znała agresję brata oraz stanowczość i niepokojący charakter Trevora, przez co wycieczka obu panów wydawała jej się najgorszym rozwiązaniem. Chłopak dokończył swoje piwo.

– Trevor, nie chcę, żebyście jechali sami. Boję się, że zrobicie coś złego.

– Czyli? Zamordujemy ją i zakopiemy w ogródku? – Roześmiał się chłopak.

– Przestań, mówię poważnie!

– Słonko, obiecuję, że wszystko będzie w porządku. Zaufaj mi, dobrze? Muszę iść – uspokajał chłopak, ucałował ją w czoło i nie czekając na dalsze wywody, szybko opuścił kuchnię.

Wziął po drodze przedostatnią butelkę piwa, udał się do auta i wyjął broń z bagażnika. Rzucił kluczyki przyjacielowi.

– Prowadź. Wiesz, gdzie mieszka – poprosił i wsiadł na miejsce pasażera.

Pistolet trzymał w dłoni. Tommy zobaczył broń i osłupiał. Patrzył z niedowierzaniem na kumpla, który szeroko się uśmiechał.

– Możesz ją zastrzelić – rzucił po chwili beznamiętnie młodzik.

Trevor się roześmiał, otworzył piwo i przyssał się do butelki. Po pierwszym trunku i odrobinie trawy czuł się trochę lepiej, choć nadal był niewyspany. Auto nadal stało.

– No ruszaj, nie śpij – ponaglił, gdyż Tommy jakby przysnął nad kierownicą.

Chłopak przekręcił kluczyk i wyjechał z podjazdu. Trevor zdążył jeszcze zobaczyć stojące w oknie dziewczyny, zanim samochód się oddalił.

 

– Wiesz, czemu tak jej nie lubię? – rzekł kierowca. – Bo ciągle mnie pouczała, zawsze robiłem coś nie tak. A to łokcie na stole, a to muzyka za głośno, to znów wchodzenie w butach po napój z lodówki. Śmiech przy jedzeniu też był nie na miejscu. To raczej nie do niej należało wychowywanie mnie, poza tym zawsze była zazdrosna o to, że moi rodzice mieli więcej niż ona… zazdrościła im wszystkiego. To suka.

– Spokojnie, było, minęło. Odda wszystkie wasz rzeczy, obiecuję – odparł jednoznacznie Trevor.

W dziesięć minut dojechali pod dom kobiety. Starszy chłopak schował broń w spodnie i z piwem w dłoni ruszył za Tommym. Młodzik nacisnął dzwonek. Stali kilka chwil i nikt nie otwierał, aczkolwiek odnieśli wrażenie, że ktoś podszedł z drugiej strony.

– Kate, otwieraj, bo wyważę drzwi! – krzyknął Tommy.

Nadal nic.

– Kurwa, otwieraj, powiedziałem!

Bez efektu. Wkurzony chłopak mocno uderzył nogą w drzwi, ale te były bardzo oporne. Spróbował drugi raz, lecz ani drgnęły.

– Odsuń się. – Trevor delikatnie przesunął chłopaka w bok, po czym kilka razy z całej siły kopnął w okolice klamki i zamek puścił. Tommy szybko wbiegł do środka, a szatyn przymknął skrzydło i spokojnym krokiem udał się za przyjacielem. Dwudziestolatek wpadł do salonu – kobieta trzymała w ręku telefon. Wyrwał jej go i rzucił o ścianę.

– Dzwonisz na policję?! – ryknął, mocno popchnąwszy ciotkę.

Trevor nie reagował.

– Siadaj! – nakazał młodzik, chwycił Kate za fraki i posadził na krześle.

Kobieta patrzyła na bratanka, oszołomiona.

– Nie masz transportu?! – wrzasnął chłopak.

– Tommy, uspokój się. Co się z tobą dzieje? – wydusiła w końcu totalnie zaskoczona ciotka.

Rozjuszony dwudziestolatek huknął ją po twarzy.

– Odpowiadaj, dziwko! Nie masz?!

– Boże, dziecko, co ty robisz? – wypaplała wystraszona Kate.

– Napiłbym się czegoś – wtrącił Trevor.

– Tam masz barek. Znajdziesz coś – oznajmił Tommy, wskazując głową czarny regał.

– Zapalmy – zaproponował Trevor, częstując przyjaciela papierosem.

Młodzik rozżarzył używkę, wziął krzesło i usiadł nieopodal kobiety. Szatyn ruszył do kredensu i wyjął z niego jakąś whiskey. Nie był to Walker, mimo to wziął w połowie pełną butelkę. Usiadł obok młodzika i zaczerpnął alkoholu. Od razu skrzywiła mu się twarz.

– Czemu pijesz takie gówno? – zapytał, z pogardą patrząc na Kate.

– Tommy, co tu się dzieje? Kto to jest? – Zdenerwowana kobieta zwróciła się do bratanka, zerkając to na niego, to na Trevora.

– Nadal nie usłyszałem odpowiedzi – odparł młodzik.

– Synku, nie mam czym ich dostarczyć. Dzwoniłam do firmy transportowej, ale będą wolni dopiero za trzy – cztery godziny – wyjaśniła ciotka.

Tommy zerwał się z miejsca i chwycił ją za ubranie.

– Kurwa, nie jestem twoim synem, suko! – ryknął jej w twarz.

Trevor delikatnie go pociągnął.

– Spokojnie, zostaw – rzekł łagodnie, raz po raz popijając.

Z każdym łykiem smakowało mu coraz bardziej i czuł się lepiej. Kac mijał. Zapadła cisza. Panowie siedzieli, delektując się papierosami, a naprzeciwko milcząca wystraszona kobieta.

– Czemu okradasz moją dziewczynę? – Trevor rozpoczął swoje gierki.

Kate co chwila patrzyła na Tommy'ego, lecz nie otwierała ust. Starszy chłopak wpatrywał się w nią jak w obraz, czekając na odzew.

– Ona nie wie, jak się odpowiada na pytania – rzekł wreszcie do młodzika.

– Najwyraźniej.

– Pytam, dlaczego wynosisz jej rzeczy? – powtórzył szatyn, nie spuszczając wzroku z kobiety.

– Nikogo nie okradam, to są rzeczy mojej siostry. Poza tym to sprawa rodzinna – wymamrotała Kate.

Tommy znowu się podniósł i chciał ruszać na ciotkę, ale Trevor wyrósł mu przed nosem.

– Młody... wyluzuj.

Usłuchał. Szatyn wypił już połowę trunku.

– Emma myślała, że ją zatłuczemy i zakopiemy za domem. – Roześmiał się nagle do młokosa. – Wiesz? To chyba nie najgorszy pomysł, może powinniśmy to przemyśleć? – bBechał.

Tommy się rozweselił. Trevor wyjął papierosy i poczęstował kobietę. Była już bardzo zatrwożona, aczkolwiek skorzystała z używki. Przyjaciele milczeli, patrzyli tylko, jak Kate ręce coraz bardziej się trzęsą.

– Po co ci ich dom? Przecież masz bardzo ładny. Będziesz mieszkać w dwóch? –

– Trevor wznowił temat.

– Nie chcę ich domu – wymamrotała kobieta.

Chłopak coraz szybciej wykańczał alkohol, w końcu przełknął resztki i odstawił butelkę na podłogę.

– Straszna lipa, ale pomaga – stwierdził.

Poczuł już przyjemny szumek i czuł się o niebo lepiej. Ponownie zwrócił się do Kate:

– No to jak? Zamierzasz oddać im ich własność, czy jest tak, jak mówi Tommy – kombinujesz?

W tej chwili zadzwonił telefon starszego chłopaka. Trevor wyjął urządzenie i spojrzał na wyświetlacz – „Emma”.

– Nie odbieraj – rzekł młodzik.

– Będzie dzwonić.

– Niech dzwoni.

Ciotka z nadzieją patrzyła na komórkę i ta za chwilę rozbrzmiała ponownie. Szatyn nie reagował.

– Nie patrz tak, Emma ci nie pomoże – rzekł Tommy.

– Czekam na odpowiedź – ponaglał Trevor.

– Tak, zamierzałam oddać, za kilka godzin – odparła byle jak Kate.

– A czemu w ogóle je zabrałaś? Nie masz łóżka, śpisz na podłodze? Lustro też chyba drogo nie kosztuje. Poza tym wynaleziono kiedyś taką fajną rzecz, nazywa się telefon. Korzysta się z niego, jak chce się na przykład o coś zapytać – rzucił ironicznie Trevor.

Kobieta nie otwierała ust.

– Kochałaś w ogóle swoją siostrę, czy tylko jej pieniądze? – spytał Tommy i zgasił peta na jej jasnej, drewnianej podłodze.

Kate była wściekła, ale strach nie pozwolił jej zareagować.

– Nie dziwię się, że Jerry cię zostawił. Jesteś fałszywą, pazerną suką – oświadczył cierpko młodzik.

Telefon zadzwonił ponownie i Trevora zaczęło już to męczyć. Wiedział, że dziewczyna dzwoni, bo coraz bardziej się denerwuje i nie sądził, aby odpuściła.

– Może wyjdę i odbiorę? – zapytał.

– Każe nam wracać. Napisz, że za godzinę będziemy – odrzekł Tommy.

Szatyn wysłał wiadomość i schował komórkę.

– Chłopcze, daj już spokój, po południu wszystko odzyskacie – powiedziała w końcu ciotka.

Zapewne marzyła o tym, żeby nieproszeni goście opuścili już jej dom.

– Przepraszam za drzwi, ale to nie moja wina. Zacinają się, ciężko je otworzyć – rzekł złośliwie Trevor z pełną powagi miną.

Tommy kolejny raz uwolnił z siebie głośny śmiech.

– Skoczę na górę, zobaczę, co jeszcze znajdę. Zaraz wracam – rzekł do starszego chłopaka i ruszył w kierunku schodów

Kobieta widząc, że zostaje sama z obcym, dość dziwnym facetem, zrobiła się jeszcze bardziej niespokojna.

– Wyluzuj, nie zamierzam cię tknąć. Na twoim miejscu martwiłbym się raczej o młodego. On z chęcią skopałby ci dupę – wyjaśnił Trevor, patrząc Kate prosto w oczy. – Chciał przyjechać tu sam i wiedz, że wtedy nie był w tak dobrym nastroju jak teraz. Nie ręczę za to, co by ci zrobił, gdyby zjawił się tu godzinę temu – dodał.

Kate nadal milczała, kompletnie nie wiedziała, co powiedzieć i co zrobić. Trevor podał jej komórkę.

– Dzwoń i załatw to. Za chwilę będziesz miała spokój – nakazał spokojnie, zawisając nad kobietą, aby mieć pewność, że nie zadzwoni do Emmy.

– Mówiłam, że za trzy – cztery godziny – powtarzała się ciotka.

– Znowu kręcisz? Twoja pazerność jest większa niż twój strach? – syknął chłopak, nie dowierzając w jej bezmyślne zachowanie.

Ciotka wciąż nie reagowała, myśląc chyba, że nic jej nie grozi, bo Tommy to w końcu jej rodzina. Nadal siedziała z telefonem w dłoni, nie podejmując żadnych działań. Pech chciał, że akurat w tym momencie komórka zadzwoniła kolejny raz. Kate natychmiast zerwała się z krzesła i biegnąc w stronę drzwi, odebrała i krzyknęła w słuchawkę:

– Emma, przyjedź tu!

Trevor w sekundę do niej doskoczył, zabrał jej telefon i wcisnął guzik. Przeciął Kate lodowatym spojrzeniem, po czym soczyście zdzielił po twarzy. Upadła na podłogę. Chłopak popatrzył w stronę schodów i znów skierował wzrok na kobietę.

– Czemu to zrobiłaś? Właśnie diametralnie zmieniłaś swoje położenie – poinformował złowrogo, stając nad jej głową.

Kate zaczęła się cofać. Chłopak szedł za nią wolno, nie spuszczając z kobiety surowego spojrzenia. Ciotka odsuwała się coraz szybciej, zerkając co chwila w kierunku schodów. Trevor wyczuł, co chce zrobić.

– Nie krzycz – ostrzegł.

W końcu nie mogła już dłużej się cofać, bo doszła do ściany. Chłopak podszedł i stanął bardzo blisko.

– Co chcesz zrobić? – wystękała przerażona kobieta.

– Wstawaj i siadaj – rozkazał Trevor, robiąc dwa kroki w tył.

Potulnie wróciła na miejsce, a chłopak ponownie poszedł do barku. Nie było w nim nic, co by go zainteresowało.

– Czemu nie masz nic porządnego do picia? – zapytał.

– W lodówce jest piwo – wydusiła Kate, myśląc chyba, że trunek coś zmieni.

– Nie waż się ruszyć – rzekł szatyn i poszedł do kuchni. – Tommy, co tam robisz?! Kończ już! – krzyknął po drodze.

– Zaraz zejdę!

Kobieta widząc, że chłopak się oddalił, biegiem ruszyła w stronę wyjścia. Trevor jednak usłyszał kroki i zdążył dogonić ją przed drzwiami. Chwycił uciekinierkę i przyciągnął z powrotem. Mocno się wyrywała.

– Uspokój się! – warknął, popchnąwszy ją na krzesło.

Butelkę miał już w dłoni.

– Co ty odpierdalasz?! Chcesz oberwać?! – zagrzmiał, zamachnąwszy się.

Kate schowała twarz. Wkurzony chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową i usiadł na swoim krześle. Siedzieli w milczeniu dłuższy czas, w końcu Trevor skończył piwo i znów zawisł nad kobietą.

– Nie uważasz, że powinnaś ponieść karę za oba te występki? – zapytał chłodno.

Kate nie odpowiedziała.

– Co jest? – zapytał Tommy, który pojawił się w salonie.

– Mamy przejebane, Emma już wie.

Młodzik znów chciał rzucić się na ciotkę, ale chłopak go zatrzymał.

– Odpuść, to nic nie da. Nie zostawiaj śladów. – Zaśmiał się.

Wiedział, że dziewczyna nie chciałaby, żeby skrzywdzili kuzynkę, nawet, jeśli była nikczemna. Ponownie podał ciotce komórkę.

– Dzwoń – rzucił spokojnie.

Teraz już usłuchała i wybrała numer. Rozmawiała chwilę i oznajmiła:

– Będą za dwie godziny.

Chłopak podszedł do kobiety i ujął w dłoń jej twarz.

– Nie chciałem cię uderzyć, ale zmusiłaś mnie do tego – oświadczył.

– Nie zasłużyłeś na tą dziewczynę – podsumowała kpiąco Kate i był błąd.

Szatyn drugi raz ją zdzielił, robiąc to tak mocno, że spadła z krzesła.

– Trevor! – krzyknęła nagle Emma, wpadając znienacka do pokoju i widząc ukochanego, stojącego nad leżącą ciotką.

Chłopak zdębiał.

 

Kate w mig się podniosła i stanęła koło dziewczyny.

– Boże, Emma, dobrze, że przyjechałaś – wystękała roztrzęsiona.

– Trevor, co wy wyprawiacie?! – wrzasnęła blondynka, agresywnie odpychając ukochanego.

Oniemiały szatyn nadal stał jak posąg, nie mogąc wydusić słowa.

– Tommy! Wyjaśnij mi, co tu się dzieje?! – grzmiała dziewczyna, lecz wciąż nie usłyszała odpowiedzi. – Coś ci zrobili? – Spojrzała kuzynkę.

– Do cholery, Emma, zrób coś. Kompletnie im odbiło – poskarżyła się bezzwłocznie Kate, pokazowo robiąc z siebie ofiarę.

Młoda kobieta dokładniej przyjrzała się ciotce i jej czerwonemu policzkowi.

– Wychodzimy! – rozkazała chłopakom.

– Nie, poczekamy na samochód. Nie wierzę jej za grosz – oświadczył młodzik.

– Za dwie godziny będzie transport, zabierz ich stąd – apelowała Kate.

Tommy wyskoczył i znów pchnął ciotkę z całej siły.

– Przestań ją przekabacać, suko!

– Tommy! – huknęła Emma, stanąwszy między nimi.

– Nie broń jej! – Tommy wrzasnął siostrze prosto w twarz.

– Trevor… – Dziewczyna pretensjonalnie popatrzyła na chłopaka.

– Dobra młody, idziemy. Myślę, że tym razem będzie słowna – rzekł Trevor.

– Nie.

– Idziemy, powiedziałem! Ona zrozumiała! – nakazał chłopak, pociągnąwszy małolata za rękaw.

Dwudziestolatek niechętnie ustąpił i ruszył za przyjacielem. Gdy już byli za drzwiami, Trevor szturchnął młokosa.

– Jak wyjdzie, zabierz ją do samochodu – szepnął.

– Co chcesz zrobić? – zapytał zaniepokojony Tommy.

– Spokojnie, zaufaj mi.

Emma pojawiła się za moment. Chłopak bez słowa wyminął ukochaną i ruszył z powrotem do budynku.

– Trevor! – krzyknęła dziewczyna i chciała biec za nim, ale Tommy ją przystopował.

Szatyn wyjął broń i wszedł do salonu. Podszedł do Kate, która nawet nie zdążyła ruszyć się z miejsca, z dużą siłą ścisnął ją za policzki i przycisnął twarz kobiety do stołu. Przystawił broń do skroni ciotki.

– Jeżeli zadzwonisz na policję albo powiesz coś Emmie, wrócę tu. A jeśli nie ja, znajdą się do tego odpowiednie osoby, rozumiesz? – warknął, jeszcze mocniej przyduszając policzek Kate do blatu.

Kobieta natychmiast pokiwała potakująco głową.

– Miło, że się dogadaliśmy – rzekł Trevor, puścił ją i wyszedł, chowając po drodze pistolet w spodnie.

Tommy stał przy samochodzie i trzymał siostrę za ramiona. Ta, zobaczywszy chłopaka, wyrwała się bratu.

– Co jej zrobiłeś?! – Wyskoczyła na Trevora z pięściami.

Złapał ją za nadgarstki.

– Uspokój się, nic jej nie zrobiłem. Powiedziałem tylko, że dziś ma dotrzymać słowa, bo więcej nie będę pilnował młodego – wyjaśnił spokojnie szatyn.

– Kłamiesz! – krzyknęła dziewczyna, próbując wyrwać się z uścisku.

Szarpała się bardzo mocno, w końcu Trevor odwrócił ją plecami do siebie i mocno objął, unieruchamiając ręce.

– Przestań się rzucać, nic jej nie jest – syknął.

– Puszczaj mnie, gnoju! – wrzeszczała rozwścieczona blondynka.

Chłopak nie słuchał. Niedługo potem dziewczyna przestała walczyć i Trevor ją uwolnił. Od razu pobiegła w stronę domu. Tommy chciał ruszyć za nią, ale kumpel go zatrzymał.

– Zostaw, ona jej nic nie powie.

Szatyn, korzystając z chwili, schował broń na miejsce i zapalił papierosa. Dziewczyna wróciła bardzo szybko, lecz nie odezwała się ani słowem, tylko usiadła na tylnym siedzeniu auta. Trevor patrzył na nią niepewnie, w końcu wsiadł za kółko i ruszył. Po drodze wstąpił do sklepu i po niecałym kwadransie byli pod jej domem. Emma szybko opuściła pojazd.

– Zrobiłeś jej coś? – zapytał Tommy.

– Nie, poinstruowałem tylko w temacie policji.

Młodzik nie pytał więcej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Grafomanka rok temu
    Przeczytałam 5
  • ZielonoMi rok temu
    😜
  • Joan Tiger rok temu
    Młodzik jest tak samo pokręcony, jak jego starszy kolega. Bardzo dobry rozdział.:)
  • ZielonoMi rok temu
    Już tu jesteś? O, mamo. 😘 Pisałam, że jest druga część? Ale nieskończone, a pomysłów brak. Idzie się pochlastać. 🥶
  • ZielonoMi, Przyszedł? Nie powinien był?
  • Joan Tiger rok temu
    ZielonoMi, na spokojnie, bo popadniesz w depresję, z braku weny. Przyjdą pomysły - daj sobie czas. :)
  • ZielonoMi, Fan?
  • ZielonoMi rok temu
    Joan Tiger Już popadłam.🤣
  • Joan Tiger rok temu
    ZielonoMi, to zapal skręta, Trevorowi pomaga.:))
  • ZielonoMi rok temu
    Joan Tiger Nie mam. ☹
  • Joan Tiger rok temu
    No to posucha. :)
  • Margerita rok temu
    No no widzę że Tommy to mały diabełek
  • Margerita rok temu
    Jeśli Trevor chce jechać z Tommym do ciotki Kate to coś kombinuje
  • ZielonoMi rok temu
    No przecież... 🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania